architektura kryzysu klimatycznego
Może się wydawać, że produkcja energii to temat hermetyczny. Kto by się znał na woltach albo watach, dżulach i amperach? A wydobywanie surowców? Są kopalnie. Wiemy, że nierentowne. Ropę sprowadzamy. O ropie coś było w kontekście wojen. Petrodolar? Mignęło mi w internecie, ale dawno. Pola naftowe Arabii Saudyjskiej. To by było na tyle.
Taki ciąg skojarzeń pojawił się w mojej głowie, kiedy rok temu przygotowywałam się do projektu o rewolucjach energetycznych. Zaczęłam drążyć, pytać ludzi, którzy są osadzeni w tym temacie, słuchać podcastów, oglądać filmy i oto, co zrozumiałam — energia jest kluczowym zasobem. Jej produkcja, dystrybucja i konsumpcja nie tylko wpływają na politykę, ekonomię i relacje społeczne. Energia wytwarza swoistą kulturę, a więc znaczenia, wartości i symbolikę. To wszystko jest wzmacniane przez różnego rodzaju praktyki, takie chociażby jak codzienne rytuały, projektowanie miast czy konsumpcja takich, a nie innych przedmiotów codziennego użytku. Kultura i polityka energii to główne tematy poruszane w opowieści multimedialnej „Zakopane słońce” przygotowanej przeze mnie, we współpracy z Michałem Dąbrowskim dla Biennale Warszawa (zakopane słońce / burried sun). Śledzimy w niej także konteksty wyłaniania się kolejnych transformacji energetycznych.
ilustracje dzięki uprzejmości kuratorów projektu „Zakopane słońce”
Większość mieszkańców Globalnej Północy żyje w świecie wysokoenergetycznej nowoczesności. To miasta z dużą ilością sztucznego światła, intensywnym ruchem samochodowym. To sieci komunikacyjne, dzięki którym możemy zadzwonić do koleżanki w Ekwadorze. To samoloty małe, duże i średnie. To przemysł, który cały czas produkuje nie tylko masy bardziej i mniej potrzebnych przedmiotów, ale także wysyła je w świat, po to, żeby krążyły i znajdowały odbiorców. To też rolnictwo napędzane silnikami i nawozami bazującymi na ropie, a w końcu to nasze suszarki i lodówki, klimatyzatory i świąteczne iluminacje w ogrodzie. Wystarczy zrobić sobie małe ćwiczenie mentalne o tym, co by było, gdyby zabrakło nam prądu. Większości z nas czytających ten tekst trudno to sobie wyobrazić, ale nie miliardowi ludzi żyjącemu na co dzień bez dostępu do elektryczności. Nie naładuje telefonu w domu. Nie będzie się uczyć przy sztucznym świetle. Jest wiele sposobów na to, żeby zwiększyć indywidualną efektywność energetyczną: wyłączanie urządzeń elektrycznych, utrzymywanie niższej temperatury w mieszkaniach i domach, dobra izolacja okien, rozsądne korzystanie z klimatyzacji albo zamiana samochodu na rower albo autobus. Większość produkowanej na świecie energii zużywa jednak przemysł, przede wszystkim spożywczy, chemiczny, mineralny, hutniczy i papierniczy, a więc znaczącą zmianę mogłoby przynieść ograniczenie konsumpcji w tych obszarach.
kultura ropy
Paliwa kopalne ukształtowały naszą rzeczywistość. Stworzyły świat, jaki znamy. Mimo tego, że ich kariera nie jest aż tak długa, to jednak pozostawiły po sobie coś, o czym nie zapomnimy za naszego życia, nie zapomną też nasze dzieci. Co będzie dalej, nie wiadomo. Kryzys klimatyczny jest konsekwencją spalania paliw kopalnych i uwalniania dwutlenku węgla, który prowadzi do podwyższenia średniej temperatury na Ziemi. Węgiel na szeroką skalę był wykorzystywany już w XVIII wieku w Anglii, w wielu miejscach jednak dopiero w XX wieku. W Chinach i Indiach dopiero wtedy stał się ważnym surowcem energetycznym. Ropa naftowa, podobnie jak węgiel, znana była od wieków, ale to XX wiek był okresem jej największej popularności. Europejskie mocarstwa kolonizowały tereny chociażby Bliskiego Wschodu, gdzie znajdowały się duże zasoby naftowe, wchodziły z sobą w sojusze, żeby kontrolować ceny surowca. Już na przełomie XIX i XX wieku wiedziano, że ropa jest strategicznym zasobem. W latach 40. XX wieku powstał pierwszy międzynarodowy kartel naftowy Siedem Sióstr złożony z siedmiu zachodnich koncernów naftowych.
ilustracje dzięki uprzejmości kuratorów projektu „Zakopane słońce”
Europa uzależniła się od ropy po II wojnie światowej. Plan Marshalla, kojarzony zazwyczaj z ogromnym zastrzykiem finansowym dla Europy, zakładał także, że europejscy alianci zgodzą się na przekierowanie swoich gospodarek na ten surowiec. Powojenny czas prosperity w zachodnich gospodarkach był w dużej mierze oparty na ropie. Korzystał z niej przemysł. Coraz bardziej popularne i oczywiste było posiadanie własnego samochodu. Na rynku pojawiały się kolejne przedmioty na bazie pochodnych ropy. Podobne mechanizmy działały w rolnictwie. Zachodnie społeczeństwa potrzebowały coraz więcej paliw kopalnych, żeby utrzymywać swój styl życia. Jednocześnie za kulisami zaczęły się dyskusje o problemach z ropą. Ciekawym przykładem może być tutaj Pierre Wack, jeden z kierowników w Royal Dutch Shell, który jako pierwszy zaczął stosować metodę planowania przyszłości firmy za pomocą scenariuszy. Obecnie coraz popularniejszy jest strategiczny foresight, a więc działania polegające na przewidywaniu i ocenie przyszłych zdarzeń w określonej perspektywie czasowej. Celem foresightu jest powstanie strategii, która pozwoli zminimalizować ryzyko związane z podjęciem konkretnych działań. Nie dziwi więc, że to właśnie w energetyce — jako kluczowej gałęzi gospodarki — zainteresowano się nowym narzędziem. Wack pracował nad scenariuszami przyszłości dla Shella pod koniec lat 60., analizując tendencje w sprzedaży ropy. Wyszło mu, że kraje, w których znajdują się złoża ropy, prędzej czy później zdadzą sobie sprawę z wartości tego surowca i zaczną go wykorzystywać jako broń polityczną.
Tak też się stało po wojnie Jom Kippur (1973), kiedy OPEC ogłosił embargo na ropę dla Stanów Zjednoczonych. Konsekwencją wojny był kryzys naftowy i problemy z dostawami. Na kolejne załamanie nie trzeba było długo czekać. W 1979 roku rewolucja w Iranie doprowadziła do gwałtownego skoku cen ropy. Nowy przywódca Chomeini nie chciał sprzedawać lokalnych „skarbów” Amerykanom. Ten ciąg wydarzeń, który trwał niemal dekadę doprowadził do wzrostu zainteresowania Stanów Zjednoczonych rodzimymi zasobami, do pewnego stopnia źródłami odnawialnymi, jednak przede wszystkim gazem z łupków i górnictwem głębokomorskim. Szansa na przejście na źródła odnawialne przeszła bez echa, w czym do jakiegoś stopnia pomógł republikański prezydent Ronald Reagan, którego partia wolała wspierać paliwa kopalne.
ilustracje dzięki uprzejmości kuratorów projektu „Zakopane słońce”
Dla piewców „zielonych technologii” w USA ważną postacią pozostaje do dziś Jimmy Carter, którego kadencja przypadła na drugi kryzys naftowy. Prezydent wygłosił wtedy przemowę pod tytułem „Kryzys pewności”, w której namawiał Amerykanów do oszczędzania energii i traktowania tych działań jako patriotycznego obowiązku. Carter znany jest też z tego, że założył panele solarne na dachu Białego Domu. Niestety Ronald Reagan — jego następca — pozbył się ich.
rewolucja czy transformacja?
Tymczasem lata 70. w Danii potoczyły się zupełnie inaczej. Kraj ten przeszedł w tym czasie rewolucję wiatrową związaną z kryzysem naftowym. Przede wszystkim Duńczycy zaczęli kupować ropę i gaz pozyskiwane z Morza Północnego, a następnie dywersyfikować źródła energii. Doświadczenie kryzysu umożliwiło sprawne przeprowadzenie procesu odchodzenia od paliw kopalnych na rzecz źródeł odnawialnych. Udało się to dzięki wsparciu państwa, dobrej oddolnej organizacji i przyjaznym regulacjom, zachęcającym chociażby do powstawania wspólnot energetycznych. W Niemczech w latach 80. na fali ruchów antynuklearnych, pojawiła się idea Energiewende — transformacji energetycznej, która podobnie jak w Danii wspierana była przez rozmaite instytucje, a także animowana przez wspólnoty obywatelskie. Taki właśnie pomysł na ich przeprowadzenie potwierdza tylko rozpoznania analityków energii i antropologów (np. Harolda Langforda Wilhite’a, Vaclava Smila, Chrisa Neldera), którzy podkreślają, że zmiana technologiczna to tylko element transformacji. To, co jest najbardziej trwałe, to przekształcanie się zachowania ludzi i sposobów życia.
W kontekście kryzysu klimatycznego szukamy rozwiązań szybkich i skutecznych. Zielona rewolucja jest według niektórych odpowiedzią na bolączki współczesności. Entuzjazm zwolenników takiego myślenia studzi Vaclav Smil, wiekowy już charyzmatyczny ekspert od energii, autor niezliczonej ilości książek i artykułów, w których analizuje dynamikę takich zmian. Według niego nie dzieją się one w mgnieniu oka. Transformacje energetyczne potrzebują czasu. W najlepszym wypadku może to być dwadzieścia lat, jak było w przypadku Francji i budowy przez nią energetyki atomowej, ale to wyjątki. Większość transformacji energetycznych trwała pół wieku lub więcej. Nigdy wcześniej też nie mówiono o potrzebie globalnej zmiany, tak jak dzieje się to teraz ze względu na kryzys klimatyczny. Transformacje w mniejszych krajach udawały się częściej. Wystarczy spojrzeć na przykład na Danię. Trudniej takie zmiany przeprowadzić w takich krajach, jak Stany Zjednoczone czy Chiny. W krajach, które dodatkowo mają nadal zasoby własnych surowców energetycznych. Spore komplikacje powoduje już rozwinięty system energetyczny, ponieważ podczas transformacji przekształcony zostaje jeden z najważniejszych sektorów gospodarki. To wymaga nie tylko zamiany kopalni na parki wiatrowe czy farmy solarne, jednej technologii na inną, a więc pracy z infrastrukturą, ale także wymyślenia, co i w jaki sposób zrobić z pracownikami. Kolejną kwestią, może najważniejszą, na którą zwraca uwagę Smil, jest to, że do transformacji energetycznej nie potrzebujemy żadnych nowych technologii. Wystarczy ograniczenie konsumpcji. Oszczędność.
ilustracje dzięki uprzejmości kuratorów projektu „Zakopane słońce”
A co ze źródłami odnawialnymi? Czy one uratują planetę? Przede wszystkim zwraca się uwagę na to, że „zielone technologie” w dużej mierze są oparte, niestety, na zasobach nieodnawialnych. Do paneli solarnych nadal jest używane srebro. Baterie potrzebują litu. Twój smartfon kobaltu. Poza tym zużywa się znaczne ilości miedzi, aluminium czy pierwiastków ziem rzadkich. Pozyskiwanie tych zasobów zazwyczaj odbywa się w taki sposób, jak wygląda to w innego rodzaju przemysłach wydobywczych. Głównym wyznacznikiem jest niska cena, a nie koszty środowiskowe czy ludzkie. „Powolna przemoc” wobec środowiska i ludzi jest czasem trudna do uchwycenia. Wiele kopalni potrzebnych w „zielonym przemyśle” ulokowanych jest w krajach biednych lub rozwijających się, gdzie nie ma adekwatnej kontroli nad sposobem produkcji i dbałości o prawa pracownicze, a tym bardziej o kwestie ekologiczne. Jakimś rozwiązaniem mógłby być recykling minerałów, ale nie jest on zbyt rozwinięty. W ten sposób ponownie wracamy do kwestii konsumpcji.
Jej ograniczenie to główny wątek narracji. Odnosi się do niej już sam tytuł opowieści multimedialnej „Zakopane słońce”, w której przypominam o tym, że paliwa kopalne to szczątki organiczne przez miliony lat uwięzione pod ziemią, bez dostępu powietrza. Wcześniej zaś, za ich żywotność odpowiadały promienie słoneczne. Energia słońca kojarzy się nam z energią, która nie ma ograniczeń. Dlatego w kulturze tak mocno zakorzenione jest marzenie o tym, żeby w końcu wymyślić technologię, która pozwoli maksymalnie z niej korzystać. W filmie przywołujemy pomysł na fuzję jądrową. Jest to proces, w którym jądra atomowe zderzają się z sobą, ulegając syntezie i uwalniając przy tym energię. Promotorzy fuzji twierdzą, że to święty Graal energetyki, umożliwiający „słoneczne żniwa”. Ma stanowić ona niewyczerpane źródło energii. Nie wymaga wiele miejsca, jest bezpieczna, nie wydziela do atmosfery dwutlenku węgla, nie produkuje radioaktywnych śmieci.
Nad stworzeniem „sztucznej gwiazdy” pracują naukowcy w różnych miejscach na świecie. Niestety, na energię pozyskiwaną w ten sposób prawdopodobnie będzie trzeba czekać jeszcze dekady.
ilustracje dzięki uprzejmości kuratorów projektu „Zakopane słońce”
budownictwo i wyzwania stawiane przez kryzys klimatyczny
Budownictwo odgrywa istotną rolę w refleksji nad spowalnianiem konsekwencji kryzysu klimatycznego. Zapoznając się z raportami międzynarodowych agencji energetycznych, trafiliśmy na koncepcję „głebokiej transformacji” zaproponowaną przez International Energy Agency. Wymaga ona zaangażowania ambitnych środków politycznych na poziomie państwowym i międzynarodowym. To oznacza konieczność dużych inwestycji w sektor energii, wycofanie się z finansowania paliw kopalnych, znaczne podwyższenie opłat za uprawnienia do emisji CO2 i reformy na rynkach energii. Większość samochodów w 2050 roku powinno być napędzanych elektrycznie, a rynek budownictwa musi zostać zrewolucjonizowany. Zmiany należałoby wdrażać szybko i kompleksowo. Nawet jeżeli tak się stanie, mamy tylko 66 procent szans na to, że temperatura na Ziemi nie wzrośnie o więcej niż 2 stopnie1.
W kontekście architektury, jak piszą eksperci z IEA, należy wziąć pod uwagę emisje bezpośrednie i pośrednie z elektryczności i ogrzewania budynków. Rosnąca temperatura powietrza wpływa na popularność energochłonnej klimatyzacji. Poza tym, coraz szersze zastosowanie znajdują w architekturze rozwiązania technologiczne z obszaru „internetu rzeczy”, a więc systemy pozwalające na nadzorowanie funkcjonowania instalacji świetlnych, wentylacji czy monitoringu, co także wpływa na wzrost konsumpcji energii. Jednocześnie niewystarczające są działania na rzecz ekologizacji budynków, takie jak wykorzystanie źródeł odnawialnych, pomp ciepła czy dbanie o efektywność energetyczną w projektowaniu struktury architektonicznej.
Niektórym trudno sobie wyobrazić koniec kapitalizmu. Być może nawet większości z nas, którzy przeżyliśmy w tym systemie sporą część życia. Podobnie trudna może być wizualizacja tego, jak mogłyby wyglądać nasze domy, biura, miasta w rzeczywistości, w której konsumpcja energii musiałaby zostać drastycznie ograniczona. Najbardziej banalny obrazek nowoczesnego miasta to oświetlone własnymi światłami wieżowce oraz sznury samochodów ciągnące ulicami. Kryzys klimatyczny i jego coraz bardziej gwałtowne konsekwencje mogą nas nie tylko zachęcić, ale nawet zmusić do wymyślenia nowych archetypów wspólnotowego życia.
Aleksandra JACH
ilustracje dzięki uprzejmości kuratorów projektu „Zakopane słońce”
Listopadowy numer A&B poświęcony był architekturze kryzysu klimatycznego. Bezpłatne e‑wydanie znajdziecie tutaj.