Czy fotografia architektury musi poruszać się w obrębie utartych schematów? Casa Futura, dom-pracownia we Wrocławiu, stała się impulsem do próby przedstawienia budynku w nieszablonowy sposób. O architekturze jako scenografii, nieprzewidywalności procesu budowlanego oraz możliwościach wykorzystania technologii prefabrykowanej do budowy domów rozmawiamy z Krzysztofem Grześkowem z pracowni Rewizja. Grupa projektowa.
W 2024 roku na wrocławskim Biskupinie powstała Casa Futura — modułowy dom przyszłości, kształtowany przez trudne warunki i japońską filozofię przestrzeni. Zadanie nie było łatwe, ale dla projektanta, a zarazem właściciela domu — Krzysztofa Grześkowa z pracowni Rewizja. Grupa projektowa — wyzwania są tym, co w architekturze daje najwięcej satysfakcji. Tych było sporo — od niewielkiej, 240-metrowej działki z trudną przeszłością, poprzez gęstą, okoliczną zabudowę, aż po ograniczony budżet. Co ciekawe, z bardzo specyficznymi problemami uporano się poprzez wykorzystanie rozwiązań o uniwersalnym charakterze, bo Casa Futura zbudowana została w oparciu o technologię przemysłowych prefabrykatów oraz rygorystycznie przestrzeganą modułowość. Historie, które doprowadziły do powstania tego budynku w takiej, a nie innej formie autor spróbował przedstawić tak, jak nikt wcześniej, zamieniając swój dom i pracownię w scenografię, która stała się tłem dla surrealistycznego spektaklu.
Dom Casa Futura we Wrocławiu
fot.: Maciej Lulko © Rewizja. Grupa projektowa
dom z dobrze spasowanych klocków
Wybrana przez architekta technologia przemysłowej budowy domu wymagała zastosowania odpowiednich rozwiązań w fazie projektowej i konstrukcyjnej. Wymiary wszystkich najważniejszych elementów budynku opierają się na module, którym stały się wielokrotności długości 30 cm. Taki wymiar mają boki słupów wspierających konstrukcję domu. Ich dwukrotność to rozmiary stojącej w kuchni szafy, zaś 120x120 cm mają okna oraz panele elewacyjne z opalanego drewna. Modułowość znalazła również zastosowanie w makroskali — dom podzielony został na zespół modułów funkcjonalnych, w których zmieściły się pracownia, przestrzenie dzienne czy taras i podcień. Dzięki wykorzystaniu prefabrykatów, czas budowy Casy Futury udało się zamknąć w 100 dniach, co uwieczniono na filmie.
scenograficzny wymiar architektury
To wszystko jednak tylko namiastka czynników, które składają się na to, czym obecnie jest Casa Futura. Poszukując sposobu na pokazanie niuansów procesu budowy, a przede wszystkim tego, jak toczy się życie w ramach tworzonych przez dom, autor postawił na projekt artystyczny łączący scenografię, grafikę i fotografię. O tym, co chciał przekazać w zinie „Casa Futura”, opowiada nam Krzysztof Grześków, założyciel pracowni Rewizja. Grupa projektowa.
Zin "Casa Futura"
fot.: Przemysław Ciępka
Przemysław Ciępka: Zorganizowaliście w swoim domu we Wrocławiu bardzo ciekawą sesję, która znacząco odbiega od standardów fotografii architektonicznej. Skąd taki pomysł?
Krzysztof Grześków: Myślę, że wzięło się to ze znudzenia tradycyjnym sposobem przedstawiania architektury. Chcieliśmy wprowadzić coś nowego, teatralnego, scenograficznego. Coś, co zainteresuje czytelnika czy widza, ale też w subiektywny sposób odda naturę całego procesu budowlanego oraz powstałego w jego wyniku obiektu. Powiedziałbym, że jest to szukanie nowego języka przedstawiania architektury.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: Czego w takim razie brakuje twoim zdaniem w obowiązującym modelu przedstawiania architektury?
Krzysztof Grześków: Opisywanie architektury i pokazywanie jej w czasopismach branżowych czy na portalach internetowych jest bardzo mocno zawężone do pewnej grupy odbiorców, przede wszystkim architektów i innych osób zakorzenionych w tej dziedzinie. Te zdjęcia, rysunki, izometryczne rzuty czy opisy udowadniające, który materiał jest lepszy, a jakie rozwiązania bardziej korzystne są dla nas — architektów — niezwykle fascynujące. Chcieliśmy jednak wyjść trochę poza ten paradygmat i przedstawić architekturę w inny sposób. Nie tylko dla architektów, ale i artystów, scenografów i osób, które nie są tak głęboko zainteresowane architekturą. Odzwierciedliło się to zresztą w składzie, który pracował nad naszą sesją — były to osoby z bardzo różnych światów. W realizacji pomagał mi Marcin Rosiński, który zajmuje się grafiką, Ada Gruszka, która jest fotografką oraz Maciek Lulko, który włączył w tę całość swoją wizję architektoniczną. Dało nam to ciekawą mieszankę rozmaitych osobowości i perspektyw, z których postrzegana może być architektura. Ta sesja fotograficzna od początku pomyślana była jako materiał do złożenia magazynu, który planujemy cyklicznie wydawać jako Rewizja. Pierwszy numer powstał w nakładzie tysiąca egzemplarzy. Jest to swego rodzaju portfolio, ale dość nietypowe — chcieliśmy pobawić się i wyjść naprzeciw utartym schematom przedstawiania realizacji architektonicznych. W każdym kolejnym magazynie będziemy poszukiwać trochę innej formy wyrazu.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: Faktycznie, to wszystko świetnie się spaja, bo realizacja tego założenia, wedle którego planujecie trafić do różnych grup odbiorców rozpoczęła się już na etapie doboru osób, pracujących nad tym projektem. Nie ukrywam, że ta sesja jest dla mnie nieco zagadkowa, i żeby sobie to rozjaśnić, zacznę od pytania o nazwę. Casa Futura, słowa widniejące na okładce magazynu, to nazwa twojego domu i pracowni, projektu artystycznego, o którym tutaj rozmawiamy czy może jest to jakaś wskazówka interpretacyjna?
Krzysztof Grześków: Casa Futura, czyli „dom przyszłości” to nazwa domu i pracowni, którą nawiązaliśmy do włoskiego czasopisma o architekturze, wydawanego pod tytułem Casabella. To moja partnerka, która jest Włoszką, jako pierwsza zaczęła używać tego określenia — miało to związek z charakterem projektu, który był naszym wspólnym marzeniem, czymś, co przez długi czas realizowaliśmy na własnych zasadach, bez wpływu zewnętrznych inwestorów.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: Budowa domu to nie jest rzecz, którą robi się z dnia na dzień. Czy projektując tę przestrzeń od samego początku mieliście w głowach jej scenograficzny aspekt, któremu daliście wyraz w sesji zdjęciowej zrealizowanej do waszego magazynu? Czy planowaliście w ogóle, że taka sesja powstanie, czy był to pomysł, który narodził się już w czasie, kiedy w Casie Futurze zaczęliście mieszkać i pracować?
Krzysztof Grześków: Myślę, że cały ten projekt jest podsumowaniem naszych rozważań na temat tego, czym jest architektura — a dla nas pełni ona role tła, albo ramy dla życia i wydarzeń, które się w nich pojawiają. W tym świetle mogę powiedzieć, że rozumiemy ją jako scenografię.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: Przejdźmy zatem do tego, co dzieje się w tej ramie wyznaczanej przez Casę Futurę. Czy te kilkanaście fotografii opowiada jakąś spójną historię, czy są to raczej odrębne światy? Co stało za poszczególnymi wyborami artystycznymi — wyborem miejsc, postaci w kadrach i ich kostiumów?
Krzysztof Grześków: Szukaliśmy czegoś, co pozwoli nam opowiedzieć historię tego budynku, ale też pokazać jego specyfikę i to, w jaki sposób toczy się w nim życie. Myślą przewodnią było stwierdzenie, że życie pisze różne scenariusze, niezależnie od tego, jak sobie je wcześniej wyobrazimy, albo w przypadku architektury — narysujemy. Najbardziej rzucającym się w oczy bohaterem sesji jest z pewnością postać wielkiej, owłosionej małpy. W moim odczuciu wydźwięk tego elementu mocno kontrastuje z przemyślaną, modułową i symetryczną strukturą naszego domu. Małpa jest opozycją dla tej bardzo zorganizowanej przestrzeni, pokazującą pewną dzikość procesu inwestycyjnego. Skrupulatnie narysowaliśmy projekt Casy Futury, oczywiście w zgodzie z warunkami terenowymi i prawem budowlanym. Mimo to, składając wniosek o pozwolenie na budowę dowiedzieliśmy się, że poprzedni właściciel tej nieruchomości chciał wybudować tutaj apartamentowiec z dziesięcioma mieszkaniami. Przez dekadę toczyła się walka pomiędzy deweloperem a mieszkańcami, sprawa trafiła ostatecznie do wojewody. W grę wchodziły tutaj bardzo wysokie kredyty, chodziło przecież o dużą inwestycję, która wymagałaby odpowiedniej infrastruktury, chociażby zapewnienia wystarczającej ilości miejsc parkingowych czy śmietników. Byliśmy mocno zaskoczeni, kiedy okazało się, że dla tej działki toczy się już inne postępowanie, i to w urzędzie wyższej rangi, wobec czego musieliśmy poczekać na rozwiązanie tej sprawy. Nawet po jej zakończeniu odczuwaliśmy nieprzewidziane przez nas wcześniej reperkusje — poprzedni właściciel działki skutecznie zraził najbliższe sąsiedztwo do perspektywy zabudowy tego terenu, czemu zupełnie się nie dziwię. Konsultowaliśmy nasz projekt z mieszkańcami, i mimo że mieliśmy już świetnie dopracowaną koncepcję, to po rozmowach z przyszłymi sąsiadami nieoczekiwanie okazało się, że dom trzeba będzie wybudować tak, jakby został zaprojektowany w lustrzanym odbiciu.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Sam proces budowlany też przyniósł niespodzianki, chociaż wydawałoby się, że wykorzystanie elementów prefabrykowanych, które przyjechały do nas Poznania, Katowic czy Złotoryi pozwoli nam złożyć dom tak, jakby powstawał z dobrze spasowanych klocków. Tutaj swoją rolę ponownie odegrał czynnik ludzki, ale też sytuacja geopolityczna, bo Denis, odpowiedzialny za montaż elementów prefabrykowanych wyjechał bronić swojego kraju na wojnie, która wybuchła w Ukrainie. Trudno mieć o to do niego pretensje, ale było to kolejne wydarzenie, które pokazało nam, jak istotną rolę w procesie budowlanym odgrywa przypadek, bez względu na ilość przygotowań i opracowanych wcześniej wariantów rozwoju sytuacji. Stąd ta rozszalała małpa, której ruchów nie sposób przewidzieć.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przez ostatnie 12 lat wykonaliśmy w naszej pracowni 200 projektów — dzikość procesu inwestycyjnego, o której tutaj opowiadam, była istotnym czynnikiem w naprawdę wielu spośród naszych realizacji. Ta nieprzewidywalność jest trzecim czynnikiem, obok architekta i inwestora, o którym zazwyczaj nie myślimy, i na który trudno jest się też przygotować.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: A postacie w maskach i rozbite arbuzy?
Krzysztof Grześków: Nie chcieliśmy pokazywać tutaj konkretnych ludzi, ani charakterów. Woleliśmy przekaz bardziej uniwersalny, który trafi do szerszego grona odbiorców i pozwoli zidentyfikować się z tymi sytuacjami różnym osobom — bez względu na to, czy będzie to mama, tata, babcia, partnerka, pracownik budowlany czy pasjonat architektury. Arbuz był z kolei elementem, który zadziałał na płaszczyźnie wizualnej. Dodaje dramatyzmu, a rozbity na mnóstwo kawałków świetnie wygląda na tle logicznej struktury Casy Futury.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: Były też figury w kimonach.
Krzysztof Grześków: Faktycznie, jedna modelka miała na sobie kimono, które pełniło role wizualnej i znaczeniowej opozycji dla postaci małpy, obrazującej chaotyczność procesu budowlanego. Kimono odzwierciedlało dla nas japońską filozofię projektowania — dokładność, modułowość, specyficzne rozumienie przestrzeni. Na wielu płaszczyznach nasz projekt obfitował w wyzwania podobne do tych, które napotykają architekci pracujący w japońskich miastach. Nasza działka ma tylko 240 metrów kwadratowych powierzchni, dookoła jest gęsta zabudowa, co implikuje małą dostępność światła oraz brak prywatności. W Japonii przestrzeń rozumiana jest zupełnie inaczej, niż u nas na Zachodzie, ma bardziej płynny charakter. Budynki to raczej ramy wytyczane przez osie, belki, stropy, podłogi i ściany. Wnętrze i zewnętrze wzajemnie się przenikają — taki efekt, mimo bardzo trudnej działki, udało nam się osiągnąć projektując Casę Futurę. Jeden z moich znajomych, który odwiedził nas w pewien deszczowy dzień, powiedział mi, że obcując z tym budynkiem czuje się, jakby był na jednej z tokijskich ulic. Było to miodem na moje uszy, bo wcześniej w ogóle nie poruszałem tego tematu.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: Nawet modułowe rozwiązanie elewacji przywodzi na myśl japońskie maty tatami. Zastosowaliście mnóstwo modułowych, prefabrykowanych rozwiązań — myślisz, że takie podejście do budowy domów jednorodzinnych może być wykorzystywane na szerszą skalę?
Krzysztof Grześków: Jak najbardziej. Trochę nie rozumiem dlaczego wielu osobom „modułowość” kojarzy się z budowlami powstającymi z kontenerów morskich za wszelką cenę dostosowywanych do pełnienia roli domu jednorodzinnego. Rozwiązania prefabrykowane są stosowane na szeroką skalę w budownictwie wielorodzinnym, dlaczego by więc nie przenieść tego na grunt domów jednorodzinnych. Myślę, że problem z modułowością w tego rodzaju budownictwie wynika raczej z postrzegania prefabrykatów i modułów poprzez pryzmat architektury powstającej przed 89 rokiem. Istotnym czynnikiem jest też zapewne przekonanie o pewnej „standaryzacji” budynków powstałych w technologii modułowej. Płacąc za projekt i budowę domu jednorodzinnego oczekujemy, że powstanie budynek spersonalizowany, uszyty na miarę. A tak naprawdę moduły wcale nie stoją na przeszkodzie takiemu projektowaniu — przecież każdy z modułów można dowolnie przestawiać, obracać i zestawiać, tworząc struktury będące odpowiedziami na bardzo konkretne potrzeby.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: No więc w jaki sposób udało wam się w tym domu przełamać powtarzalność, która mogłaby wynikać z jego modułowej struktury?
Krzysztof Grześków: Modułowe, to nie tylko „powtarzalne”, ale i „układalne”. Nasza pracownia składa się z kwadratowych modułów. Ja siedzę w jednym kwadracie, a ty siedzisz w drugim kwadracie. Stoły też są kwadratowe — możemy połączyć je w jedną, długa ławę i zorganizować przy nich wigilię, a później rozdzielić je na 8 małych biurek, przy których będziemy pracować nad kolejnymi projektami. To jak język — moduły to tylko słowa, a dopiero nasza kreatywność pozwala układać z nich konkretne wypowiedzi.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: A jakie zalety może mieć wykorzystanie technologii modułowej i prefabrykatów w budowie domów jednorodzinnych?
Krzysztof Grześków: Przede wszystkim chodzi tutaj o koszty. Wykorzystanie prefabrykatów znacznie obniża cenę takiej budowy. W przypadku hal i sklepów wielkopowierzchniowych, których projektowaniem zajmowaliśmy się również w przeszłości, cena za metr kwadratowy to kilka tysięcy złotych. Budowle indywidualne, powstające w technologii tradycyjnej, wymagają zatrudnienia murarza, tynkarza, elektryka czy instalatora sanitarnego i generują znacznie większe koszty, zaczynające się od 10 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Wykorzystując prefabrykaty udało nam się te koszty znacznie zredukować, gdyby nie to, nie byłoby nas stać, aby Casa Futura powstała w obecnej formie. Podobnie zresztą było z działką, na której powstał nasz dom, bo to też była oszczędność i teren o bardzo trudnej charakterystyce przestrzennej i obciążającej historii — wcześniej znajdował się tutaj stary warsztat samochodowy, później wydarzyły się historie związane z planami budowy obiektu wielorodzinnego, o którym już opowiadałem. Budowa tego domu była sporym wyzwaniem, a to coś, co lubimy najbardziej.
Casa Futura, czyli jak pokazać architekturę inaczej
fot.: Ada Gruszka, Maciej Lulko, grafika: Marcin Rosiński, dyr. art.: Krzysztof Grześków © Rewizja Grupa Projektowa,
Przemysław Ciępka: Kiedy planujecie opublikować kolejne magazyny i co zamierzacie w nich pokazać?
Krzysztof Grześków: Jesteśmy na etapie rozmów z naszą fotografką na temat tego, w jaki sposób możemy przedstawić nasz kolejny projekt — będzie to szklana kostka, przy pomocy której powiększyliśmy jedno z mieszkań we Wrocławiu. Planujemy wydać magazyn wiosną. W dalszej kolejności chcemy pokazać dom, który powstał w szczelinie pomiędzy dwoma bolesławieckimi kamienicami. To też bardzo nietypowy projekt, który był dla nas wyzwaniem.
Przemysław Ciępka: Nie mogę się doczekać! Dziękuję za rozmowę!