Czy drzewo może zarabiać? Jeśli tak, to w jaki sposób? Rzadko patrzymy na miejską zieleń z myślą o korzyściach finansowych. O zieleni miejskiej z perspektywy nauk ekonomicznych rozmawiamy z doktorem Zbigniewem Szkopem pracującym na Wydziale Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Wiktor Bochenek: Według badania amerykańskich naukowców, drzewa miejskie rosnące w Nowym Jorku świadczą rocznie korzyści o wartości przekraczającej sto milionów dolarów rocznie. Czy to możliwe?
Zbigniew Szkop: Tak i nie. Drzewa świadczą szereg korzyści dla mieszkańców miast. Korzyści te ekonomiści nazywają usługami ekosystemowymi. Badanie, na które Pan się powołuje, bada wartość tylko wybranych usług ekosystemowych, m.in. korzyści wynikające z oczyszczania powietrza przez drzewa czy korzyści wynikające z przeciwdziałania ocieplaniu się klimatu, dzięki magazynowaniu przez drzewa węgla atmosferycznego w swoich tkankach.
Jeżeli chodzi o wyniki, jakie otrzymali amerykańscy naukowcy w zakresie zbadanych przez nich usług ekosystemowych drzew, są one jak najbardziej wiarygodne. Podobne wartości otrzymują bowiem zespoły badawcze z całego świata. W tym także nasz zespół ekonomistów środowiska z Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, który analogiczne badania wykonywał dla drzew, rosnących w kilku polskich miastach.
Interpretując przytoczone wyniki, warto wziąć jednak pod uwagę, iż amerykańscy naukowcy nie zbadali wartości wszystkich korzyści, jakie świadczą drzewa w Nowym Jorku. Na przykład zupełnie pominięto rolę drzew, jaką one świadczą w zakresie poprawy estetyki miast. Liczne, inne badania pokazują, że ludzie bardzo sobie cenią tę usługę ekosystemową drzew. W związku z tym należy pamiętać, że przytoczona kwota — ponad sto milionów dolarów rocznie — jest to wartość minimalna, niepełna, gdyż dotyczy tylko wybranych korzyści. Całkowita wartość korzyści świadczona przez drzewa w Nowym Jorku z pewnością jest znacznie wyższa.
drzewa przy niewielkim skwerze w Amsterdamie
fot. Fons Heijnsbroek, © CC BY0
Wiktor Bochenek: Zacznijmy od podstaw, w jaki sposób liczymy zyski, straty i koszty, które ponosimy przez drzewa?
Zbigniew Szkop: Jeżeli chodzi o stronę kosztową, sytuacja jest stosunkowo prosta. Każdego roku bowiem ponosimy realne wydatki na utrzymanie zieleni miejskiej. Inaczej jednak wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o wartość korzyści, jakie świadczy zieleń miejska.
Jeżeli chciałbym wiedzieć, jaka jest wartość wypicia kawy w kawiarni nieopodal miejsca, gdzie mieszkam, poszedłbym tam i to sprawdził. Jeżeli chciałbym się dowiedzieć, jaka jest wartość usługi przejazdu taksówką, do wybranego celu, również łatwo mógłbym to zweryfikować, zamawiając taką taksówkę. Są to przykłady usług, których wartość jest łatwa do sprawdzenia, gdyż mają one cenę ukształtowaną na bazie popytu i podaży na konkurencyjnym rynku.
Nie na wszystkie produkty i usługi istnieje jednak rynek. Przykładem tutaj są usługi, jakie świadczy dla nas przyroda, czyli wspomniane usługi ekosystemowe. Nie oznacza to jednak, że te usługi są bezwartościowe. Przeciwnie. Współczesna ekonomia posiada szereg metod, aby badać wartość usług, które nie są wymieniane na rynku.
Przykładowo, nie ma rynku na widok z okna na drzewo, zamiast na ruchliwą drogę. Ale jest rynek mieszkań. Ekonomiści z wykorzystaniem zaawansowanych metod ekonometrycznych są w stanie wykazać, o ile wzrasta wartość mieszkania tylko dlatego, że ma właśnie taki widok. W ten sposób jesteśmy w stanie powiedzieć, jaka jest wartość tej usługi ekosystemowej drzew.
Inny przykład może dotyczyć oczyszczania powietrza przez drzewa. Nie ma rynku na tę usługę. Ale leczenie chorób związanych ze złą jakością powietrza kosztuje. Z wykorzystaniem zaawansowanych modeli matematycznych jesteśmy w stanie policzyć, ile zanieczyszczeń powietrza drzewa wyłapują i jak to przekłada się na mniejsze ryzyko zachorowania na choroby układu oddechowego, których leczenie wiąże się z kosztami, a tym samym, jakie drzewa generują w tym zakresie oszczędności.
drzewa przy niewielkim skwerze w Amsterdamie
fot. Fons Heijnsbroek, © CC BY0
Wiktor Bochenek: W których miejscach drzewa szczególnie pozytywnie oddziałują z perspektywy ekonomii? Gdzie przynoszą te „ekonomiczne” zyski?
Zbigniew Szkop: Tak jak powiedzieliśmy, drzewa świadczą szereg korzyści, czyli usług ekosystemowych. Poza wspomnianymi korzyściami estetycznymi czy związanymi z oczyszczaniem powietrza ochładzają powietrze w upalne dni, ograniczają gwałtowny spływ powierzchniowy, chronią klimat, sekwestrując dwutlenek węgla i wiele innych. To, jak duża będzie wartość danej usługi świadczonej przez drzewo, zależy przede wszystkim od tego, jak duże jest zapotrzebowanie na tę usługę. To z kolei zależy od tego, ile osób z niej skorzysta i jak bardzo jest ona potrzebna. Wytłumaczmy to na przykładzie usługi oczyszczania powietrza przez drzewo.
Załóżmy, że mamy dwa identyczne drzewa i oba oczyszczają powietrze z takiej samej ilości zanieczyszczeń. Niemniej na terenie, gdzie rośnie pierwsze drzewo, mieszka zaledwie kilka osób, a na terenie, gdzie rośnie drugie drzewo, kilka tysięcy. Pomimo tego, że drzewa teoretycznie wykonują taką samą „pracę”, tj. wychwytują te same ilości zanieczyszczeń, korzyść z tej pracy w postaci zmniejszenia przypadków zachorowań będzie nieporównywalnie większa dla drzewa drugiego.
Może być również tak, że identyczne dwa drzewa rosną na terenie, o porównywalnej licznie mieszkańców, ale różnej jakości powietrza. Tym samym drzewo rosnące na terenie o słabszej jakości powietrza, będzie wychwytywało więcej zanieczyszczeń i tym samym w większym stopniu ograniczy liczbę zachorowań na choroby układu oddechowego. Tym samym korzyść przez nie świadczona, będzie większa.
Biorąc powyższe pod uwagę widać, że nie można bez dokładniejszej analizy powiedzieć, w których dokładnie miejscach drzewa będą świadczyły największe korzyści, ale można powiedzieć, że zwykle korzyści o największej wartości będą świadczone przez drzewa w miastach. Wynika to z faktu, iż to w miastach zagęszczenie mieszkańców jest co do zasady największe, a także z tego, że wiele z problemów środowiskowych, takich jak zła jakość powietrza, miejska wyspa ciepła, czy nadmierny spływ powierzchniowy, są najbardziej odczuwalne właśnie w miastach.
drzewo w Perth
fot. Dietmar Rabich, © CC BY0
Wiktor Bochenek: Co należy zrobić, aby bardziej podmiotowo wskazywać rolę zieleni miejskiej?
Zbigniew Szkop: Kilka lat temu Najwyższa Izba Kontroli przygotowała bardzo ciekawy raport, w którym sprawdzano zarządzanie zielenią miejską w Polskich miastach. NIK zwrócił z nim uwagę, że w skontrolowanych miastach, w okresie jaki analizowano, posadzono blisko 17 procent mniej drzew, niż usunięto. Widać zatem, że faktycznie, z zielenią miejską w Polskich miastach nie dzieje się najlepiej, choć oczywiście sytuacja ta nie jest taka sama w każdym mieście.
Przyczyn takiego stanu rzeczy jest na pewno wiele, ale jedną z nich bez wątpienia jest brak pełnego zrozumienia korzyści, jakie świadczy zieleń miejska. Korzyści z utrzymania zieleni miejskiej mogą wydawać się mniej namacalne, niż realne wpływy do budżetu miasta, jakie dostarczają nowo powstałe osiedla, biurowce czy galerie handlowe. W takiej sytuacji może wydawać się, że utrzymanie zieleni miejskiej to luksus – koszt, na który nie każdego stać. Rzeczywistość jest jednak często odwrotna – nie stać nas, mieszkańców miasta, na życie w miastach pozbawionych zieleni miejskiej i wycena usług świadczonych przez zieleń miejską jest w stanie to pokazać.
Wiktor Bochenek: Gdyby mógł Pan przywołać badania ekonomiczne powiązane z obliczeniami dot. zieleni. Do jakich wniosków dochodzą ekonomiści?
Zbigniew Szkop: Pionierami badań w zakresie wyceny usług świadczonych przez zieleń miejską są amerykanie. Prawdopodobnie najsłynniejszym badaniem przez nich wykonanym w tym zakresie była właśnie wspomniana analiza wykonana przez zespół prof. Davida Nowaka dla drzew rosnących w Nowym Jorku. W roku 2016 w ramach otrzymanego stypendium miałem okazję odbyć staż naukowy w Stanach Zjednoczonych i przygotować wspólnie z zespołem prof. Nowaka podwaliny pod podobne badania, wykonane w Polsce.
Pierwsze takie badanie w naszym kraju dotyczyło Ogrodu Krasińskich w Warszawie i udało mi się w nim wykazać, że tamtejsze drzewa oczyszczając powietrze z około dwieście siedemdziesiąt kilogramów zanieczyszczeń każdego roku, generują oszczędności w wysokości 26 tysięcy złotych na rok. Później wykonałem analogiczne wyliczenia m.in. dla wspomnianych drzew rosnących w Rzeszowie, a także dla drzew rosnących na warszawskiej Woli. Były to niewielkie badania, ale myślę, że ważne, bo nowatorskie na skalę Polski.
Ogród Krasińskich, który był obszarem badań zespołu Zbigniewa Szkopa
fot. Cybularny, © CC BY0
Największymi badaniami, jakie w tym temacie dotychczas wykonano w Polsce były badania, dotyczące drzew rosnących w Warszawie. Naszemu zespołowi ekonomistów środowiska z WNE UW udało się między innymi wykazać, że drzewa rosnące przy głównych ulicach w Warszawie oraz drzewa parkowe pochłaniając zanieczyszczenia, generują każdego roku oszczędności o wartości ponad 4 miliony złotych. Dodatkowo zadaliśmy sobie pytanie, jaka jest korzyść ekonomiczna wynikająca z faktu, że drzewa parkowe w Warszawie magazynują węgiel. Innymi słowy, jakie koszty społeczne wywołałoby uwolnienie tego całego węgla do atmosfery. Udało nam się wykazać, że koszt taki wynosiłby co najmniej sto milionów złotych.
Na przykładzie tylko tych kilku przytoczonych badań widzimy, że zieleń miejska jest bardzo wartościowa i że w naszym interesie jest ją chronić. A jest to tylko czubek góry lodowej. Usług świadczonych przez zieleń miejską, tak jak wspomniałem na początku, jest wiele i jak pokazują także inne nasze badania, wartość pozostałych usług nie jest wcale mniejsza. Można zatem dojść do wniosku, że zieleń miejska to zielony kapitał, który nie można postrzegać wyłącznie jako koszt, a raczej jako inwestycję o wysokiej stopie zwrotu.
Wiktor Bochenek: Dziękuje za rozmowę!