Z jednej strony gest: drukowanie wielokulturowego kalendarza, a z drugiej — lekceważenie dziedzictwa jednej z kultur w przestrzeni miasta. Jest zielone światło, by gruntownie przerobić dawną synagogę w Poznaniu na apartamentowiec. Zwolennicy innego podejścia do byłej świątyni nie składają jednak broni. Powstał list otwarty do prezydenta miasta.
O sprawie byłej poznańskiej synagogi pisaliśmy wielokrotnie (ostatni raz pół roku temu). Bryła dawnej świątyni stoi na północnych obrzeżach ścisłego Starego Miasta. W przestrzeni Poznania to jedyne tak znaczące świadectwo wielowiekowej obecności Żydów w mieście. Od lat budynek stoi pusty i niszczeje, w tym roku wybuchł w nim pożar. Coraz więcej jest obaw, że zaniedbany dziś przez prywatnego właściciela obiekt może nie dotrwać do remontu lub przebudowy. Przez wiele lat ani władze miasta, ani większość instytucji kultury, nie działały aktywnie na rzecz wsparcia odnowy lub adaptacji gmachu będącego przecież istotną częścią poznańskiego dziedzictwa.
ocaleje i nie ocaleje
Sprawa leży zatem na sercu głównie miejskim aktywistom. Po pożarze, w czerwcu, społecznik i animator kultury Maciej Krajewski prowadzący stowarzyszenie Łazęga Poznańska (również galerie i profil na FB pod tą samą nazwą), przygotował i upublicznił petycję do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków apelującą o wpisanie dawnej bóżnicy do rejestru zabytków (obecnie ujęta jest jedynie w ewidencji). Do dziś apel podpisało prawie trzy tysiące osób. Latem odbywały się demonstracje w obronie budynku.
Grudzień przyniósł dwie informacje: dobrą i złą. Obie wynikają z uchwalonego właśnie nowego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla Starego Miasta. Dobra wiadomość: ostatecznie plan nie dopuszcza rozbiórki budynku. Zła: dawną synagogę można przerobić na budynek mieszkaniowy o kubaturze przekraczającej zarówno jej dzisiejszą wielkość, jak i kształt sprzed ostatniej wojny. Projektowe przymiarki przebudowy można było zobaczyć na prezentacji planu podczas sesji Rady Miasta. Plan uprawomocnił się kilka dni przed Bożym Narodzeniem. Teraz Krajewski publikuje długi list otwarty do prezydenta miasta, broniąc wyjątkowego statusu budynku.
pływali Niemcy, pływali Polacy
Tyle w skrócie. By lepiej zrozumieć, o co toczy się gra, przypominamy najważniejsze fakty. Okazałą nową synagogę poznańska gmina żydowska postawiła w 1907 roku u wylotu ul. Wronieckiej, dwieście metrów od Starego Rynku. Sporych rozmiarów gmach zwieńczony kopułą przetrwał w pierwotnym kształcie do okupacji.
dawna synagoga w Poznaniu, ul. Stawna/Wroniecka, stan sprzed przebudowy w 1940 roku
źródło: archiwum autora, pocztówka sprzed 1918 roku
Na początku lat 40. XX wieku Niemcy przerobili świątynię na pływalnię. Przy okazji obniżyli i uprościli budynek. Po wojnie Polacy usankcjonowali decyzję nazistów i korzystali z pływalni do początków tego wieku. W 2002 roku Miasto zwróciło budynek bardzo niewielkiej poznańskiej gminie żydowskiej, a jej przedstawiciele zapowiadali, że w synagodze powstanie bliżej nieokreślone Centrum Dialogu i Judaizmu. Jednocześnie, do 2011 roku gmina (która nie otrzymała rekompensaty za niemal sześć dekad użytkowania budynku przez Miasto) utrzymywała w budynku pływalnię. Po zamknięciu basenu odbywały się w dawnej synagodze okazjonalnie koncerty, wystawy i spektakle.
dawna synagoga w Poznaniu przy ul. Wronieckiej i Stawnej, wnętrze, stan sprzed 1940 roku
źródło: www.poznan.pl (archiwum Biura MKZ)
Gmina nie radziła sobie jednak z utrzymaniem sporej kubatury ani z pozyskaniem dotacji na jej remont. W 2014 roku weszła w porozumienie z prywatnym funduszem, planując w trwale zdesakralizowanej świątyni funkcję hotelową. Projekty przebudowy i adaptacji przedstawiane w latach dziesiątych były przy tym bardzo słabej jakości. Ostatecznie w 2016 roku Miasto wydało pozwolenie na budowę, a w 2019 gmina żydowska sprzedała budynek przedsiębiorcy z Dolnego Śląska. Podkreślano przy tym cały czas, że w przerobionym budynku znajdzie się miejsce pamięci o poznańskich Żydach.
Dawna synagoga w Poznaniu, róg ulic Wronieckiej i Stawnej, stan z początku 2023 roku
fot.: Jakub Głaz
kilkanaście pięter mieszkań!
Minęły cztery lata, budynek niszczeje coraz szybciej, inwestor, firma Campione Investment, nie podejmuje żadnych znaczących działań. Poinformował jednak, że obecnie woli funkcję mieszkalną od hotelowej. W uchwalonym właśnie MPZP znalazł się zapis, który to umożliwia. Jednocześnie plan pozwala na rozbudowę obecnej formy do wysokości i rozmiarów zapisanych w pozwoleniu na budowę hotelu (by uniknąć ewentualnych roszczeń właściciela spowodowanych niekorzystną dla niego zmianą). Koncepcję przebudowy na budynek mieszkalny upubliczniono dopiero w grudniu, podczas głosowania nad planem dla Starego Miasta. Jej autorami są zmarły w zeszłym roku Przemysław Borkowicz (współautor między innymi Starego Browaru) i kontynuujący prace jego syn Iwo (wyczerpującą opowieść o losach synagogi i związanych z nią postawach poznaniaków napisała we wrześniu dla OKO.press Violetta Szostak).
koncepcja przebudowy dawnej synagogi w Poznaniu, proj. Przemysław i Iwo Borkowicz — wizualizacje pokazane podczas sesji Rady Miasta Poznania 5.12.2023 roku
źródło: skyscrapercity.com, profil: PB Projekt Inwestor (www.skyscrapercity.com/members/pb.2101/)
Koncepcja Borkowiczów jest znacznie wyższej klasy od poprzednich projektów, ale i tak budzi uzasadnione kontrowersje. Jest to po prostu kilkunastopiętrowy (!) budynek mieszkalny o formie przywołującej na myśl jednocześnie starożytny ziggurat, bizantyjską świątynię i dzieło z epoki art deco. Obrys elewacji obecnego budynku (w kształcie nadanym mu przez nazistów) wyodrębniono za pomocą nietynkowanych ceglanych elewacji. Powrotu do form sprzed wojny — brak. Owszem, projektowany budynek mierzy tyle samo metrów, co synagoga w jej pierwotnym kształcie, ale wydaje się jeszcze bardziej masywny. Czym innym jest bowiem kopuła, a czym innym spiętrzenie przeprutych oknami prostopadłościanów pod płaskim dachem. Nie wiadomo przy tym, czy akurat taki będzie docelowy kształt budynku. Nie mówi się już jednak o zamkniętym konkursie na nową koncepcję, wspominanym przez przedstawicieli inwestora przed ponad rokiem.
kto na śmietnik historii?
Maciej Krajewski bardzo krytycznie ocenia decyzję planistów i radnych, którzy zaaprobowali w nowym planie zarówno funkcję mieszkaniową, jak i spory gabaryt na obrzeżach Starego Miasta. Dziś, 27 grudnia, opublikował na swoim profilu oraz rozesłał do mediów list otwarty do prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka. Ten, po czerwcowej petycji nie zabierał w sprawie głosu. Dopiero odpytany przez Violettę Szostak w OKO.press z dezynwolturą przeszedł do porządku dziennego nad obecnym stanem, przyszłością synagogi i upamiętnieniem poznańskich Żydów:
Jeżeli ktoś chciałby, by powstało tam muzeum i oczekuje, że to miasto je wybuduje, a potem będzie utrzymać, to nie mówimy tu już o wsparciu, tylko o przerzuceniu odpowiedzialności. Skoro dla tej społeczności to nie było istotne, to ja nie będę kogoś na siłę uszczęśliwiał.
Jednocześnie, ten sam Jaśkowiak dwa tygodnie temu na swoim profilu na Facebooku punktował antysemickie zachowanie posła Brauna w Sejmie:
W różnorodnym Poznaniu Braun nie przejdzie. On i jemu podobni muszą trafić na śmietnik historii. A nasz kalendarz Trzech Religii już się drukuje [więcej o drukowanym od siedmiu lat kalendarzu: w serwisie internetowym Urzędu Miasta Poznania — przyp. red.].
zrzut ekranu oficjalnego profilu prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka na FB
źródło: www.facebook.com/PrezydentJaskowiak
Dlatego też Jaśkowiak jest adresatem listu Krajewskiego, który między innymi punktuje liczne zaniechania Miasta w sprawie synagogi, umywanie rąk w jej sprawie, oraz umożliwienie deweloperowi zarobku na przebudowie bez wizerunkowych i przestrzennych zysków dla miasta. Wskazuje, że od ogłoszenia czerwcowej petycji żadna z miejskich jednostek nie podjęła tematu i nie urządziła na przykład publicznej dyskusji w sprawie budynku będącego ostatnim widocznym śladem obecności Żydów w mieście. Widocznym, bo są w Poznaniu również pamiątki ukryte: setki macew, którymi Niemcy umocnili brzegi sztucznego jeziora Rusałka. Mimo apeli Krajewskiego i innych społeczników Miasto nie kwapi się jednak, by kamienne płyty wydobyć i przenieść do lapidarium.
Na końcu swojego listu Krajewski apeluje zatem raz jeszcze o publiczną, dobrze przygotowaną debatę o dawnej synagodze. Następne dni pokażą, czy Jaśkowiak, który ogłosił już start w wyborach samorządowych (trzecia kadencja, mimo twardych zapowiedzi, że ograniczy się do dwóch) podejmie wyzwanie, czy też — jak to bywa w Poznaniu z trudnymi tematami — sprawę ponownie przemilczy.