„We live in an era of trash.
We produce trash and we become trash
and we, the majority,
are always treated like trash”
Peter Weibel, 2006
Powyższy cytat dosadnie ilustruje kondycję współczesnego społeczeństwa. W pogoni za sukcesem, za tym, co pożądane i kosztowne, jesteśmy w stanie poświęcić niemal wszystko. Żyjemy skupieni na dobrach materialnych, nabywanych i zbywanych z niespotykaną wcześniej częstotliwością, co prowadzi do degradacji świata, w którym żyjemy, i wartości, którymi się kierujemy. Rezultaty naszych działań są coraz bardziej ewidentne: kataklizmy, nasilające się anomalie pogodowe, braki w zasobach naturalnych — to wszystko pokłosie zachowania każdej jednostki.
sytuacja
© Łukasz Modrzejewski
Projekt Muzeum Doczesnego wychodzi naprzeciw wymienionym problemom. Obiekt skupia się jednak nie na powszechnie rozumianej definicji sztuki i piękna, a wręcz przeciwnie. Sam budynek i ekspozycja dotyczą nas samych — zjawisk i przedmiotów z życia codziennego, przyziemnych, zużytych, nieważnych, doczesnych. Budynek miejscami jest niewygodny i niepokojący, co ma wywołać refleksję i dać impuls do stanowczych zmian. Stąd też przyjęta lokalizacja: „szczyt” Wrocławia, najwyżej położony punkt miasta — Wzgórze Maślickie, rekultywowane składowisko odpadów komunalnych.
plan zagospodarowania terenu
© Łukasz Modrzejewski
Zwiedzanie obiektu zostało podzielone na kilka aktów, w trakcie których zmienia się nastrój, a doznania stają się coraz mocniejsze.
Pierwszą część założenia stanowi parking — niewidoczny od strony drogi i dostępny przez wąski przesmyk zaskakująco otwiera się na zwiedzających. Jest on równocześnie elementem ekspozycji. Znajdowałyby się tam nieużywane samochody — zrujnowane i porzucone, rozbite i niedziałające, obrazujące współczesną rolę samochodu, który stał się towarem ogólnodostępnym, a przez to wymienianym i porzucanym coraz szybciej i częściej. Odwiedzający są zmuszeni szukać miejsc parkingowych na cmentarzysku porzuconych aut i wchodzić z nimi w interakcję.
Budynek wejściowy — trójkątny w planie, skierowany jest narożnikiem do wejścia. Zlokalizowane na osi całego założenia monumentalne wrota wprowadzają do muzeum, otwierają się na gości, potęgując napięcie. Tutaj zaplanowano przestrzenie ogólnodostępne, wystawę czasową, administrację i przestrzenie warsztatowe.
widok strefy wejściowej
© Łukasz Modrzejewski
Kolejną część stanowi ekspozycja stała — inspirowana twórczością Roberta Kuśmirowskiego. Główny korytarz to punkt orientacyjny dla przestrzeni wystawienniczych, które zmieniają się wraz z zagłębianiem się we wzgórze — stają się bardziej chaotyczne, nieuporządkowane, ciasne i wypełnione coraz większą liczbą codziennych przedmiotów.
wizualizacje wnętrz muzeum
© Łukasz Modrzejewski
Na końcu korytarza znajduje się wieża — cylindryczny obiekt, prowadzący krętymi schodami na powierzchnię. Zwiedzający kierowany jest w stronę światła i przemierzając strefę edukacyjną, wychodzi na powierzchnię. Samo wyjście symbolizuje drugie narodziny — człowieka bogatszego o zdobytą wiedzę, bardziej trzeźwo patrzącego na świat. Wieża wyłania się ponad szczyt wzniesienia, zapewnia świetny widok, jest charakterystycznym punktem w okolicy, w dzień i w nocy przypominającym, że dążymy do samozniszczenia.
przekroje
© Łukasz Modrzejewski
Ostatnim etapem jest zejście ze wzgórza. Główny widok otwiera się na dwa skrajne punkty — panoramę centrum Wrocławia i Masyw Ślęży. To do zwiedzających należy decyzja, w którą stronę chcieliby się skierować — nieustannego pędu czy równowagi. Zejście ze wzniesienia to czas na refleksję.
Łukasz MODRZEJEWSKI
Ilustracje: © Autor