„Unknown Unknowns. An Introduction to Mysteries”. Pod takim hasłem już 15 lipca br. rozpocznie się 23. edycja Triennale Sztuk Dekoracyjnych i Architektury Współczesnej w Mediolanie, której kuratorką jest Ersilia Vaudo Scarpetta, dyrektorka ds. różnorodności Europejskiej Agencji Kosmicznej. Jak w ten tajemniczy temat wpisze się polski pawilon?
Pod pełnym niewiadomych hasłem przewodnim mediolańskiego triennale kryją się przestrzeń do otwartych i interdyscyplinarnych dyskusji na temat przyszłości planety i próba poszukiwania odpowiedzi na rozmaite pytania, o to — jak piszą organizatorzy wydarzenia — czego wciąż „nie wiemy, że nie wiemy”.
© Triennale Milano
Wystawa w polskim pawilonie ma nie mniej intrygujący tytuł — „Greenhouse Silent Disco” to nietypowa szklarnia, która pozwoli nam lepiej zrozumieć świat roślin, pozwoli im „przemówić”. Instalacja powstała z inicjatywy Instytutu Adama Mickiewicza i Muzeum Architektury we Wrocławiu w ramach trwającego Roku Romantyzmu Polskiego. Jej kuratorami są Małgorzata Devosges Cuber i Michał Duda z wrocławskiego MA, autorkami instalacji są Barbara Nawrocka i Dominika Wilczyńska z miastopracownia, a identyfikacji graficznej — Nicola Cholewa we współpracy z Magdaleną Heliasz.
Na kształt wystawy — jak podaje Muzeum Architektury — wpłynęła praca profesora Hazema Kalajiego, fizjologa roślin z warszawskiej SGGW, który opracował metodę umożliwiającą monitorowanie kondycji roślin i ekosystemów.
Została ona (wystawa) wyposażona w cyfrowe sensory połączone z systemami komputerowymi, które będą na bieżąco śledzić i rejestrować to wszystko, co „mówią” rośliny, czyli jak reagują na określone potrzeby i zmienne, na przykład obecność człowieka czy zmieniające się warunki atmosferyczne na zewnątrz. „Mowę” roślin będzie można zrozumieć za pomocą zmieniających się kolorów świateł LED, a także dźwięków, na które będą ją przekładać systemy komputerowe — tłumaczą kuratorzy.
Jak myślicie, co powiedzą nam rośliny?
O projekcie „Greenhouse Silent Disco” opowiadają autorki wystawy — Barbara Nawrocka i Dominika Wilczyńska z Miastopracowni.
Ola Kloc: Opowiedzcie, proszę, co nieco o Waszym pomyśle na aranżację tej nietypowej szklarni.
Dominika Wilczyńska: W tym roku pawilon będzie wypełniony roślinami. Konstrukcję budujemy z drewna, a rośliny sadzimy w glinianych donicach, specjalnie na tę okazję zaprojektowanych i ręcznie wytoczonych. Modularna konstrukcja będzie wypełniać całą przestrzeń pawilonu. Chcemy, żeby rośliny otaczały nas z każdej strony. To będzie ich świat, a my jesteśmy tam tylko gośćmi.
Architektura pawilonu odpowiada na koncepcję kuratorską, w której myślą przewodnią jest komunikacja roślin ze światem zewnętrznym. Z jednej strony to nawiązanie do romantyzmu, w którym świat naturalny zyskiwał swoją podmiotowość, z drugiej całkowicie współczesne myślenie, gdzie podejście ekologiczne jest jedyną słuszną drogą.
© Muzeum Architektury we Wrocławiu
Ola: Motywem przewodnim triennale są — w wolnym tłumaczeniu — nieznane niewiadome. Jak Wasza propozycja wpisuje się w to hasło?
Barbara Nawrocka: Koncepcja polskiego pawilonu bazuje na badaniach prowadzonych obecnie na SGGW dotyczących fluorescencji chlorofilu. System detektorów sczytuje informacje emitowane przez rośliny w procesie fotosyntezy. Czyli w najprostszych słowach — rośliny mają swój własny język i mogą nam powiedzieć, jakie warunki (tj. temperatura czy wilgotność) są dla nich optymalne. Z jednej strony mamy tu twarde dane, ale ten innowacyjny system badania komfortu roślin zdaje się otwarciem jakiegoś zupełnie nowego, nieznanego wcześniej obszaru nauki. Z drugiej strony, nasze ludzkie doświadczenie w pawilonie będzie odwoływało się do intuicji i zmysłów. Samo przebywanie z roślinami, których reakcje odbywają się w zupełnie innych skalach czasowych niż nasze, ludzkie oraz dźwięki Justyny Stasiowskiej, na które przekaz roślin będzie tłumaczony, chyba bardziej odwołuje się do czucia niż oka i szkiełka.
Ola: W centrum ekspozycji, jak podkreślacie, są rośliny, nie ludzie. Czy tworzenie przestrzeni dla roślin czymś Was zaskoczyło? A może odkryłyście jakieś nowe aspekty, na które projektując dla ludzi, nie zwraca się aż tak dużej uwagi?
Dominika Wilczyńska: Faktycznie, w całym procesie wspólnej pracy z Małgorzatą Devosges Cuber i Michałem Dudą z Muzeum Architektury we Wrocławiu, czyli kuratorami wystawy, przy każdej kolejnej decyzji zadawaliśmy sobie pytanie „Ale czy to będzie dobre dla roślin?”. W przypadku projektowania do podmiotów nieludzkich dużo więcej uwagi poświęca się temu, czego nie widać: temperaturze, wilgotności, falach emitowanych przez różnego typu czujki czy odporności na stałą obecność tłumu zwiedzających. Główna różnica polega na tym, że ludzie będą tamtędy tylko przechodzić, więc zapewniamy im minimalną szerokość przejścia. Rośliny będą tam pół roku, więc muszą mieć zaprojektowany komfort na dłużej.
Ola: Dziekuję za rozmowę.