Budynek Hali Targowej przy alei Daszyńskiego stanowi jeden z wielu zachowanych przykładów architektury dwudziestolecia międzywojennego w Krakowie. Od początku swojego istnienia, aż do dzisiaj utrzymuje funkcję handlową — obecnie w jego murach mieści się sklep, a na placu dookoła hali funkcjonuje jedno z najgwarniejszych i najciekawszych targowisk w Krakowie. Na początku zeszłego roku w sieci pojawiły się informacje, że pod dachem modernistycznej hali mieścić się będzie nowa atrakcja — klub nocny.
O możliwości powstania nowej imprezowni w Hali Targowej media oraz radnych miejskich poinformowali okoliczni mieszkańcy, którzy zwrócili uwagę na toczący się w budynku remont. Klub nocny należący do właścicieli kilku podobnych przybytków w Krakowie miałby powstać na piętrze hali, w przestrzeniach nieużytkowanej obecnie chłodni. W trosce o spokój lokalnej społeczności oraz ze względu na historyczny charakter miejsca uruchomiona została jednak lawina procesów, które ostatecznie doprowadziły do wszczęcia postępowania o wpisanie Hali Targowej do rejestru zabytków. Pozytywna, choć nie ostateczna, decyzja dotycząca wpisu do rejestru upubliczniona została 5 lipca bieżącego roku.
Odbyłem dzisiaj spotkanie z wojewódzką konserwator zabytków, która poinformowała mnie o wszczęciu postępowania w sprawie wpisania budynku hali do rejestru zabytków, ze względu na jej szczególny charakter. Jednocześnie pani konserwator wystąpiła do Podwawelskiej Spółdzielni Spożywców „Społem” o wstrzymanie prac remontowych. Pozwoli to na zażegnanie zagrożeń i obaw mieszkańców, wynikających z planowanego przeznaczenia budynku pod centrum rozrywki i klub nocny. Wierzę, że w ten symboliczny sposób przejdziemy do realizacji planu rewitalizacji całego otoczenia hali, ulicy Grzegórzeckiej i Wesołej, czyniąc z tego miejsca kolejny salon Krakowa — pisał na swoim profilu w serwisie X w marcu br. Andrzej Kulig, ówczesny I. Zastępca Prezydenta Miasta Krakowa.
wpis do rejestru — szansa czy gwóźdź do trumny
W kontekście zablokowania rozrywkowej inwestycji przez wpis do rejestru pojawiają się jednak głosy krytyki. Niektórzy z komentujących sprawę mieszkańców Krakowa nie są przekonani co do zabytkowej wartości modernistycznej hali, wybrzmiewają również opinie, wedle których ostatnie działania krakowskiego magistratu oraz WUOZu wpisują się w szerszy trend przemiany Krakowa w „skansen”. Stwierdzenia te nie są zupełnie bezpodstawne — znaczna część Hali Targowej przez lata pozostawała pusta, a wpisanie obiektu do rejestru zabytków zdecydowanie utrudni jakiekolwiek kroki mające na celu zagospodarowanie nieużytkowanej przestrzeni. Dla Hali Targowej potrzebny jest zatem plan, który pozwoli wykorzystać jej potencjał i atrakcyjne położenie, zachowując jednocześnie wartość, jaką stanowi targowy mikrokosmos, narosły przez lata w okolicy budynku. Pospieszne wydanie decyzji o wpisie do rejestru zabytków bez konkretnych planów rewitalizacji otoczenia Hali może być uznane za działanie pochopne, hamujące rozwój najbliższej okolicy. Czasu na opracowanie koncepcji było sporo, konkretów jednak wciąż brak.
Otoczenie Hali Targowej w niedziele pęka w szwach
fot.: Mamik © CC BY-SA 3.0 | Wikimedia Commons | Fotopolska.eu
targowa układanka
Mieszkańcom Krakowa Hala Targowa kojarzy się jednak przede wszystkim nie tyle z modernistycznym budynkiem, ile raczej ze znajdującym się dookoła niego targowiskiem. Plac UNITARG wokół hali z pewnością jest miejscem nieuporządkowanym, o wątpliwej estetyce. Mimo to, od lat przyciąga tłumy, w ciągu tygodnia i w soboty oferując świeże produkty spożywcze, w niedzielę zaś targ staroci, przez wielu Krakowian uważany za najlepszy w całym mieście. Plac wokół Hali Targowej stanowi obecnie istotny element społecznej układanki Grzegórzek i trudno wyobrazić sobie, aby miejsce to miało funkcjonować na innych zasadach lub, co gorsza, przestać istnieć. Wszelkie działania mające na celu rewitalizację okolicy powinny być zatem podejmowane w sposób niezwykle ostrożny, przy poszanowaniu interesów wszystkich zaangażowanych w działalność placu stron.
casus różycki
Plac przy Hali Targowej jest miejscem, które rozwija się w sposób organiczny — ingerencja w ten proces niekoniecznie musi zakończyć się sukcesem. Przykładem może być Bazar Różyckiego w Warszawie. Przed 2020 rokiem o niegdyś tętniącym życiem bazarze mówiono, że „straszy” lub „wygląda jak po apokalipsie” — chodziło tutaj przede wszystkim o wysłużoną infrastrukturę targowiska, na którą składały się głównie obdrapane drewniane budki. W związku ze złym stanem bazaru Miasto podjęło próbę rewitalizacji tego miejsca. Budki wyburzono, a na ich miejscu powstały nowoczesne pawilony handlowe za kilka milionów złotych. Niestety koszty wynajmu nowych budek, jakie Miasto przedstawiło potencjalnym sprzedawcom, okazały się zbyt wysokie i niegdyś tętniący życiem plac ostatecznie umarł. Jak informuje portal Miasto Jest Nasze, dopiero w ostatnim czasie ponownie na jego terenie zaczęli pojawiać się nowi wystawcy. Podobnych przykładów nie trzeba jednak szukać aż w Warszawie — jakiś czas temu na łamach portalu pisaliśmy bowiem o niezbyt udanych budkach, z których korzystać miały kwiaciarki oferujące swoje usługi na krakowskim rynku.
Bazar Różyckiego w Warszawie
fot.: Adrian Grycuk | Wikimedia Commons © CC BY-SA 3.0 pl
Należy mieć nadzieję, że podobna historia nie czeka placu przy Hali Targowej w Krakowie i wszelkie działania prowadzące do rewitalizacji tego miejsca będą przeprowadzone w sposób możliwie ostrożny, który nie zaburzy jego organicznego charakteru. Wpis do rejestru zabytków niech będzie zaś przyczynkiem do dyskusji nad przyszłością modernistycznej hali oraz początkiem drogi do rewitalizacji działki znajdującej się w gęsto zabudowanym centrum miasta, gdzie każdy metr kwadratowy powierzchni jest na wagę złota.