Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize
Kliknij i zobacz jak w prosty sposób opublikować swój projekt w A&B

Comfort City. Regeneracja Łodzi nabiera tempa

18 czerwca '21


Ania: Wróćmy na moment do sformułowania „miks społeczny”. Jaką rolę odgrywa w regeneracji? 

Jakub Krzysztofik: Jest jej kluczowym składnikiem. Regeneracja nie istnieje bez przeciwdziałania wykluczeniom i można ją modelować, programując konkretne funkcje i elementy urbanistyczne. Jeśli na przykład chcemy, żeby rodziny z dziećmi chętnie osiedlały się w centrum miasta, to musimy zapewnić im odpowiednią bazę: place zabaw, przedszkola, zieleń, zadbany budynek. Jednocześnie w obrębie tej samej kamienicy tworzymy tak zwane mieszkania treningowe przeznaczone dla młodzieży opuszczającej rodzinne domy dziecka, usamodzielniających się osób z niepełnosprawnością lub osób wychodzących z nałogu. I tacy sąsiedzi, jeśli stworzymy im warunki, mogą się wzajemnie wspierać poprzez akceptację. Wszyscy mają się czuć równoprawnie i godnie. I to jest kolejny element, który widzieliśmy w konsultacjach społecznych: potrzeba tożsamości. Z nią wiąże się też temat pracy, ale o tym można rozmawiać dopiero, gdy pokona się problemy społeczne. Nie chodzi tylko o to, żeby ludzie mieli dostęp do dobrej pracy, żeby ona była osiągalna na terenie zamieszkania, ale o wyrywanie z trwałego bezrobocia wynikającego z alkoholizmu, przemocy, handlu narkotykami i tak dalej. 

Zielone ściany są rozwiązaniem lokalnym, specjalnie zaprojektowanym dla Łodzi, są odpowiedzą na zagadnienie wielu ślepych ścian kamienic — przykład z ulicy Włókienniczej 11

© www.lodz.pl

Ania: Jakimi instrumentami dysponuje miasto, żeby nie doszło do sytuacji, że te świetnie zrewitalizowane budynki będą stały po prostu puste? 

Jakub Krzysztofik: Tutaj wracamy do tematu miękkiej rewitalizacji, która jest ujęta w budżetach miejskich. Zarezerwowano środki na jej pobudzanie. Nie mamy stuprocentowej gwarancji, że to zadziała, ale konieczne są inicjatywy oraz bieżące konsultacje społeczne. Konieczne jest stworzenie nowych miejsc pracy dla osób wdrażających zamiany oraz, co ważniejsze, żeby pracowały na miejscu, a nie zza biurek. Jest tu miejsce dla NGO-sów. Mamy finansowanie lokali dla osób kreatywnych, dla absolwentów, przewidziano programy aktywizacji społecznej młodzieży (rozrywka i edukacja), seniorów (integracja), młodych matek (integracja, pomoc w powrocie do pracy i wychowaniu dzieci, wsparcie psychologiczne). Do tego dochodzi program zasiedlania wyremontowanych budynków zróżnicowanymi mieszkańcami. Kolejnym etapem wynikającym z inwestycji powinna być propozycja kulturalna, na przykład rozwój teatrów, domów kultury, świetlic artystycznych. 


Ania
: Pozostając w temacie pieniędzy: jak te wszystkie inwestycje mają się zwrócić? I jaki jest udział inwestycji miejskich, a jaki prywatnych? 

Jakub Krzysztofik: Inwestycje miejskie zaczynają się nakładać z inwestycjami prywatnymi. Rewitalizacja przechodzi w regenerację. Jakość budynków, parków i ulic łącznie podnosi wartość nieruchomości, ściąga kolejnych prywatnych inwestorów i nowy kapitał. Miasto uzyskało finansowanie wynoszące pół miliarda złotych na inwestycje, a pół miliarda jest wkładem własnym. Szacujemy, że w obszarze śródmieścia ta inwestycja przyciągnie sektor prywatny, który zainwestuje kolejne cztery miliardy. W uproszczeniu: jedna miejska złotówka generuje 4 złote prywatnego kapitału od deweloperów, wspólnot mieszkaniowych, dużych korporacji. Oceniam, że obecnie zaangażowane sektora prywatnego wynosi dwadzieścia–czterdzieści procent kwoty, którą zainwestowało miasto. Docelowa proporcja to 1:4, chociaż 1:2 także będzie satysfakcjonująca. To wskaźniki, które przyjmuje się także w innych rewitalizowanych miastach. Nie można oczekiwać, że miasto wyremontuje wszystkie kamienice, władze mają stymulować i inicjować procesy, które potem powinny się toczyć własnym rytmem. Rytmem regeneracji.


Ulica Piotrkowska — dotychczas centrum życia mieszkańców miasta, otoczone pustynią zrujnowanych kamienic, po zakończeniu rewitalizacji ta sytuacja ma się zmienić, a „szanse” pozostałych ulic mają zostać wyrównane

© www.lodz.pl


Ania: A czy w rezultacie Łódź nie stanie się miastem głównie deweloperskim? 

Jakub Krzysztofik: Uważam, że nie grozi nam to. Proces równoległy do rewitalizacji to gentryfikacja. Jeżeli podnosi się wartość nieruchomości, mniej zamożni mieszkańcy są w końcu wypychani z centrum. I tak się dzieje w Krakowie i Warszawie, gdzie nie hamuje się gentryfikacji w centrum. W Łodzi do tego procesu jest jeszcze bardzo daleka droga, a przeciwdziałanie mu to wspomniana wcześniej ewaluacja regeneracji: żeby nie tworzyć enklaw bogactwa. 


Ania: Tylko że w historię Łodzi jest wpisane rozwarstwienie społeczne i tworzenie enklaw bogactwa. Czy istnieją prospołeczne regulacje miejskie, które zobowiązują na przykład prywatnych inwestorów do tego, żeby utrzymywali cenę za metr kwadratowy mieszkania w proporcji do średnich zarobków mieszkańca śródmieścia? 

Jakub Krzysztofik: Tu się nie zgadzam. Pomimo biedy (która nie odbiega od reszty miast) zaletą Łodzi jest właśnie względny brak enklaw bogactwa albo ich ułomność w pozytywnym znaczeniu. Deweloperzy w Łodzi dopiero interesują się centrum. Ich bogatsza klientela z trudem daje się przekonać do opuszczenia przedmieść, ale już ma dość tkwienia w korkach i dowożenia dzieci na zajęcia. Jest odwrotnie niż w wielu miastach. To właśnie klasy średniej brakuje w centrum Łodzi, a jest pożądana do wspomnianego miksu społecznego. Miksu miasta kreatywnego innego niż wszystkie. 


Wizualizacja Parku Staromiejskiego, wejście od ulicy Zachodniej

© www.lodz.pl


Ania: Wspomniał Pan o reindustrializacji. Czy miasto ma wizję, jakie konkretnie przemysły i branże chce sprowadzić do Łodzi? 

Jakub Krzysztofik: Nie mam na ten temat pełnej wiedzy. Ale jest oczywiste, że dla zrównoważonego miasta potrzebne są miejsca pracy, które są blisko mieszkań. Nie chcemy w Łodzi powtórzyć sytuacji z warszawskiego „Mordoru”, gdzie ludzie z dzielnic mieszkaniowych, tak zwanych sypialni, przemieszczają się gremialnie do monokultur biurowych, generując olbrzymie korki, parkując gdzie popadnie. Nowe Centrum Łodzi ma być dzielnicą z przemieszaną funkcją biurową i mieszkaniową wspartą doskonałą komunikacją zbiorową (Multimodalny Dworzec Łódź Fabryczna). Dopiero kiedy uda się to wdrożyć, mogą powstawać wyspecjalizowane miejsca pracy — drobny przemysł i wytwórczość. Myślę, że wizja władz miasta zmierza właśnie w tym kierunku. To rozwój do wewnątrz, z eliminacją presji na inwestycje na przedmieściach zarówno mieszkaniowe, jak i przemysłowe.


Ania: W jaki sposób lokalny oddział SARP, którego jest Pan prezesem, włącza się w regenerację miasta? 

Jakub Krzysztofik: Cała rewitalizacja była poprzedzona konkursem na „Modelowanie Miasta”, nad którym czuwał nasz oddział. Harmonogram był napięty, więc mamy niedosyt, potem rezultaty konkursu weszły w fazę projektową i proces przetargów. Ale może teraz, po zakończeniu rewitalizacji uda się nam zgłębić temat. Prowadzimy rozmowy z instytucją publiczną w prestiżowej śródmiejskiej lokalizacji, która jest zainteresowana konkursem dwuetapowym. To bardzo pozytywny symptom. Równocześnie obserwujemy rozstrzygnięcia konkursów miejskich, które są zawsze najlepszą metodą znajdywania kompleksowych, punktowych rozwiązań przestrzennych. Przykładem jest ostatni konkurs studialny na Ratusz przy rynku Kobro. Autorzy zwycięskiej pracy to konsorcjum: Draft + Lumioo + Projekt Officyna + AMP z Łodzi w składzie: Michał Karpiński, Łukasz Chodorowski, Piotr Cegielski, Michał Piech. 

Drugą naszą rolą jest popularyzowanie idei rewitalizacji i regeneracji. Organizujemy otwarte dyskusje na temat zrównoważonego projektowania przestrzeni publicznych. Temat zawsze wywołuje gorące dyskusje, na przykład z powodu ograniczania komunikacji samochodowej na korzyść miejskiej, ale to jest kierunek, w którym należy iść. I do takiej edukacji przykładamy dużą wagę. 

      

Trudne początki regeneracji miasta; po lewej widok na plac Wolności wieńczący ulicę Piotrkowską, po prawej widok ulicy Wschodniej 45 przed remontem; stan techniczny wielu kamienic był opłakany

www.lodz.pl


Ania
: Czy w takim razie łódzka regeneracja jest modelowym przykładem działania w obszarze przemysłowych miast? 

Jakub Krzysztofik: Tak, jako współautor koncepcji urbanistycznej bardzo identyfikuję się z takim stwierdzeniem. Punktem wyjścia były dla nas oczywiście wzorce europejskie, ale staraliśmy się narzucić Łodzi poszukiwanie własnej tożsamości i drogi: polskiej i łódzkiej. Na przykład holenderskie woonerfy były dla nas tylko punktem wyjścia. Dziś funkcjonuje ich łódzka wersja, która różni się od pierwowzoru charakterem czy spełnianiem potrzeb mieszkańców. To ulice 6 Sierpnia, Traugutta czy Piramowicza. Kolejne, na przykład Moniuszki, są w trakcie realizacji. I dziś wzorcem dla następnych miast jest ten wariant woonerfu. Inny przykład: kiedy stanąłem na ulicy Narutowicza w kierunku ulicy Wschodniej przed rozpoczęciem rewitalizacji, nie było tam ani jednego drzewa. Dzisiaj jest ich kilkaset, efekt jest porażający, zwłaszcza że jeden odcinek Wschodniej nie był objęty rewitalizacją i może stanowić punkt odniesienia do nowego podejścia. Bardzo chętnie dzielimy się naszymi modelowymi rozwiązaniami, spotykają się one z uznaniem i zainteresowaniem kolegów architektów z innych miast. Ostatnio odwiedził mnie Hubert Trammer i ocenił łódzkie rozwiązania jako „zachodnie”, w przeciwieństwie to myślenia o mieście w stolicy, gdzie przekonywanie władz do niektórych rozwiązań jest żmudne. Z kolei holenderski architekt Tobias Woldendorp we współpracy z moim kolegą Lechem Grabskim od jakiegoś czasu interesują się procesem rewitalizacji, razem organizujemy międzynarodowe warsztaty studenckie wykorzystujące doświadczenia łódzkiej rewitalizacji (warsztaty CEPTED związane z projektowaniem bazującym na bezpieczeństwie w mieście). 


Przykłady łódzkiego woonerfu: ulica Traugutta

© www.lodz.pl


Ania: Ale autorami regeneracji są wyłącznie łodzianie, tak? 

Jakub Krzysztofik: I tak, i nie. Ze względu na specyfikę i kompleksowość projektu rewitalizacji procesem kierowały międzynarodowe firmy doradcze. Kluczowe prace rewitalizacyjne były jednak powierzane firmom lokalnym. W czterech obszarach pracami kierował polski oddział SUD Architekt z Lyonu pod kierunkiem Filipa Karczemskiego, który jest łodzianinem. Wraz z łódzką pracownią DNS Lab (Karolina i Maciej Taczalscy) mieliśmy przyjemność współpracować z SUD przy części projektów. Z kolei we współpracy z firmą inżynierską EGIS Polska pod kierunkiem Zbigniewa Fijałkowskiego pracowaliśmy nad kolejnymi dwoma projektami. Trzon 3DArchitekci tworzyli w tym czasie oprócz mnie urbanistka dr Sylwia Krzysztofik oraz architekci: Patrycja Jędrzejczyk, Mateusz Andrzejewski i Paulina Murawska. 

Siłą rzeczy, architekci spoza miasta nigdy nie zrozumieją jego specyfiki tak, jak jego mieszkańcy. 


Ania: Jakie inne innowacyjne rozwiązania rewitalizacyjne warto wymienić?

Jakub Krzysztofik: Na przykład w zakresie rozwiązań stricte konstrukcyjnych — nasadzenia siedmiometrowych drzew na ulicach zrobione „na instalacjach”: woda łączy się z ogniem, kiedyś takie połączenia były niemożliwe. Wybiera się gatunki drzew odporne na niedogodności, a ulicę projektuje tak, żeby umożliwić naturalną retencję wody, która jest gromadzona w zieleńcach. Dla korzeni drzew tworzona jest specjalna spulchniona warstwa gleby nad instalacjami zabezpieczonymi twardą przeponą.


Ania: Rewitalizacja to także nieustanna negocjacja na poziomie urzędowym. Jak rozkładają się siły pomiędzy architektów, Urząd Miejski i biuro konserwatora zabytków? 

Jakub Krzysztofik: My jako architekci w ogóle nie zajmujemy się polityką, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że ten proces to polityka przestrzenna. Na moich oczach we władzach miasta nastąpił przełom. Wciąż popełnia się wiele błędów, ale to się przecież zdarza. Ja też popełniam ich wiele, prowadząc firmę, a co dopiero olbrzymia machina urzędowa. Pojawia się inercja, brak zrozumienia dla koniecznych rozwiązań, ale jest również niesłabnąca determinacja w dążeniu do finału rewitalizacji. Szczególne uznanie należy się urzędnikom średniego szczebla, którzy rzadko są doceniani publicznie, a to im zawdzięczamy tytaniczną i niezłomną pracę organiczną. Dlatego na tym etapie możemy mówić o unikalności naszych wspólnie wypracowanych z urzędnikami rozwiązań. Miasto jest liderem w inicjowaniu działań regeneracyjnych, ma plan na lata naprzód. Nareszcie! Jeśli natomiast chodzi o same struktury urzędnicze… Biuro miejskiego konserwatora w rezultacie porozumienia z wojewódzkim biurem konserwatora było odpowiedzialne za koordynację rewitalizacji. Niedawno to porozumienie wygasło, temat kontynuuje biuro wojewódzkie, a miejskie de facto przestało istnieć. Konsekwencje są takie, że osoby związane z ideą od początku, już nie pracują, a pracownicy wojewódzkiego biura nie znają dobrze tematu, co trochę spowalnia niektóre decyzje czy rozumienie regeneracji jako procesu z całą jego złożonością i wielowymiarowością. Te sprawy są do nadrobienia, bo w WUOZ również pracują wspaniali ludzie.
 

Woonerf na ulicy 6 sierpnia

© www.lodz.pl

Ania: Czy wprzemysłowym, regenerowanym mieście jest miejsce na myślenie obardzo ważnych zagadnieniach współczesnych miast — zanieczyszczeniu światłem albo realizowaniu postulatów gospodarki okrężnej?

Jakub Krzysztofik: Tak, jest dla nich miejsce, ale mają one w przypadku Łodzi inną hierarchię, bo miasto jest na swoim specyficznym etapie rozwoju. Zanieczyszczenie światłem jest doskonałym przykładem: musimy tak oświetlić wspólne przestrzenie, żeby były bezpieczne i nie przyciągały patologicznych działań, jednocześnie chcemy iluminować ulice i skwery, żeby były estetyczne. To, co możemy zrobić na tym etapie, to programować oświetlenie, które jest energooszczędne (ledowe) lub zasilane fotowoltaiką. Nie możemy jeszcze zrobić tego, co robi Europa Zachodnia, czyli redukować oświetlenia, bo tamte miasta mają zupełnie inne wyzwania społeczne. 


Ania: Czy istnieje zatem jeden przepis na udaną regenerację? 

Jakub Krzysztofik: Wyłącznie konsekwencja i czujne reagowanie na lokalne zagadnienia oraz własna droga. Przy regeneracji wykluczone jest na przykład myślenie o efekcie Bilbao. Punktowe działanie nic nie zmieni, da tylko chwilowy błysk fleszy. Ważniejsze jest projektowanie ulic, skwerów, zieleni, transportu miejskiego. Ale największa praca dotyczy przekonywania do tych rozwiązań pojedynczego mieszkańca. To on rozstrzyga o sukcesie lub porażce. Niczego nie można przeprowadzać na siłę. Ja wiem, że na pewno zostanę w mieście, z Łodzią wiążę swoją przyszłość. Nie tylko tu pracuję, ale również inwestuję tu swoje oszczędności. Po prostu wierzę w Łódź.

Ania: Czy za dziesięć, piętnaście lat nadal będzie Pan czuwał nad regeneracją, czy może zajmie się eksportem wypracowanych idei do innych miast? Zastanawiam się też, czy nie trzeba już dziś szkolić lokalnego interdyscyplinarnego zespołu, który poprowadzi ewaluację regeneracji.

Jakub Krzysztofik: To niewątpliwe wyzwanie zarówno dla władz miasta, jak i dla NGS-ów czy uczelni. Jak nadzorować złożony proces? Swoją rolę widzę w aktywnej działalności społecznej w ramach SARP. Prowadząc dialog w środowisku architektów oraz poprzez jego aktywizację i integrację, wypracowujemy konstruktywne wnioski i przedstawiamy je władzom miasta. Cieszymy się, że nasz głos jest dostrzegany i oceniany jako merytoryczny. Unikamy taniej krytyki i wikłania się w kwestie polityczne. To procentuje i jest doceniane przez naszych partnerów na różnych szczeblach samorządowej drabiny. W ten sposób liczymy, że poprzez ewaluację i właściwe kadry władze miasta unikną poważniejszych błędów przy regeneracji miasta. Staramy się też popularyzować i przybliżać zagadnienia regeneracji szerokim kręgom mieszkańców. Serce Łodzi bije coraz mocniej. Trzymamy rękę na pulsie!


Ania: Dziekuję za rozmowę.

rozmawiała: Ania DIDUCH

źródło ilustracji: www.lodz.pl 

Jakub KRZYSZTOFIK— architekt i urbanista, rocznik 1973, dyplom obronił w roku 2000. Od tego czasu prowadzi własną praktykę projektową (3DARCHITEKCI.com). Główny projektant koncepcji urbanistycznej rewitalizacji obszarowej centrum Łodzi (Obszary 1 i 4). Autor szeregu zrealizowanych i nagradzanych budynków, między innymi biurowiec Stara Drukarnia, apartamentowiec Słoneczne Tarasy, Laboratoria Wydziału Ochrony Środowiska PŁ. Dodatkowo ukończył studia doktoranckie, konserwację zabytków, marketing i zarządzanie oraz kurs filozofii. Wykładowca na Uniwersytecie Łódzkim oraz Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania. Od 2019 roku prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich Oddział Łódź.

Głos został już oddany

Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Lakiery ogniochronne UNIEPAL-DREW
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE