Modernizacje i remonty, wartości i sentymenty, środki i czas. W debacie „Przemiana materii. Transformacje, przebudowy, renowacje”, zorganizowanej podczas tegorocznej Budmy wzięli udział architekci Jakub Szczęsny i Oskar Grąbczewski, burmistrz miasta i gminy Pleszew Arkadiusz Ptak, redaktorka naczelna A&B Małgorzata Tomczak, a rozmowę przeprowadził krytyk architektury Jakub Głaz.
Nie ma lepszego miejsca na mapie Poznania, w którym można dyskutować o transformacjach przestrzeni. Międzynarodowe Targi Poznańskie goszczące debatę, to laboratorium przemian i architektonicznych zmian, a sama tematyka spotkania jest niezwykle szeroka i porusza aspekty transformacji budynków, przestrzeni i materiałów. Budowanie w oparciu o to, co już istnieje nie jest w historii architektury i miast niczym nowym — być może jednak w 2022 roku spoglądamy na tę materię inaczej niż wcześniej.
na zdjęciu: Małgorzata Tomczak, Jakub Szczęsny, Jakub Głaz, Arkadiusz Ptak i Oskar Grąbczewski
© Burmistrz Miasta i Gminy Pleszew
architektoniczne ego
Według Jakuba Szczęsnego „nowe” króluje nad tym, co już istniejące ze względu na stworzone przez nas kody kulturowe. Kto nie zna słynnego powiedzenia „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”? Rozwój napędzony po rewolucji przemysłowej, a także pokaz władzy i siły, budowanie legend i zbijanie kapitału politycznego — wszystkie te aspekty pozwalają nam wierzyć, że to, co nowe jest po prostu lepsze. Jak zauważa Małgorzata Tomczak, czynnikiem, z którym musimy się zmierzyć, jest paradygmat ciągłego wzrostu. Należy uznać, że „re-użycie” jest niezbędne oraz przedefiniować system, w którym żyjemy, aby nieustanny wzrost nie był jedynym celem. Według Oskara Grąbczewskiego na drodze do re-użycia pojawia się ego architekta, który uczestniczy w wyścigu ku poszukiwaniom nowych form, pomysłów i innowacyjności, czuje chęć zaistnienia i stworzenia nowej ikony, bo to właśnie one wizualizują się nam przed oczami, gdy myślimy o architekturze. Jeśli tej nowości zabraknie — można poczuć niedosyt. A jednocześnie to, co odnowione, nawet o średniej wartości wejściowej, może być o wiele lepsze niż nowy obiekt. W końcu budynki istniejące zostały już w swoim miejscu sprawdzone przez wspólnotę oraz wrosły w krajobraz.
łapiąc nieuchwytne
Według Małgorzaty Tomczak dotarliśmy do etapu, w którym nie powinniśmy zastanawiać się czy warto odnawiać zastaną tkankę architektoniczną, ale przyjąć to za oczywistość. Reużywac należy wszedzie tam, gdzie istnieje potencjał dla tego procesu. Redaktorka przytacza przykład poprzemysłowego dziedzictwa Nowej Huty wzięty na warsztat podczas Międzynarodowego Biennale Architektury Kraków 2021 (pod hasłem „RE-USE”). Ze względu na brak dostępu do terenów wokół huty — spuścizna ta jest nieznana dla samych krakowian. Najlepiej byłoby więc tych obiektów nie burzyć, ale zachować jako świadectwo miejsca, czasu i historii. Tu jednak potrzebne są systemowe, kompleksowe i prawne rozwiązania związane chociażby z uproszczeniem kwestii podatkowych tak, aby to nie one były przyczyną rozbiórek. W innym wypadku industrialne dziedzictwo Nowej Huty będziemy oglądać tylko na zdjęciach i pocztówkach. Oskar Grąbczewski zauważa, że burząc i wypełniając przestrzeń nowymi obiektami tracimy to „coś”. Coś nieuchwytnego, czego nie zastąpi nowa architektura. Pytanie w jaki sposób tę tkankę zachowywać? W końcu inwestycje ratujące obiekty istniejące są o wiele droższe i z ekonomicznego punktu widzenia stanowią nie lada wyzwanie. O trudnościach w finansowaniu potrzeb małych miasteczek jakim jest Pleszew mówił Arkadiusz Ptak — często na szali ważą się inwestycje kulturalne oraz potrzeby komunalne. Jednak Pleszew może pochwalić się obiektami, w których wartko toczy się życie. W odrestaurowanym budynku dworca mieści się biblioteka, a dawnej parowozowni — dom kultury.
na zdjęciu: Małgorzata Tomczak, Jakub Szczęsny, Jakub Głaz i Arkadiusz Ptak
© Burmistrz Miasta i Gminy Pleszew
koszty
A gdyby tak budynki były bardziej różnorodne w swoich funkcjach? Jak zauważa Oskar Grąbczewski, to również wiąże się z budżetem, a deweloperzy minimalizują koszty budując prosto, szybko i tanio. W końcu myśląc zdroworozsądkowo zagospodarowanie już istniejącego budynku powinno być tańsze niż wybudowanie nowego. To jednak nie powinno nikogo dziwić, skoro żyjemy w systemie, w którym bardziej opłacalne jest zniszczyć wyprodukowane dobra zalegające w magazynie, aby zrobić miejsce na nowe towary. Przestrzenie poddane transformacjom potrzebują finansowania nie tylko na etapie realizacji. Równie ważne jest zarządzanie i pomysł na dalsze funkcjonowanie. O myśleniu przyszłościowym mówi Jakub Szczęsny, który przytacza przykłady szybko wyludniających się miast potrzebujących strategii i pomysłów na zatrzymanie trendu. O depopulacji wspomina także Arkadiusz Ptak, którego kolejnym pomysłem dla miasta i gminy jest odwrócenie tej tendencji w ścisłym centrum, tak, aby mieszkanie w kamienicy było dla mieszkańców atrakcyjną opcją. Małe miasteczka mogą być wygodne ze względu na swoją kompaktowość i centrum dostępne w promieniu kilku kilometrów, o ile idą za tym dalsze wspierające działania, jak chociażby uruchomienie transportu publicznego i realna eliminacja prymatu auta, co miało miejsce w Pleszewie.
nowe bardziej sexy?
Jak zauważa Jakub Głaz, często ulegamy manipulacji, w której to, co nowe jest przedstawiane jako pachnące świeżością, błyszczące i po prostu lepsze. Czy recykling budynków i przestrzeni może być równie atrakcyjny? Jak najbardziej! Potwierdzeniem niech będą laureaci nagrody im. Miesa van der Rohe z ostatnich lat. Budynki wyróżnione to modernizacje bloków Grand Parc w Bordeaux (proj.: Lacaton & Vassal, Frédéric Druot Architecture, Christophe Hutin Architecture) oraz deFlat Kleiburg (proj.: NL Architects + XVW architectuur). Oskar Grąbczewski zachwycił się pierwszą z modernizacji, a jednak, jak wspomina, zrozumienie tej drugiej przyszło z czasem. Blok z problematycznego osiedla został odratowany, zachowany i przekształcony. To pokazuje, że złą architekturę można zmienić w dobrą, ale także, że perspektywa odbiorców zmienia się wraz z czasem. Grąbczewski wspomina dyskusje i konkursy, które na początku lat 90. XX wieku oscylowały wokół wyburzenia Pałacu Kultury i Nauki jako symbolu podległości. Dzisiaj widać, że żaden z budynków powstałych po sąsiedzku, a zaprojektowanych przez gwiazdy światowej architektury, nie jest od PKiN lepszy, a narracja zmieniła się i trudno wyobrazić sobie Warszawę bez Pałacu. Transformację obserwować można obecnie w szwedzkiej Kirunie, która do 2035 roku część miasta wraz z budynkami planuje przenieść cegła po cegle w inne miejsce (Nowa Kiruna) z powodu zapadnia się terenów po kopalni węgla brunatnego — na opuszczonym fragmencie miasta powstanie oaza zieleni.
Transformacje przestrzeni w XXI wieku wymagają jeszcze wielu działań — ale finalnie okazać się może, że koszty pośrednie i bezpośrednie będą o wiele niższe dla społeczeństwa, wspólnoty i środowiska. Zatem transformacje, przebudowy, renowacje niech toczą się mądrze i z głową.