W Wielu pod Kościerzyną powstaje trzykondygnacyjny biurowiec projektu zespołu APA Wojciechowski Architekci. W tym wypadku wybór technologii CLT był naturalny, inwestor jest bowiem producentem drewna, a budynek będzie jego wizytówką — drewniany jest w nim nawet szyb windowy! O tym, co można, a czego nie można zbudować z CLT, wyzwaniach związanych z projektowaniem tego typu konstrukcji oraz o tym, czy rzeczywiście jest to szybszy proces, rozmawiamy z Magdaleną Rachutą i Ewą Sroczyńską, architektkami prowadzącymi kaszubski projekt.
Magdalena Rachuta — architektka, od 1994 roku związana z pracownią APA Wojciechowski Architekci. Absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej, ukończyła także podyplomowe studia menedżerskie w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Od 2015 roku odkrywa tajniki budynków o konstrukcji z CLT.
Ewa Sroczyńska — architektka, od 2021 roku związana z pracownią APA Wojciechowski Architekci. Wykształcenie zdobywała, studiując na Wydziałach Architektury w Polsce (absolwentka Politechniki Krakowskiej), Hiszpanii i Stanach Zjednoczonych. Doświadczenie zawodowe zdobyła w biurach projektowych w Japonii (Isozaki, Aoki & Associates / AAarchitects), Kanadzie (Chris Doray Studio) i Stanach Zjednoczonych (SHO Architecture).
Ola Kloc: Budynek powstaje jako wizytówka producenta drewna. W tym przypadku wybór technologii CLT (drewno klejone krzyżowo) był oczywisty. Wciąż jednak nie jest to naturalny wybór wśród inwestorów obiektów biurowych — dlaczego?
Magdalena Rachuta: Wynika to z nieobecności na rynku drewna jako nowoczesnego materiału konstrukcyjnego. To wszystko dopiero raczkuje. Od lat jeżdżę na konferencje poświęcone temu tematowi, gdzie wszyscy są entuzjastyczni, ale poza tym entuzjazmem niewiele się dzieje. Ale zaczynamy i próbujemy, musimy się tego nauczyć. Mamy też świadomość zbliżających się dat, kiedy budownictwo będzie musiało być zeroemisyjne [od 2030 roku wszystkie nowe budynki w Unii Europejskiej mają być zeroemisyjne, a dwa lata wcześniej warunek ten mają spełniać wszystkie nowe budynki zajmowane przez władze publiczne lub będące ich własnością — przyp. red.].
Ola Kloc: Z czego może wynikać ta blokada w tworzeniu budynków drewnianych?
Magdalena Rachuta: To relatywnie nowa technologia, nie mówię o drewnie klejonym, bo te elementy mamy od dawna. Myślę, że potrzeba czasu.
widok z lotu ptaka
wiz. Adam Kamiński © APA Wojciechowski Architekci
Ola Kloc: Przepisy umożliwiają użycie drewna. Jest to więc kwestia przełamania się inwestorów czy architektów?
Magdalena Rachuta: Obu stron. Musimy się nauczyć tego materiału. Budynek firmy Sylva w Wielu jest naszym szóstym drewnianym projektem — niestety poprzednie, z różnych przyczyn, zostały zawieszone, ale wiedza zdobyta podczas ich tworzenia jest bezcenna. Projektuję budynki biurowe od dwudziestu lat, myślałam, że da się tak po prostu przejść z żelbetu na drewno, ale nie do końca. Trzeba się nauczyć tych wszystkich niuansów, wyczuć przede wszystkim gabaryty elementów, żeby móc ich potem swobodnie używać.
Ola Kloc: Czy w tym przypadku mierzyły się Panie z jakimiś wyzwaniami, jeśli chodzi o przepisy budowlane, pożarowe?
Ewa Sroczyńska: Największym wyzwaniem są, póki co, przepisy pożarowe. Polskie warunki techniczne nie wyodrębniają technologii CLT — traktują tak samo budynek z drewna i budynek wykonany z drewna klejonego krzyżowo. A różnica jest zasadnicza. CLT może mieć bardzo dobre parametry odporności pożarowej, ale przez to, że jest systematyzowane na równi z drewnem, uznaje się je jako materiał tak samo palny. I to powoduje obawę — wydaje nam się, że drewno zaraz się będzie palić. Dopóki CLT nie zostanie potraktowane przez przepisy jako osobny materiał budowlano-konstrukcyjny, a jego odporność pożarowa zatwierdzona jako wystarczająca, użytkowanie i wykorzystywanie tego materiału wciąż będzie ograniczone.
Magdalena Rachuta: Pożarnicy z otwartą głową szukają rozwiązań, niestety nie wszyscy i czasem słyszymy obawy — bo przecież „się pali”.
projekt w Wielu jest przykładem czystości zastosowania drewna CLT i jego wykorzystania do maksimum
wiz. Adam Kamiński © APA Wojciechowski Architekci
Ola Kloc: Jak próbują Panie przekonać tak nastawionych pożarników?
Magdalena Rachuta: Rozmową. Spełniamy wszystkie zapisy warunków technicznych, każdy element jest zaprojektowany według Eurokodu, ma wymagane parametry R, EI, z czym się już nie dyskutuje. Skoro spełniamy wszystkie zapisy prawa, pytamy: „Dlaczego nie?”.
Ola Kloc: Czy są jakieś elementy konstrukcji, których nie można wykonać z CLT?
Magdalena Rachuta: Oddzielenia pożarowe muszą być wykonane z materiałów niepalnych.
rzuty
© APA Wojciechowski Architekci
Ola Kloc: Jak rozwiązały to Panie w Wielu?
Magdalena Rachuta: W tym projekcie jest jedna strefa pożarowa, więc byłyśmy w bardzo komfortowej sytuacji. Ale mamy za sobą też taki projekt, który ze względu na dwie kategorie ZL [zagrożenia ludzi — przyp. red.] w budynku, musiałyśmy podzielić na dwie strefy — zastosowałyśmy zatem ścianę murowaną. Budynek miał dogodną formę do podziału, nie było z tym ani architektonicznego, ani użytkowego problemu. Wszyscy pytają, dlaczego projektujemy na razie niewysokie budynki. Głównym zagadnieniem są właśnie strefy pożarowe. W dużych budynkach poszczególne piętra mogą być jedną strefą, więc zarówno strop, jak i to, na czym on się opiera, musi być wykonane z materiałów niepalnych.
Rozmawialiśmy niedawno z deweloperem dużych budynków i spekulowaliśmy, jakie elementy z drewna CLT moglibyśmy „włożyć” do takich biurowców.
przekroje
© APA Wojciechowski Architekci
Ola Kloc: Jak ten pomysł rokuje?
Magdalena Rachuta: Chęć rokuje! A jeśli chodzi o ograniczenia techniczne, to już wspólnie musimy usiąść i jakoś je wypracować. Coraz więcej inwestorów chciałoby użyć drewna.
Ola Kloc: Budynek w Wielu jest w znacznej części przeszklony — jak zadbały Panie o komfort termiczny wewnątrz?
Magdalena Rachuta: To jest zawsze problem estetyki, kiedy chcemy zrobić lekki i przezierny budynek, a z drugiej strony — ilość słońca nagrzewa nam jego wnętrze. Opieramy się wtedy na instalacjach klimatyzacji oraz starannie dobranych parametrach szklenia. W tym projekcie nie zastosowaliśmy żadnych zewnętrznych elementów zacieniających, by nie zasłaniać drewnianej konstrukcji. Chciałyśmy utrzymać minimalistyczną obudowę.
Ewa Sroczyńska: W rozwiązaniach drewnianych CLT gabaryty elementów konstrukcyjnych są większe niż w żelbecie. I chociaż w naszym projekcie nie zastosowaliśmy żadnych zewnętrznych rolet, a budynek jest zamknięty szklaną elewacją, wykorzystaliśmy wielkość słupów konstrukcyjnych — dzięki ich odpowiedniemu rozstawieniu tworzą swego rodzaju wewnętrzną żaluzję i zapobiegają zbytniemu nagrzewaniu się budynku. To, co jest wadą przy konstrukcjach z drewna CLT, czyli większe przekroje elementów konstrukcyjnych, wykorzystywaliśmy, żeby zapewnić ochronę budynku przed zbyt dużym nasłonecznieniem.
Magdalena Rachuta: Słupy ustawione są co 140 centymetrów, powielają filary elewacyjne. Przygotowałyśmy nawet symulację dla naszego klienta, która pokazywała, jak te słupy zacieniają wnętrze, i udowadniała, że nie będzie potrzebował już nic więcej, bo amfilada 50-centymetrowych słupów tworzy taki efekt.
budynek powstaje jako wizytówka producenta drewna — wybór technologii CLT był więc naturalny
© APA Wojciechowski Architekci
Ola Kloc: Budynek ma być nie tylko wizytówką firmy, ale i obiektem wzorcowym dla całej branży. To spore wyzwanie — jakie rozwiązania zastosowane w tym projekcie warto naśladować w przyszłości?
Magdalena Rachuta: Przykładem może być „odwrócony” układ strop–sufit, co w zasadzie było sugestią klienta. W pierwotnym założeniu instalacje były widoczne pod stropem, ale inwestor stwierdził, że nie chce takiego estetycznego bałaganu, i prosi, żebyśmy zachowały pusty strop. Wszystkie instalacje obsługujące piętro poniżej są więc zlokalizowane pod podniesioną podłogą piętra wyżej, czyli nasz strop jest wyeksponowany i stanowi sufit pomieszczenia. Jest to duże wyzwanie koordynacyjne, ale udało się, zobaczymy, jaki będzie efekt.
Ewa Sroczyńska: Inwestorowi zależało na jak największej ekspozycji drewna CLT, co było dla nas ciekawym wyzwaniem — sprawdzenie, do jakiego stopnia możemy wykorzystać ten materiał konstrukcyjny jako materiał wykończeniowy. Stworzyliśmy, na przykład, pierwszy w Polsce drewniany szyb windowy.
Magdalena Rachuta: Ze względu na kategorię budynku, która zmieniła się w trakcie projektowania, biegi klatki schodowej musiały zostać żelbetowe. Początkowo też były drewniane, więc mieliśmy w całości drewniany budynek.
projekt w Wielu jest przykładem wykorzystania do maksimum technologii CLT, drewniany jest nawet szyb windowy
© Fort Polska
Ola Kloc: Odczuwają Panie różnice w procesie projektowym w zależności od technologii?
Magdalena Rachuta: Różnicą jest to, o czym wspomniała Ewa, czyli gabaryty elementów konstrukcyjnych i strop, który nie jest płaski. To, co w żelbecie jest naturalne, mamy plaster 25-centymetrowy i koniec, tutaj tak nie działa — elementy muszą się na czymś oprzeć, na belce, która — w zależności od rozpiętości i układu konstrukcyjnego — ma 60, 70, 80 lub 90 centymetrów. To jest skomplikowane zagadnienie. Wyzwaniem są też instalacje, które w ograniczonym zakresie mogą przechodzić przez elementy konstrukcyjne. Otworowanie musi być ustalone, obliczone, sprawdzone. Proces koordynacji instalacji i konstrukcji w projekcie jest dłuższy, bardziej detaliczny.
Ola Kloc: Jak wyglądał harmonogram projektu i realizacji? Kiedy zaczęła się budowa i na jakim etapie jest teraz? Ile czasu zajął cały proces? Czy detaliczne przygotowanie oznacza szybszą realizację?
Magdalena Rachuta: Przy prefabrykacji wszyscy mówią, że to jest szybszy proces — samej budowy zdecydowanie tak, ale biorąc pod uwagę zaprojektowanie, przygotowanie i wyprodukowanie elementów — wydaje mi się, że czas jest podobny. W Wielu proces projektowy był podzielony na dwie fazy, wstrzymany podczas pandemii. Trudno więc powiedzieć, ile trwał. Sama budowa zaczęła się wiosną 2024 roku, a mamy już budynek zamknięty [stan na grudzień 2024 roku — przyp. red.]. Ukończenie obiektu jest planowane na pierwsze miesiące 2025 roku. Duże oszczędności czasu będą na etapie wykończenia, więc chyba rzeczywiście będzie to szybszy proces.
Ewa Sroczyńska: W związku z tym, że samo CLT jest materiałem wykończeniowym, praca z detalem była prowadzona już na etapie koncepcji. W zasadzie nie było tu standardowego podziału: koncepcja, projekt budowlany, projekt wykonawczy z detalami, bo od samego początku musieliśmy myśleć o tym, co i jak chcemy pokazać, na przykład jakie będą konsekwencje wyboru takiej albo innej rozpiętości w budynku na widoczny dla użytkowników układ płyt stropowych.
Magdalena Rachuta: Konstruktorzy projektują nam elementy wnętrzarskie, czego początkowo nie do końca byli świadomi. To novum dla obu stron.
projekt był dla zespołu wyzwaniem — sprawdzeniem, do jakiego stopnia można wykorzystać CLT
© Fort Polska
Ola Kloc: Czy przez to, że są to elementy prefabrykowane, nie czują się Panie ograniczone w kreowaniu architektonicznej wizji?
Magdalena Rachuta: Ja lubię proste formy.
Ewa Sroczyńska: Jest to większe wyzwanie, ale też większa satysfakcja, że przy utrzymaniu modułowości jesteśmy w stanie zaproponować ciekawe rozwiązania.
Magdalena Rachuta: Tak naprawdę, dzięki ekspozycji drewna, zawsze mamy ciepłe wnętrze, „pachnące świętami”, bez względu formę [śmiech].
Ola Kloc: Czy brały Panie pod uwagę w tym projekcie takie rzeczy jak ślad węglowy budynku?
Magdalena Rachuta: Na potrzeby naukowe opracowaliśmy razem z Buro Happold porównanie budynku w Wielu i analogicznego obiektu żelbetowego. CLT w tym zestawieniu wychodzi znacznie lepiej. Wszyscy pytają nas o koszt — co będzie tańsze. Szymon [Wojciechowski — przyp. red.] zawsze mówi, że musielibyśmy zbudować bliźniaki w różnej technologii i wtedy będziemy wiedzieć, który kosztuje więcej. A jeżeli chodzi o ślad węglowy, musimy też pamiętać o wykorzystaniu tego drewna później, ono bardzo ładnie kumuluje CO2, póki jest drewnem.
Ola Kloc: Czy w projekcie zaplanowano ewentualny demontaż drewnianych elementów w przyszłości?
Magdalena Rachuta: Zazwyczaj takie analizy robi się przy certyfikacjach, które obejmują też „śmierć budynku”.
Ewa Sroczyńska: Na razie, prawdopodobnie, pojawią się myśli o rozbudowie.
etapy budowy
© Fort Polska
Ola Kloc: Jak widzą Panie przyszłość technologii drewnianych w polskiej architekturze?
Magdalena Rachuta: Trzymamy kciuki i obserwujemy, jak ten kamyk wrzucony w wodę tworzy coraz szersze kręgi. Liczymy, że zaczniemy o tym szerzej mówić, bo na razie w tych projektach, które zrobiliśmy, dla inwestorów było to coś naturalnego. Projektowaliśmy biura własne dla firm, które działają w branży związanej w jakimś stopniu z drewnem lub innowacjami. Myślę, że dopiero zeroemisyjność obudzi w nas konieczność stosowania drewna.
Ola Kloc: Czy firmy, z którymi Panie współpracowały, biorą pod uwagę tę przyszłą produkcję drewna — jego większe zużycie będzie wymagało większej produkcji, czyli większej liczby drzew.
Magdalena Rachuta: My, architekci, podczas procesu projektowego, nie współpracujemy bezpośrednio z takimi firmami, jednak jeżeli chodzi o produkcję drewna w Polsce, to jest światełko w tunelu — osiem lat temu na pierwszej konferencji Holzbau słuchałam prelegentów, którzy mówili, że w Polsce nie produkujemy drewna przeznaczonego do produkcji materiału CLT. Teraz już słyszę, że rozpoczęto takie działania.
Ewa Sroczyńska: Projekt w Wielu jest przykładem czystości zastosowania drewna CLT i jego wykorzystania do maksimum, jest to jednak niewielki obiekt. Przechodząc do większej skali, czy też myśląc o rynku deweloperskim, wydaje mi się, że bardziej zdroworozsądkowe jest rozmawianie nie tyle o całych budynkach z CLT, ile o budynkach hybrydowych. Ze względu na wielkość gabarytów konstrukcyjnych czy ilość wykorzystywanego drewna, powinniśmy wykorzystywać drewno klejone krzyżowo w sposób przemyślany. Projektowanie budynków hybrydowych wydaje się odpowiedzialnym rozwiązaniem.
Magdalena Rachuta: Na przykład fragmenty lub też najwyższe piętra wysokich budynków, mogłyby być budowane z CLT. Bywają też często rozbudowane partery, które mają pawilonowe formy — czemu nie zastosować tam CLT? Potrzebujemy zielonego światła, żeby ten materiał zaczął istnieć w przestrzeni.
Ola Kloc: Takie rozwiązania mogą też oswajać i pokazywać możliwości materiału. Jak mówiła podczas ubiegłorocznego Weekendu Architektury w Gdyni architektka Dominika Zielińska, eksperymentować możemy w małej skali i po trochu. Dziękuję za rozmowę!
rozmawiała: Ola Kloc
Ilustracje dzięki uprzejmości pracowni APA Wojciechowski Architekci
więcej: A&B 1/2025 – DREWNO W ARCHITEKTURZE,
pobierz bezpłatne e-wydania A&B