Kategoria negatywnego dziedzictwa jest w Polsce kategorią doskonale znaną, nawet jeśli nie posługujemy się tym sformułowaniem. Jest ono intuicyjne. Niejednokrotnie negatywnie podchodzimy do dziedzictwa PRL-u, z chęcią pozbywamy się niewygodnych pomników, po to żeby w ich miejsce postawić te, które ze współczesnej perspektywy, nierzadko przecież tak samo ideologicznej jak ta dawniejsza, uważamy za właściwe.
Kategoria negatywnego dziedzictwa (negative heritage) jest propozycją amerykańskiej antropolożki i archeolożki Lynn Meskell i w uproszczeniu − dotyczy wytworów kultury, które z jakiegoś powodu nie są akceptowane, rażą, wzbudzają kontrowersje, innymi słowy, wywołują negatywne emocje u odbiorców. W obszarze architektury w perspektywie historycznej negatywnego dziedzictwa jest niemało, a wiąże się ono i z czasami zaborczymi, i obydwoma wojnami światowymi oraz wspomnianym okresem PRL-u. Nieco bliżej naszych czasów, negatywne dziedzictwo odnajdziemy także w latach 90., raczkującym kapitalizmie i architektonicznych potworkach, które czasem wzbudzają nostalgię, czasem uśmiech, innym razem politowanie (o czym możemy poczytać chociażby w zbiorze esejów Polskie Las Vegas i szwagier z Corelem. Architektura, moda i projektowanie wobec transformacji systemowej w Polsce pod redakcją Lidii Klein).
pomniki papieża Polaka
Teraźniejszość w tym kontekście jest ciężko uchwytna. Problemowi temu będziemy mogli przyjrzeć się dopiero z czasem, ale już teraz wiemy, że wiele emocji i sporów wzbudzają współczesne pomniki, zwłaszcza wyrastające jak grzyby po deszczu pomniki Jana Pawła II. A zwłaszcza w kontekście takich społecznych interwencji jak całkiem niedawne wieszanie tęczowych flag na pomnikach, co spotykało się z działaniami ze strony służb mundurowych czy zawiadomieniami do prokuratury w związku z obrazą, tak zwanych, uczuć religijnych. Jest to doskonały przykład tego, jak pomniki ożywają i zaczynają „mówić”, biorąc tym samym udział w społecznym spektaklu pragnień oraz potrzeb różnych grup. Z pewnością wizją tą zachwycony byłby Stanisław Wyspiański, który przecież w swoim słynnym dramacie Akropolis z 1904 roku ożywił pomniki znajdujące się na Wawelu. Współcześnie, jak się okazuje, nie trzeba do tego interwencji wieszcza narodowego.
odesłać na Kreml?
Ale wracając do PRL-u − wzbudzający niesłabnące emocje Pałac Kultury i Nauki w Warszawie, który pierwotnie nosił imię Józefa Stalina i był „darem narodu radzieckiego dla narodu polskiego”, przez jednych uważany jest za perłę architektury, dla innych to gigantyczna trauma wyrastająca w centrum stolicy. W 65. rocznicę ukończenia budowy Pałacu, znów powrócił spór o wyburzenie lub pozostawienie budynku, który swoją drogą próbuje być wciąż niejako oswajany, choćby przez kolorowe podświetlenie (czasem mieni się ono tęczową gamą barw, co w kontekście kontrowersji tęczowych flag na pomnikach, usytuowało Pałac w opinii co bardziej konserwatywnych jako strażnika nie tylko komunizmu, ale i „ideologii LGBT”). Życzenia urodzinowe dla Pałacu złożone na Twitterze przez rzeczniczkę warszawskiego ratusza, wzbudziły spore kontrowersje i masę odpowiedzi, na przykład: „Życzę rychłego wyburzenia. Im szybciej tym lepiej. Cegła po cegle odesłać pod Kreml”.
pomnik konserwy rybnej
Nieco bardziej współczesnym przykładem, ale wciąż sięgającym do wzbudzającego tyle wątpliwości dziedzictwa PRL-u, niech będzie pomnik Paprykarza Szczecińskiego, który stanął w październiku tego roku przy Placu Gryfitów na szczecińskiej Łasztowni. Ten, tak zwany, kawior dla ubogich i spuścizna przez jednych niechętnie, przez innych nostalgicznie wspominanej epoki, wywołał niechęć mieszkańców i zniknął zaledwie po dwóch miesiącach. Nie chodziło rzecz jasna tylko o negatywne dziedzictwo, ale i o kwestie estetyczne. Choć w tym miejscu można by, nieco przekornie, przywołać słynne rzeźby obgryzionego jabłka lub lodów w rożku Claesa Oldenburga. Ale cóż, każdy ma takiego Oldenburga na jakiego zasługuje.
Wyświetl ten post na Instagramie.
ożywające obiekty
Co zatem robić z negatywnym dziedzictwem? Zniszczenie oczywiście nie jest rozwiązaniem, nie bądźmy współczesnymi ikonoklastami. Na pewno warto o tym problemie racjonalnie rozmawiać, co oczywiście w obszarze akademickim, publicystycznym czy dziennikarskim ma miejsce, jednak nie zmienia to faktu, że życzenia złożone na Twitterze budynkowi są tak ostro krytykowane. Warto na pewno zadać sobie pytanie dlaczego martwe obiekty w naszych sporach tak często ożywają, niosąc ze sobą ogromny ładunek emocjonalny.