Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Architektka na bosaka: Yasmeen Lari

13 października '23

Artykuł pochodzi z numeru A&B 9|23

Kiedyś budowała gmachy dla instytucji państwowych. Dziś spełnia się, pomagając najuboższym mieszkańcom i mieszkankom Pakistanu w stworzeniu domu i wyjściu ze skrajnego ubóstwa. Piętnuje stosowanie betonu i promuje lokalne, tradycyjne technologie. Yasmeen Lari, pierwsza w historii pakistańska architektka, przywraca wiarę w architekturę. I człowieka.

in a world of Zahas, be Yasmeen

Świat wielkiej architektury już dawno stał się „latającym cyrkiem kilkunastu starchitektów cierpiących na chroniczny jet-lag” (Deyan Sudjic). Nazwisko projektanta to brand, marka, którą eksponujemy niczym haftowane złotą nicią logo Gucci na tiszercie uszytym w dalekowschodnim sweatshopie. Efektowne budowle, których profesjonalnie wykonane fotografie zachwycają czytelników portali internetowych poświęconych architekturze, są niczym ciuch z ekskluzywną metką. To wielki stadion na pustyni wzniesiony rękoma robotników z Bangladeszu pracujących w warunkach urągających fundamentalnym prawom człowieka albo „szklane wieże” despotów, którzy mają za nic demokratyczne wartości, jakim hołdują zatrudnieni przez nich pochodzący z Europy projektanci.

dom własny Yasmeen Lari w Karaczi zdradza silne inspiracje zachodnim modernizmem i brutalizmem

dom własny Yasmeen Lari w Karaczi zdradza silne inspiracje zachodnim modernizmem i brutalizmem

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

Architektoniczny wyścig zbrojeń (czy też Starchitecture Wars) trwa w najlepsze, a projekty takie jak linearne miasto Neom w Arabii Saudyjskiej udowadniają, że nie istnieją granice ludzkiej pychy. Tymczasem w 2023 roku Royal Institute of British Architects (RIBA) przyznała Royal Gold Medal pochodzącej z Pakistanu Yasmeen Lari i tym samym wysłała do architektów jasne przesłanie — w świecie Zah, spróbujcie być Yasmeen.

Urodzona w 1941 roku w Dera Ghazi Khan w Pakistanie projektantka pokonała długą drogę, zostając kolejno: pierwszą architektką w swoim kraju, prezydentką Pakistańskiego Instytutu Architektów, a także członkinią RIBA. Przede wszystkim jednak nigdy nie zapomniała o społecznej misji, jaką powinien pełnić przedstawiciel jej profesji.
trudne (?) początki

w okresie, który Lari określa jako „bycie starchitektką”, jej twórczość pozostawała pod silnym wpływem architektury Zachodu; na zdjęciu: Pakistan State Oil House w Karaczi

w okresie, który Lari określa jako „bycie starchitektką”, jej twórczość pozostawała pod silnym wpływem architektury Zachodu; na zdjęciu: Pakistan State Oil House w Karaczi

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

„Nie jestem pewna, czy zostanie pierwszą architektką w Pakistanie było tak trudne, jak to się może wydawać, biorąc pod uwagę status kobiet w moim kraju” — opowiada Yasmeen Lari. I dodaje: „Jeśli pochodzisz z uprzywilejowanego środowiska, ten problem nie jest aż tak znaczący, ponieważ masz system wsparcia”. W przypadku Lari tym systemem była rodzina. Ojciec, Zafarul Ahsan, pracownik Indyjskiej Służby Cywilnej, zaangażowany był w wiele przedsięwzięć budowlanych w Lahore i innych miastach. W 1956 roku wyjechał wraz z rodziną do Wielkiej Brytanii, gdzie Lari rozpoczęła studia w oxfordzkiej School of Architecture.

W 1964 roku świeżo upieczona architektka wróciła do ojczyzny wraz z mężem, Suhailem Zaheerem Larim, poznanym w Wielkiej Brytanii pakistańskim historykiem. Razem powołali do życia biuro Lari Associates. Projektantka podkreśla, że wsparcie męża było kluczowe dla jej rozwoju. „W tamtych czasach niewiele kobiet pracowało zawodowo” — opowiada Lari i dodaje, że jej rodaczki mogły w najlepszym wypadku wybrać karierę lekarki lub nauczycielki. Ona miała więcej szczęścia. Mogła robić to, co chciała, dzięki wsparciu rodziny, a przede wszystkim męża. Projektowała gmachy użyteczności publicznej, w których łączyła europejskie doświadczenia późnego modernizmu z elementami lokalnymi (hotel Taj Mahal w Karaczi, 1981). Chętnie sięgała po rozwiązania wywodzące się z zasad strukturalizmu (Centrum Finansowo-Handlowe w Karaczi, 1989) czy estetyki brutalizmu, eksponując surowy beton w dynamicznej bryle własnego domu w Karaczi (1982). Gdy na Zachodzie ruch nowoczesny zaczął ustępować miejsca tendencjom postmodernistycznym, to właśnie Lari wprowadzała nowe trendy do pakistańskiej architektury (Pakistan State Oil House w Karaczi, 1985–1991).

osiedle społeczne Angoori Bagh było pierwszą tego typu inwestycją w Pakistanie, a dla projektantki, Yasmeen Lari - pierwszym projektem bazującym na partycypacji i współpracy z przyszłymi użytkownikami

osiedle społeczne Angoori Bagh było pierwszą tego typu inwestycją w Pakistanie, a dla projektantki, Yasmeen Lari — pierwszym projektem bazującym na partycypacji i współpracy z przyszłymi użytkownikami

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

Wybitne osiągnięcia nie sprawiły, że Yasmeen Lari zapomniała, co oznacza słowo „skromność”. „Jeśli porównam siebie do architektek na Zachodzie, które są w podobnym wieku, wydaje mi się, że one napotykały więcej trudności niż ja — wyznaje. — To może wydawać się dziwne, ale uważam, że tak właśnie było. Praca w kraju Trzeciego Świata pozwala na robienie wielu rzeczy, ponieważ brakuje niemal wszystkiego. Jest wiele zagadnień i problemów, a ty możesz się jedynie zastanawiać”, które w pierwszej kolejności rozwiązać.
zrozumieć zwykłe życie

Po powrocie do ojczyzny, Lari musiała się „oduczyć” wielu rzeczy. Wiedza wyniesiona z Oksfordu często okazywała się bezużyteczna w Pakistanie, a architektka stawała naprzeciw problemów, o których zachodnioeuropejscy projektanci nawet nie śnili. Chcąc, aby owoce jej pracy jak najlepiej służyły Pakistańczykom, musiała na nowo poznać swój kraj i zamieszkujących go ludzi. Wraz z mężem ruszyła w podróż po nieznanych jej dotąd miejscach. Jako osoba pochodząca z uprzywilejowanej klasy społecznej (o czym sama otwarcie wspomina), Lari „nigdy nie doświadczyła zwykłego życia”. Nigdy nie mogła sama zwiedzać starych miast, rozmawiać z ich mieszkańcami. Tymczasem to właśnie tam, w lokalnym dziedzictwie i tradycji, a nie w murach Oksfordu, odnalazła prawdę o architekturze.

fundamentem, na którym „buduje” Yasmeen Lari jest empatia

fundamentem, na którym „buduje” Yasmeen Lari jest empatia — zrozumienie potrzebujących oraz szacunek dla ich upodobań są kluczowe, dlatego też architektka daje przyszłym użytkownikom swobodę w kształtowaniu i dekorowaniu obiektów; na zdjęciu: Zero Carbon Cultural Centre (ZC3), Makli w prowincji Sindh

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

Na początku lat 70. władze Pendżabu zwróciły się do Yasmeen Lari z propozycją stworzenia osiedla dla rodzin o niskich i średnich dochodach. Architektka zaprojektowała Angoori Bagh, kompleks 787 mieszkań zaaranżowanych jako dwu- i trzykondygnacyjne segmenty rozplanowane wokół wąskich uliczek i placyków. Wzniesione zostały przy użyciu tanich lokalnych materiałów i niewymagających technologii. Zanim jednak przystąpiła do pracy, odbyła wiele konsultacji z przyszłymi użytkownikami. A gdzie będą chodziły kurczaki? — zapytał ktoś podczas jednego ze spotkań. Lari opowiedziała wtedy o zlokalizowanych na różnych poziomach odkrytych tarasach. „Tam będą dreptać kurczaki, rosnąć warzywa, a dzieciaki będą się bawić pod waszym uważnym spojrzeniem”.
architektka na bosaka

„Czuję, jakbym pokutowała za niektóre z rzeczy, jakie zrobiłam — przyznaje Yasmeen Lari i wyjaśnia: — Byłam starchitektką przez trzydzieści sześć lat, ale moja egoistyczna podróż dobiegła końca. Prawo do dobrych projektów nie jest zarezerwowane dla elit”. O tym, że dobrze zaprojektowane przedmioty i przestrzeń powinny być dostępne dla wszystkich, mówiło wielu: od Williama Morrisa po Le Corbusiera. Za każdym razem efekt był jednak podobny — dobrze zaprojektowane i solidnie wykonane domy lub meble kosztowały tyle, że pozwolić mogli sobie na nie jedynie najbogatsi. Piękne hasła pozostawały pustymi sloganami.

 jednoizbowy dom dla najbardziej potrzebujących wzniesiony rękoma przyszłych mieszkańców, przy użyciu tanich, lokalnych materiałów

jednoizbowy dom dla najbardziej potrzebujących wzniesiony rękoma przyszłych mieszkańców, przy użyciu tanich, lokalnych materiałów — Makli, prowincja Sindh

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

Z Yasmeen Lari jest inaczej. Zeszła z wyżyn „wielkiej architektury” na sam dół — tam, gdzie nikt nie rozmawia o złotym podziale ani pięciu zasadach Corbusiera. Gdzie problemem jest ból zaczerwienionych od dymu paleniska oczu i brak bieżącej wody. Gdzie chodzi się boso, bo buty są luksusem, a podstawowym materiałem budowlanym i wykończeniowym pozostaje, niezmiennie od setek lat, suszona na słońcu glina.

To właśnie z gliny oraz wapiennego tynku powstają pakistańskie piece chulah, które Lari zaprojektowała jako alternatywę dla tradycyjnych palenisk, przy których kobiety w rolniczych rejonach Pakistanu przygotowują posiłki. Projekt rozpoczęty w 2014 roku przez Heritage Foundation of Pakistan (organizacja założona w 1980 roku przez Yasmeen Lari i jej męża) zakładał edukację Pakistanek, które mogłyby własnoręcznie wykonać i ozdobić piec. Ten zaś jest energooszczędny i nie bucha szkodliwym dla zdrowia dymem prosto w twarz. To równie ważne jak fakt, że budową zajmują się kobiety. „Stopniowo je edukujemy” — opowiada architektka. Zmienianie świata to długi proces. Każdy krok musi być stawiany z rozwagą. Lari jest świadoma ciążącej na niej odpowiedzialności: „To powolny proces, ale sądzę, że trzeba go realizować w taki sposób, by mężczyźni nie poczuli się wykluczeni czy zagrożeni. Nie chcemy konfliktu”.

Ja jestem tylko ich współpracowniczką - deklaruje Yasmeen Lari wskazując na pakistańskie kobiety jako autorki poszczególnych obiektów; na zdjęciu: produkcja cegieł z suszonej na słońcu gliny

Ja jestem tylko ich współpracowniczką — deklaruje Yasmeen Lari wskazując na pakistańskie kobiety jako autorki poszczególnych obiektów; na zdjęciu: produkcja cegieł z suszonej na słońcu gliny

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

projektowanie i empatia

Yasmeen Lari była już na zasłużonej emeryturze, gdy w 2005 roku Kaszmir nawiedziło potężne trzęsienie ziemi. Natychmiast pośpieszyła z pomocą, podobnie jak większość Pakistańczyków. Nie miała wprawdzie znaczących środków finansowych ani biura projektów. Jedynie doświadczenie wyniesione z kilkudziesięcioletniej praktyki oraz ogrom empatii. To ostatnie okazało się kluczowe, architekt musi bowiem przede wszystkim umieć słuchać.

Na początku lokalne społeczności traktowały Lari jak przybysza z innego świata. Z czasem przekonały się do współpracy. Tworzyły wspólnie konstrukcje z mułu, które architektka udoskonaliła, dodając zapewniający wodoodporność wapień oraz bambusowy szkielet. Dzięki temu nowe obiekty nie zrywały z miejscową tradycją, a jedynie ją udoskonalały.

pawilon społeczny w Makli, w prowincji Sindh

pawilon społeczny w Makli, w prowincji Sindh — edukacja i rozpowszechnianie wiedzy są dla Yasmeen Lari równie ważne, jak budowanie

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

Wrażliwość Lari w pełni objawia się, gdy zaczyna opowiadać o pomocy najuboższym. Oburzona protestuje przeciwko zachodniemu modelowi dobroczynności, który, jej zdaniem, niszczy szacunek do siebie. Jako pozytywny przykład podaje projekt obejmujący budowę schronień dla kilkuset osób znajdujących się w trudnej sytuacji (Green Shelters program). Rozpoczęcie budowy tanich domów (z gliny, bambusa i wapiennego tynku) pozwoliło nie tylko zapewnić potrzebującym dach nad głową, ale także nauczyć ich określonej profesji oraz pokazać nowe możliwości funkcjonowania w społeczeństwie.

Pakistanki w trakcie budowy pieca…

Pakistanki w trakcie budowy pieca…

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

wszystko co robię, to współpraca

Pierwsza pakistańska architekta bez cienia wahania deklaruje, że jej najbardziej satysfakcjonującym osiągnięciem jest praca wykonywana z biednymi i wykluczonymi. Nie gmachy użyteczności publicznej i nie własny dom o przepięknej modernistycznej bryle, ale konstrukcje z mułu rzecznego i bambusa stanowią powód do dumy Yasmeen Lari. Podkreśla ich kulturowy i ekologiczny wymiar — wpisują się w utrwalony tradycją krajobraz, są akceptowane przez lokalną społeczność i pozostawiają minimalny ślad węglowy. „Nie używam wcale cementu ani stali. Nie jest to potrzebne. To moja obecna misja” — deklaruje.

pawilon społeczny w Makli, w prowincji Sindh

pawilon społeczny w Makli, w prowincji Sindh — edukacja i rozpowszechnianie wiedzy są dla Yasmeen Lari równie ważne, jak budowanie

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

Troska o środowisko i troska o ludzi idą w parze. Fundacja Lari rozwinęła program określany przez samą architektkę jako „bosonoga architektura socjalna”, mający pomóc zubożałej prowincji Sindh. Znów, jak w wielu wcześniejszych przypadkach, edukacja i wskazanie nowych możliwości pozwoliły nie tylko zapewnić najbardziej elementarne potrzeby (dach nad głową), ale także wyjść ze skrajnego ubóstwa.

Pakistanki w trakcie budowy pieca…

Pakistanki w trakcie budowy pieca…

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

„Wszystko co robię, to współpraca, więc nie powinnam być nazywana autorką swoich prac” — mówi Yasmeen Lari. W rzeczywistości kształtowanej przez puchnące ego architektów i inwestorów, gdzie estetyka zastępuje etykę, jej słowa przywracają wiarę w to, czym naprawdę powinno być projektowanie.

Pakistanki w trakcie budowy pieca…

Pakistanki w trakcie budowy pieca…

fot.: © Heritage Foundation of Pakistan

Błażej Ciarkowski

Cytowane wypowiedzi profesory Yasmeen Lari pochodzą z:

Głos został już oddany

PORTA BY ME – konkurs

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE