Przedszkole nr 422 w Warszawie zaczęło swoją historię jeszcze w latach 80., jako parterowy budynek wykonany w technologii wielkopłytowej. Choć wciąż niepozorne, dzisiaj jest już zupełnie innym budynkiem, który w swoim wnętrzu skrywa nowe oddziały, sale do zajęć sensorycznych, a nawet... zjeżdżalnię! Za projekt modernizacji odpowiada warszawska pracownia Kwadratura.
Nowopowstające przedszkola mogą zachwycać. Realizacje takie jak Przedszkolna Chatka w Bydgoszczy wyznaczają dobry kierunek dla wznoszonych placówek edukacyjnych skierowanych do najmłodszych. Wciąż jednak mamy w naszym kraju mnóstwo budynków przedszkolnych, które powstały jeszcze w ubiegłym stuleciu. Burzenie ich byłoby marnotrawstwem i zbrodnią na środowisku naturalnym. Czy one również mogą dorównać nowym realizacjom w estetyce urządzenia wnętrz, oferowanych atrakcjach i infrastrukturze oraz charakterystyce środowiskowej? Odpowiedź na to pytanie kryje się w modernizacji przeprowadzonej wedle projektu pracowni architektonicznej Kwadratura.
przedszkole z płyty
Jednym z takich budynków było Przedszkole nr 422 w Warszawie, które wzniesiono w 1985 roku przy ulicy Brązowniczej na Chomiczówce. Parterowa bryła oparta na technologii prefabrykowatów w systemie żerańskim w czasie powstania stanowiła dobrą odpowiedź na gigantyczne zapotrzebowanie na placówki edukacyjne, jednak wraz z nadejściem drugiej dekady XXI wieku zaczęła odbiegać od obowiązujących standardów. Nieubłagany upływ czasu również odcisnął swój ślad na wysłużonej budowli — zarówno dzieci, jak i osoby pracujące w przedszkolu musiały mierzyć się z trudnymi warunkami lokalowymi. W 2020 roku pojawiły się pieniądze na modernizację i rozbudowę budynku — przetarg na przygotowanie dokumentacji projektowej zwyciężyła warszawska pracownia Kwadratura, odpowiedzialna między innymi za Mazurskie Centrum Bioróżnorodności i Edukacji KUMAK czy projekt Centrum Edukacji Ekologicznej na Młocinach.
Przedszkole nr 422 w Warszawie — Modernizacja przedszkola na Chomiczówce
© materiały udostępnione dzięki uprzejmości pracowni Kwadratura
zjeżdżalnią czy po schodach?
Założenie było stosunkowo proste — nadbudowa przedszkola o dodatkową kondygnację oraz modernizacja jego wnętrz. W praktyce pojawiło się wiele trudności związanych z przestrzałą technologią, w której wykonano obiekt. Mimo wszystko, dzięki odpowiednim rozwiązaniom projektowym i materiałowym, udało się i dzisiaj placówka może zaoferować 175 miejsc dla dzieci w siedmiu salach dydaktycznych, przestrzeń do zajęć sportowych, pomieszczenia do terapii sensorycznej, gabinety logopedy i psychologa oraz pokoje dla pracowników. Zarówno nowe, jak i stare przestrzenie zostały zaprojektowane w sposób kompleksowy, z wykorzystaniem delikatnych barw oraz zabudowy ściennej. Największą atrakcją jest z kolei znajdująca się w holu zjeżdżalnia, swoimi formami przypominająca baśniowe drzewo. Dzieciom służy za alternatywny sposób dotarcia z piętra na parter budynku. Zmianom uległy również elewacje budynku — na nich pojawiły się stelaże, które dźwigają rośliny pnące.
Przedszkole nr 422 w Warszawie — Modernizacja przedszkola na Chomiczówce
© materiały udostępnione dzięki uprzejmości pracowni Kwadratura
dwa razy więcej za dwa razy mniej
Wybór modernizacji w opozycji do wzniesienia nowego budynku co do zasady jest decyzją projektową o charakterze proekologicznym. W tym przypadku o świetnej charakterystyce środowiskowej budynku zaważyły również zastosowane rozwiązania, które, choć nie należą do pionierskich, pozwoliły osiągnąć niespodziewanie dobre rezultaty. Realizację projektu Kwadratury wyróżniono w tegorocznej edycji PLGBC Green Building Awards w kategorii zrównoważona modernizacja. Trudno się dziwić, ponieważ pomimo podwojenia kubatury i prawie dwukrotnego zwiększenia liczby dzieci, które mogą korzystać z przedszkola, udało się zmniejszyć zużycie energii o połowę. Taki efekt osiągnięto między innymi dzięki odpowiedniemu ociepleniu budynku, oraz wykorzystaniu paneli fotowoltaicznych, wentylacji z rekuperacją i innych współczesnych technologii.
Przedszkole nr 422 w Warszawie — Wnętrza wykończono przy użyciu stonowanych barw
© materiały udostępnione dzięki uprzejmości pracowni Kwadratura
Wszystkie te korzystne zmiany przebiegły przy ścisłej współpracy projektantów oraz przyszłych użytkowników obiektu. Na temat modernizacji przedszkola nr 422 na warszawskich Bielanach rozmawiamy z Pawłem Kubaczem, współzałożycielem pracowni architektonicznej Kwadratura.
Przemysław Ciępka: Wiosną bieżącego roku oddano do użytku zmodernizowne przedszkole nr 422 w Warszawie. Jakie były najważniejsze założenia, które przyświecały Państwu podczas pracy nad tym projektem?
Paweł Kubacz: Przedszkole powstało w formule Zaprojektuj i Wybuduj. Nie jesteśmy największymi entuzjastami tego rozwiązania, jednak w tym konkretnym przypadku wszystko poszło zgodnie z planem. Ważnym aspektem była tutaj komunikacja — mieliśmy solidnego i komunikatywnego wykonawcę, wsparcie ze strony gminy Bielany, a przede wszystkim dobry kontakt z dyrektorką nowego przedszkola. Zazwyczaj w takich sytuacjach pomiędzy projektantem a odbiorcą staje pośrednik w postaci urzędnika, który kieruje inwestycją. W tym wypadku przebiegało to na szczęście zgoła inaczej. Zaczynając prace nad modernizacją przedszkola mieliśmy już gotowe pewne założenia, przygotowany z góry Program Funkcjonalno-Użytkowy, z którego wynikało, że musimy nadbudować placówkę o jedną kondygnację, a zatem dokonać znaczących ingerencji w strukturze budynku. Mimo że przedszkole mieściło się w budynku parterowym, to nie nadawał się on do bezpośredniej nadbudowy — wcześniej musieliśmy podbić fundamenty, a dodatkową kondygnację wznieść przy użyciu bardzo lekkiej konstrukcji. Ze strony odbiorczyni, czyli dyrektorki przedszkola również pojawiły się pewne sugestie — Pani dyrektor miała bardzo jednoznacznie zarysowaną wizję tego, jak przedszkole powinno wyglądać w środku. Nie chciała kolorowych misiów na ścianach, preferowała bardziej subtelne rozwiązania. My też skłanialiśmy się w taką stronę, więc szybko udało nam się znaleźć wspólny język. Dzięki współpracy wszyscy są zadowoleni z efektu końcowego.
Przemysław Ciępka: Jakie najważniejsze zmiany, oprócz pojawienia się nowej kondygnacji, zaszły w zmodernizowanym budynku przedszkola?
Paweł Kubacz: Przedszkole powstało na początku lat 80. XX wieku w konstrukcji modułowej typu „Żerań”. Takich budynków wzniesiono w Polsce kilkaset, albo i więcej. Charakterystycznym elementem tej budowli była konstrukcja z brutalistycznymi nawisami przed elewacją frontową, zacieniającymi wnętrza przedszkola. Początkowo chcieliśmy się ich pozbyć, jednak ze względu na modułowy charakter konstrukcji trzeba było je zostawić. Zmieniliśmy nieco zamysł i teraz zacienienie jest optycznie lżejsze, pokryte roślinnością. Dzięki temu powstał ciekawy, charakterystyczny element elewacji. Do już istniejących zabudowań, oraz bliźniaczej względem parteru nadbudowy, dodaliśmy dodatkową klatkę schodową, która pozwoliła sprostać przepisom pożarowym. Z ich powodu musieliśmy również zlikwidować świetlik, który zastąpiliśmy specjalną membraną, znajdującą się w zasadzie w tym samym miejscu, tyle że piętro wyżej. Najciekawszym elementem wnętrza jest jednak zjeżdżalnia —pomysł i inicjatywa dyrekcji przedszkola, z których my skwapliwie skorzystaliśmy. Powstał dwupiętrowy, efektowny mebel, z którym trudno jest pożegnać się dzieciom. Jak rodzice przychodzą, to dzieciaki Większość z osób posiadających dzieci doświadczyła sytuacji, w której ich pociechy nie chcą rozstać się z rodzicami. Zjeżdżalnia na pewno pomaga pozbyć się tego lęku, często wręcz odwraca problem, bo dzieci nie chcą wracać do domu, by jeszcze chwilę pobawić się na ślizgawce.
Przedszkole nr 422 w Warszawie — Zjeżdżalnia w hallu przedszkola
© materiały udostępnione dzięki uprzejmości pracowni Kwadratura
Przemysław Ciępka: Czyli operowanie w tkance budowlanej z lat 80. było raczej ograniczeniem niż ułatwieniem pracy?
Paweł Kubacz: Jak najbardziej, było to jednak działanie w pewnym sensie przymusowe, bo takie postawiono przed nami zadanie. Było wiele rzeczy, których nie mogliśmy zmienić. Nadbudowę musieliśmy zaprojektować z zachowaniem specyficznego układu funkcjonalnego, który wykorzystano w parterze. Wnętrza zaplanowane są zatem w formie zespołów składających się z sali, toalet i szatni. Dzisiaj odchodzi się od takiego projektowania wnętrz przedszkolnych, ale ze względu na brak miejsca musieliśmy się dostosować — nie było gdzie zmieścić dodatkowej szatni na piętrze, dlatego w znacznej mierze powtórzyliśmy układ parteru. Istotna była kwestia ciężaru nadbudowy — ze względu na ograniczenia konstrukcyjne wykonaliśmy bardzo lekki dach, który składa się w zasadzie blachy trapezowej o wysokim profilu oraz położonego bezpośrednio pod nią materiału izolacyjnego. Nawet pomimo wzmocnienia fundamentów przy pomocy technologii Jet Grouting musieliśmy bardzo pilnować, by nie przekroczyć maksymalnego ciężaru nadbudowy.
Przemysław Ciępka: Jakie przestrzenie oferuje teraz przedszkole i jak urządzono znajdujące się w nim sale?
Paweł Kubacz: Sale urządziliśmy z wykorzystaniem mebli w formule zabudowy ściennej. W szafach można schować zabawki, pomoce dydaktyczne i inne przedmioty, które generują na sali chaos przestrzenny. Jednocześnie w meble wbudowaliśmy schowanka przygotowane dla dzieci, dzięki którym mogą schronić się w niewielkich kryjówkach. Zgodnie z zaleceniami dyrektorki zastosowaliśmy dość delikatne kolory — poza żółtym, który jest takim emblematem tego przedszkola, barwy są przygaszone. Położyliśmy nacisk na dostosowanie tych przestrzeni do percepcji dzieci, które współcześnie stale są bombardowane bardzo intensywnymi bodźcami pochodzącymi z ekranów komputerów, smartfonów czy tabletów. Staraliśmy się, żeby te wnętrza pozwalały dzieciom się wyciszyć. W tym celu przygotowaliśmy specjalną część terapeutyczną, gdzie znajdują się gabinety psychologa, logopedy i pedagoga. Jest również pomieszczenie przeznaczone do wyciszania się. Zaprojektowaliśmy również dwie duże sale o powierzchniach około 100 metrów kwadratowych — jedna z nich przeznaczona jest na występy i organizację innych wydarzeń, natomiast druga pełni funkcję przestrzeni dla działań terapeutycznych i zajęć sensorycznych.
Przedszkole nr 422 w Warszawie — Zamiast klatki schodowej dzieci mogą korzystać ze zjeżdżalni
© materiały udostępnione dzięki uprzejmości pracowni Kwadratura
Przemysław Ciępka: Modernizacja przedszkola nr 422 w Warszawie została wyróżniona podczas tegorocznej edycji PLGBC Green Building Awards. Jakie „zielone” rozwiązania udało się zastosować w budynku?
Paweł Kubacz: W kwestii ekologii — zainstalowaliśmy wentylację z systemami rekuperacji, przeprowadziliśmy kompleksowy remont węzła cieplnego. Dociepliliśmy budynek, a na szczycie zainstalowaliśmy panele fotowoltaiczne, które dają łącznie ponad 20 kilowatopikow energii elektrycznej. To wszystko sprawiło, że mimo dwukrotnie zwiększonej kubatury budynek zużywa mniej energii niż przed modernizacją. Inwestor nie mógł uwierzyć, musieliśmy sprawdzać wszystkie wyniki po raz drugi, no i okazały się zgodne z prawdą. To bardzo duże zaskoczenie, zarówno dla nas, jak i dla zamawiających.
Przemysław Ciępka: Osiągnięcie takich wyników mogło sporo kosztować. Jaki był budżet tej modernizacji? Czy kwota stanowiła istotne ograniczenie, czy mieliście państwo nieco więcej swobody?
Paweł Kubacz: Na budżet trzeba było uważać — koszt inwestycji wyniósł 10 milionów złotych, po podliczeniu wszystkich kosztów przełożyło się to na około 7 tysięcy złotych za metr kwadratowy nowej przestrzeni. Wydaje mi się, że wyszło to wszystko dosyć oszczędnie.
Przedszkole nr 422 w Warszawie — Modernizacja przedszkola na Bielanach
© materiały udostępnione dzięki uprzejmości pracowni Kwadratura
Przemysław Ciępka: W takim razie wydaje się, że takie modernizacje są w zasięgu wielu gmin, nie tylko tych najbogatszych. Czy prócz samego budynku zmieniło się jego otoczenie?
Paweł Kubacz: My nie braliśmy udziału w projektowaniu zieleni czy placów zabaw, natomiast projektowaliśmy parking przed przedszkolem oraz prowadzące do niego przejście. Sprawiło nam to niemałą trudność, bo trzeba było pokonać, zgodnie z przepisami, dość dużą różnicę w wysokości terenu. Trochę się nagimnastykowaliśmy, ale ostatecznie nam się udało.
Przemysław Ciępka: Jak różni się projektowanie przedszkoli dzisiaj, od tego, które obowiązywało w momencie powstania Przedszkola nr 422 w Warszawie, w latach 80. XX wieku?
Paweł Kubacz: Nie odpowiem na to pytanie wprost, bo nie miałem okazji projektować w latach 80., ale wydaje mi się, że pewną świeżością, która pojawiła się w pracy nad naszym przedszkolem był stały kontakt, jaki udało nam się nawiązać z jego dyrektorką. Nadarzyła się okazja do tego, by końcowy użytkownik obiektu mógł wypowiedzieć się na temat swoich potrzeb i oczekiwań. Zazwyczaj w tego rodzaju inwestycjach kierownictwo nad projektem przejmuje urzędnik, który nie zawsze jest dobrze zaznajomiony ze specyfiką działania przedszkoli. My mogliśmy porozmawiać z osobami, które faktycznie znają się na tym, co robią. Obecnie pracujemy nad projektami bezpośredniego otoczenia dla trzech innych placówek dydaktycznych — zanim zabraliśmy się do projektowania były konsultacje społeczne, rozmowy z rodzicami i uczniami. Dzięki temu w procesie pojawia się czynnik społeczny, którego obecność wydaje mi się zasadniczą różnicą pomiędzy tym, jak projektujemy dzisiaj, a jak pracowało się kiedyś.
Przemysław Ciępka: Życzymy sobie, by jak najwięcej budynków powstawało w porozumieniu z jej docelowymi użytkownikami i użytkowniczkami. Dziękuję za rozmowę!