Artykuł pochodzi z numeru A&B 11|23
Jaką rolę powinna spełniać MKUA w debacie o jakości przestrzeni miejskiej? Czy spełnia taką rolę obecnie?
Jestem członkiem poznańskiej MKUA od 2015 roku (obecnie dobiega końca druga kadencja). Do poznańskiej komisji powołano w tej kadencji jedenaście osób (skład i określony zarządzeniem prezydenta miasta zakres działania MKUA dostępne są na stronie mpu.pl). Spotykamy się co najmniej raz na kwartał, niekiedy częściej; wszystko zależy od liczby planów do zaopiniowania spływających z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej. Na jednym posiedzeniu opiniujemy zazwyczaj trzy plany miejscowe (czasem dwa, za to obszerniejsze). Za udział w posiedzeniu każdy uczestnik otrzymuje 500 złotych brutto (bez zmian od 2015 roku).
W składzie obecnej komisji znajdują się zarówno osoby z dłuższym doświadczeniem w jej szeregach, jak i dokooptowane w 2019 roku. Silnie zróżnicowane są przekrój wiekowy członków i zakres ich kompetencji.
W obu kadencjach aktywność członków komisji była i jest duża. Nierzadko długo dyskutujemy nad proponowanymi rozwiązaniami i szczegółowo dopytujemy planistów o przyczyny takich, a nie innych rozwiązań. Jeszcze w 2015 roku byliśmy traktowani bardziej jako ciało, które sprawdza, czy MPZP przygotowane przez Miejską Pracownię Urbanistyczną są zgodne z przepisami i nie zawierają błędnych lub niejasnych zapisów. Szczęśliwie udało się znacznie rozszerzyć ten zakres i od dłuższego czasu przedmiotem naszych dyskusji i uwag są w równym stopniu (jeśli nie przede wszystkim) poszczególne decyzje planistyczne.
Od lat zwracamy też uwagę na systemowe podejście do tworzenia planów, tak by nie różniły się od siebie jakością, szczegółowością i precyzją zapisów. Było z tym kiepsko, sytuacja się poprawia. Na przestrzeni ostatnich lat znacznie wzrósł też poziom prezentowania nam planów i ich założeń. Z kilkorgiem członków MKUA przykładamy też dużą wagę do osobistej lustracji omawianych terenów. Uważam, że nie powinno się opiniować planu bez wizyty in situ lub dobrej znajomości danego miejsca.
Czy to wystarcza? Nie. W poznańskim przypadku kompetencje członków MKUA i ich zaangażowanie mogłyby być wyzyskane znacznie intensywniej. MKUA powinna być nie tylko ciałem doradczym prezydenta, ale też radnych głosujących nad uchwaleniem planu miejscowego. Opinie dotyczące planów powinny być od razu publikowane w miejskim BIP-ie (obecnie trzeba wnioskować o dostęp). Jawna i dostępna powinna być też lista uwag uwzględnionych i odrzuconych przez prezydenta (co jakiś czas musimy prosić w MKUA o takie zbiorcze zestawienia). Należy wypracować też mechanizm polemiki MKUA z prezydenckimi rozstrzygnięciami. Dziś, po arbitralnej decyzji władz, jest to niemożliwe.
Warto by też publikować syntetyczny, porządnie zredagowany zapis dyskusji komisji. Takie publicznie dostępne informacje byłyby doskonałym wsparciem mieszkańców podczas kolejnego wyłożenia projektu planu, a także jednym z narzędzi powszechnej edukacji architektonicznej i urbanistycznej. Uwagi MKUA (wraz z uzasadnieniem!) powinny być też obowiązkowo referowane radnym podczas obrad tych komisji Rady Miasta, które opiniują plany przed ostatecznym głosowaniem.
Większa powinna być społeczna świadomość istnienia komisji i jej opinii (choć w tym zakresie sytuacja bardzo wolno ulega poprawie). Informacje o jej pracach i ustaleniach powinny być z automatu rozsyłane do mediów. W sprawach ważnych dla miasta komisja, po wcześniejszej wewnętrznej dyskusji, mogłaby z własnej inicjatywy ogłaszać swoje stanowisko — niezależnie od posiedzeń i opiniowania planów. Wreszcie, MKUA powinna także konsultować wstępnie zamiary planistyczne krótko po wywołaniu planu miejscowego, zanim projektanci przygotują szczegółowe zapisy MPZP. Dotyczy to zwłaszcza terenów o szczególnym znaczeniu dla miasta, zabytkowych, poprzemysłowych czy przeznaczonych pod wielkie inwestycje. Tu jaskółką zmian na lepsze był rozłożony na kilka posiedzeń proces referowania komisji założeń aktualizowanego Studium — wyjątkowo dobrze przygotowany przez MPU. Praktykę tę należy rozszerzyć.