Wielkimi krokami zbliża się trzecia edycja Festiwalu Sztuki Ogrodów i Przestrzeni Publicznej In Garden. O idei festiwalu, jak zmieniał się przez lata i tym, co w tym roku czeka uczestników, opowiada Wojciech Januszczyk, dyrektor artystyczny wydarzenia.
Wiktor Bochenek: To już trzecia edycja In Garden Festiwal. Jak wydarzenie zmieniało się przez ostatnie lata?
Wojciech Januszczyk: Trzecia edycja została rozbudowana o szerszy program. Odbędzie się więcej spotkań, wykładów, warsztatów, pokazów filmowych, a także pojawi się więcej sztuki w przestrzeni. Jednocześnie nie chcemy przesadzić i zrobić z tego festiwalowego molocha. Zależy nam, by In Garden Festiwal zachował swój kameralny charakter, jednocześnie dążył do zmiany naszego podejścia do natury w kontekście zmian klimatycznych.
koncert „Chopin na trawie” podczas InGarden 2020
fot. T. Kulbowski
Wiktor Bochenek: Tytuł obecnej edycji brzmi „Powroty”, co on oznacza?
Wojciech Januszczyk: „Dojrzałość” to tytuł pierwszej edycji. Osiągnęliśmy w społeczeństwie taki poziom, że powinniśmy być dojrzali podczas patrzenia na rzeczywistość. „Enklawa” to zamknięcie, powiązane również z pandemią, ale też coś wyjątkowego w otoczeniu, jak sacrum i profanum. Natomiast trzecia odsłona, „Powroty”, to potrzeba zwrócenia naszej uwagi podczas tworzenia przestrzeni i ogrodów przez architektów na aspekty tego, od czego się odwróciliśmy, a powinniśmy wrócić. To między innymi kwestie naturalne związane z bioróżnorodnością. Chcemy też mówić o wykorzystywaniu tak zwanej czwartej przyrody, czyli natury, która nie jest przez człowieka okiełznana, ale jednak towarzyszy nam w postaci czegoś, co nazywamy nieużytkami. Ta nazwa jest pejoratywna i trzeba ją zmienić, to są istotne enklawy bioróżnorodności w stosunku do klimatu i oczyszczania miasta, jednocześnie niewiele nas kosztują.
Stąd właśnie idea „Powrotu” do natury, która często ludziom kojarzy się z powrotem do dzikiego życia. Chodzi o powrót do obiegów zamkniętych i powiązań z mechanizmami natury.
warsztaty pszczelarskie podczas InGarden 2021
© In Garden Festiwal
Wiktor: Czwarta natura to interesujący temat. Czy można przekonać ludzi do jej wyjątkowej wartości, tak jak przekonano do rzadszego koszenia trawników w mieście?
Wojciech: Można, wystarczy podnieść renomę czwartej natury. W wielu miastach doświadczenie niekoszenia trawników w pasach drogowych z odsłonięciem elementów, gdzie pojawia się potencjalna kolizja, przyjęło się i jest standardem. Jeszcze 2-3 lata temu odbywały się głośne dyskusje, że to pyli i może sprzyjać wypadkom, ludzie będą przez to umierali. Od tego momentu nie słyszałem o ani jednym przypadku takiej sytuacji. To się przyjęło i stało standardem.
Przyłożyły się do tego „łąki disco polo”. Tak nazywam łąki kwietne, które są bardzo kolorowe i są pozytywnym zjawiskiem. Określenie „disco polo” odnosi się do ich popularności. Po nich pojawiły się trawniki niekoszone, a teraz mamy łąki wysokie, które nikomu nie przeszkadzają.
baner festiwalu
© In Garden Festiwal
Wiktor: Co znajdziemy na tegorocznej odsłonie festiwalu?
Wojciech: Przede wszystkim ogrody pokazowe stworzone przez architektów, architektów krajobrazu i artystów, ale też między innymi ogród polsko-ukraiński stworzony przez dzieci w ramach akcji „Lato w Teatrze”.
Naszych ogrodów jest 5-6. Jest też bardzo dużo dodatkowych wydarzeń. Ogrody mają odwoływać się do tematu „Powrotów”. Będziemy prezentować ogród związany z martwą naturą w interpretacji artysty, który zwraca uwagę na możliwą zmianę definicji martwej natury, jeśli nadal będziemy postępować tak, jak postępujemy. Będą ogrody babcine, a także ogród, który będzie pokazywał obraz Ukrainy w czasie wojny.
Wiktor: Czy można postawić granice między tym, co ludzkie a tym, co naturalne w realizacjach festiwalowych?
Wojciech: Oczywiście. Sztuka ma charakter ludzki, często wyrastając w kontrze do tego, co znamy z natury. W przypadku festiwalu ogrody nam o tym, o tych relacjach opowiadają. I albo pojawia się zbieżność, albo wyraźna granica między tym, co ludzkie a tym, co naturalne. Jest jednak coś, o czym nie powinniśmy w tych rozważaniach zapomnieć, to to, że człowiek, czy tego chce, czy nie, jest elementem natury. Takim trochę synem marnotrawnym, ale, mimo wszystko, jest.
pasieka upcyklingowa z rusztowań budowlanych
fot. Wojciech Januszczyk
Wiktor: Czy po zakończonym festiwalu zostanie jakieś materialne dziedzictwo?
Wojciech: Osobiście, wbrew woli niektórych, całe materialne dziedzictwo po każdym festiwalu likwiduję. Staram się unikać powtarzalności instalacji. Ogrody podczas festiwalu to rodzaj wystawy, taka zmienność musi następować, nawiązując do Chelsea Flower Show, która jest ukierunkowana bardziej na kwestie ogródkowe niż artystyczne, ale tam też prace znikają.
ogród pokazowy — zarastanie
© Wojciech Januszczyk
Wiktor: Jesteśmy jeszcze przed „Powrotami”, ale warto też o to zapytać. Czy są pomysły na kolejne edycje festiwalu?
Wojciech: „Cyrkulacje” to to, co chcemy przedstawić za rok odbiorcom. Następna edycja ma pokazywać jak w przestrzeni ogrodu zamykać obiegi energii i materii. Zmniejszać ślad węglowy. Jak na przykład wykorzystywać rodzime drewno do budowania tarasu, odchodząc od powszechnych mebli drewnianych z drewna sprowadzanego z wycinanych lasów deszczowych. Chcemy również mówić o tym, jak powinna wyglądać retencja wody, bez wykorzystania wielkich plastikowych baniaków. Tymczasem zapraszam na tegoroczną odsłonę festiwalu do Lublina, będzie mi miło gościć wszystkich.
Wiktor: Dziękuje za rozmowę!
ogród pokazowy — zarastanie
© Wojciech Januszczyk