Koniec grudnia — bo wtedy kończyliśmy przygotowywać numer styczniowy — to najlepszy czas na wszelkiego rodzaju podsumowania. I jak co roku prosimy praktyków oraz krytyków architektury, żeby napisali, co w danym roku uważają za sukces, a co za porażkę. Robimy to w konwencji KITÓW I HITÓW. Dajemy naszym Autorom i Autorkom całkowitą swobodę wypowiedzi i wyjątkowo nie moderujemy tej dyskusji. Jesteśmy jej po prostu bardzo ciekawi.
Anna Cymer o hitach i kitach w 2021 roku
z numeru A&B 01|2022
Życie w Polsce to pasmo niespodzianek. Niestety ostatnio raczej przykrych. Kiedy w moim ubiegłorocznym zestawieniu hitów i kitów zdecydowałam się opisać tylko pozytywne zdarzenia, wychodząc z założenia, że po kiepskim roku lepiej nie rozpamiętywać złych doświadczeń, nie dało się przewidzieć, że kolejny rok kończyć się będzie w obliczu jeszcze bardziej przykrych wydarzeń. Konsekwentnie pozostanę więc przy wątkach dających nadzieję, radosnych, pozytywnych. W życiu codziennym, polityce, ekonomii, sprawach społecznych otacza nas wystarczająco dużo kitów, nie trzeba dla nich poświęcać miejsca i tutaj.
Dla wrażliwych na nasze architektoniczne dziedzictwo bohaterem roku był z pewnością Solpol. O ile samo wydanie przez urząd zgody na jego rozbiórkę to tragiczny „kit”, o tyle akcja sprzeciwu wobec tej decyzji napawa optymizmem. Okazało się bowiem, że coraz więcej osób jest otwartych na mniej oczywiste formy architektury, rozumie wartość dziedzictwa, nawet gdy nie jest ono „obiektywnie piękne”, wreszcie, że architektura może łączyć, integrować oraz — co ważne — budzić bardzo pozytywne emocje. Happeningi, radosne zabawy, spotkania pod nieczynnym budynkiem stały się — obok petycji i innych „poważnych” działań — ważną częścią akcji obrony Solpolu, ale i uświadamiania nieprzekonanym jego wartości i tkwiącego w nim potencjału. To zjawisko nowe w polskiej debacie o architekturze — żeby budynku bronić nie za pomocą ponurych manifestacji, ale radosnych happeningów. To zresztą kolejny argument za tym, że Solpol powinien zostać — jak dotąd żaden budynek w Polsce nie wygenerował tyle pozytywnej energii i radości.
Z Wrocławia pochodzi jeszcze jedna dobra wiadomość tego roku — dotyczy zakupu przez Zbigniewa Maćkowa ikonicznego domu „igloo” projektu Witolda Lipińskiego. Architekt obiecuje dom zamienić w obiekt publiczny i udostępniać zwiedzającym, a także zachować wyjątkowy charakter tego budynku. Dzięki temu być może ocaleje niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju, a zarazem niewielka i skromna, a więc niełatwa w adaptacji budowla. O niejednokrotnie mało znanych, a wartych uwagi domach od samych ich mieszkańców można się było dowiedzieć ze wspaniałego cyklu filmowego pt. „Domokrążcy”. Rozpoczęty jeszcze w 2020 roku, powstał dzięki inicjatywie poznańskich organizacji: Centrum Otwarte, Punkt Wspólny, Fundacja Made in Art oraz poznańskiego oddziału SARP. Koordynujący przedsięwzięcie Magda Wypusz, Jakub Głaz, Andżelika Jabłońska i Simon Kos pokazali, że o architekturze mieszkaniowej można opowiadać w sposób zarówno bezpretensjonalny, jak i fascynujący. Cykl filmów „Domokrążcy” — skupiający się na Poznaniu, ale i z odsłoną dotyczącą Wrocławia i Brna — to może skromna formalnie czy budżetowo, ale pełna rozmachu wspaniała seria opowieści o domach w najszerszym znaczeniu słowa „dom”: jako bryła architektoniczna, miejsce w mieście, ale i prywatna, intymna przestrzeń rodziny.
Mimo wszystkich swoich zalet „Domokrążcy” nie trafią pewnie na listę nominowanych do Oscara, ale dzieło poświęcone architekturze w 2021 roku trafiło do innego niezwykle prestiżowego grona — na listę finalistów literackiej nagrody „Nike”. Książka „Najlepsze miasto świata. Warszawa w odbudowie 1944–1949” Grzegorza Piątka przez jury związane wszak z literaturą, nie architekturą, została uznana jedną z siedmiu najlepszych książek roku w Polsce. Po raz pierwszy publikacja na wciąż przecież „niszowy” temat zyskała takie uznanie poza architektonicznym środowiskiem. Uznanie w pełni zasłużone, bo Grzegorz Piątek opowiedział powojenne dzieje stolicy rzetelnie i emocjonalnie zarazem, oddając zarówno dylematy techniczne, jak i etyczne, starcia i wyzwania urbanistyczne oraz polityczne, przedstawiając uczestników tego bezprecedensowego przedsięwzięcia odbudowy (czy budowy na nowo) jako ludzi z ich emocjami, poglądami i rozterkami.
Rok 2021 przyniósł dary dla tych, którzy lubią czytać o architekturze, oglądać o niej filmy, ale i po prostu ją użytkować. W ciągu ostatnich dwunastu miesięcy wiele dobra zdarzyło się na polskich dworcach. Już przy okazji Euro 2012 pierwsze remonty stacji kolejowych pokazały, że to obiekty nie tylko potrzebne, ale i wartościowe, ciekawe, warte uwagi ze względu na ich architekturę. PKP oraz samorządy, bo te dwa podmioty zarządzają większością polskich dworców, inwestując w remonty historycznych obiektów, pozwalają nam na nowo doceniać rozwiązania formalne i przestrzenne; co ważne, starannym remontom poddawane są obiekty w dużych i w małych miastach. Dzięki nim dworce w Przemyślu i Goczałkowicach-Zdroju, Cieszynie i Oświęcimiu, Radymnie i Wrocławiu są znów imponujące. Ale na tym nie koniec. Kolejnym ważnym zjawiskiem, związanym z budynkami kolejowymi jest otaczanie ich opieką konserwatorską. O ile obiekty wzniesione w XIX czy na początku XX wieku (takich jest w Polsce bardzo dużo) raczej już znajdują się w rejestrach zabytków, nowym zjawiskiem jest ochrona budynków z drugiej połowy XX wieku. Tylko w minionym roku zabytkami stały się dworce PKP w Tarnowie-Mościcach i w Grudziądzu, do rejestru trafiła bryła oraz wystrój wnętrz dworca Warszawa-Śródmieście, a także wyjątkowo ciekawy pawilon dworca autobusowego w Sulechowie. Większość z nas pamięta jeszcze czasy, kiedy wizyta na dworcu była przykrą koniecznością; wystarczyła dekada, aby polskie stacje kolejowe stały się atrakcją samą w sobie i ciekawymi miejscami wartymi zwiedzania.
Pozytywnych wydarzeń w roku 2021 było więcej. Na pewno warto docenić wydany przez władze Warszawy przewodnik „Szkoła dobrze zaprojektowana. Standardy architektoniczne i funkcjonalne dla szkół podstawowych i zespołów szkolno-przedszkolnych m.st. Warszawy”, które mają być zbiorem wskazówek, jak budować i remontować szkoły, aby były nie tylko funkcjonalne, ale i ładne. Przy tej okazji nie można pominąć poświęconej szkołom właśnie bardzo udanej edycji festiwalu WARSZAWA W BUDOWIE, który wrócił niejako do swoich korzeni, pokazując zjawisko architektoniczne w szerszym, społecznym kontekście. Nie ma chyba wątpliwości, że z dobrze zaprojektowanych szkół wyjdą absolwenci o większej świadomości i wrażliwości.
Choć wydarzenia ostatnich miesięcy pokazują, że najważniejszymi budowlami w kraju stały się mury i płoty, starajmy się nie zapominać o tych dobrych zdarzeniach, aby nie pogrążyć się zupełnie w pesymizmie.