Fizyk pracujący w branży IT i projektantka UX, archeolożka zafascynowana ceramiką — taki duet stworzył wspólnie urządzenie do zaparzania kawy Slowpresso.
Jak wynika z badań Euromonitora, aż 70% dorosłych Polaków codziennie pije kawę, z czego prawie trzy czwarte sięga po kawę mieloną. Slowpresso to nowe, polskie urządzenie, które umożliwia zaparzenie mielonej kawy w prosty sposób. Bez prądu, bez odpadów w postaci zużytych kapsułek i bez fusów w szklance. W dodatku zajmuje niewiele więcej miejsca niż zwykły kubek.
Slowpresso przeznaczone jest dla osób, które chcą pić smaczną i esencjonalną kawę w domu, w pracy, pod namiotem czy na działce, ale nie chcą kupować drogich ekspresów ani sięgać po kawę rozpuszczalną. Składa się z trzech ceramicznych części: sitka, dzbanka i pokrywki, które zmieszczą się w każdej szafce kuchennej. Komplet uzupełniają papierowe filtry.
Kawa ze Slowpresso jest gęsta i zawiesista, dlatego można ją pić jako małą czarną lub użyć jako bazę do dowolnej kawy, mlecznej lub czarnej. Za gęstość i smak kawy odpowiadają specjalnie dobrane proporcje i kształt sitka, które są wspólnym dziełem Stefana i Justyny Karamuz — ojca i córki, którzy wymyślili i opracowali projekt.
Slowpresso
fot. dzięki uprzejmości Justyny Karamuz
Użyte w nazwie urządzenia presso pochodzi z włoskiego espressivo, czyli wyrazisty. Taka właśnie jest kawa ze Slowpresso: esencjonalna, pełna i gęsta. Takiej konsystencji brakowało nam w alternatywnych metodach parzenia — mówi Stefan Karamuz, z wykształcenia fizyk, od lat 90. związany z branżą IT, smakosz kawy, który zainspirował córkę do stworzenia nowego narzędzia do parzenia kawy.
Dla nas, ale także dla naszych klientów, Slowpresso stało się domowym rytuałem, który można dzielić z bliskimi. „Slow” w nazwie Slowpresso nie odnosi się tylko do czasu parzenia, ale przypomina, żeby zatrzymać się i zwolnić. Slowpresso znaczy Dobra Kawa Bez Pośpiechu — dodaje Justyna Karamuz, z wykształcenia archeolożka, projektantka UX i ceramiczka.
Aby zaparzyć kawę w Slowpresso, wystarczy napełnić rozgrzane sitko kawą, zwilżyć, a następnie delikatnie zalać ją gorącą wodą i pozostawić na kilka minut pod przykryciem. Z jednego parzenia można uzyskać napar dla dwóch osób.
Historia projektu: od zagubionego sitka do Slowpresso
Slowpresso nie powstałoby, gdyby nie zwykłe, plastikowe sitko, którego w latach 80. Stefan Karamuz używał do parzenia kawy. Częstował nią rodzinę i znajomych. Smak kawy był na tyle charakterystyczny, że wszyscy zgodnie nazwali ją „kawą Stefana”. Sitko służyłoby zapewne do dziś, gdyby któregoś dnia nie zaginęło. Stefan Karamuz rozpoczął poszukiwania nowego sitka, które umożliwiłoby zaparzenie idealnej kawy. Poszukiwania zbiegły w czasie z nowym zajęciem córki — Justyny Karamuz.
Slowpresso
fot. dzięki uprzejmości Justyny Karamuz
Z wykształcenia archeolożka zafascynowana ceramiką pracowała na etacie jako UX designer i projektantka stron. Swoje pasje realizowała po godzinach, ucząc się toczenia na kole w pracowni plastycznej Stanisława Tworzydło. Na prośbę ojca podjęła się próby odtworzenia plastikowego sitka w wersji ceramicznej. Stworzyli wiele prototypów o różnych wymiarach i proporcjach, testując, mierząc czas parzenia i szukając smaku dawnej „kawy Stefana”.
Oprócz sitka Justyna rozpoczęła projektowanie idealnie dopasowanego kubka i pokrywki, niezbędnej do tego, aby napar nie tracił ciepła. Jak na UX designera przystało, zaczęła robić różne wersje i sprzedawać je — początkowo znajomym — prosząc o przetestowanie w codziennym użyciu. Dzięki temu sprawdzone i wygodne Slowpresso wchodzi właśnie do regularnej sprzedaży.
Smak „kawy Stefana” docenili także zawodowi bariści: Slowpresso trafiło już nie tylko do pierwszych klientów indywidualnych, ale także do dwóch kawiarni serwujących tzw. kawę specialty.
Praca z gliną wciągnęła Justynę na tyle, że obecnie zajmuje się wyłącznie Slowpresso i innymi, autorskimi projektami z ceramiki.