PDA 2024 – materiały i technologie dla Architekta. Korzystaj z darmowej wersji online
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Jak robić szkołę? Rozmowa z Pawłem Brylskim i Szymonem Maliborskim

04 listopada '21


fragment ekspozycji 13. edycji festiwalu WARSZAWA W BUDOWIE

fot.: Sisi Cecylia

Anna: A kim są podczas tej edycji artyści?

Paweł: Partnerami.

Szymon: W tym roku nawiązaliśmy do tego, co jest tradycją festiwalu — do takiego posługiwania się wszystkimi elementami, w tym sztuką, w którym nie ma ona uprzywilejowanej roli. Była raczej afektywnym dopełnieniem tego, co pojawia się na planach, rysunkach, zdjęciach czy grafikach. Zeszłoroczna edycja festiwalu była wystawą sztuki współczesnej. My zrobiliśmy wystawę, która ma pewien walor krytycznej ekspozycji historycznej, w której sztuka naświetla pewne problemy lub wprowadza rodzaj skomplikowania emocjonalnego do konkretnych wyłożonych treści, pokazując pewien proces. Używaliśmy jej dosyć celowo i nie zrobiliśmy wystawy „Szkoły w sztuce” albo wystawy o szkole. Skupiliśmy się raczej na doświadczeniach, które mogą coś powiedzieć o systemie. Nie chodzi o ikonografię szkoły pojawiającą się w sztuce.


Anna
: Czy Wasza wystawa była wystawą edukacyjną?

Paweł: Tu rzeczywiście przenikały się różne strefy. Czasami występowały obok siebie, a czasami łącznie. Nie chcieliśmy, aby nasze działania miały jakiś narzucony kierunek. Nazywam tę wystawę „wystawą szkatułkową”. Tak jak w „Rękopisie znalezionym w Saragossie” można odkrywać kolejne warstwy. Zakładamy, że przychodzą do nas różne osoby. Jest grupa, która przychodzi na wystawę, ponieważ znajdują się na niej prace konkretnej osoby. Zwiedzając, w pewnym momencie zobaczy fotografię architektoniczną i w tym punkcie sztuka może zacząć przecinać się z wiedzą, co może doprowadzi do odkryć architektonicznych, i odwrotnie. Ktoś, kto przychodzi po to, aby się czegoś dowiedzieć o funkcjonalizmie warszawskim, dzięki tej fotografii może przejść płynnie do sztuki. To była wystawa na temat edukacji, w której, dzięki pracy z naszymi specjalistami, zostały uwzględnione różne potrzeby publiczności.

Szymon: Wszystko jest z sobą powiązane. To, że zrobimy świetny budynek szkolny, ale nie przemyślimy, czego uczyć i jak, nie sprawi, że pójdziemy naprzód. Z drugiej strony, radykalne programy i zmiany w nauczaniu wymagają przekształcenia przestrzeni, która jest takim generatorem pewnych pomysłów. Próbujemy wychwycić momenty, w których zmiana architektury szkolnej generuje nagle większą chęć spotykania, pracy w grupie, wychodzenia w przestrzeń dzieloną, lepszą możliwość wykorzystania budynku jako narzędzia do edukowania o architekturze i procesach, które się dzieją w świecie biologicznym. Śledzimy takie momenty, które są oddolne. Odgórne i oddolne. Są pewne standardy, które proponuje miasto. Jeśli chcemy budować szkołę i dostać na to pieniądze, musimy budować w sposób zorganizowany i mądry. Zdarza się też tak, że ktoś przychodzi i chce poprawić konkretną sytuację, którą diagnozuje i zastanawia się, co może z tym zrobić. Tak było w Radowie Małym właśnie. Jest to miejscowość popegeerowska, gdzie połowa mieszkańców nie pracuje, a wyniki w testach przeprowadzanych w szkole są najgorsze w kraju. Pracuje tam Ewa Radanowicz. Jej przykład jest fascynujący: zaczęła od sklejenia tej społeczności, i to jest to, co pokazaliśmy na wystawie. Nagle pojawia się potrzeba, aby tę szkołę inaczej zagospodarować przestrzennie: aby inaczej zaaranżować wejście, które może sprzyjać kontaktom, aby zbudować kuchnię, co daje wiele możliwości, także socjalnych. To są zmiany, które się napędzają. Przestrzeń wtórnie zaaranżowana napędza nowe, bardziej radykalne pomysły.

Paweł: Projektowanie dla edukacji ma tak długą historię jak sam pomysł powszechnej edukacji. W jednym z pierwszych tekstów braci Uniejewskich o tym, jak projektować szkoły, znajduje się fragment z Komisji Edukacji Narodowej z końca XVIII wieku: „Izby, w których uczyć się będą dzieci, powinny być obszerne, wysokie, na miejscu suchym i wolnego powietrza z kominem i piecem wygodnym, wesołe ile można, ozdobne malowaniem, mapami miast itd., zawsze w ochędóstwie trzymane, aby dzieci nie patrzyły na szkołę jak na więzienie swoje, lecz na miłe mieszkanie”. Język się zestarzał, ale postulaty zawarte w tym tekście powtarzają się przez kolejne dekady. Dziś też zadajemy sobie pytanie, jak zagospodarować przestrzeń, aby sale lekcyjne i korytarze były wykorzystane: i przestrzennie, i kolorystycznie, żeby sprzyjały procesowi zawierania znajomości oraz wzmacniały zdrowie psychiczne. Inne pytanie to jak sztuka może być obecna w przestrzeni szkolnej. W szkole, którą projektował Maciek Siuda, przy ulicy Zaruby na Kabatach w Warszawie, stała się wspaniała rzecz. Katarzyna Przezwańska, polska artystka wizualna, próbowała kolory w Lesie Kabackim, a następnie zaproponowała odcienie elewacji, które miękko się komponują z naturalnym otoczeniem tego budynku. Rzeczywistość się zmienia, ale pewnego rodzaju postulaty pozostają trwałe.

fragment ekspozycji 13. edycji festiwalu WARSZAWA W BUDOWIE

fot.: Sisi Cecylia

Anna: To jest bardzo mądre, takie sięganie do korzeni. Kiedy obserwuje się działalność Muzeum, widać, że działania proekologiczne są Wam bliskie. Czy ten temat pojawił się podczas tegorocznej edycji festiwalu?

Paweł: W „Standardach”, czyli dokumencie wydanym przez Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego miasta stołecznego Warszawy, jest zapis o edukacji przez architekturę. Oznacza to, że budynek szkolny jest nie tylko miejscem, w którym się uczymy, ale też narzędziem edukacji. W tych dokumentach jest lista rozwiązań proponowanych dla projektantek i projektantów, które mogą zawrzeć w budynku, aby wzmocnić edukację klimatyczną. My także wydobyliśmy to na wystawie, bo to jest ważne, wydaje nam się też najciekawszą zmianą, która się dzieje. Dobór kolorów w przestrzeni i ogród przy szkole to elementy, które pojawiały się w latach 30. XX wieku za Stefana Starzyńskiego, na przykład szkoła przy ulicy Grottgera usytuowana przy skarpie, szkoły przy parkach w ramach akcji 100-lecia, szkoła projektu Tadeusza Iskierki założona na Żoliborzu z własnym ogrodem i hufcem, który stworzył ogród. To są historyczne rozwiązania, które prezentowaliśmy na wystawie i do których dążymy teraz. Takie rozwiązania wracają do naszych zainteresowań. Architekt według standardów ma wydobyć pewne rozwiązania architektoniczne, które pokazują zużycie energii elektrycznej, ślad węglowy, hałas w budynku i przed, podkreślić rolę segregacji odpadów, do której kosze powinny być przed budynkiem szkoły, to, że ogrody mogą być wodochronne, że mogą być obiegi szarej wody w budynkach.

Szymon: Zaprosiliśmy do recenzji systemu edukacji osoby, które świeżo przez ten system przeszły, tegorocznych maturzystów. Mieliśmy taką sekcję wystawy, która opowiadała o tym, jak szkoła się uczy i czego dalej nie umie. Naszym zdaniem nie umie „obsługiwać” różnorodności. Nie umie mówić wprost, wyposażając nas w pewne zdolności, o tym, co nas czeka w przyszłości. Tym czymś, z czym musimy się zmierzyć, są kwestie klimatu i kwestia tożsamości.


Anna: To są kwestie dość podstawowe.

Szymon: Myślę, że to też jest duża wartość naszej wystawy. Oprócz tego, że uprawiamy taką dyskusję na poziomie meta, śledzimy historię, zamawiamy analizy, które później przekuwamy na obrazy wizualne, dajemy głos osobom, które świeżo przez to przeszły i one mówią: „Słuchajcie, nie przygotowaliście nas w ogóle do mówienia o świecie w tym i w tym punkcie”. Pokazanie synergii, tego, że możemy na różnych poziomach działać razem albo że każdy z nas poszukuje rozwiązań projektowych oraz tych, które powinny być wprowadzone do programu szkolnego, daje sumę krytycznej refleksji, która powie, że czas z tym coś zrobić. Wychodząc od pragmatycznej perspektywy, uważam, że ważna jest dla nas współpraca z miastem. W 2019 roku, kiedy festiwal dotyczył roli pomnika, formalnym skutkiem było powstanie komisji, która jest ciałem opiniującym, doradzającym, i to działa. Komisja, która składa się z przedstawicieli różnych środowisk, w tym artystycznych i z biura konserwatora, opiniuje wnioski dotyczące form upamiętnienia w mieście. Mamy nadzieję, że tegoroczna edycja festiwalu, jeśli naświetli sprawę z kilku punktów, pokaże właściwych ludzi, pewne trendy i problemy, z którymi te trendy się mierzą, to będzie czymś gotowym do wzięcia lub rozpoczęcia procesu, który potem zmieni się w rodzaj samorządowej legislacji uwzględniającej rolę muzeów w procesie edukacji.


Anna: Czyli jednak zakładamy działanie długofalowe. Czy to też umożliwia Wam rozpoczęcie jakichś nowych działań muzealnych?

Paweł: W ramach tegorocznej edycji uruchomiliśmy coś, co zamierzamy zachować na lata, czyli program edukacji architektonicznej. Nawiązaliśmy współpracę w tym zakresie z Narodowym Instytutem Architektury i Urbanistyki. Przygotowujemy program na bazie wspólnych doświadczeń i materiałów. Charakter tego działania będzie trwały i zostanie z nami w nowym budynku. Chcemy, aby edukacja architektoniczna, która jest potrzebna dla naszego ładu przestrzennego, przestrzeni wspólnej, była elementem podstawy programowej. Chcemy to zrobić strukturalnie i systemowo.

Szymon: Podczas przygotowań do festiwalu zawiązywały się działania, które chcemy pozostawić na stałe. Na przykład sanatorium dla pracownic i pracowników oświaty, czyli cztery dni działań w Szuminie nawiązujących do tradycji pedagogiki formy otwartej Hansenów. To jest format, z którym chcemy pozostać i przeprowadzać go w różnych odsłonach — działanie z pogranicza edukacji i architektury, które możemy próbować rozwijać i wcielać w muzeum oraz w szkołach. Jest także projekt „Formy podstawowe”, czyli eksperyment dotyczący sztuki i działań na miejscu w szkole, program rozpisany na razie na trzy lata, który miał swój debiut podczas festiwalu. Mamy perspektywę samorządową, a także to, co muzeum może opracować, aby powiązać się z edukacją.

fragment ekspozycji 13. edycji festiwalu WARSZAWA W BUDOWIE

fot.: Sisi Cecylia


Anna: Uważam, że wykorzystywanie festiwalu jako narzędzia do inicjacji w wielu obszarach, jest genialnym posunięciem. A czy w związku z tym powstanie tradycyjna forma manifestu?

Paweł: Trochę tak pisaliśmy tę wystawę. Nie wypuścimy osobnego dokumentu, ale nasza wystawa była takim manifestem. Zdając sobie sprawę, że dyskusje wewnątrz środowisk edukacyjnych są rozległe, długie i nieczytelne dla osób z zewnątrz, wykonaliśmy pracę za pomocą materiałów środowisk edukacyjnych. Powstało dziesięć krótkich postulatów, przy których inspirowaliśmy się plakatami Tillmansa pokazywanymi na wystawie „Nigdy więcej” oraz pracami Barbary Kruger. Zaprosiliśmy do współpracy Witka Orskiego. Nasze plakaty z dziesięcioma postulatami znalazły się na wystawie. To są małe manifesty, które pisaliśmy, starając się zachować esencję, skrótowość formy i czytelność postulatów.


Anna: Macie swoje ulubione warszawskie budynki szkolne?

Paweł: Budynek, który już nie jest szkolny i który mam nadzieję uwidoczni się po tej wystawie — projekt Romualda Gutta z akcji prezydenta Starzyńskiego. Kiedy w 1934 roku Starzyński doszedł do władzy w Warszawie, okazało się, że miasto nie ma szkół. Większość lekcji odbywała się w wynajmowanych budynkach. Starzyński podjął decyzję o budowie szkół. Zaprosił do współpracy znakomitych architektów i powstały zupełnie olśniewające budynki już w duchu funkcjonalizmu. Szkoła projektu Juliusza Żórawskiego przy ulicy Różanej miała szczęście. Przeszła renowację, dalej pełni funkcje edukacyjne. Dla projektu Gutta, który znajduje się na Żoliborzu Oficerskim, to ostatni dzwonek, aby mu się przyjrzeć konserwatorsko. Zaraz się okaże, że mieliśmy coś ładnego, a już nie mamy. Na licu budynku jest zachowane piękne sgraffito z Syrenką. Architektura jest minimalistyczna i bardzo elegancka. Przyjrzałem się budynkom, które powstały w ramach akcji tysiąclecia. Ze „Złotej księgi PRL-u” wziąłem listę warszawskich tysiąclatek, mamy sześćdziesiąt dwie. W wakacje objechałem wszystkie. Wybraliśmy dwadzieścia, które pokazują niesztampową stronę tego zjawiska. Wybiorę teraz jeden przykład, który ma wyjątkowo ciekawą historię. W serialu „The Crown”, o brytyjskiej królowej.


Anna: Dobrze się zaczyna…

Paweł: Był taki potentat mediowy, wydawca codziennej gazety o wielkim nakładzie. Jak „Daily Mirror” napisał, że enough is enough, to rząd brytyjski się spakował. Jego żona była dyrygentką. Prowadziła chór i w latach 60. XX wieku koncertowała w Europie Środkowo‑Wschodniej. Odwiedziła szkołę muzyczną o wielkich tradycjach, która mieściła się wtedy na Pradze-Północ. Infrastruktura pozostawiała wiele do życzenia. Pomyślała, że coś z tym trzeba zrobić. Poinformowała swojego męża i on przekazał najnowocześniejsze maszyny drukarskie do RSW, czyli Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej, a RSW ekwiwalent pieniężny przeznaczyło na szkołę muzyczną, która także znajduje się na Pradze, przy ulicy Namysłowskiej. Do dziś należy do najnowocześniejszych budynków szkolnych. Ma jedną z lepszych sal koncertowych, doskonałą akustykę, wykonana całkowicie z cegły, no i jest jedną ze szkół pomników tysiąclecia państwa Polskiego. Takich szkół powynajdowaliśmy trochę.


Anna: O czym będzie następna edycja?

Paweł: O wyzwaniach komunikacji w mieście.


Anna: Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała: Anna WALEWSKA

Fot.: Sisi Cecylia
Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości MSN w Warszawie.


Szymon
MALIBORSKI
Historyk sztuki i kulturoznawca, doktorant w Instytucie Kultury Polskiej UW, kurator Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Od 2015 roku współtworzy festiwal WARSZAWA W BUDOWIE. Zainteresowany praktyką zaangażowaną i modelami współpracy ze społecznościami lokalnymi. W latach 2014–2018 związany z projektem Muzeum na Open’erze, współkurator wystaw „140 uderzeń na minutę”, „Communis — renegocjacje wspólnoty”. Współpracował między innymi z Galerią Labirynt, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, ArtBoom Festival. Od 2014 roku współpracuje z Danielem Rycharskim przy kolejnych projektach i działaniach, w tym w Kurówku i Sierpcu. Publikował między innymi w magazynach „Szum” i „Obieg” oraz w tomach zbiorowych.

Paweł BRYLSKI
Edukator i kurator Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Od 2007 roku zajmuje się komunikacją kultury, współpracował z najważniejszymi warszawskimi instytucjami kultury i sztuki, między innymi POLIN, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, Muzeum Warszawy. Organizuje i tworzy działania na styku sztuki i miasta, spacery architektoniczne czy ingerencje site specific. Pracuje z językiem, jest publicystą, ale także autorem tekstów piosenek dla dzieci i członkiem ZAiKS. W zespole Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie od 2019 roku buduje relacje z publicznością i opowiada o sztuce w sposób przyjazny i angażujący.

Głos został już oddany

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE