Metafora obecnej sytuacji kobiet w Polsce w scenografii brutalistycznego miasta. W zjawiskowym teledysku artystki zapowiadającym płytę „Brut” tłem do muzyki są zupełnie nieprzypadkowe perły architektury, między innymi najbardziej ekskluzywny apartamentowiec PRL-u.
Game Change
W środę, 3 marca w sieci odbyła się premiera teledysku najnowszego utworu Brodki pt. Game Change. Piosenka zapowiada nową płytę. Klip jest pewnego rodzaju zwierciadłem problemów dzisiejszego świata, ale i krytyką konsumpcjonizmu i patriarchatu. Wizją reżyserki - Moniki Brodki i reżysera Przemka Dzienisa była między innymi kreacja miasta, w którego rolę wciela się Warszawa. Stolica staje się „brutalistycznym miastem Brut”. Charakterystyczny wieżowiec - młotek i wnętrza Pałacu Kultury są tłem dla artystki i armii kobiet, wchodzących w męskie buty, garnitury i życiowe role.
Ta historia, choć abstrakcyjna, jest w pewnym sensie odniesieniem do obecnej sytuacji kobiet w Polsce - czytamy w materiałach prasowych.
Pomysł na klip zainspirowała historia albańskich Dziewic Kanunu (Sworn Virgins). Kobiet, które składając śluby czystości, przyjmują męską rolę w społeczeństwie, aby zyskać wszystkie przywileje przypisane męskiej płci — tłumaczy Brodka w rozmowie z Gazetą Wyborczą.
W brutalistycznym mieście „BRUT” mieszka kobieta, która po śmierci męża przejmuje jego rolę. Jedynym atrybutem jej kobiecości jest gorset. Z innymi kobietami porozumiewa się za pomocą tańca i dziwnych tików, tworzą razem niepowtarzalny gang. Ta historia, choć abstrakcyjna, jest w pewnym sensie odniesieniem do obecnej sytuacji kobiet w Polsce — podkreśla artystka.
Warszawa w roli miasta BRUT
„Gmoch”, „opadła szczęka” lub „młotek”. Budynek, który widzimy w pierwszych sekundach filmu to warszawski wieżowiec, zaprojektowany w 1964 przez Jana Bogusławskiego i Bohdana Gniewewskiego. Budowę wieżowca zakończono w 1976, gdy triumfy święciła reprezentacja piłkarzy pod wodzą Jacka Gmocha, a w PRL trwała dekada Edwarda Gierka. Przerażający i fascynujący jednocześnie. Był to jeden z pierwszych wysokościowców w Warszawie.
Młotek | WikiCommons
19-piętrowy wieżowiec PUMA-y (ówczesne biuro obsługi cudzoziemców) został usytuowany na skraju skarpy wiślanej, na miejscu szpitala oftalmicznego (zburzonego w czasie II wojny). Pierwotnie został zaprojektowany, by funcjonować jako ekskluzywny hotel polonijny, kuszący Polaków z zagranicy do powrotu do stolicy. Został przeprojektowany na budynek mieszkalny (tzw. dewizowiec) ze 140 mieszkaniami o podwyższonym standardzie. Ogromne, jak na tamte czasy lokale miały powierzchnie nawet 40-65 m. Zainstalowano szybkie windy i nowoczesne domofony. Na szczycie wieżowca mieściła się dwukondygnacyjna restauracja z tarasem na dachu (18 i 19 piętro). Dziś Smolna 8, choć przykurzona i zaniedbana stanowi jedną z warszawskich pereł powojennego modernizmu.
lęk przed chmurami
Wznoszenie w Warszawie tak wysokich budynków mieszkalnych o 11 kondygnacjach zyskało przychylność, dopiero po specjalnej uchwale na fali architektonicznej odwilży. Jednak wysokościowce zawsze budziły kontrowersje. Spierali się w tej kwestii sami architekci. Lęk przed „mieszkaniem w chmurach” był powszechnym zjawiskiem w całej Europie. W powojennym Londynie, pnącym się początkowo z impetem w górę, po głośnej tragedii spowodowanej wybuchem gazu w jednym z wieżowców, na mieszkania powyżej dziesiątego piętra brakowało chętnych nawet wśród czekających na przydział lokali socjalnych. Wkrótce potem władze brytyjskiej stolicy ograniczyły inwestycje w mieszkalne wieżowce.
Wnętrza Pałacu Kultury i Nauki | WikiCommons
Utopijną wizję brutalistycznego budynku o tak zwanym, podwyższonym standardzie dopełniają wnętrza Pałacu Kultury i Nauki, tworząc wspólnie zarys miasta BRUT. Wyłożone marmurami przypominają blichtr pierwszych wczesnokapitalistycznych drapaczy chmur w Nowym Jorku albo Chicago. Hol pałacowy do dziś robi wrażenie przestronnego, a w chwili powstania było to jedno z największych tego rodzaju wnętrz w Warszawie. Uderza surową monumentalnością, której nadaje mu oblicowanie ścian jasnym piaskowcem.
Filmowe wcielenie Warszawy w miasto BRUT hipnotyzuje, przenosi widza w dystopijny świat, który spójnie z muzyką kreuje Monika Brodka. Zapomniane perły architektury mogą zabłysnąć na nowo, dzięki nowym funkcjom, jakie daje im popkultura.
Marta Kowalska