Podczas minionego roku zakochaliśmy się w paczkomatach. I nie bez powodu. W obecnych czasach mają nieskończenie wiele zalet. Ale w pewnym momencie chyba straciliśmy nad tą miłością kontrolę…
same zalety?
Wygoda i bezpieczeństwo w dobie pandemii to dwa główne czynniki, które przysporzyły sukcesu paczkomatom. Bezkontaktowy odbiór zakupów online (które oczywiście przez ostatni rok robimy o wiele chętniej) i niezależność (bo kto lubi czekać na kuriera, czy odwiedzać siedzibę poczty?!) to pierwsze pozytywne skojarzenia z paczkomatami.
Nie da się też nie wspomnieć o pozytywnym wpływie na środowisko. Z nieco przestarzałych już, ale z pewnością wciąż przekładających się na realia badań przeprowadzonych przez naukowców z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie w 2013 roku wynika, że dostarczanie przesyłek do paczkomatów redukuje emisję dwutlenku węgla. Kurierzy obsługujący sieci paczkomatów przejeżdżają dziennie nawet o 150 km mniej niż pozostali, jednocześnie dostarczając do 600 paczek dziennie, w porównaniu z maksymalnie 60 przesyłkami w wypadku tradycyjnej usługi kurierskiej. Fakt, że możemy odebrać paczkę z paczkomatu o dowolnej godzinie wiąże się też z dużo mniejszą ilością ponownych kursów.
mury automatów
Maszyn InPostu ciągle przybywa. Jeszcze niedawno były zupełną nowością w miastach, którą wybierali jedynie młodzi, nowocześni mieszkańcy. Dzięki pandemicznej zmianie naszych przyzwyczajeń wpisały się w krajobraz w całej Polsce. Są już praktycznie wszędzie. W całym kraju jest ich około 10 tysięcy. Wrażliwi na estetykę krajobrazu aktywiści zauważyli, że grozi nam paczkomatoza. To już nie tylko skrytki na paczki ułatwiające życie, ale potężne kolorowe od reklam mury zmieniające krajobraz. Przykład? We Wrocławskim Biskupinie stanęła gigantyczna maszyna o długości 12 metrów. Zdjęcia tego absurdalnie wyglądającego „muru” obiegły internet. Jego obecność podzieliła mieszkańców. Jedni cieszyli się, że wreszcie skończy się problem braku miejsc w skrytkach, inni narzekali na wątpliwą estetykę automatu. Ostatecznie interweniował miejski konserwator zabytków, który zmusił firmę do demontażu maszyny. W związku z rozwojem rynku e-commerce, problem „paczkomatozy" będzie się tylko nasilał. Może nie przez przypadek w Stanach Zjednoczonych Amazon ma tylko 2 tysiące takich urządzeń…
logistyka miejska nie istnieje
– Jeśli samorządowcy nie uregulują chaosu na rynku dostaw, wkrótce krajobrazy pozostałych polskich miast zaleje kolejna po szyldozie urbanistyczna i trudna do wytępienia patologia – mówi Przemysław Ostaszewski ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze na łamach Tygodnika Powszechnego.
Oczywiście w przeciwieństwie do reklam i szyldów, które niszczą krajobraz miejski, paczkomaty ułatwiają nam życie, dlatego zanim zaczniemy z nimi walczyć, warto poszukać godnego zamiennika. Niestety propozycje aktywistów takowych zastępczych, „ale bardziej estetycznych i ekologicznych” paczkomatów wydają się jak na razie nierealne. Ale warto o nich pomyśleć. Byle szybko.
– Lada chwila mogą zalać nas paczkomaty, które staną się nośnikami kolejnych reklam szpecących miasto. Możemy iść z tym na żywioł albo już teraz myśleć o kilku rozwiązaniach, które ułatwią nam życie -– mówi Jan Mencwel, prezes Miasto Jest Nasze.
alternatywy
– Nieuregulowane dostawy w obrębie miasta powodują sytuacje niebezpieczne dla pozostałych uczestników ruchu, w szczególności dla pieszych. Z braku odpowiedniej infrastruktury, kierowcy aut dostawczych parkują w pobliżu skrzyżowań i na chodnikach, ograniczając w ten sposób widoczność w miejscach, w których zagrożenie jest największe. Skutki tego są widoczne – w 2019 roku w Warszawie miało miejsce 40 wypadków z udziałem pojazdów ciężarowych i jest to 29-procentowy wzrost względem roku poprzedniego – przekonują aktywiści w raporcie.
Stowarzyszenie apeluje o ograniczenia dostępu „dieslowskich” ciężarówek kurierskich do miast. Zamiast ciężkich samochodów ograniczających widoczność – ekologiczne środki transportu, czyli rowery cargo, małe elektryczne furgonetki oraz tramwaje towarowe.
Zdaniem MJN polskie miasta powinny wziąć przykład z Londynu. Rowery cargo odbierają tam towary ze specjalnych magazynów przeładunkowych na obrzeżach centrum i rozwożą paczki po zatłoczonym mieście. W godzinach szczytu przemieszczają się w czasie o połowę krótszym niż małe samochody dostawcze.
Rozwiązanie to ma na celu usprawnienie obsługi dostaw w ścisłym centrum miasta, a także zredukowanie ruchu na drogach, emisji hałasu i zanieczyszczeń. Jeden rower jest w stanie przetransportować 100 kg tych samych przesyłek, którymi wypełnia się samochody dostawcze. Dzięki złożeniu floty wyłącznie z rowerów, będzie można zapobiec emisji około 400 ton CO2 rocznie – podaje MJN w swoim raporcie.
paczkomaty w ręce miasta
Poza nierealistycznymi do wprowadzenia w polskiej rzeczywistości zamiennikami, Stowarzyszenie Miasto Jest Nasze podpowiada jeszcze kilka rozwiązań problemu zalewającej nas fali paczkomatów. Jednym z nich jest zainwestowanie w miejską, kontrolowaną sieć paczkomatów, które stałyby się elementem infrastruktury logistycznej miasta, tak samo jak przystanki komunikacji miejskiej, czy parkingi park and ride. Takie paczkomaty miałyby być dobrem wspólnym mieszkańców, a miejscy urzędnicy mogli by sprawować kontrolę nad tą infrastrukturą, jej estetyką i lokalizacjami.
Raport Dzika logistyka miejska. Co zrobić, aby e-commerce nie zrujnował nam życia sugeruje, że ten dotychczasowy brak kontroli nad paczkomatami ze strony miasta w niedługiej przyszłości sprawi, że dojdzie do monopolizacji tego i tak najbardziej ekologicznego kanału dostaw.
– Kwestią czasu jest, że najbardziej popularna w Polsce prywatna sieć paczkomatów zostanie przejęta na wyłączność przez takiego giganta jak Amazon czy Allegro – podaje MJN w raporcie.
Zatem im więcej paczkomatów w rękach miast, tym większa kontrola? Wiele lat zajęło miastom, by zacząć wprowadzać restrykcje i zmieniać przepisy w ramach walki z „reklamozą”. I wciąż z nią nie wygraliśmy. Czy przy tak szybko rozwijącym się rynku e-commerce którekolwiek z miast jest w stanie zareagować na postulaty aktywistów?
– Wyobraźmy sobie, jak fajnie by było, gdyby miasto zorganizowało konkurs architektoniczny na paczkomat. To byłby wspaniały element infrastruktury miejskiej – mówi Jan Mencwel.
I możemy marzyć, jakby to było... Ale w tym wypadku, gdy pandemia trwa, e-commerce się rozwija, a my, chociaż to trudna miłość, jednak nadal kochamy paczkomaty, nadciagąjąca fala paczkomatozy jest wielkości tsunami i nie możemy poprzestać na marzeniach.