Artykuł pochodzi z numeru A&B 9|23
Co czyta architektka?
Według prowadzonych przez Bibliotekę Narodową badań stan czytelnictwa w Polsce nie wygląda najlepiej, jednak wciąż szukamy w książkach pomocy w zmienianiu świata. Dlatego także debatując o równości płci w architekturze, posiłkujemy się lekturami. Co mamy do dyspozycji? Ten tekst powstaje w chwili, gdy spora część tak zwanego świata zachodniego żyje produkcją o kojarzonej z kolorem różowym lalce. Można by sądzić, że niezwykle intensywnie promowany film będzie laurką dla jednego z najważniejszych symboli ery kapitalistycznego konsumpcjonizmu. Obraz w reżyserii Grety Gerwig stara się jednak powiedzieć coś więcej, odnieść się do aktualnych zjawisk społecznych czy wręcz łamać stereotypy, a w dyskusji o równouprawnieniu stawać po stronie tych, którzy swoją pozycję muszą odzyskiwać lub o nią walczyć. Tymczasem film „Barbie” podzielił publiczność. Jedni uznali go za wychodzący poza schematy, aktualny i społecznie zaangażowany, dla innych okazał się zbyt łopatologiczny, a feministyczne wątki w nim zawarte uznano za przestarzałe, rodem z lat 90. XX wieku; niektórzy widzą tu lekko zakamuflowaną pochwałę Kena (bywa, że przyćmiewa on różową bohaterkę), dla innych to nic innego, jak udająca zaangażowanie społeczne pełnometrażowa reklama firmy produkującej lalki. W czasach social mediów, gdy każdy czuje, że musi mieć mądrą, ambitną i oryginalną opinię na każdy temat, nie ma już miejsca na korporacyjny produkt, który w efektownej, wesołej, rozrywkowej formie zwraca uwagę na kilka ważnych społecznych tematów nie na poziomie akademickiej debaty, a wprost i w zrozumiały dla wszystkich sposób.
Rozbieżności w ocenie filmu „Barbie” dobrze pokazują kłopoty z większością dyskusji toczących się na ważne współczesne tematy — trudno znaleźć dla nich język zrozumiały dla każdego zainteresowanego, a zarazem merytoryczny. Debaty zatracają się w środowiskowych niuansach, gubiąc w ten sposób zaangażowanie „zwykłych” uczestników, te zbyt proste nie są wartościowe dla bardziej w temacie zaawansowanych. Jednym z takich tematów jest równouprawnienie, a w nim także przywracanie czy dostrzeganie pozycji kobiet w architekturze. To ważne zagadnienie: liczba architektek lawinowo rośnie (na niektórych uczelniach studentki stanowią 80 procent osób uczących się projektowania), tymczasem zawód pozostaje jednym z najbardziej zmaskulinizowanych. Nagłośniony kilka lat temu skandal z przyznaniem Nagrody Pritzkera Robertowi Venturiemu, a pominięcie jego wspólniczki i współautorki projektów, Denise Scott Brown, jest jednym z wielu przykładów.
Owocami „odkrywania” znaczenia kobiet w architekturze i pomijania ich potrzeb w projektowaniu są między innymi dotyczące tego zagadnienia książki, których w ostatnich latach ukazuje się coraz więcej. Ich tematyczna rozpiętość jest spora: od zwykle hermetycznych, akademickich pozycji analizujących zjawisko maskulinizacji architektury i jej tworów w kontekście politycznym i społecznym lub wręcz filozoficznym, przez eseje uświadamiające, jak bardzo nasz świat zaprojektowany jest przez i dla mężczyzn, po monografie architektek i popularyzatorskie zbiory opowieści o najważniejszych projektantkach, „które zmieniły świat”.
„Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn”, Caroline Criado Perez, 2020, Wydawnictwo Karakter
© Wydawnictwo Karakter
Do lektur otwierających oczy należą z pewnością te uświadamiające, jak dalece nasz świat zaprojektowano po męsku: ikoniczna już, „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn” Caroline Criado Perez, choć nie mówi tylko o architekturze, ale i o medycynie czy edukacji (wydanie polskie 2020); o miejskiej przestrzeni, w której to nie kobiety mają czuć się wygodnie, pisała też Leslie Kern w „Mieście dla kobiet” (wydanie polskie 2023). Wiele jest anglojęzycznych pozycji odnoszących się do architektury, niektóre trudno uznać za nowości: już w latach 90. problem znała Beatriz Colomina, redagując tom „Sexuality and Space”; w 2000 roku o znaczeniu płci w mieście pisały naukowczynie Jane Rendell i Barbara Penner i ich kolega po fachu Iain Borden. Ale to było ledwie chwilę temu, zważywszy, że amerykańska sufrażystka, działaczka społeczna i pisarka, Charlotte Perkins Gilman o „Man-Made World” (or, Our Androcentric Culture) pisała w 1911 roku! Tym większe więc wrażenie robi fakt, że tego typu publikacje nie tylko nadal są potrzebne, ale potrafią zaskakiwać i zwracać uwagę na wciąż niedostrzegalne, a powstałe bez uwzględnienia potrzeb kobiet rozwiązania, jak choćby to, że nawet damskie toalety są projektowane jednakowo jak męskie, podczas gdy wiadomo od dawna, że częstotliwość i długość korzystania z takich miejsc jest dla obu płci zupełnie inna.
„Miasto dla kobiet”, Leslie Kern, 2023, Wydawnictwo Czarne
© Wydawnictwo Czarne
Prezeską Zarządu Głównego SARP jest Agnieszka Kalinowska-Sołtys, warszawskiemu oddziałowi szefuje Marta Sękulska-Wrońska, w latach 2014–2018 Przewodniczącą Rady Śląskiej Okręgowej Izby Architektów RP, a przez kolejne cztery lata Prezeską Krajowej Rady Izby Architektów RP była Małgorzata Pilinkiewicz. To wielka i ważna zmiana. Ale ile dałoby się zebrać realizacji, gdyby opracowywać polską wersję zbioru Jane Hall „Breaking Ground: Architecture by Women”? Wydana w 2019 roku przez Phaidon książka zbiera dwieście budynków zaprojektowanych przez kobiety; dodać należy, że owa dwusetka to obiekty z całego świata powstałe od początku XX wieku. My mamy swoje ciekawe i cenne zbiory tekstów „Architektki” i „Pionierki” (Wydawnictwo EMG), w obu opisano kilkanaście projektantek, które działały samodzielnie, a ich dorobek został uznany za szczególnie wartościowy. Czy życiorysy architektek, które zaczynały karierę w latach 30. albo 50. mogą być dziś jakąś nauką? Czytając monografię Jadwigi Grabowskiej-Hawrylak pióra Michała Dudy można na to pytanie odpowiedzieć twierdząco: fascynujący życiorys wyjątkowej projektantki autor wpisał w historyczny i polityczny kontekst, dzięki czemu można lepiej zrozumieć strategie i decyzje zawodowe bohaterki. To zarazem jedyna jak do tej pory tak szeroka monografia polskiej architektki. W 2021 roku ukazała się książka „Alina Scholtz. Projektantka warszawskiej zieleni”, będąca bardzo rozbudowanym katalogiem wystawy (zespół badawczy: Klara Czerniewska-Andryszczyk, Ewa Perlińska-Kobierzyńska, Natalia Budnik, Małgorzata Kuciewicz, Simone De Iacobis). Jeszcze bardziej nie wyczerpuje terminu „monografia” świetnie opracowany zbiór listów Heleny Syrkus (red. Aleksandra Kędziorek, Katarzyna Uchowicz, Maja Wirkus) z 2019 roku. Niedługo ukaże się biografia Haliny Skibniewskiej, jednak wciąż tak mało wiemy o wielu ważnych polskich architektkach. Trzeba jednak przyznać, że w dziedzinie monografii panom z branży architektonicznej nie jest wcale dużo lepiej, opracowano co prawda więcej życiorysów, ale to także ledwo skrawek listy znaczących postaci.
„Architektki”, Marta Leśniakowska, Rafał Ochęduszko, Marta A. Urbańska, Łukasz Wojciechowski, Barbara Zbroja, Szymon Piotr Kubiak, 2016, Wydawnictwo EMG
© Wydawnictwo EMG
W 2019 roku Elizabeth Otto i Patrick Rössler opisali kobiety Bauhausu („Bauhaus Women: A Global Perspective”) — dla niektórych było wielkim zaskoczeniem, jak wiele ważnych projektantek i artystek tam działało! Narracja o tej szkole jest wciąż zdominowana przez Waltera Gropiusa i Ludwiga Miesa van der Rohe. Centrum Architektury w Belgradzie wydało kilka lat temu zbiór poświęcony serbskim architektkom ery nowoczesności, Helena Huber-Doudová, kuratorka architektury z Galerii Narodowej w Pradze, opracowała tom poświęcony najważniejszym architektom XX wieku z Europy Centralnej, a na okładce tomu „Kobiety w architekturze” niemieckiej historyczki sztuki, Ursuli Schwitalli, znalazła się Denise Scott Brown stojąca na tle neonów Las Vegas (Scott Brown była nie tylko współautorką projektów architektonicznych Roberta Venturiego, ale i uważanej za biblię postmodernizmu książki „Uczyć się od Las Vegas”).
Dlaczego wciąż odczuwamy deficyt obecności kobiet w architekturze? Odpowiedzi na to między innymi pytanie szukała Agata Twardoch, rozmawiając z przedstawicielkami różnych pokoleń projektantek i pytając je o zawodowe doświadczenia i poglądy. Choć dominuje tu raczej optymizm, przytoczone przez Twardoch słowa jednego z wykładowców na Wydziale Architektury o pięknych i kobiecych zawodach na „a”, asprzątaczka, akucharka, studentki słyszą do dziś! Wydany w 2021 roku zbiór portretów piętnastu współczesnych polskich architektek Magdalena Jeleńska i Maria Jeleńska zatytułowały „Zmiana perspektywy” — i ona właśnie wydaje się niezbędna nie tylko do tego, by dostrzec i docenić działalność architektek, ale też by zrozumieć, że miasto zaprojektowane z uwzględnieniem potrzeb kobiet będzie nie tylko bardziej sprawiedliwe, lecz także wygodniejsze i bezpieczniejsze dla wszystkich.
„Pionierki”, Hanna Faryna-Paszkiewicz, Grażyna Hryncewicz-Lamber, Marta Leśniakowska, Joanna Majczyk, Małgorzata Omilanowska, Grzegorz Piątek, Agnieszka Tomaszewicz, 2019, Wydawnictwo EMG
© Wydawnictwo EMG
Większość architektek pracowała z mężami czy partnerami; architektoniczne duety były popularne od początku XX wieku, są powszechne również dziś. Niektóre po jakimś czasie „wybiły się na niepodległość”, ale inne tworzyły w cieniu partnerów i ich dorobek zbadać bardzo trudno, bo zwykle na projektach widnieje podpis tylko mężczyzny. To przypadek choćby Stanisławy Sandeckiej, która najpewniej współtworzyła wiele z projektów, które dziś uważamy za narysowane przez jej męża, Macieja Nowickiego, która także zapewne dokończyła po jego śmierci realizację najważniejszego dzieła, hali Dorton Arena w Raleigh w Karolinie Północnej. Niezwykle ceniona i zasłużona w Stanach Zjednoczonych wykładowczyni, w Polsce jest prawie nieznana, w przeciwieństwie do otoczonego niemal kultem Nowickiego.
„Alina Scholtz. Projektantka warszawskiej zieleni” (kuratorzy: Klara Czerniewska, Ewa Perlińska-Kobierzyńska, Natalia Budnik, Małgorzata Kuciewicz, Simone De Iacobis), 2021, Muzeum Warszawy
Jest wiele nisz do rozkopania dla ambitnych autorów i autorek — poza Aliną Scholtz nie wiemy wciąż właściwie nic o architektkach krajobrazu, których było wiele, a które przyćmili nieliczni w tym zawodzie panowie. Niewykonalne ze względu na brak archiwaliów wydaje się opisanie losów polskich architektek kreślarek. W drugiej połowie XX wieku był to podstawowy zawód, jaki wykonywały absolwentki wydziałów architektury. Ważny, a zarazem „niewidzialny”; niezbędny w procesie projektowania, ale jednocześnie zapomniany i niedoceniany. Czy wiemy coś o polskich urbanistkach? Da się coś wyszperać o przedwojennej projektantce miast i osiedli Helenie Kurkiewicz-Morsztynkiewiczowej, przy okazji wydania przewodnika po nowej architekturze województwa świętokrzyskiego pióra Kacpra Kępińskiego ujawniła się Barbara Borsa, projektantka wielu osiedli w tym regionie. Mieliśmy wiele urbanistek — to zupełnie pomijana dziedzina.
„Zmiana perspektywy. Historie polskich architektek”, Magdalena Jeleńska, Maria Jeleńska 2021, Muzeum Warszawy
© Muzeum Warszawy
Według prowadzonych regularnie przez Bibliotekę Narodową badań w 2022 roku lekturę co najmniej jednej książki w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy zadeklarowało 34 procent respondentów.
Z tych samych badań wynika, że kobiety wyraźnie częściej niż mężczyźni czytają książki, różnica jest duża, bo wartości te wynoszą odpowiednio 42 i 26 procent. Niezwykle rzadko, zbyt rzadko są jednak bohaterkami książek o architekturze.