Materiały archiwalne dotyczące postaci Stanisława Deńki publikowane są w związku z premierą filmu o architekcie, której organizatorem jest Małopolska Izba Architektów RP.
Wspomnienie pochodzi z A&B 02/2022.
Doświadczenia i osobiste przeżycia związane z pracami konkursowymi, w których uczestniczyłem ze Staszkiem jako członek zespołu, albo te, które tylko obserwowałem jako dojrzewające koncepcje, na co dzień bywając w pracowni, mam w głowie.
Ale pamięć bywa zawodna, dlatego korzystałem z pomocy. Nie dalej jak pięć lat temu napisałem krótki tekst dla magazynu „Arch” [1/2017]. Okazją było wręczenie Stanisławowi Deńce Nagrody Honorowej SARP. Teraz jest inaczej — piszemy o naszym nieodżałowanym koledze w czasie przeszłym, próbując podsumować, albo raczej opowiedzieć, jego twórczość.
Staszek nie poszedł śladem wielu innych architektów i nie wydał książki dokumentującej własny dorobek, nie pozostawił też, o ile wiem, żadnego tak zwanego druku zwartego dokumentującego w sposób przekrojowy własną bogatą działalność. Swoją drogą wyobrażam sobie w nieodległej przyszłości monografię opisującą jego dokonania, która mogłaby nosić tytuł: „Stanisław Deńko. Moja Wizja”. Bo też nazwa firmy nie była przypadkowa. Staszek był wizjonerem i nie bał się tego typu manifestacji pokazujących przywiązanie do poglądu, że architektura to przede wszystkim sztuka, budynki to dzieła architektoniczne, a praca nad nimi to praca twórcza wymagająca wyobraźni, talentu i wizji.
We wspomnianym krótkim tekście napisałem, że „najważniejsze, co mi się dzięki niemu przytrafiło, to przeżycie »epoki wielkich konkursów« (tak dla siebie, jego młodsi współpracownicy, nazywaliśmy ten okres): Peak Leisure Club w Hongkongu, Parc de la Villette, La Grande Arche de la Defense w Paryżu”. Był to jednocześnie okres działalności „starej APy” (Akademickiej Pracowni Architektury, której Staszek był kierownikiem, mieszczącej się przy ulicy św. Filipa w Krakowie).
Zanim nastała wspomniana „epoka wielkich konkursów”, Staszek miał za sobą pracę dyplomową — duży, odważny i wizjonerski projekt (Eksperymentalny Zespół Mieszkaniowy, Osiedle Przyszłości dla czterdziestu tysięcy osób) i pierwszy okres dużych międzynarodowych konkursów (Dzielnica Mieszkaniowa Wiedeń-Południe, 1970; siedziba rządu Tanzanii i Narodowej Partii Tanu w Dar Es Salaam, wyróżnienie honorowe, 1972; Ambasada RP w Nowym Delhi, I nagroda i realizacja, 1973–1978; konkurs na bibliotekę w Teheranie, 1977; Nowa Dzielnica Mieszkaniowa Dagat-Dagatan w Manili, 1975). Zdobył w nich duże doświadczenie projektowe i widać było, że panuje nad rozbudowanym programem i wielką skalą. Wiedział również, co było zgodne z jego temperamentem, że liczy się pomysł — idea, która musi pozostać czytelna i zrozumiała, często na przekór zbyt drobiazgowym wymaganiom funkcjonalnym, sprzecznościom tkwiącym w wytycznych i oczekiwaniach organizatorów.
The Peak w Hongkongu
autorzy: Stanisław Deńko, Artur Jasiński, Jacek Pencakowski, Wiesław Socha
makieta: Jan Hadt
fot.: Stanisław Deńko
Mimo tego nie mógł sobie odmówić osobistej przyjemności własnoręcznego opracowania części większego założenia; potrafił się skupić na wybranym fragmencie i uparcie cyzelować jego formę. Trzeba pamiętać, że były to czasy rysowania projektów ołówkiem i wykreślania ich tuszem na kalce lub kartonie. Techniki reprodukcji były ograniczone, przygotowanie plansz i wysyłka za granicę dużej paczki również nie należały do najprostszych. Doglądał także prac nad modelami, sam wykonywał ich elementy. Często też je fotografował. Na ogół jednak nie rozstawał się ze szkicówką. Bardzo lubił cienką kalkę „z rolki”, którą co chwila rozwijał, nakładając na poprzedni rysunek, tworzył kolejny szkic. Albo zaczynał wszystko od nowa. Kochał „zmieniać”.
Konkursy rzeczywiście były wielkie — międzynarodowe, światowe, pod auspicjami International Union of Architects (UIA), brało w nich udział kilkuset uczestników, a wśród nich najbardziej liczący się architekci. Ale brali w nich udział także młodzi ludzie, reprezentujący nowe style myślenia i projektowania, wytyczający wręcz nowe drogi architektury po-modernistycznej: neomodernizmu, postmodernizmu, dekonstruktywizmu.
Peak Leisure Club w Hongkongu, 1983
W pracy przygotowanej przez Staszka i współautorów, długim budynku nazwanym Akweduktem, zawieszonym na słupach nad zboczem góry, co nadawało mu dynamiki i ekspresji, widać było rzetelnie opracowany układ funkcjonalny. W formie można zauważyć wpływy japońskiej odmiany modernizmu (pamiętam rozmowy na ten temat) i postmodernistyczny ruch planów elementów towarzyszących (poruszony kwadrat, przebite, niekompletne koło). I chociaż praca została zbudowana bardzo racjonalnie, miała ciekawy motyw symboliczny — ciek wodny na dachu spływający na teren pod budynkiem.
The Peak w Hongkongu, Konkurs UIA
© Archiwum prywatne
Ten właśnie konkurs był chyba najważniejszym doświadczeniem z powodu zaskoczenia, jakim była zwycięska praca Zahy Hadid, dla nas wręcz nieczytelna, nie rozumieliśmy jej. Bo skąd mieliśmy znać jej źródła: dekonstruktywizm pielęgnowany w londyńskiej AA na bazie rewolucyjnego konstruktywizmu rosyjskiego? Z czasem dowiedzieliśmy się więcej o samej autorce i jej koncepcjach nowej architektury. Mimo to jej twórczość długo była uważana (zresztą nie tylko w Polsce) za przejaw powierzchownej, „rysunkowej” mody. Trzeba pamiętać, że lata 80. XX wieku to w Polsce czas stanu wojennego, prześladowań opozycji demokratycznej i powszechnej cenzury. Międzynarodowa architektura ze swoimi artystycznymi ideami krążącymi ponad granicami stanowiła okno na świat.
The Peak w Hongkongu, Konkurs UIA
© Archiwum prywatne
Parc de la Villette, 1983
Jak pamiętam, konkurs odbył się krótko po Peak Leisure Club. Zadanie było jasno sformułowane: organizator, rząd Francji, zamawiał park XXI wieku, jednak cała intelektualna otoczka wprowadzała stan niepewności. Staszek zaproponował rodzaj megastruktury — układu bloków kubatur i zieleni, które przenikały się na zasadzie kwartałów zabudowy. Był to czas odnowy miejskiej urbanistyki, odrzucenia wolnostojących bloków, corbusierowskiej wersji miasta słońca i zieleni. Ten projekt nie znalazł się na stronie internetowej Wizji, nie ma go także w innych prezentacjach. Chyba uznał, że „nie wyszedł”.
Parc de la Villette to było cenne doświadczenie. Praca Bernarda Tschumiego w swojej warstwie wizualnej była czytelna, ale można ją było interpretować dowolnie, szalone czerwone, bardzo fotogeniczne obiekty (follies) przypominały maszyny konstruktywizmu. Byliśmy świadkami rozwoju dekonstruktywizmu, tym razem w wersji francuskiej, powstającej we współpracy z modnymi wówczas filozofami. Dzisiaj wszystko jest jasne, wówczas stanowiło nieznaną przyszłość.
Grande Arche de la Fraternité, La Défense w Paryżu — Wielki Łuk Braterstwa
autorzy: Stanisław Deńko, Jacek Pencakowski, Piotr Wróbel
© Archiwum prywatne
La Grande Arche de la Defense w Paryżu, 1982
Konkurs był jednym z wielkich projektów zainicjowanych przez ówczesnego prezydenta François Mitteranda. Realizacja miała stać się nową emblematyczną budowlą Paryża pretendującego ponownie do miana stolicy Europy.
Praca Staszka od początku robiła wrażenie dzieła udanego. Była przekonująca w swojej prostocie i syntezie. Nawet teoria, którą dla niej stworzył zdawała się naturalna, pragmatyczna, oparta na jasnych przesłankach teorii kompozycji architektoniczno-urbanistycznej. Chodziło mu o stworzenie łuku-bramy, a jednocześnie o wytworzenie rodzaju superprzestrzeni zamkniętej w obrębie budynku, broniącej się przed chaosem form zewnętrznych zabudowy La Defense. Potwierdzała to perspektywa wrysowana w podkład dostarczony przez organizatorów, na którym pozostawiono puste miejsce na proponowany obiekt. Przygotowywałem ten rysunek z przyjemnością, po pierwsze dlatego, że projekt cieszył swoją klasą (miał w sobie jakąś moc), a po drugie uwalniał mnie od męki kreowania perspektywy na tyle dobrej, żeby sprostała koncepcji.
Grande Arche de la Fraternité, La Défense w Paryżu — Wielki Łuk Braterstwa
autorzy: Stanisław Deńko, Jacek Pencakowski, Piotr Wróbel
© Archiwum prywatne
Zwycięski projekt Johanna Otto von Spreckelsena w duchu monumentalnego neomodernizmu, bramy wydrążonej w minimalistycznej geometrii megasześcianu był dla nas jasny. Podziwialiśmy go za finezję, czuliśmy zadowolenie, że duński architekt poszedł tą samą drogą, a przy tym rodzaj zawodu, że było tak blisko. Formę La Grande Arche Staszek później przerobił na logo, które jest z nami do dziś.
Na koniec jedno zastrzeżenie: to, co zostało tutaj napisane, ma charakter osobisty i w żadnym wypadku nie rości sobie praw do obiektywizmu. Tak to widziałem i zapamiętałem. Oczywiście fakty powinny się zgadzać, reszta wynika z bezpośredniego doświadczenia i osobistych refleksji post factum. Niektóre mogły się pojawić dopiero po latach, a niektóre są możliwe tylko z dzisiejszej perspektywy. Inaczej być nie może. Jak widać, prawda jest podzielna, składa się z części, jest też zmienna, dobrze jeśli się powiększa, obrasta prawdami pomniejszymi, sumuje się.
Grande Arche de la Fraternité, La Défense w Paryżu — Wielki Łuk Braterstwa
autorzy: Stanisław Deńko, Jacek Pencakowski, Piotr Wróbel
© Archiwum prywatne
Piotr Wróbel
Stanisław Deńko — inne materiały w portalu A&B
- Studia, dyplom, Politechnika
- Akademicka Pracownia Architektury SSP „Żaczek”
- Wspomnienie wspólnych lat
- Znacząca współpraca poza schematami
- Szef, nauczyciel, mentor, przyjaciel