Zbiegiem okoliczności tuż przed tym, gdy profesor Piotr Lorens został powołany na stanowisko Architekta Miasta w Gdańsku, we Wrocławiu odebrano ten tytuł, po osiemnastu latach pracy, Piotrowi Fokczyńskiemu.
Jeszcze do niedawna, jako jedyny w Polsce, Fokczyński był równocześnie Dyrektorem Wydziału Architektury i Budownictwa Urzędu Miejskiego we Wrocławiu oraz Architektem Miasta. Łącząc na co dzień te dwie funkcje, miał możliwość podejmowania decyzji zarówno na poziomie architektury, jak i urbanistyki. Z racji pełnienia podwójnych obowiązków z dobrymi rezultatami, doradzał włodarzom innych ośrodków w kwestii organizacji prac związanych z zagospodarowaniem przestrzennym, by wszystko było dobrze poukładane i skutecznie funkcjonowało. Z jego doświadczeń korzystał między innymi Gorzów Wielkopolski, miał też długą telekonferencję z wiceprezydentem Gdańska dotyczącą pracy kierowanych przez siebie zespołów, choć, jak twierdzi, gdańszczanie nie skorzystali z jego rad. Niemniej Gdańsk ma już Architekta Miasta, a Wrocław już go nie ma.
struktura
Warto tutaj przytoczyć fragment tekstu Adama Oziewicza z 2016 roku, tłumaczący w skrócie jak wyglądała do niedawna struktura wybranych jednostek w Urzędzie Miasta:
Wszystkie sprawy związane z architekturą i budownictwem, poza nadzorem budowlanym, są w jednej ręce — Piotra Fokczyńskiego. […] Ma on nad sobą trzech szefów: prezydenta, wiceprezydenta, który odpowiada za planowanie przestrzenne oraz dyrektora departamentu. Architekt miasta ma w swoim zespole plastyka miejskiego. […] Struktura wydziału kierowanego przez wrocławskiego architekta miasta to prawie 150 osób. Jest podzielony na dwa działy — identycznie jak w prawie materialnym podzielono prawo budowlane i gospodarkę przestrzenną. W każdym dziale jest po pięć zespołów. […] Ścisły zespół architekta liczy pięć osób. Ich praca wprost przekłada się na rozwój miasta — najpierw na studium kierunków i rozwoju przestrzennego, później na miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, a już lokalnie, na decyzje o warunkach zabudowy. Architekt Miasta, jeżeli spojrzy na wszystko razem, to ma rzeczywistą szansę na to, aby utrzymać przestrzenny porządek. A utrzymać go nie jest łatwo¹.
Wynika z tego, że dyrektor Fokczyński zajmując oba stanowiska, nie był tylko urzędnikiem, czy jak niektórzy architekci miast na przykład głównym specjalistą na relatywnie niskim poziomie zatrudnienia. Był autorytetem i miał władzę decyzyjną, popartą ogromną praktyką.
bez konsultacji
Na pytanie, co się stało, Piotr Fokczyński odpowiada, że otrzymał zarządzenie prezydenta, na mocy którego przestaje być Architektem Miasta, ale nadal pozostaje Dyrektorem Wydziału Architektury i Budownictwa.
Trudno mi to komentować w sytuacji, kiedy nie byłem o planach reorganizacji informowany, a decyzja zapadła bez jakichkolwiek konsultacji — mówi. — Jakiś czas temu był pomysł, by rozdzielić dwie pełnione przeze mnie funkcje i „oderwać” mnie od pracy Wydziału. Miałbym wtedy pozostać jedynie Architektem Miasta, ale na to się nie zgodziłem. Uważałem i nadal uważam, że taki rozdział jest niewłaściwy i że dynamiczne miasto potrzebuje silnej pozycji tego urzędu. Tamten pomysł był jednak ze mną dyskutowany, a ja przedstawiałem argumenty, które, jak sądziłem, przekonały moich zwierzchników. Teraz nagle dowiaduję się, że podjęto wobec mnie odwrotną decyzję — pozostaję dyrektorem, przestaję być architektem. Jak mam to wszystko rozumieć?
Zapytane przez prasę o konsekwencje takiej decyzji biuro Prezydenta Wrocławia zapewnia, że nic się w zasadzie nie zmieni w dotychczasowym sposobie działania wspomnianych instytucji i obywatel miasta nie poczuje braku jego Architekta. Tym bardziej nasuwa się pytanie — dlaczego?
ważne słowo „architekt”
Piotr Fokczyński nie chce doszukiwać się powodów decyzji prezydenta. Zastanawia go tylko — pół żartem, pół serio — likwidacja stanowiska, w którego nazwie było słowo „architekt”. Nie po raz pierwszy znika ono z oficjalnego języka urzędowego we Wrocławiu. Coraz więcej zmian w nazewnictwie i coraz mniej architektów czy architektury. Przykładowo — departament, któremu podlega dyrektor Fokczyński, jeszcze kilka lat temu nazywał się Architektury i Rozwoju, dzisiaj nosi nazwę Strategii i Rozwoju Miasta.
Coś niepokojącego kryje się w ukrytym w słowach spychaniu na dalszy plan naszego zawodu i przedmiotu naszej pracy — twierdzi. — Paradoksalnie, ostoją architektury jest nowe Prawo Budowlane, w którego treści zmieniono sformułowanie „właściwy organ” na „organ architektoniczno-budowlany”, przywracając jego właściwe nazewnictwo.
Za tymi żartobliwymi dywagacjami kryje się obawa o podważenie na większą skalę autorytetu architekta w skali miasta, jako osoby o wysokich kompetencjach decyzyjnych i opiniotwórczych, a szerzej — kompetencji projektowych wszystkich wrocławskich architektów. W takiej sytuacji zawód zaufania publicznego cieszący się kiedyś dużym prestiżem społecznym traci wartość w oczach zarówno inwestorów, jak i wykonawców.
kompetencje
Kompetencje do przecinania wstęgi mnie nie interesują — mówi były Architekt Wrocławia. — Żeby dobrze funkcjonować na poziomie miasta, potrzebne są możliwości decyzyjne, chociażby kolaudację do planów miejscowych, czyli dostęp do porządkowania zapisów na poziomie stanowionego prawa budowlanego. My w tej chwili wciąż weryfikujemy te zapisy, ale z pewnością poprawiłoby płynność poszerzenie, a nie ograniczenie kompetencji na poziomie departamentu.
Pięć lat temu, na konferencji w Gorzowie Wielkopolskim, Piotr Fokczyński tłumaczył:
Prawdziwy architekt miasta powinien przygotowywać wytyczne przestrzenne, opiniować plany miejscowe, wykonywać analizy przedprojektowe dla prezydenta, aby dokładnie wiedział, jaki jest potencjał danego kawałka miasta. […] Można osiągać niesamowite efekty w sytuacji, gdy mam do dyspozycji — w tym samym departamencie — konsultacje miejskiego konserwatora zabytków, współpracuję z zarządem zieleni i ogrodnikiem miejskim¹.
Dzisiaj przyznaje, że wraz ze stanowiskiem nie chciałby stracić autorytetu, że miastu potrzebny jest głos propagujący dobre wzorce. Głos eksperta, analityka, doradcy z dużymi kompetencjami. Miejmy nadzieję, że będzie on we Wrocławiu nadal słyszalny.
Beata Stobiecka
¹ gorzów24.pl, Adam Oziewicz, „Gorzów bez bubli. Że tak się da, mówił architekt miasta Wrocławia i nie tylko on”, 2016.