Położony w Bukareszcie Park Naturalny Văcărești to przykład tego, że natura często radzi sobie w mieście lepiej, gdy jest pozostawiona sama sobie. Porzucona budowa wielkiego zbiornika wodnego, trudno dostępna dla ludzi, stała się rezerwatem dzikiego życia w sercu miasta.
porzucony plan dyktatora
Historia położonej w stolicy Rumunii oazy dzikiej przyrody zaczęła się w latach osiemdziesiątych. Rozpoczęto wówczas budowę zbiornika wodnego, który miała zapełnić woda z rzeki Argeș. Przygotowano 190 hektarów terenu i rozpoczęto budowę niezbędnych umocnień. Obalenie komunistycznego reżimu sprawiło, że wielkie infrastrukturalne plany zostały porzucone, a teren od 1989 roku stopniowo zaczęła odzyskiwać natura. Jej spokojną ekspansję zapewniły odcięcie od miasta i obecności człowieka dzięki pięciometrowemu, betonowemu nabrzeżu oraz ogrodzeniu oddzielającemu cały rozległy teren od najbliższego sąsiedztwa.
fot. Kacper Kępiński
W 2003 roku Ministerstwo Środowiska Rumunii wydzierżawiło teren firmie Royal Romanian Corporation. Jej planem była budowa w tym miejscu kompleksu sportowo-kulturalnego, która jednak nigdy nie doszła do skutku. Sama budowa jeziora nie mogła być kontynuowana ze względu na poważne wady konstrukcyjne.
społeczny nacisk
W 2014 roku na skutek społecznego nacisku Jezioro Văcărești zyskało status obszaru chronionego. Dziś stanowi jeden z największych miejskich parków naturalnych na kontynencie. Rozwój dzikiego życia w nieukończonej i trudno dostępnej z zewnątrz niecce jeziora doprowadził do wytworzenia się złożonego ekosystemu, porównywalnego do rzecznej delty. Prowadzone w 2013 roku badania pozwoliły na zidentyfikowanie setek gatunków roślin i 96 różnych gatunków ptaków. Sam obszar jest także wewnętrzne zróżnicowany. Południową część zajmują głównie łąki i niewielkie skupiska drzew, podczas gdy na północy królują jeziora i mokradła, do których dostępu strzeże gęsto porośnięte trzcinowisko.
fot. Kacper Kępiński
nie-urbanistyka
W chaotycznym mieście, jakim jest dziś Bukareszt, gigantyczna zielona oaza jest najlepszym co wydarzyło się w jego urbanistyce od kilkudziesięciu lat. W mieście kształtowanym w dużej mierze na podstawie korupcjogennych i słabych przepisów, gdzie deweloperzy dyktują warunki, fakt że tak duży teren nie został zabudowany stanowi ewenement. Okazuje się więc, że to nie urbanistyka, a właśnie jej brak i porzucenie dawnych planów, dały najlepszy z możliwych efektów.
fot. Kacper Kępiński