Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Dlaczego stawka za metr kwadratowy jest standardem na rynku?

21 lipca '21

W numerze wakacyjnym A&B zapytaliśmy około 50 losowo wybranych pracowni z polskich dużych miast, ile mniej więcej zarabiają za metr kwadratowy projektowanej przez nich mieszkaniówki, domu jednorodzinnego oraz biurowca oraz ile osób liczy biuro i jaka jest średnia stawka wynagrodzenia dla architekta?

 
A&B
: W przeprowadzonej na łamach naszego miesięcznika ankiecie zapytaliśmy o stawkę za metr kwadratowy projektu. Odpowiedzieliście „zero”. Dlaczego?

Mateusz Kuo Stolarski: Ponieważ od ponad roku nie posługujemy się już stawką wynikającą z metrażu projektu.
 
A&B: Dlaczego?

Mateusz: Bo to tak jakby poprosić artystę o wycenienie wartości obrazu za każdy jego centymetr kwadratowy. Jednostka powierzchni nijak się ma do wartości dzieła, które jest efektem naszych doświadczeń, umiejętności, wrażliwości, wiedzy, przeżytych chwil, odbytych spotkań, rozmów i tak dalej.

Każdy projekt jest inny. Jeden mniej, drugi bardziej skomplikowany. Jeden klient jest bardziej zdecydowany, wie, czego chce, inny będzie chciał eksperymentować i sprawdzać wiele opcji. I de facto taki system wyliczeń jest źródłem wszelkich problemów, z którymi boryka się środowisko architektów.

 
A&B
: Skąd takie przemyślenia?

Katarzyna: Przez lata prowadziliśmy swoje firmy i ich sytuacja finansowa nie była najlepsza. Obwinialiśmy za to siebie samych. Znamy się na projektowaniu, ale może nie na prowadzeniu biznesu? Myśleliśmy, że ten problem dotyczy tylko nas. To się jednak zmieniło, kiedy dołączyliśmy do grona osób, założycieli SAW — Stowarzyszenia Architektów Wnętrz. Okazało się, że wszystkie czołowe pracownie architektoniczne (zarówno te zajmujące się wyłącznie wnętrzami, jak i te projektujące równocześnie architekturę) mają bardzo podobne problemy. Wtedy też odbyliśmy bardzo wiele spotkań i rozmów, dzięki którym poznawaliśmy się, wymienialiśmy doświadczeniami, informacjami o systemach pracy, sposobach wyliczania wynagrodzeń, o zarobkach pracowników, standardach przygotowywanych dokumentacji i tym podobnych.

Mateusz: Ta wiedza zbliżała nas do znalezienia przyczyny naszych problemów, którą okazał się system rozliczeń i szacowania ceny projektu. Doszliśmy do wniosku, że wyliczenia oparte na stawkach za metr kwadratowy są zupełnie niewymierne. Być może sprawdzają się przy bardzo dużych projektach i inwestycjach o powierzchniach kilkudziesięciu tysięcy metrów. Ale w przypadku bardzo zindywidualizowanej pracy, jaką wykonuje większość architektów, już niestety nie.

 
A&B
: Dlaczego więc stawka za metr kwadratowy jest standardem na rynku?

Katarzyna: Sami się nad tym zastanawiamy. Zapewne wynika to, między innymi, z faktu, że stawki architektów były zawsze tajemnicą. Nikt o nich otwarcie nie rozmawiał. Każdy z nas zaczynał od wycenienia swojej usługi na podstawie domysłów, ile to powinno kosztować. Nie ma możliwości porównania informacji, jak powinien wycenić swoją pracę początkujący architekt, a jak architekt z dużym doświadczeniem. Dlatego na rynku pojawiają się stawki absurdalnie niskie, bo nikt nie chce się wygłupić i stracić potencjalnych klientów. Problem polega na tym, że wszyscy się wygłupialiśmy — zaniżając ceny. Problemem jest brak regulacji. W naszym środowisku rzadko się rozmawia o cenach, stawkach, zasadach pracy, zakresie zleceń, pensjach czy programach. Ewentualne szczątki informacji roznoszą się pocztą pantoflową.

Jednocześnie w zawód architekta, poniekąd z definicji, wpisane są ambicje. Wszyscy dobrze znamy dowcipy, które pokazują, że każdy z nas „zrobiłby to lepiej”. A skoro tak, to i z prowadzeniem firmy poradzimy sobie lepiej niż koleżanki i koledzy po fachu. Przyjmujemy zatem wcześniej zakreślone przez rynek warunki i na ich podstawie staramy się być lepsi od innych.

Poza tym każdy na początku swojej drogi podchodzi do tego zawodu jak do hobby. Robimy to, co kochamy, nawet za cenę niższą niż wystarczająca do utrzymania się. Prawie za darmo budujemy portfolio z nadzieją, że kiedyś będzie inaczej. Ale to niestety zamknięte koło. Firma się rozrasta, przybywa klientów, chcemy zatrudnić pracowników, kupić nowe stanowiska pracy, programy. Do tego jesteśmy coraz starsi, zakładamy rodziny, mamy dzieci, bierzemy kredyty. Nasze koszty utrzymania pracowni i koszty życia ekstremalnie rosną, a my nie jesteśmy w stanie, z dnia na dzień, podnieść cen o kilkaset procent. I tkwimy w impasie. Pracujemy coraz więcej. Pracownicy rotują, bo szukają lepszego wynagrodzenia. Zawalamy terminy. Pętla się zaciska, aż dochodzimy do ściany i zaczynamy ten zawód przeklinać.

Mateusz: Najdziwniejszy jest fakt, że każdy, kto przymierza się do rozpoczęcia działalności gospodarczej, niechby to był nawet kiosk z gazetami, analizuje swój pomysł na biznes, przygotowuje biznesplan, szacuje koszty, zysk, ryzyko. W przypadku architektów, według nas, jest zgoła inaczej. Tu praktycznie każdy dostosowuje się do reguł panujących na rynku i nie zastanawia, czy to ma szansę wypalić, czy to się opłaca. Skoro innym się udaje, to czemu mnie ma się nie udać? Przecież jestem zdolniejszy, bardziej pracowity…
 
A&B: Ale skoro większość pracowni tak działa, to to się musi opłacać.

Mateusz: I tu śmiem się nie zgodzić. Liczyliśmy to w Stowarzyszeniu Architektów Wnętrz na wiele sposobów, analizowaliśmy rożne warianty, myśleliśmy, że to my coś robimy źle, czegoś nie wiemy. Ale liczby nie kłamią.

Zacznijmy od tego, że przy rozliczeniu za metr kwadratowy, aby policzyć, ile pracownia zarabia na projekcie, musimy dojść do tego, ile czasu nad nim spędzamy. Po przeanalizowaniu wielu projektów z różnych pracowni, rozłożeniu procesu projektowego na czynniki pierwsze doszliśmy do wniosku, że aby doprowadzić projekt od początku do końca, średnio musieliśmy poświęcić mniej więcej siedem–dziesięć godzin na jeden metr kwadratowy. W przypadku naszych pracowni plasowaliśmy się blisko górnej granicy. Fotorealistyczne wizualizacje, niezliczona ilość wersji koncepcji, dokładny projekt wykonawczy, koordynacja prac, nadzory. To wszystko składa się na projekt.

Katarzyna: Łatwo więc policzyć, że nasza stawka podzielona przez dziesięć dawała przychód (nie dochód!) firmy na godzinę. Z naszych ustaleń wynika, że średnia stawka na rynku wynosi 150–200 złotych za metr kwadratowy. W naszym przypadku zdarzało się, że dochodziliśmy już do stawek na poziomie 500–600. Z punktu widzenia rynku, to stawka astronomiczna, ale nawet przyjmując taki jej poziom, okazuje się niewystarczająca, aby utrzymać pracownię. Bo czy jesteśmy w stanie za 60 złotych na godzinę przychodu na firmę zapłacić podatki, ZUS, utrzymać biuro, samochód, zapłacić godziwie pracownikom, zakupić sprzęt i opłacić licencje programów, wszelkie abonamenty, subskrypcje i tak dalej? Niech każdy odpowie sobie sam na to pytanie. A co z tymi, którzy są w większości i godzą się na stawkę 15–20 złotych na godzinę?

Mateusz: Przeraziło nas również wyliczenie, które odwracało sytuację. Zatem ile musi wynosić stawka za metr, aby pracownia zaczęła zarabiać? Na początku określiliśmy koszty prowadzenia firmy. Przyjęliśmy wariant bardzo małej pracowni, właściciel plus jeden pracownik, niewielkie biuro, sprzęt, oprogramowanie i podstawowe koszty. Przyjęliśmy stawki za metr kwadratowy od 100 do 1000 złotych oraz ilość czasu, jaką spędzamy nad metrem kwadratowym projektu: 2–10 godzin. To zestawienie dawało nam informacje, ile przy danych kosztach i stawkach zarabia pracownia. Okazało się, że praktycznie cała tabelka pokazywała stratę! Dopiero przy założeniu, że jeden metr kwadratowy projektu zajmuje nam dwie godziny, a stawka jest na poziomie 800 złotych, projekt zaczynał przynosić zyski!

ciąg dalszy rozmowy na następnej stronie

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE