Adrian: Temat zdziczania dopiero się w Polsce rodzi, dlatego zaprosiliśmy osoby, które projektują w taki sposób. Marta Tomasiak w swojej pracowni PAK realizuje podobny sposób myślenia, bo po studiach w Krakowie wyjechała do Danii, gdzie się tego nauczyła. W jaki sposób projektować z szacunkiem dla krajobrazu? Chodzi o myślenie o krajobrazie nie jako zielonej przystrzyżonej trawie w ogrodzie, ale o relacjach między człowiekiem a przyrodą, o tym, czym są geologia i klimat. Krajobraz jest odpowiedzią przyrodniczą na to, w jakim miejscu jesteśmy. Staramy się pokazać różnorodność, ona jest kluczowa. Przejawia się i w krajobrazie, i w klimacie. Pokazujemy rozwiązania bioklimatyczne, rozwiązania, które powstały przed klimatyzacją. Pokazujemy rozwiązania pasywne, sposoby dopasowania architektury modernistycznej do nowych klimatów, modernizm w tropikach. Mówimy o różnorodności i wiążemy ją z terytorium. W tym obszarze ośmieliliśmy się wyjść poza granice naszego kraju i poszukać sztandarowych projektów, jeżeli chodzi o takie rozwiązania. Na przykład Nowa Gourna w Egipcie. W latach 60. ponownie odkrywa rozwiązania wernakularne z środkowego i północnego Egiptu po to, aby tworzyć nową zabudowę mieszkaniową w oparciu o wiedzę lokalną i materiały lokalne. Eastgate w Harare, gdzie widzimy, w jaki sposób możemy korzystać z wiedzy wypracowanej przez zwierzęta, aby wentylować budynki. Polska ambasada w Indiach [proj.: Witold Cęckiewicz, Stanisław Deńko — przyp. red.] jest przykładem modernizmu w tropikach. Pokazuje, jak schładzać przez parowanie, w jaki sposób wykorzystuje się żyletki na fasadzie, podniesiony dach, jak korzystać z przepływu powietrza, kolorystyki materiału, usytuowania budynku, jego formy i tak dalej. Odpowiada na pytanie: jak zapewnić komfort i zmniejszyć ilość energii potrzebnej do stworzenia budynku równocześnie.
fragment instalacji „Bałtyckie laboratorium” NAS-DRA
fot.: Jakub Rodziewicz / NIAiU
Kacper: Centrala stworzyła na wystawę projekt „Rzemieślniczych mikroklimatów”, w którym wracamy do kodyfikowania rozwiązań i warunków technicznych. Pokazują aspekty atmosferyczne miasta, na które budynki mogą mieć wpływ, czyli przepływ mas powietrza, nagrzewanie, wilgotność, wiatry. W tym momencie nie dysponujemy narzędziami, na przykład oznaczeniami rysunkowymi, aby te aspekty zaznaczyć w projekcie. Dlatego tak ważne jest, aby zacząć o nich rozmawiać, jakoś rysować, by stały się elementem projektu. Kiedyś robiliśmy to intuicyjnie. Przedwojenna architektura musiała się z tym mierzyć, bo architekci nie mieli wtedy możliwości nadrabiania wszystkiego prądem. Warto sięgnąć po tekst Philippe”a Rahma w książce towarzyszącej wystawie, o aspektach klimatycznych i współistnieniu budynku z naturą. Pokazuje on, jak bardzo architektura była związana z cyklami przyrody, jak różne rozwiązania, które kojarzą nam się z rozwojem historii sztuki, wynikają z uwarunkowań klimatycznych. Ważne, aby pamiętać, że przeciwstawność architektury i natury to jest kwestia ostatnich kilkudziesięciu lat. To, o czym mówimy, nie polega na wymyślaniu architektury na nowo, tylko sięgnięciu po narzędzia, które zostały odrzucone ze względu na uzależnienie od konkretnej ideologii rozwoju, od paliw kopalnych. Pokazujemy koncepcje, które nie wyglądają jak projekty architektoniczne. Nie mówimy o typologii czy o tym, jak budynek powinien wyglądać. Nam zupełnie nie o to chodzi. Mówienie też o estetyzowaniu tych form, którymi się zajmujemy, jest złożone, bo wygląd będzie inny w zależności od tego, gdzie projekt będzie realizowany. To zależy od funkcji, ich programu, klimatu, ale też zadań, na które muszą odpowiadać budynki.
Anna: Bliżej tym pracom do strategii niż projektów sensu stricte.
Kacper: Praca Miastopracowni porusza zagadnienie dotyczące tego, co by było, gdyby rozszczelnić Wały Rudawy w Krakowie i pozwolić Błoniom być znowu bagnami; jakie ryby mogłyby się tam rozmnażać? Mamy pracę Jana Szeligi i Krzysztofa Janasa, którzy mówią o nieludzkiej rewitalizacji miast, czyli o miastach kurczących się. W Polsce ten problem dotyczy wszystkich miast, oprócz Warszawy i Krakowa. Pojawia się pytanie, jak zabezpieczyć interes roślin i zwierząt na przestrzeniach, które ludzie opuszczają. Chodzi o budynki, ale też infrastrukturę, także podziemną, na przykład parkingi. Pytanie, czy narzędziami planistycznymi możemy zabezpieczyć nie tylko interes człowieka? Czy możemy wyznaczać na przykład osiedla nie tylko dla ludzi, ale też dla nietoperzy?
część wystawy poświęcona klimatowi i zanieczyszczeniom
fot.: Jakub Rodziewicz / NIAiU
Anna: Czy pandemia nie pokazała, że jak człowiek zniknie, to natura sama sobie poradzi?
Kacper: Tak, chodzi o to, że jak już sobie natura poradzi, to żeby człowiek nie wrócił i nie zaczął znowu działać.
Anna: Jak to można zaplanować?
Kacper: Czy plan zagospodarowania może być planem odgospodarowania? Czy jedynym klientem planu zagospodarowania musi być człowiek, tak jak to jest teraz? Czy plan zagospodarowania może zabezpieczać interesy mieszkańców miasta niebędących ludźmi? Teraz tego nie robi. Podmiotem działalności planistów jest człowiek.
Adrian: Myślę, że tutaj Kacper doszedł do bardzo ważnego elementu, o którym mówimy na wystawie. Chodzi o wyjście poza antropocen, czyli o projektowanie dla innych bytów. Pokazujemy, że można projektować dla roślin, zwierząt, wody, wiatru... Włączenie tych wszystkich elementów i uznanie za równoważne z człowiekiem pokazuje, że mamy większy szacunek dla przyrody. Możemy w taki sposób podejść do wody, do naturalnych cykli, do sposobu przepływania, do sposobu krążenia w przyrodzie, aby włączyć te elementy do samego projektu jako element równoważny. Jesteśmy w końcu jednym ekosystemem. Jeśli ekosystem ma być zdrowy, to wszystkie jego składowe muszą być zdrowe. Chodzi o myślenie w sposób całościowy i łączny.
instalacja dźwiękowa „Zanieczyszczenia” autorstwa Baascha
fot.: Jakub Rodziewicz / NIAiU
Kacper: Pokazujemy, że są realizowane projekty, w których interes zwierząt czy roślin został uwzględniony. Queen Elizabeth Park w Londynie powstał dziesięć lat temu wraz z miejscami lęgowymi nietoperzy. Miejsca bytowania konkretnych gatunków zwierząt były zaprojektowane od samego początku, a administracja parku jest zobowiązana do tego, aby sprawdzać jego funkcjonowanie w tym zakresie. To są strategie realizowane od lat. Być może za wolno przebijają się do głównego nurtu. Projektem, który ma najwyraźniejszy rys technologiczny, jest praca „Bałtyckie laboratorium”, w części wystawy poświęconej zanieczyszczeniom. Paulina Grabowska (NAS-DRA) spróbowała znaleźć odpowiedź na to, jak poradzić sobie z zanieczyszczeniami Zatoki Puckiej. Co zrobić, żeby oczyścić wodę przy użyciu rozwiązań obecnych w przyrodzie: alg, wodorostów. Algi, kiedy jest ich za dużo, stają się dla nas zanieczyszczeniem. Pytanie, w jaki sposób z tego zanieczyszczenia korzystać jak z zasobu, czyli badać jego możliwość uprawy czy użycia. Projekt jest ilustracją szerszego projektu badawczego.
Adrian: Mówimy w pewnym sensie także o rozwiązaniach architektonicznych, ale one nie mówią o architekturze, nie mówią, jak projektować elewację, bryłę. Eksponując projekt kooperatywy mieszkaniowej Gleis 21 w Wiedniu [proj. einszueins architektur — przyp. red.] pokazujemy, że społeczność, która zbudowała ten budynek, zdecydowała, że będą w nim miejsca dla osób w potrzebie mieszkaniowej, które nie mają środków do tego, aby tam mieszkać. Mówią o tym, że w tym momencie osobami, które tego mieszkania potrzebują, są migranci. Zapewniają im także edukację i adaptację do bycia w nowym miejscu. Sama idea budynku jest czymś, co wychodzi poza ten cykl życia, na który często patrzą architekci, czyli do momentu, w którym oddaję klucz do budynku. Interesuje ich kolejne pięćdziesiąt lat, sposób, w jaki ten budynek będzie po tych pięćdziesięciu latach działał. Jak będą się starzeć materiały, ile energii będzie zużywać. Projekt Rokko Shidare Observatory [proj. Hiroshi Sambuichi — przyp. red.] pokazuje, w jaki sposób architekt bada najpierw klimat danego miejsca, patrzy, skąd wieją wiatry zimą i latem, jaka jest wilgotność powietrza, jak padają promienie słoneczne, jakie są opady, wiedza lokalna i na tej podstawie tworzy budynek. To jest rezultat procesu zrozumienia kontekstu, w którym się znajdujemy, negocjacja pomiędzy elementami kontekstu przyrodniczego, klimatycznego czy klimatyczno-meteorologicznego, społecznego i ekonomicznego. Potrzebne jest wyjście poza tę narrację zdominowaną przez warstwę ekonomiczną. W książce piszemy o cyklu życia budynku — w jaki sposób możemy szukać rozwiązań, które są dobre dla budynku i pozwolą przedłużyć jego życie. Wychodzimy poza moment zakończenia budowy i przesuwamy myślenie na kolejne kilkadziesiąt lat.
aneks wystawy poświęcony podstawie społecznej z makietą Terry X
fot.: Jakub Rodziewicz / NIAiU
Anna: Jaki jest symboliczny wymiar tego tytułu?
Adrian: Myślę, że ten tytuł ma dwa znaczenia. Z jednej strony, do tej pory używany jest jako kompletne skoncentrowanie się na człowieku, my chcemy jednak wyjść poza to znaczenie i pokazać, że koncentracja na człowieku nie wyklucza innych elementów.
Kacper: Tytuł wystawy jest mniej dopowiedziany niż książki, która ma podtytuł: „W stronę architektury regenerującej”. Zawsze na oprowadzaniach odpowiadając na pytanie, dlaczego łączymy antropocen z architekturą, podkreślamy, że budowanie to jest jeden z głównych czynników kształtujących w tej chwili zmianę klimatu. Jeden z głównych emitentów CO2 do atmosfery — globalnie to między 30 a 40 procent, w Warszawie ponad 80 procent. W dużych miastach to budynki odpowiadają za największą część emisji. Budowanie, funkcjonowanie budynków, utylizacja materiałów — to wszystko odpowiada za bardzo dużą część emisji. Dlatego mamy ogromne pole do działania w architekturze. Staraliśmy się pokazać, że szkodliwy dla środowiska budynek może być bardzo brzydki, ale też bardzo piękny. To nie ma żadnego znaczenia. Podobnie sytuacja wygląda, jeśli chodzi o budynki regenerujące. Zmiana w estetyce, którą obserwujemy, dotyczy przestrzeni wspólnych i tego dziczenia, wprowadzania nowych gatunków nieozdobnych, pojawiania się innych roślin czy zwierząt w mieście; infrastruktury dla nich, która wygląda inaczej niż dla ludzi. Myślę, że w dłuższej perspektywie będziemy musieli się zmierzyć z akceptacją patchworkowej struktury wynikającej z coraz powszechniejszego ponownego użytku. Jak będzie wyglądał budynek, któremu przeszczepimy okna z centrum handlowego z lat 90.? Jeśli chcemy mówić o typologiach i architekturze w wymiarze estetycznym, to jest to zadanie dla architektów i architektek. Mam na myśli znalezienie nowego języka wizualnego, który sprawi, że te patchworki będą akceptowane.
wystawie towarzyszy publikacja pod redakcją kuratorów: Kacpra Kępińskiego i Adriana Krężlika pt.: „Antropocen. W stronę architektury regenerującej” wydana przez Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki w Warszawie w 2022 roku
fot.: Tomasz Kubaczyk / NIAiU
Adrian: Pojawia się też pytanie, jak możemy użyć tych materiałów ponownie. Większość budynków w Europie wymaga renowacji. To się będzie działo już teraz. Budynki będą musiały przejść renowację energetyczną. Jeśli chcemy zmniejszyć ślad węglowy i tę granicę planetarną, która nazywa się „klimat”, takie działanie będzie konieczne.
Anna: Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała: Anna WALEWSKA
fot.: Jakub Rodziewicz / NIAiU