W ostatnich miesiącach w lokalnych oddziałach SARP odbywały się wybory nowych władz w kadencji 2024–2028 [WYNIKI]. Na łamach naszego portalu podsumowujemy minioną kadencję i przybliżamy plany nowo wybranych prezesek i prezesów Stowarzyszenia, a tych, którzy zostali wybrani ponownie — prosimy o podsumowanie minionych lat. Pytamy ich także o największe wyzwania, z jakimi mierzą się obecnie architekci i architektki. W dzisiejszej odsłonie cyklu, na nasze pytania odpowiedział Wojciech Bielecki, prezes SARP Oddział Lublin.
SARP Oddział Lublin
Ola Kloc: Jak podsumowałby Pan minioną kadencję?
Wojciech Bielecki: Poprzednia kadencja była moją pierwszą w roli Prezesa. Początek był bardzo obiecujący. Nowy skład Zarządu, nowe pomysły, nowa energia. Od samego początku przystąpiliśmy do pracy. Jako jeden z priorytetów założyliśmy sobie integrację środowiska. Wzorując się na oddziale Olsztyn, zorganizowaliśmy wycieczkę architektoniczną. Cały plan był gotowy, lista uczestników zamknięta, wszelkie rezerwacje poczynione i wtedy nastał Covid. Wycieczka odwołana, a Zarząd zaczął się integrować w trybie zdalnym. Początkowo było to idealne rozwiązanie na ówczesną sytuację. Posiedzenia zdalne nie sprzyjały jednak kreatywnym działaniom.
Kolejny aspekt, który odcisnął piętno na zeszłej kadencji to inflacja. Do wspomnianej wycieczki już nie udało się powrócić między innymi ze względu na koszty, które mocno wzrosły. Podobnie jak comiesięczne koszty funkcjonowania oddziału, które zwiększyły się praktycznie dwukrotnie. Pomimo wielu trudności, w tym wyłączenia się z działalności części Zarządu, udało się jednak zrealizować kilka pomysłów, między innymi dwa ostatnie lata z rzędu zorganizowaliśmy serię warsztatów edukacyjnych dla dzieci i młodzieży, które cieszyły się sporym powodzeniem. Z okazji Światowego Dnia Architektury zorganizowaliśmy piknik architektoniczny, który mam nadzieję zawita na stałe w naszym kalendarzu. Dodatkowo była to dosyć długa kadencja, bo w naszym przypadku trwała cztery i pół roku. Pomimo tych wszystkich przeciwności udało się przełamać złą passę i po sześciu latach przerwy zorganizowaliśmy konkurs dla Roztoczańskiego Parku Krajobrazowego.
Ola Kloc: Jaki program działalności oddziału SARP zakłada Pan na najbliższy czas? Czy planowane są jakieś zmiany?
Wojciech Bielecki: Kierunek na początek obecnej kadencji jest dosyć oczywisty. To, co się sprawdziło w poprzednich latach kontynuować, a to, co nie zadziałało zaprzestać lub przemodelować. Jeśli chodzi o szczegóły, to po pierwsze integracja. Wciąż jest zauważalny problem małego zaangażowania członków w życie SARP. Druga sprawa to studenci. Mamy to szczęście, że w Lublinie są dwie uczelnie kształcące architektów. Najwięcej energii i pomysłów mają młodzi ludzie, dlatego koniecznie trzeba zadbać o wymianę pokoleń w całej strukturze SARP. W obecnej kadencji udało się już zorganizować pierwsze spotkanie w naszej siedzibie z grupą studentów. Część z obecnych dopiero podczas spotkania dowiedziała się o istnieniu SARP, wiec sporo pracy przed nami. Kolejna kwestia to konkursy. Niestety na naszym terenie przeprowadza się ich stosunkowo mało, wiec musimy je propagować wśród jednostek sektora publicznego. Są także pewne pomysły na zupełnie nowe aktywności oddziału. O nich jednak wolę opowiedzieć w przyszłości, jako o zrealizowanych.
Ola Kloc: Z jakimi największymi wyzwaniami mierzą się dziś architekci?
Wojciech Bielecki: Praca zawodowa architekta składa się obecnie z samych wyzwań. Z roku na rok jest coraz trudniejsza, a zakres obszerniejszy. Na pracę twórczą zaczyna brakować czasu, gdyż większość zajmuje rozwiązywanie kwestii formalno-prawnych. Urzędy też nie pomagają. Już nawet nie w każdym województwie, ale w każdym starostwie zaczyna obowiązywać inne prawo. Rola architekta w procesie inwestycyjnym wciąż spada. Całej sytuacji nie poprawia ogromny rynek podpisywaczy i społeczne, nawet wewnątrzśrodowiskowe przyzwolenie na takie działanie. Niestety wciąż jest brak zrozumienia dla tego problemu i to nawet wśród prominentnych działaczy IARP, którzy powinni stać na straży wykonywania zawodu architekta. Statystycznie nawet połowa projektów, które uzyskują pozwolenie na budowę, jest przygotowana przez osoby bez odpowiednich uprawnień i podpisywana przez naszych „kolegów”. Szukając przyczyny tych wszystkich problemów, należy wskazać między innymi brak definicji oraz prawnej ochrony tytułu architekta. W potocznym znaczeniu architektem jest każdy, kto zajmuje się szeroko pojętym projektowaniem. W państwach takich jak Francja, gdzie zawód jest uregulowany od kilkudziesięciu lat, a tytuł architekta jest prawnie chroniony, nie ma tego problemu. Tam społeczeństwo jest świadome roli i funkcji architekta. Innym ogromnym problemem są finanse naszej branży. Zgodnie z porozumieniem pomiędzy SARP i Izbą Architektów RP warunki wykonywania zawodu to domena Izby. Pomimo to uważam, że jeśli jest tylko taka możliwość, to SARP powinien wspierać IARP w poprawie warunków wykonywania zawodu. Żeby zmienić obecną sytuację jako środowisko, musimy zacząć działać jednomyślnie i solidarnie.
Ola Kloc: Ilu jest członków w oddziale i ile wynosi wysokość składki?
Wojciech Bielecki: Obecnie w SARP oddział Lublin jest 91 członków. Składka wynosi 25 zł miesięcznie. Osoby, które zgłoszą status emeryta, są zwolnione z obowiązku opłacania składek.
Ola Kloc: Co architektom daje dziś SARP? Dlaczego warto być członkiem Stowarzyszenia?
Wojciech Bielecki: Cytując klasyka, nie wszystko, co się liczy, można policzyć. Myślę, że każdy do tej kwestii podejdzie indywidualnie. To, co dla jednych wartościowe może okazać się dla innych zbędne. SARP niewątpliwie wykonuje wiele istotnych zadań, chociażby promowanie Architektury, współorganizowanie konkursów architektonicznych czy działania legislacyjne. Nie wszyscy architekci widzą potrzebę dbania o jakość Architektury oraz potrzebę promowania i podnoszenia rangi zawodu. Brak zrozumienia tych aspektów jako korzyści dla wykonujących zawód architekta przekłada się niestety na ilość członków SARP, których jest znacznie mniej niż w Izbie Architektów RP, do której architekt musi przynależeć, aby móc wykonywać czynnie swój zawód.
pytała: Ola Kloc