Na ukończenie szkieletora Kraków czekał niemal pół wieku. Kompleks przekształcony według projektu BE DDJM w Unity Centre rozczarowuje jednak pod wieloma względami. Dbałość o detal kończy się na górującym nad całością wieżowcem. Wszystko, co wokół — pozostaje przeciętną, nieprzystającym do rangi inwestycji, realizacją. Najbardziej rozczarowuje jednak przestrzeń publiczna, której projekt cofa dyskusję o tego typu miejscach o kilka dekad.
Pół wieku starań
fot. Mateusz Giełczyński / Wikimedia Commons
Wieżowiec przy rondzie Mogilskim potocznie nazywany przez lata „Szkieletorem” stanowi najwyższy budynek w mieście. Wznoszenie niedokończonej przez czterdzieści lat konstrukcji rozpoczęto w 1975 roku, na podstawie prowadzonych już od połowy lat sześćdziesiątych prac koncepcyjnych i konkursu architektonicznego. Przygotowany przez zespół Zdzisława Arcta, Krzysztofa Leśnodorskiego, Ewy Dworzak i Ludwika Koniora projekt obejmował budowę nowej siedziby Naczelnej Organizacji Technicznej wraz z zapleczem konferencyjnym. Od 1989 roku nieukończony gmach kilkukrotnie zmieniał właścicieli. W ręce obecnego inwestora trafił w 2005 roku. Dwa lata później zaprezentowano pierwsze koncepcje dokończenia „szkieletora” autorstwa Hansa Kolhoffa. Projektowano podwyższenie budynku do 130 metrów, w kilku wariantach — ze strzelistymi kopułami, schodkowymi zwieńczeniami, czy przypominającymi greckie świątynie nadbudowani. Ostatecznie po fiasku starań o uzyskanie zgody na realizację tak wysokiej zabudowy, projekt powierzono krakowskiej pracowni DDJM. W międzyczasie miasto opracowało dla jednej konkretnej działki, którą zajmuje „szkieletor” miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, który umożliwił realizację inwestycji, w tym podniesienie budynku o 10 metrów.
Od międzywojennej moderny, przez nowojorskie art deco, po nowy socrealizm
fot. Zgymunt Put / Wikimedia Commons
Doszliśmy do wniosku, że ten zespół budynków, który nazywam Wawelem biurowym, ma stylistykę również eklektyczną, w której można doszukać się porządku modernistycznego, elementów art-deco, pewnej dyscypliny socrealizmu itd. Wydaje mi się, że ta różnorodność była wskazana w przypadku najwyższego budynku w Krakowie. Nie spodziewam się bowiem, aby w przyszłości powstał wyższy wieżowiec w naszym mieście. A to jest obiekt, który ma swoją historię. (...) Ludzie są zżyci z tym budynkiem. Budowa tego Wawelu biurowego to społecznogospodarcze wydarzenie.
Marek Dunikowski, źródło: Dziennik Polski
Niezwykle prestiżowa inwestycja wymagała wyjątkowego projektu. Widoczny z wielu miejsc w mieście, najwyższy i jednocześnie jeden z niewielu krakowskich wieżowców w koncepcji Marka Dunikowskiego miał zostać ubrany w neomodernistyczny kostium stylowy. Taka estetyka w zamyśle projektanta była nawiązaniem zarazem do lokalnych tradycji międzywojnia, ale kojarzyć może się także z nowojorskim art deco. Wymiary placu przed budynkiem, proporcje poszczególnych części kompleksu przywołują zabudowę wokół Rockeffeler Plaza. W licznych materiałach prasowych pojawiały się zapowiedzi staranie opracowanego detalu i nowoczesnej formy, wzbogacającej strukturę śródmieścia. Nowe wartości estetyczne prezentowane były na wizualizacjach przedstawiających śnieżnobiałe bryły z bogatą artykulacją i tektoniką fasad wykończone szlachetnymi tynkami, rozbudowaną kamieniarką pierwszych pięter i górującą nad wszystkim złotą kopułę Unity Tower.
fot. Kacper Kępiński
Ostatecznie prezentowane nawet na późniejszym etapie wizualizacje i makieta założenia znacznie różnią się od tego, co powstało w centrum Krakowa. Zmieniły się proporcje, podziały i rodzaj okien, bryły spłaszczono i pozbawiono wielu elementów dekoracyjnych, a całość wykończono najprostszymi materiałami. Ostatecznie wyraz architektoniczny kompleksu najbliższy jest stylistycznie socrealizmowi, z jego skalą i proporcjami. Porównywać można go zresztą do sąsiedniego Biurowca Zarządu Budowy PKP. Wzniesiony w latach 1952-1954 gmach projektu Witolda Cęckiewicza znacznie jednak odstaje klasą od współczesnej realizacji. Starannie opracowane elewacje, głęboka tektonika i rytmy fasady, dopełnione tynkami o różnej fakturze to coś, czego w Unity Centre nie udało się uzyskać. Podobieństwa widoczne są natomiast w generalnej kompozycji — pionowych podziałach i rytmach kształtowanych pilastrami, obniżeniu o jedno piętro wydatnego gzymsu, czy podcieniach na parterze.
Wieżowiec się broni.
fot. Wikimedia Commons
Staranność opracowania detalu i wykończenia widać w wieżowcu. Rozbudowany portal prowadzi do wykończonego drewnem holu, gdzie wyeksponowano część (ukrytej pod nowymi okładzinami) konstrukcji dawnego "szkieletora". W przeciwieństwie do niższych budynków, na elewacjach zastosowano aluminiowe okładziny z wyraźną tektoniką. Nadbudowane kondygnacje otrzymały przeszklenia i nieco ograniczoną w rozmachu wersję złotego zwieńczenia. Ograniczenie przeszkleń na piętrach biurowych, poza kwestiami estetycznymi, warto także odczytywać w kontekście środowiskowym. Nawet jeśli podyktowane innymi względami — jest to pozytywne rozwiązanie ograniczające przegrzewanie się budynku i użycie klimatyzacji. Ściany między oknami i wyraźnie zarysowana bryła są także istotne z punktu widzenia ptaków, które w przypadku szklanych wieżowców często rozbijają się o elewacje przeszkody, jakiej nie są w stanie zidentyfikować.
Betonowy kanion
fot. Kacper Kępiński
Najbardziej rozczarowujące okazuje się jednak to, co pomiędzy budynkami. Zaprojektowane przez ten sam zespół architektów, zdają się nie nadążać za toczącą się od co najmniej dwóch dekad dyskusję o parametrach przyjaznej użytkownikom miejskiej przestrzeni. O ile można założyć, że pewne elementy wyposażenia, takie jak ławki czy donice z niewielką zielenią, pojawią się na miejscu wraz z pierwszymi najemcami, o tyle powierzchnia biologicznie czynna już raczej się nie zwiększy. Główne uliczki i placyk przed wieżowcem wykończone są w większości kamiennymi płytami. Samotne latarnie oświetlają zimną zimą, a nagrzewającą się latem betonową pustynię, w której jedyne trawniki pojawiają się na skraju działki. Część z nich przeznaczono zresztą na parkingi dla rowerów. Inicjatywa świetna pytanie tylko, czy trawa przetrwa intensywne użytkowanie zainstalowanych na niej stojaków. Jedynym detalem, który indywidualizuje to niezwykle generyczne nie-miejsce są... włazy studzienek kanalizacyjnych ozdobionych logotypem inwestycji.
Wbrew naturze, obok miasta
Studzienki kanalizacyjne to zresztą detal, który w tym miejscu będzie miał znaczenie kluczowe. Niemal w całości utwardzona działka stoi w zupełnej sprzeczności z tym, co stanowi odpowiedzialne projektowanie uwzględniające zmiany klimatyczne i skutki zaostrzających się, ekstremalnych zjawisk pogodowych. Nie znajdziemy w Unity Centre miejsc, które retencjonowałyby nadmiar wody czy drzew, które byłyby w stanie ją zaabsorbować. Sytuację tylko nieznacznie poprawia częściowo zielony dach jednego z niższych budynków.
fot. Kacper Kępiński
Do miejsca, w którym trudno przebywać, trudno będzie się też dostać. Brakuje powiązań z otaczającą zabudową, a te istniejące mają szereg mankamentów. Ze względu na charakter zabudowy sąsiedniego Osiedla Oficerskiego od strony wschodniej dłuższy bok działki ogrodzony jest płotem. Od północy zlokalizowano dojazdy do parkingu podziemnego i zaopatrzenia, co nadaje temu fragmentowi założenia funkcje czysto techniczne. Zachodnia ściana to granica z kampusem Uniwersytetu Ekonomicznego i tu ponownie pieszy zderza się z ponad 100-metrową barierą z systemowego betafence'u. Nie lepiej jest z głównym dojściem od strony Ronda Mogilskiego. Po pierwsze zabrakło tu współpracy na linii inwestor-miasto. Plac na terenie Unity Centre od ulicy odgradza droga rowerowa, pas żwiru i zieleni. Nie wyznaczono dojścia do położonego w bezpośrednim sąsiedztwie przystanku komunikacji publicznej. Główne dojście na reprezentacyjny plac przed „wieżą jedności” jest zresztą poprzedzone monumentalnymi schodami. Wszyscy, którzy ze schodów skorzystać nie mogą, muszą skorzystać z innej, dłuższej drogi.
Emocjonujący serial z rozczarowującym zakończeniem
fot. Kacper Kępiński
Krakowianie obserwujący przez dziesięciolecia niedokończony szkielet w centrum swojego miasta, mogą na pewno odetchnąć z ulgą. Trwający zdecydowanie zbyt długo pokaz niemocy i ekonomicznych problemów zakończył się happy endem — budynek został skończony. Szkoda jednak, że tak ważny dla miasta obiekt otrzymał tak pospolitą oprawę. Poza wybijającym się architektonicznie ponad nowe części kompleksu wieżowcem, Unity Centre nie stanowi nowej jakości architektonicznej, którą zapowiadano.