Projektem Domu w Mławie architekci z polsko-hiszpańskiej pracowni James & Mau podbili polską scenę architektoniczną — zdobyli między innymi Nagrodę Roku SARP, a Robert Konieczny w corocznym podsumowaniu na łamach A&B okrzyknął ich realizację jednym z hitów 2022 roku! Czym zaskoczą nas tym razem?
The Office w podkrakowskich Niepołomicach to najnowszy projekt pracowni James & Mau. Nieduży budynek mieszczący biura firmy Cedrob otoczony jest niezbyt malowniczym terenem hal przemysłowych i parkingów dla ciężarówek. Architekci skupili się jednak na tym, co na tej działce najlepsze — niewielkim lasku brzozowym, od którego rozpoczęli pracę nad projektem, i na odpowiednim kadrowaniu widoków.
ceglany mur oddziela biurowiec od strefy przemysłowej
fot.: Jakub Certowicz
Można w The Office dostrzec pewne reminiscencje Domu w Mławie — uwagę zwracają horyzontalny, czytelny układ bryły, skupienie na szczerości użytych materiałów i kształtowanie rzutu z poszanowaniem istniejącej zieleni.
Obiekt, jak podkreślają architekci, pozbawiony jest systemowych rozwiązań — wszystko zostało pieczołowicie zaprojektowane indywidualnie dla tego obiektu. Z zewnątrz bryłę pokrywa kontrastująca z zielenią drzew elewacja z eleganckich, ciemnych cegieł, w środku zaś widzimy konstrukcję z surowych pustaków ceramicznych o niewidocznych spoinach. Decyzja o nietynkowaniu materiałów budowlanych oznaczała konieczność niezwykle kunsztownego wykonania poszczególnych elementów, architekci zdecydowali się także na ukrycie instalacji — wnętrze miało być surowe, ale nie industrialne — pracownicy mieli się czuć tu jak w domu.
surowe wnętrze kontrastuje z wykończeniem elewacji
fot.: Jakub Certowicz
O tym, jak architektura może wpływać na nasze samopoczucie, dlaczego drzewa są lepsze niż rolety oraz jak sprawić, aby pracownicy biura czuli się w nim jak w domu, opowiadają Diego Llorente i Jaime Gaztelu z pracowni James & Mau
Ola Kloc: Kiedy ostatnio rozmawialiśmy, opowiadaliście o zmianach, jakie zaobserwowaliście wśród pracowników firmy, dla której stworzyliście biurowiec — jak Waszym zdaniem architektura i przestrzeń mogą wpływać na użytkowników?
Diego Llorente: Zmiana rzeczywiście była ogromna. Miejsce, w którym pracowali wcześniej, było bardzo małe. Pierwsza zmiana zaszła więc w samej przestrzeni — 50 metrów kwadratowych, na których pracowało piętnaście stłoczonych osób, zamieniliśmy na 600 metrów z możliwością pomieszczenia trzydziestu pięciu pracowników.
Jaime Gaztelu: Rozmiar biura był jednym z czynników, ale też jakość przestrzeni do pracy pozostawiała wiele do życzenia. Zmieniła się więc ilość miejsca i jego jakość, przeszli od 0 do 100. To, jak ona wpłynęła na ludzi, jest niesamowite. kiedy poszliśmy na pierwsze spotkanie cztery lata temu, można było odnieść wrażenie, że ludzie byli smutni... Myślę, że architektura przywróciła im godność. To nie jest główna siedziba firmy, pracownicy już czuli się nieco odsunięci, pozostawieni na południu Polski. A teraz faktycznie lepiej się czują, lepiej ubierają, czują się docenieni, z radością chodzą do pracy, są szczęśliwi. To robi wrażenie. To też przekłada się na większą efektywność pracy zarówno dla nich, jak i dla pracodawcy.
długi korytarz wieńczy brzozowy lasek
fot.: Jakub Certowicz
Diego: Innym ważnym aspektem jest aranżacja wnętrza. Rozmawialiśmy dużo o tym, jak zmieniła się koncepcja pracy, nie ma już tych gigantycznych biur, do których chodzi się w garniturach, wydaje się, że ludzie pracują znacznie lepiej, jeśli czują się jak w domu. Nie stworzyliśmy więc otwartej przestrzeni biurowej, ale zaproponowaliśmy podział wnętrza na małe, połączone z sobą pomieszczenia, wprowadziliśmy meble i lampy podłogowe, które tworzą domową atmosferę.
Jaime: Wybraliśmy dywany bardziej odpowiednie do domu, a pracownicy biura wybrali obrazy i rośliny. Powiedzieliśmy im, żeby umieścili je tak, jak zrobiliby to w swoich mieszkaniach. Wybrali typowe rośliny domowe w ładnych glinianych doniczkach.
Diego: Poprosiliśmy, aby wybrali właśnie takie doniczki, bo ładnie komponują się z murem z pustaków ceramicznych (Porotherm). Nie byłem przekonany do pozostawienia w ich rękach tych decyzji, ale Jaime mnie przekonał. Mówił, że musimy im zaufać, bo jeśli chcemy, aby czuli się jak w domu, powinni móc decydować o takich rzeczach. Teraz myślę, że to ważne, że mogli wybrać pewne elementy, zrobili to bardzo dobrze.
zespół firmy wypełnił wnętrza roślinami
fot.: Jakub Certowicz
Ola: Wystrój z całą pewnością ma wpływ na samopoczucie użytkowników danej przestrzeni, ale opowiedzcie, proszę, o tym, jakie zastosowaliście architektoniczne zabiegi podnoszące jakość życia pracowników?
Diego: Dużą rolę odegrały bufory, które są chyba najbardziej charakterystycznym elementem projektu. Cała wschodnia elewacja jest przeszklona, wpuszcza poranne słońce, stworzyliśmy więc w tej części strefy układające się w kształt litery „T”. Klient nie był przekonany, pytał, dlaczego ma płacić za dwie przestrzenie, każda o powierzchni 30 metrów kwadratowych, z programem użytkowym, o który nie prosił.
rzut parteru
© James & Mau Arquitectura
Ola: Jakie jest ich przeznaczenie?
Diego: Z jednej strony, z punktu widzenia bioklimatycznego, chronią przed zimnem zimą i upałem latem, z drugiej strony stanowią przestrzeń do relaksu — można tam odbyć rozmowę telefoniczną, spokojnie porozmawiać z klientem, zjeść, odpocząć chwilę. I rzeczywiście pracownicy firmy świetnie wykorzystują tę przestrzeń, umieścili tam większość roślin.
Jaime: To jeden z elementów. Kolejnym jest istniejący lasek brzozowy, który stanowi przedsionek do budynku. Staraliśmy się go objąć nową architekturą. Generuje on psychologiczny filtr chroniący przed nieprzyjaznym środowiskiem otoczenia, w którym zlokalizowane jest biuro, bo musimy pamiętać, że znajdujemy się na industrialnym terenie, przez który przejeżdżają duże ciężarówki. Ten pierwszy las sprawia, że trochę zapominasz, gdzie jesteś. Powtórzyliśmy ten las dwukrotnie — w części biurowej i mieszkaniowej.
architekci otoczyli istniejący lasek brzozowy
fot.: Jakub Certowicz
Wszystkie programy użytkowe, o które nas poproszono, znalazły odzwierciedlenie w architekturze zarówno pod względem rozmiarów, jak i orientacji umożliwiających pracę z naturalnym światłem. Wykorzystaliśmy też listwy chroniące przed słońcem, które nadają elewacji charakterystyczną estetykę.
Przemyślane są także relacje między poszczególnymi pomieszczeniami i funkcjami — jest strefa biur, strefa wypoczynku, różnorodne stopnie prywatności w zależności od potrzeb. I to, o czym wspomniał Diego — bufor, czyli miejsce z inną estetyką, przyjemniejszą atmosferą, gdzie bliżej ogrodu i w otoczeniu roślin można odpocząć lub porozmawiać bez przeszkadzania współpracownikom. Myślę, że wpływa to dobrze na wszystkich.
listwy nie tylko chronią przed słońcem, ale też nadają elewacji charakterystyczną estetykę
fot.: Jakub Certowicz
Diego: Kiedy przyjechaliśmy tam po raz pierwszy i zobaczyliśmy otoczenie, pomyśleliśmy, że nikt nie chciałby pracować w takim kontekście. Główną decyzją projektową było więc stworzenie ściany, muru, który ogranicza tę przestrzeń i abstrahuje ją od tego, co wokół. Pojawiła się więc ściana, obok kolejna, które otoczyły ten nieduży las. Ważne też było, aby ludzie, chcąc dostać się do środka, przechodzili przez ten lasek. Było to trudne, bo ludzie mają tendencję do chodzenia na skróty. Umieściliśmy więc ławkę, która uniemożliwia przejście po przekątnej po to, aby ludzie, idąc codziennie do pracy, musieli przejść między drzewami, zamiast iść między fabrykami. Myślę, że to wpływa na sposób pracy.
ławka ma kierować przechodniów w stronę ścieżki
fot.: Jakub Certowicz
Ola: I faktycznie chodzą tą dłuższą drogą?
Diego: Tak, rzeczywiście z niej korzystają.
Ola: Mówicie o budynku, że jest to architektura bioklimatyczna o wysokiej efektywności energetycznej — dzięki jakim rozwiązaniom udało Wam się to osiągnąć? Opowiedzcie, proszę, więcej o wspomnianych buforach.
Jaime: Bufory, oprócz tego, że są rodzajem przestrzeni rekreacyjnej, służą jako bufor ciepła — w zimie, jeśli świeci słońce, nagrzewają się. Zostawiasz więc zamknięte okna zewnętrzne, a otwierasz okna wewnętrzne, wprowadzając ciepło do środka. Przestrzeń zachowuje się więc jak kaloryfer. Latem z kolei nie otwierasz okien wewnętrznych, ale otwierasz zewnętrzne, dzięki czemu wentylujesz przestrzeń, która staje się loggią, i ograniczasz dostęp światła do środka. W lecie jest to więc klimatyzator, a zimą — kaloryfer.
Diego: Wprowadziliśmy też wentylację mechaniczną z rekuperacją. Aby ochronić wnętrza na piętrze przed przegrzewaniem, rozważaliśmy możliwość zastosowania zewnętrznych rolet, ale oczywiście architektonicznie zmieniłoby to projekt, posadziliśmy więc więcej drzew, aby zapewnić cień. Po wschodniej stronie budynku powtórzyliśmy ten sam las, co od strony wejściowej, a w związku z tym, że brzozy sezonowo tracą liście — nie ograniczyliśmy dostępu światła zimą, a latem, gdy drzewa są pełne liści, sprawiają, że budynek mniej się nagrzewa.
architekci posadzili więcej drzew, aby zapewnić cień
fot.: Jakub Certowicz
Ola: To są duże drzewa.
Diego: Tak, zależało nam na tym, żeby efekt był natychmiastowy. Zdarzały się już letnie dni z wysoką temperaturą i nie chcieliśmy, aby pracownicy musieli korzystać z klimatyzacji. Zależało nam na tym, aby warunki wewnątrz były dobre przez cały rok. Przeprowadziliśmy więc analizy światła słonecznego, aby sprawdzić, jak wysokie powinny być drzewa. Zasadziliśmy drzewa różnej wysokości — najwyższe mają 12 metrów, są też takie, które mają 4 metry. To był technologicznie skomplikowany proces — drzew o takiej wysokości nie można kupić w Polsce, dwie przyczepy przyjechały więc z Holandii.
Ola: Jak przekonaliście do tego inwestora? Nie brzmi to jak najtańsze rozwiązanie.
Diego: Cóż, założenie rolet też nie jest tanie [śmiech]. Porównaliśmy koszt montażu zewnętrznych rolet i posadzenia drzew… ostatecznie dostosowaliśmy się do budżetu i nie wzięliśmy wszystkich drzew, które planowaliśmy.
Jaime: Myślę, że drzewa były nieco droższe, ale mają dużo zalet — nie tylko chronią przed słońcem, ale także tworzą spektakularny krajobraz.
Diego: A nawet więcej — tworzą mikroklimat.
Jaime: Dokładnie, tworzą mikroklimat na zewnątrz, który wpływa na całe otoczenie, obniżają temperaturę, generują pewną wilgotność.
Diego: Wychodzenie na zewnątrz jest teraz przyjemniejsze.
elewacja wschodnia
fot.: Jakub Certowicz
Ola: Budynek ma dwie twarze — z jednej strony zdaje się niemal szczelnie zamknięty ceglanym murem, a z drugiej — przeszklenie elewacji przesłaniają jedynie wąskie aluminiowe żyletki. Opowiedzcie, proszę, nieco więcej o tym, z czego wynika takie rozwiązanie bryły?
Jaime: W rzeczywistości ma jedno oblicze zamknięte na halę i trzy twarze otwarte na ogrody — jeden, który już istniał i dwa pozostałe, które stworzyliśmy. Punktem wyjścia było zamknięcie się na halę i otoczenie pełne ciężarówek. Jedyną atrakcyjną rzeczą był las, więc to od niego rozpoczął się proces projektowy — w miarę oddalania się od drzew w rzucie budynku zdaliśmy sobie sprawę, że musimy stworzyć kolejny las, aby każdy z biura mógł z niego korzystać. A z czasem pojawił się kolejny las — kolejne oblicze — od strony mieszkań.
Diego: Niestety istniejący las był skierowany na północ, co więcej przy krótszej elewacji, więc jego funkcją jest przede wszystkim podkreślenie wejścia. Ale też jest widoczny z całego korytarza na parterze. Szkoda by było, gdyby z innych części budynku nie było takiego widoku. Wewnątrz, dzięki jakości, jaką dają pustaki ceramiczne i widoki na lasy, które stworzyliśmy, zapominasz, że jesteś w strefie przemysłowej.
Ola: Dziękuję za rozmowę.