Dwa lata temu był luksus, rok temu — PeWuKa, a w tym, dość dziwnym, roku poznański festiwal architektury modernistycznej na warsztat wziął hasło DOM. W świetle ostatnich pandemicznych miesięcy — temat stał się jeszcze bardziej aktualny i ważny. Tegoroczny program jest zwięzły, intensywny i interesujący — czyżby to inspiracja modernistyczną myślą?
Debatę i wykłady, które odbyły się w przestrzeni poznańskiego CK Zamek, uzupełniono o wyjątkowo ciekawą serię krótkich filmów pt. Domokrążcy. Cykl sześciu około półgodzinnych materiałów otwiera przed nami różnorodny świat poznańskich budynków mieszkalnych. Jest szeregowiec na poznańskim Grunwaldzie i za Cytadelą, dom atrialny na Ratajach, kamienice na Jeżycach i blok na osiedlu Batorego. Mieszkańcy zapraszają nas do tych wyjątkowych przestrzeni, opowiadając o historiach i emocjach związanych ze swoimi czterema ścianami.
modernizm w służbie społeczności
W dbacie otwierającej festiwal pt. „Czas przyszły zamieszkany” wzięli udział: architektki i wykładowczynie Agata Twardoch i Monika Arczyńska oraz socjolog Maciej Frąckowiak, a rozmowę poprowadził krytyk architektury Jakub Głaz. Jakie będą domy i miasta przyszłości, oparte na modernistycznej przeszłości? Jak zauważa Monika Arczyńska, domy są wyjątkowo trwałą materią — choć co jakiś czas wymieniane na nowsze modele — ich założenia i forma są dość podobne. Potrzebujemy też niewiele więcej niż cztery ściany, łazienkę, kuchnię i komfort. Myśląc o modernistycznym planowaniu i projektowaniu, nie możemy zapominać o tym, że przyczyniło się ono do poprawy warunków życia — nacisk kładziono na higienę, świeże powietrze i światło (czego w ówczesnych miastach brakowało). Maciej Frąckowiak postuluje powrót modernizmu w swojej społecznej formie, która oprócz mieszkań gwarantuje różnorodne udogodnienia. W kontekście pandemii i koncentracji wielu życiowych aktywności w przestrzeni domu błędne jest myślenie, aby doposażać się o kolejne metry kwadratowe. Powinniśmy stawiać na przestrzenie publiczne i infrastrukturę społeczną.
goście debaty, od prawej: Agata Twardoch, Maciej Frąckowiak, Monika Arczyńska i prowadzący Jakub Głaz
fot.: Dawid Majewski
Przywołane przez Jakuba Głaza myśli modernistów, między innymi Szymona Syrkusa o tym, że wszystkim należy zapewnić minimalne mieszkania i dać przymus mieszkaniowy czy Władysława Strzemińskiego, według którego architektura jest regulatorem rytmu życia społecznego i indywidualnego — skłaniają do zastanowienia się nad wartościami tych idei. Dla Agaty Twardoch istotna jest spuścizna Heleny Syrkus, która mówiła o społecznej roli mieszkalnictwa. Według Moniki Arczyńskiej ważne są pragmatyzm i elastyczność — na skalę urbanistyczną i architektoniczną — od dużych okien po otwarte przestrzenie. Prostota konstrukcji sprawia, że modernistyczne mieszkania można łatwo zwielokrotnić i postawić, ale też przerobić, by uniknąć burzenia i budowania od nowa. Maciej Frąckowiak zwraca jednak uwagę, by nie pompować ideowej wspaniałości tego nurtu — nie wynosić na ołtarze „religii kreski”, bo słynną maksymę Louisa Sullivana można ograć stwierdzeniem — jak forma jest piękna to i funkcja się znajdzie.
debata pt. „Czas przyszły zamieszkany”
fot.: Dawid Majewski
Modernizm, jak zauważa Jakub Głaz — był odpowiedzią na kryzys. Teraz znajdujemy się w podobnym momencie — u progu kryzysu klimatycznego, migracji ludności czy w środku trwającej w najlepsze pandemii. Jak mogą kształtować się rozwiązania tych problemów? Agata Twardoch uważa, że potrzebujemy dobrego systemu, regulatora, który ujmie budowlane wyzwania i wytyczne w ramy, bo nasze mikroekologiczne manifesty to w skali świata za mało. Monika Arczyńska mówi, że rozwiązaniem nie są technologie, nie możemy traktować domu jak sprzętu AGD, który wymienimy po dekadzie, bo może się przecież okazać, że te systemy nie podołają w sytuacji kryzysowej. Być może proponowany przez Ursulę von der Leyen nowy europejski Bauhaus jest jednym z rozwiązań, które pomoże przywrócić publiczny mecenat rynku mieszkaniowego, wytworzyć szersze, interdyscyplinarne podejście oraz wesprzeć współpracę między projektantami i badaczami. Wreszcie — myśląc o zrównoważonym rozwoju, nie możemy skupiać się tylko na kwestiach środowiskowych, równie istotne są kwestie społeczne.
Organizatorom festiwalu Nowy Plan z inicjatywy „Centrum Otwarte” Andżelice Jabłońskiej i Jakubowi Głazowi oraz Magdzie Wypusz z lokalnego oddziału SARP, którzy wydarzenie przygotowali, zadaliśmy kilka pytań z modernizmem i domem związanych:
Dominika Drozdowska: Z tegorocznym hasłem festiwalu — dom — trafiliście na wyjątkowo aktualny temat. Czym dla Was jest modernistyczny dom?
Andżelika, Jakub, Magda: Nie ma jednej definicji „modernistycznego domu”, co podkreślaliśmy podczas debaty inaugurującej festiwal. Są jednak na pewno wspólne cechy, z którymi taki dom można utożsamiać. Zarówno pozytywne: jak funkcjonalność, racjonalizm, higiena, światło, wygoda oraz pokrewne, ale i negatywne: monotonia, automatyzm, ciasnota, tępy utylitaryzm itd. Wreszcie, z modernistycznymi modelami zamieszkania można powiązać zjawiska bardziej uniwersalne: dostępność, demokratyzacja, postęp, wspólnotowość.
Chcemy czy nie, większość z nas mieszka w domach zorganizowanych wewnątrz na sposób modernistyczny, nawet jeśli przybierają one formy postmodernistycznych pseudodworków czy kamienic. W czasie festiwalu staraliśmy się odpowiedzieć, co z cech modernistycznych form zamieszkania warto wykorzystać w przyszłości, a z czym należy zdecydowanie się pożegnać. Oczywiście przez dwie godziny nie sporządziliśmy nawet przybliżonej listy, ale byliśmy chyba zgodni, ze warto zachować przede wszystkim zanikającego społecznego ducha modernizmu, a nie jedynie jego charakterystyczne formy czy detale, w które przyobleka się dzisiaj deweloperska zabudowa nastawiona głównie na zysk.
Dominika: Jeden z gości cyklu filmów „Domokrążcy” — Maciej Frąckowiak uważa, że osiedla są najbardziej przyszłościową formą zamieszkiwania. Czy podpisalibyście się pod takim stwierdzeniem, czy raczej w XXI wieku powinniśmy wymyślić nowy wspaniały świat?
Andżelika, Jakub, Magda: Wymyślanie „nowych wspaniałych światów” ma w sobie pewien totalitarny pierwiastek, który lubi unicestwiać przeszłość en bloc, nie zachowując jej pozytywnych elementów. Stąd też mały entuzjazm związany z tworzeniem wizji totalnej, którą trzeba by pewnie realizować na — rozumianym bardzo szeroko — surowym korzeniu.
Jednocześnie wiem, że bez konkretnie nazwanej i jako tako zdefiniowanej wizji naprawy sytuacji mieszkaniowej, trudno będzie zmobilizować wszystkie środowiska, które poczuwają się jeszcze do odpowiedzialności za kreowanie przestrzeni i architektury. Stąd też nośnym, przemawiającym do wyobraźni pomysłem wydaje się „Nowy Bauhaus” — hasło rzucone we wrześniu przez Ursulę von Leyen, przewodniczącą Komisji Europejskiej. Zwraca uwagę nacisk położony przez nią na sprawy ekologii i zrównoważonego rozwoju oraz interdyscyplinarnego podejścia do tematu.
Nasza festiwalowa próba krytycznego przeglądu form i cech modernizmu wpisuje się więc jakoś w rozważania o tym, czym miałby być ten „Nowy Bauhaus”. Postawiliśmy na recykling idei, równie sensowny, jak recykling surowców czy samej architektury — ewolucyjne przejście w nową rzeczywistość, którą kreują zmieniające się porządki: geopolityczny, ekonomiczny i demograficzny, a także zmiany klimatu.
Czy zatem osiedla to najbardziej „przyszłościowa forma zamieszkania”? To prawdopodobne, zwłaszcza w kontekście nowego zielonego ładu, a także sytuacji pandemicznej, w której wielorodzinna, ale luźna zabudowa wśród zieleni sprawdza się bardzo dobrze. Należy jednak dopytać o szczegóły. Jakie powinny być te osiedla przyszłości? W jaki sposób urządzone? Jak skomunikowane? Które błędy znane z istniejących osiedli należy wyeliminować? Jakie atuty wzmocnić? Co dodać?
Dominika: Czy przygotowując cykl „Domokrążcy” Wasze zdanie o roli i funkcji domu uległo zmianie, czy coś Was zaskoczyło albo zachwyciło?
Andżelika, Jakub, Magda: Dom niezmiennie ma przynosić wyciszenie i bezpieczeństwo. Jak przekonaliśmy się realizując cykl „Domokrążcy”, dom staje się wypadkową osobowości domowników, ich przyzwyczajeń, potrzeb i przekonań, ale także ich historii rodzinnych. Nie bez znaczenia dla jego roli i funkcji pozostają pasje i preferencje estetyczne domowników. Współczesny dom, szczególnie w pandemicznych czasach, staje się nie tylko enklawą wytchnienia i przestrzenią współbycia z najbliższymi, ale coraz częściej jest także miejscem naszej pracy. Być może w tym sensie rola i funkcja domu ulega pewnym modyfikacjom, choć ma to zapewne związek ze zmieniającą się rzeczywistością w szerszym aspekcie. Potraktowanie domu jako materii ożywianej potrzebami użytkownikami jest najbardziej oczywista, ale i jednocześnie uderzająca.
To, co klarownie wybrzmiało pracy nad cyklem „Domokrążcy”, to właśnie różnorodność. Każdy z prezentowanych przez nas domów robił niesamowite wrażenie. Barwni gospodarze, świadomi historii swoich przestrzeni, w otoczeniu oryginalnych wnętrz, pięknych przedmiotów, ale także ich intrygujące opowieści kierujące naszą uwagę w stronę architektury czy losów kolejnych właścicieli, to wszystko sprawiło, że właśnie ta różnorodność wybrzmiała najbardziej.
Celnym komentarzem do tego, co widać w „Domokrążcach” może być też wygłoszona podczas festiwalu opinia Moniki Arczyńskiej, która wskazywała, że charakter domów i mieszkań zmienia się w zasadzie o wiele wolniej niż otaczająca nas rzeczywistość.