Artykuł z numeru A&B 10|2022
Planowanie miast we współczesnej Polsce to problem, z którym mierzą się zarówno architekci i urbaniści, lokalne władze, jak i ekonomiści, prawnicy oraz badacze społeczni. „Niewidzialna ręka rynku”, wbrew nadziejom wielu, nie wyregulowała wszystkiego. Jednocześnie niedoskonałości obowiązujących przepisów doprowadziły do tworzenia i utrwalenia chaosu przestrzennego. Czy receptą na taki stan rzeczy oraz odpowiedzią na wyzwania współczesności mogą być modele planowania miast bazujące na potencjale lokalnych społeczności?
planowanie czy chaos?
Urbanista–ekonomista, profesor Mariusz E. Sokołowicz (Uniwersytet Łódzki), nie ma wątpliwości, że z planowaniem miast w Polsce jest źle. „W latach transformacji ustrojowej w Polsce zmiany regulacji w zakresie planowania przestrzennego konsekwentnie osłabiały rolę aktów planistycznych, a próby reformy tego stanu rzeczy były — pomimo podejmowania prac nad nowymi rozwiązaniami w tym zakresie — konsekwentnie odrzucane przez kolejne rządy, bez względu na opcję polityczną” — podkreśla, zwracając uwagę, że regulacje planistyczne wciąż kojarzą się opinii publicznej z niepotrzebnym „ograniczaniem wolności gospodarczej”. „Dopiero w ostatnich latach mówi się trochę więcej o negatywnych skutkach tak zwanego chaosu przestrzennego. Niestety, nie dostrzegam jeszcze, aby przekładało się to na renesans planowania przestrzennego w Polsce” — dodaje.
idealne miasto w duchu New Urbanism? Ekomiasteczko Siewierz Jeziorna, proj.: arch. Maciej Mycielski, pracownia MAU
fot.: © Mycielski Architecture & Urbanism – MAU
W podobnym tonie wypowiada się profesor Jakub Szlachetko z Instytutu Metropolitalnego. Jego perspektywa, jak sam podkreśla, to punkt widzenia prawnika. „Z tej pozycji rzecz ujmując, trudno mówić o »modelach« (w liczbie mnogiej), a może nawet i o »modelu« (w liczbie pojedynczej). Należy mieć bowiem na względzie, że ewentualny model jest w zdecydowanej części zdeterminowany ustawą. Tym samym swoboda organów planistycznych jest wtórna i mocno ograniczona. Jednocześnie działania o charakterze doraźnym, punktowym, tworzą luki w systemie. Ustawodawca od kilkunastu lat systematycznie wypacza pierwotne założenia systemu planowania przestrzennego, poprzez fragmentaryzację regulacji, liczne specustawy i mało przemyślane nowelizacje”.
Czy rzeczywiście jest tak źle, jak mówią eksperci, i żyjemy w „Rzeczpospolitej deweloperskiej”, gdzie najdoskonalsze modele i najlepsze długofalowe plany muszą ustąpić przed doraźnymi interesami? Być może jednak, wobec inercji „góry”, należałoby spojrzeć na to, co dzieje się „na dole”. Warto zastanowić się, jakie modele wdrażają polskie miasta oraz miasteczka i jaka jest skala ich implementacji.
gdzie szukać modeli planowania?
Historia planowania miast w Polsce pokazuje, że punktem odniesienia dla wdrażanych u nas rozwiązań były osiągnięcia stosowane w państwach Europy Zachodniej. Średniowieczne lokacje na prawie magdeburskim, renesansowa koncepcja città ideale czy wreszcie modernistyczne osiedle mieszkalne — wszystkie te modele powstały poza naszymi granicami, ale na rodzimym gruncie doczekały się twórczych interpretacji. Być może także dziś warto przeanalizować, jak problem planowania miast rozwiązują inni. W końcu niemieckie instytucje odpowiedzialne za planowanie przestrzenne mają ponad dwieście lat.
Eksperci wydają się sceptyczni. W Polsce rzadko sięga się do zagranicznych doświadczeń. „Gdy próbujemy to robić, na przykład czerpiąc z doświadczeń Francji w zakresie planowania rozwoju zespołów metropolitalnych albo niemieckich w zakresie wprowadzania umów planistycznych między inwestorami a gminą — pomysły upadają na etapie procesu legislacyjnego” — wyjaśnia Mariusz E. Sokołowicz. Z kolei Jakub Szlachetko przestrzega przed „kopiowaniem” gotowych rozwiązań, chociaż, jak sam zaznacza, jest wielkim zwolennikiem badań komparatystycznych. „Prawo musi być szyte na miarę, a polskie uwarunkowania są specyficzne: daleko posunięta i dzika suburbanizacja, chaos przestrzenny, brak metropolitalnego planowania przestrzennego” — wymienia.
model slow city zakłada podnoszenie jakości życia mieszkańców miasta z dala od wielkomiejskiego zgiełku i pośpiechu; Bartoszyce są największym ośrodkiem w Polsce zrzeszonym w sieci Cittaslow
fot.: Urząd Miasta Bartoszyce
Wypracowane kilkadziesiąt lat temu miejskie modele modernizacyjne są już całkowicie nieadekwatne do współczesnych wyzwań społecznych i technologicznych. Niemiecki architekt Klaus R. Kunzmann uważał, że kluczowymi zadaniami, przed którymi stoją władze miast europejskich oraz planiści, są między innymi wdrożenie idei dobrze pojmowanego zrównoważonego rozwoju oraz ochrona europejskiego dziedzictwa kultury miejskiej. Warto zauważyć, że w tak określonych ramach mieści się zarówno problem redukcji zbędnych przemieszczeń i konsumpcji terenu, zatrzymanie rozpraszania zabudowy, jak i rewitalizacja terenów zdegradowanych oraz działania mające na celu zahamowanie degradacji środowiska naturalnego. Jednym z przykładów rozwiązań jest model miasta zwartego (compact city) — ośrodka o znacznej intensywności zabudowy, dobrze zorganizowanej komunikacji publicznej oraz szerokiej dostępności usług i przestrzeni publicznych. Obok niego można wymienić wiele modeli określanych mianem alternatywnych, które łączy dążenie do wpisania wzrostu w ideę zrównoważonego rozwoju: smart city, slow city czy new urbanism.
miasto zrównoważone
Model zrównoważonego rozwoju miasta obejmuje nie tylko minimalizowanie negatywnego oddziaływania na środowisko naturalne. To także dążenie do równowagi pomiędzy tym, co nowoczesne, i tym, co tradycyjne; tym, co lokalne, i tym, co globalne. To wreszcie równowaga ekonomiczna i technologiczna. „Rozwiązania przestrzenne same w sobie nie rozstrzygną problemów społecznych i ekonomicznych, jednakże żywotność ekonomiczna, stabilizacja społeczna ani zdrowe środowisko naturalne nie mogą obejść się bez spójnych i wspomagających je ram przestrzennych” — postulowali w 2001 roku w Chicago uczestnicy Kongresu Nowej Urbanistyki (Congress for the New Urbanism)1. Ich założenia, wywodzące się z krytyki modernistycznego modelu planowania miast, stanowiły ważny głos w dyskusji nad kierunkami rozwoju myślenia o mieście. Nawet najwięksi sceptycy koncepcji New Urbanism, którzy niechętnie patrzą na romantyczną wizję stworzoną przez Leona Kriera w Poundbury czy „idealne” amerykańskie miasteczka projektowane przez Elizabeth Plater–Zyberk i Andrésa Duany”ego, muszą przyznać, że idea umacniania lokalnych wspólnot czy projektowanie zgodne z miejscowym klimatem i uwarunkowaniami, są właściwe.
malowniczo położony, liczący niespełna 2000 mieszkańców, Sępopol jest najmniejszym polskim miastem realizującym model rozwoju w duchu slow
fot: Urząd Miejski w Sępopolu
Jedną z najbardziej interesujących prób wdrażania idei Nowej Urbanistyki w Polsce jest dzielnica Siewierz Jeziorna zaprojekowana przez Macieja Mycielskiego i pracownię MAU. „Projekt zakłada realizację ekologicznej dzielnicy nawiązującej charakterem do małego miasteczka, zwróconej w kierunku Zalewu Przeczycko–Siewierskiego — piszą autorzy. — Podstawą dla opracowanej koncepcji było zapewnienie przestrzeni dającej jak największy komfort życia mieszkańcom, korzystając z obiektywnie realnych środków urbanistycznych”2. Rezultatem tych starań stał się projekt utrzymany w duchu zrównoważonej urbanistyki — o tradycyjnym układzie przestrzeni, uprzywilejowanej roli ruchu pieszego oraz dostępności usług w ramach idei miasta piętnastominutowego. Ważną rolę odgrywają także aspekty środowiskowe. Zapewniono duży udział terenów biologicznie czynnych, a „układ zieleni, powiązany z ukształtowaniem terenu, ma łączyć funkcję wypoczynkową z funkcjami ekologicznymi”.
Weryfikacja założeń projektowych nastąpi w kolejnych latach. Jak podkreśla Maciej Mycielski, Ekomiasteczko Siewierz Jeziorna to projekt miastotwórczy, który „znacznie różni się od typowych inwestycji deweloperskich, […] a całe przedsięwzięcie rozłożone jest na 25 lat”3.
Model slow city może być łączony z innymi koncepcjami — m.in. miasta zielonego i przyjaznego środowisku. Ścieżka dydaktyczna nad Łyną w Sępopolu stanowi część programu edukacyjnego, a przy tym buduje wyższy komfort życia mieszkańców.
fot: Urząd Miejski w Sępopolu
miasto „niespieszne”
Idea szybkiego wzrostu kwestionowana jest nie tylko przez projektantów. Mieszkańcy miast i miasteczek oraz lokalne władze coraz przychylniej spoglądają ku idei Cittaslow — miasta „niespiesznego”.
Narodziła się ona pod koniec lat 90. XX wieku we Włoszech i od samego początku stawiała sobie za cel propagowanie modelu dobrego (niespiesznego) życia w mniejszych ośrodkach, stanowiących alternatywę dla wielkomiejskiego pośpiechu. Wśród głównych założeń ruchu Cittaslow znajdziemy wiele punktów wspólnych z Kartą Nowej Urbanistyki — czerpanie z lokalnych zasobów, tworzenie infrastruktury podnoszącej jakość życia mieszkańców, ochrona środowiska.
tożsamość miasta „niespiesznego” bazuje m.in. na historii i lokalnej tradycji; w Prudniku XIX-wieczna willa Hermanna Frankla stanowi obecnie siedzibę Prudnickiego Ośrodka Kultury
fot.: Urząd Miejski w Prudniku
W Polsce można zaobserwować rosnącą popularność idei slow, która staje się elementem tożsamości miasta i jej wyróżnikiem. Wśród trzydziestu pięciu ośrodków należących do Polskiej Krajowej Sieci Miast Cittaslow odnajdziemy zarówno liczący poniżej 5 tysięcy mieszkańców Sępopol, jak i niemal trzydziestotysięczne Bartoszyce. Co więcej, w dużych miastach (jak w Krakowie), zaczynają powstawać dzielnice typu slow.
Model slow city wydaje się ogromną szansą dla mniejszych ośrodków, które w dobie transformacji ustrojowej utraciły na przykład wiodące zakłady przemysłowe (jak Prudnik). Zdefiniowanie na nowo własnej tożsamości i poszukiwanie wartości w „nie byciu wielkim miastem” stanowią punkt wyjścia dla rewitalizacji miast i miasteczek o peryferyjnym (ale nie prowincjonalnym!) charakterze. Jednocześnie należy zaznaczyć, że miasto niespieszne to nie miasto „zapóźnione”. Interesującą perspektywą są hybrydowe modele rozwoju ośrodków slow city, łączące jego założenia z koncepcją miasta zielonego (slow green city) czy inteligentnego (smart slow city).
miasto inteligentne
Model miasta inteligentnego bazuje nie tylko na innowacyjności oraz rozwijaniu zaawansowanych technologii. To model wykorzystujący także (a może przede wszystkim) kreatywność mieszkańców, bazujący na zaangażowaniu wszystkich interesariuszy w proces kreowania miasta. „Prawdziwie inteligentne miasto koncentruje się na ludziach, uwzględniając nie tylko podobieństwa, ale również różnice, a także potrzeby mniejszości czy grup narażonych na wykluczenie. W modelu smart city ważne jest słuchanie głosów pochodzących z różnych sektorów — głosów miejskich ekspertów i ekspertek z urzędu, przedsiębiorców, organizacji pozarządowych, ale przede wszystkim mieszkańców i mieszkanek” — podkreśla Joanna Krukowska z gdyńskiego UrbanLab.
inteligentne miasto to nie tylko środowisko bazujące na nowych technologiach, to także miasto, które „uczy się” mieszkańców, na przykład w trakcie debat czy warsztatów; we wdrażaniu modelu smart city w Gdyni aktywny udział bierze UrbanLab Gdynia
fot.: A. Trafas
Gdynia jest sztandarowym przykładem wdrażania modelu smart city w Polsce, wyróżnionym certyfikatem w ramach normy ISO 37120 — „Zrównoważony rozwój społeczny — wskaźniki usług miejskich i jakości życia”. Nic dziwnego, skoro, jak podkreśla Krukowska, „Gdynia konsekwentnie wdraża model smart city, w sposób wieloaspektowy i kompleksowy”. Miasto inteligentne to miasto responsywne. To organizm, który nie jest zaprojektowany raz na zawsze, lecz opiera swoje funkcjonowanie na dostosowywaniu wdrażanych rozwiązań do zmieniających się potrzeb i oczekiwań użytkowników, wymagający nieustannej ewaluacji. „Gdynia od dłuższego czasu koncentruje się na modelu Human Smart Cities, który stawia człowieka w centrum — dodaje ekspertka. — Mieszkańców i mieszkanki należy traktować nie tylko jako właścicieli/lki, użytkowników/czki, ale też ekspertów/tki czy klientów/tki. Ważną rolą miasta we włączaniu obywateli i obywatelek w tworzenie inteligentnego miasta jest uważne słuchanie i obserwowanie — nie tylko podczas spotkań i debat, ale również przyglądając się z poziomu użytkowania aplikacji, popularności wybranych usług czy rozwiązań, oraz bezpośrednich zgłoszeń, aby poprawiać działanie istniejących już rozwiązań. W przypadku innowacji niezbędne jest otwieranie się na pomysłowość i kreację, wspierając przedsiębiorczość, start–upy i inkubatory innowacji, a także na narzędzia partycypacji, jak budżety obywatelskie”. Najważniejszą właściwością inteligentnych istot jest zdolność do adaptacji i nauki. Dotyczy to także inteligentnych miast, które „uczą się” swoich mieszkańców.
Błażej Ciarkowski
1. Karta Nowej Urbanistyki, przeł. M. Mycielski, A. Buczek, „Krytyka Architektury” 2014, 10.
2. M. Mycielski, D. Piotrowski, Siewierz-Jeziorna — dzielnica zrównoważona, „Przegląd Urbanistyczny” 2014, t. VIII.
3. Tamże.