Rozmowa pochodzi z A&B 06 | 2023
Codziennie projektowe sumienia są ścigane przez wyrzuty. Albo te generowane plastikowym opakowaniem wyrzucanym po zjedzonym w biegu lunchu, albo te znacznie większego kalibru, związane z pytaniem, dokąd prowadzi nasze wyklikiwanie kolejnych metrów kwadratowych PUM-u. Przemierzamy zagraniczne magazyny, portale, strony, podróżujemy palcem po mapie, pielgrzymujemy do kolejnych budynków pereł. Generujemy obietnice projektowe i marzymy, że może kiedyś i nasze dzieło odwiedzą pielgrzymi.
Czy musimy więc zadręczać się pytaniami o liczbę drzew, którą poświęcimy na kolejną dokumentację, o pochodzenie prądu w gniazdku zasilającym nasz komputer i wreszcie kto i jak będzie mieszkał w projektowanym właśnie osiedlu? Czy musimy każdą kreskę analizować, zadawać do każdego rozwiązania setki niewygodnych pytań? Przecież ostatnie słowo ma inwestor, inwestor i urząd. O współczesnym budownictwie i prawach człowieka rozmawiamy z Annabel Short.
Edyta Skiba: Czy mogłabyś wyjaśnić, w jaki sposób kwestie takie jak godność wiążą się z budownictwem, architekturą oraz przestrzeniami miejskimi?
Annabel Short: Trudno znaleźć powody, dla których wymienione obszary nie byłyby powiązane z zagadnieniem godności. Jest wiele czynników wpływających na sposób, w jaki możemy żyć. Weźmy na przykład zdrowie, tu pojawiają się pytania o to, czy ludzie mają dostęp do czystego, świeżego powietrza, zdatnej do spożycia wody bieżącej, odpowiednich udogodnień sanitarnych, miejsca do mieszkania zapewniającego ciepło lub chłód w zmieniającym się klimacie. Oprócz tego mamy wiele zagadnień związanych ze zdrowiem psychicznym, na przykład czy osoby mają zapewniony dostęp do przestrzeni zewnętrznych lub czy czują się bezpieczne podczas przemieszczania się po mieście niezależnie od pory dnia. Podstawę dla każdego z tych zagadnień stanowi założenie, że godność jest nieodłącznym elementem każdej ludzkiej jednostki, dlatego bardzo ważne jest, abyśmy nie przestali zadawać pytań o to, czy miasto, lub jakaś jego przestrzeń, jest inkluzywne czy segregujące, rozszerzające lub zawężające ludzką możliwość prowadzenia godnego życia. Zdanie sobie sprawy z tego, że badania z zakresu praw człowieka nie rozwinęły się zbytnio w ostatnim czasie, spowodowało, że zainteresowałam się tym tematem. Analizowanie go oznaczało śledzenie i rozpracowywanie mechanizmów władzy i podejmowania decyzji, rozróżnianie rodzajów odpowiedzialności w nie zaangażowanych, badania, kim są aktorzy w poszczególnych procesach, jakie są powody ich zainteresowania poszczególnymi tematami i projektami.
Cykl życia środowiska zurbanizowanego
© archiwum Annabel Short
Edyta: Kim są i jakie role odgrywają w stosowaniu w sektorze budowlanym praw człowieka główni aktorzy procesów tworzenia miasta?
Annabel: W ramach prac prowadzonych w Instytucie Badań nad Prawami Człowieka, stworzyliśmy wraz z naszymi partnerami raport „Wytyczne dla włączania godności do środowiska budowlanego” (ang. Framework for Dignity in the Built Environment), stanowiący zbiór wskazań, w jaki sposób można osiągać poszanowanie dla praw człowieka w tym sektorze usług. Wyznacza on głównych aktorów uczestniczących w cyklu życia budynków — są nimi mieszkańcy, pracownicy budowlani, najemcy mieszkań umieszczeni w samym centrum zainteresowania. Poruszanie się po cyklach projektowych w obrębie wyznaczonego przez te role obszaru oznacza poruszanie się pomiędzy takimi organami, jak urzędy, które uchwalają plany zagospodarowania, wskazują strefy i obszary zabudowy o różnych funkcjach. Na ich decyzje nakładają się działania sektora finansowego, które mogą sprzyjać lub uniemożliwiać respektowanie praw człowieka lub celów z zakresu ochrony środowiska. Odpowiednie poprowadzenie interesów tych dwóch głównych aktorów we wczesnych fazach zarządzania przestrzenią może stworzyć środowisko, w którym architekci, projektanci oraz firmy budowlane będą działać w odpowiedzialny sposób. Tymczasem grupy te — poprzez lobbing i działanie na rzecz propagowanych przez siebie poglądów — mogą znacząco wpływać na decyzje podejmowane w pierwszych fazach miejskich projektów. Skierowanie uwagi na role, jakie odgrywają w procesie kreowania miasta i cyklu życia budynków, może pomóc w kierowaniu całego budowlanego ekosystemu w lepszym, bardziej zrównoważonym kierunku.
Edyta: Może się wydawać, że temat sposobu prowadzenia inwestycji w mieście jest zbyt niewygodny do publicznego omawiania zarówno dla polityków samorządowych, jak i dla mieszkańców miasta. Media podnoszą kwestie bezrobocia, rosnących cen energii czy wody, ale ich powiązanie z sektorem budowlanym jest ciągle pomijane. Dzieje się tak pomimo tego, że około 60 procent światowych zasobów jest skumulowane w przemyśle budowlanym, a około 37 procent emisji CO2 pochodzi z tego samego obszaru ludzkiej działalności. Czy ta tendencja nie powinna ulec zmianie?
Annabel: Duża część mojej pracy dotyczy właśnie zwracania uwagi na to, w jaki sposób budownictwo i wiążący się z nim proces decyzyjności łączy się z tak szerokimi i ważnymi tematami jak odporność na zmiany klimatu, ceny energii, nierówności, w tym również w dostępie do zatrudnienia. Jednym z największych wyzwań jest fakt, że sektor ten jest niezwykle skomplikowanym ekosystemem włączającym wielu różnorodnych aktorów. Często najważniejsze decyzje zapadają za zamkniętymi drzwiami, a korupcja stanowi ogromną przeszkodę we wdrażaniu zmian. Wskazywanie problemów i powiązań między nimi jest jednak kluczowe dla odblokowania ogromnego potencjału, jaki ma budownictwo. W ostatnich latach można zaobserwować zmiany na lepsze, chociażby w rosnącej świadomości wpływu budownictwa na zmianę klimatu. „Prawo do miasta” oraz oddolne ruchy komunalne wzmacniają znaczenie społecznego wymiaru miasta, a grupy architektów i innych działaczy postulują zmianę w sektorze ekonomicznym, konieczną do wprowadzania kolejnych realnych zmian w każdym z obszarów.
Edyta: Jak zatem mogłoby wyglądać dostatnie miasto respektujące prawa człowieka?
Annabel: Wyobraźnia jest tutaj kluczowa. Pomaga otworzyć się na zmianę sposobu myślenia, a także utrzymać zorientowany na zmianę kurs codziennej praktyki projektowej. Jeden z projektów, nad którym właśnie pracujemy, „Budownictwo współczesne i przyszłości” (ang. Building for Today and the Future), skupia się na tym, jak powinna wyglądać „sprawiedliwa przemiana” środowiska budowlanego oraz jakie ścieżki prawne i praktyczne możemy wskazać, aby jej wdrożenie stało się możliwe. Dla mnie dostatnie miasto działające zgodnie z prawami człowieka to miejsce, w którym wiek, pochodzenie, płeć, status uchodźcy czy zasobność materialna nie stanowią przeszkody do życia pełnią życia. Gdzie każda osoba może znaleźć inspirującą dla siebie przestrzeń i mieć wpływ na kształtowanie przestrzeni dookoła. Wyobrażam sobie również, że jest to miasto, które zapewnia architektom, projektantom i inżynierom budownictwa większe możliwości do wykorzystywania swoich umiejętności dla dobra publicznego.
Edyta: Czy w przyszłości nie będzie to jeden z obszarów, na którym miasta będą z sobą współzawodniczyć?
Annabel: Oczywiście i w wielu miejscach tak już się dzieje. W wielu rejonach świata mogliśmy zaobserwować miasta pokazujące, że mogą wyprzedzić rząd w kwestii przyjmowania migrantów, ochrony praw pracowniczych, przeciwdziałania zmianom klimatu czy podejmowania działań na rzecz odpowiedniego mieszkalnictwa. Można również znaleźć grupy miast, które otwarcie deklarują, że chciałyby uczestniczyć w międzynarodowej debacie dotyczącej praw człowieka i zmian klimatycznych. Jednym z powodów, dla których tak się dzieje, jest zapewne rosnąca populacja miast. Lokalne władze są najbliżej swoich mieszkańców i najlepiej znają ich potrzeby, więc chęć włączenia się w dyskurs jest oczywista i zrozumiała. Miasta powołały międzynarodowe sieci wzajemnego wsparcia, jak ICLEI (Local Governments for Sustainability), C40 czy Eurocities. Nie chodzi więc tylko o współzawodnictwo, ale przede wszystkim o wzajemne wspieranie się i współpracę. Dobrym przykładem jest ogłoszona niedawno współpraca między Departamentem Stanu USA, ICLEI oraz Instytutem Ameryk (Institute of the Americas) mająca na celu wypracowanie sprawiedliwych zasad transformacji miejskich. Równie ważny jest kontekst lokalny zapewniający dynamiczny dialog między międzynarodowymi narzędziami i praktykami a lokalnymi politykami tworzonymi oddolnie.
Edyta: Nadal jednak wprowadzenie zasad praw człowieka do sektora budowlanego wielu osobom może się wydawać utopią. Gdzie powinniśmy zatem zacząć wprowadzać zmiany, aby mogły stać się one rzeczywistością?
Annabel: Trzeba pamiętać, że już teraz wiele osób pracuje nad wprowadzeniem praw człowieka na tym polu, jednak być może nie dzieje się to pod nazwą wybranej organizacji. Jednym z pierwszych kroków może być wdrożenie zasad bezpieczeństwa i zdrowia w miejscu pracy lub przeciwdziałanie dyskryminacji. Oczywiście nasze codzienne życie stawia wiele wyzwań przed ideą praw człowieka, często stawiając pod znakiem zapytania celowość projektu lub podejmowanych działań. Stale jednak powtarzam — nawet samej sobie — że obecny stan świadomości i poziom życia zawdzięczamy tym ludziom, którzy przed nami podjęli starania na rzecz praw człowieka. Bardzo ważnym krokiem może być również wprowadzenie wytycznych pozwalających zachować wrodzone prawa jednostki. Mam również nadzieję, że moja codzienna praca badawcza przyczynia się do wdrażania praw człowieka w coraz większym obszarze sektora budowlanego. Podczas pandemii Covid-19 stało się jasne, że prawo do odpowiednich warunków mieszkaniowych czy zdrowia psychicznego należy do kluczowych praw, co znajduje odzwierciedlenie również w prawodawstwie. Międzynarodowe przepisy udowodniły także, że prywatni przedsiębiorcy i rządy mogą dużo bliżej z sobą współpracować. Istnieją, jak widać, różne metody na wdrożenie współpracy, choćby poprzez prawo zamówień publicznych. Doktryna architektoniczna, która uformowała się po zakończeniu drugiej wojny światowej, nieustannie balansuje między siłami rządowymi a lokalnymi. Bardzo istotne jest, aby lokalnie prowadzone polityki uwzględniły prawne zagadnienia i obowiązki z zakresu architektury, ale również, aby architektura była świadoma, że jest nierozerwalnie związana ze światem samorządów lokalnych. W prowadzonych przez nas badaniach pokazujemy, że zawsze można znaleźć sposób na wdrożenie choćby najbardziej podstawowych praw człowieka. Oczywiście najlepiej jest zaczynać wprowadzać zmiany we własnej organizacji, na przykład poprzez odpowiednio kształtowane pytania. Nie zawsze będzie to łatwy proces, wiele zależy od tego, kto zasiada z nami do dyskusji, a także od lokalnego kontaktu, w tym politycznego.
Edyta: Dla architektów ich dzieła nadal są dziełami sztuki, dla inwestorów to źródła przychodów, nawet jeżeli to budynki mieszkalne.
Annabel: Sądzę, że sposoby oceniania budynków to obecnie jedno z największych wyzwań, przy czym stwarzają też możliwości do wdrażania nowych pomysłów. Tradycyjne skupienie się na nabywaniu jest zdeterminowane przez koszty i harmonogram. Jednak baza danych zawierająca 16 tysięcy projektów infrastrukturalnych pokazała, że tylko 8,5 procent projektów zrealizowano w zakładanym czasie i budżecie, więc również i na tym polu projekty zawodziły. Wczesne podjęcie działań na rzecz społeczności, łagodzenia społecznych i środowiskowych zagrożeń mogły odblokować wiele nowych możliwości i sprawić, że projekt stanie się bardziej zrównoważony. Architekci i architektki muszą odnaleźć się w ciekawej, choć trudnej roli, pomiędzy użytkownikami budynku a jego inwestorem.
Infografika przedstawia kontinuum ryzyka związanego z prawami człowieka i odpowiedzialności w całym cyklu — życia środowiska zbudowanego, wzajemne powiązania między podmiotami oraz punkty wzajemnego oddziaływania między nimi. Dystrybucja władzy między tymi podmiotami w dużej mierze determinuje charakter środowiska zbudowanego — oraz to, czy odpowiada ono jedynie wąskim interesom finansowym, czy również potrzebom użytkowników, społeczności i pracowników, zwłaszcza tych najbardziej narażonych.
© archiwum Annabel Short
Edyta: Nieustający wzrost gospodarczy nie zaciera różnic między klasami społecznymi, a wręcz je pogłębia. Czy nie powinniśmy zatem ustanowić nowych zasad lub priorytetów przeciwstawiających się konsumpcjonizmowi?
Annabel: Paradygmat wzrostu za wszelką cenę wskazuje wiele wyzwań, z jakimi musi mierzyć się sektor budowlany: poczynając od nietypowych zmian klimatycznych, poprzez kryzys mieszkalnictwa, a na wykorzystywaniu i wypaleniu pracowników kończąc. Struktura praw człowieka może być zastosowana choćby do śledzenia, kto zyskuje, kto ponosi ryzyka, a kto straty na podstawie ekonomicznie prowadzonego procesu podejmowania decyzji, w tym również dzięki wpisaniu w międzynarodowe prawo definicji ważnych dla odpowiedzialności. Mam tutaj na myśli na przykład prawo do odpowiedniego mieszkania obejmujące siedem podstawowych elementów, między innymi dostępność, możliwość zamieszkania i bezpieczeństwo własności.
Edyta: Jak zmienia się kwestia praw człowieka w budownictwie w różnych regionach świata?
Annabel: Każdy z regionów lub państw ma swoich rzeczników działających dla zapewnienia praw człowieka, w powiązaniu z lokalną specyfiką uwzględniającą rolę poszczególnych międzynarodowych podmiotów oraz przepływy finansowe. W raporcie „Godność w projektowaniu” (ang. Dignity by Design) jako przykład znalazła się analiza Johannesburga, miasta, w którym dziedzictwo apartheidu znalazło silne odzwierciedlenie w tkance i w którym zmiana przestrzeni materialnej może nastąpić dopiero w ślad za zmianą paradygmatów. W Stanach Zjednoczonych, gdzie mieszkam, miasta nadal są kształtowane poprzez segregujące wzorce wymagające zmian organizacyjnych w przestrzeni i poważnych zmian politycznych. We wspomnianym raporcie celowo porównujemy oceniane w tym samym czasie miasta, nawet jeżeli położone są na różnych kontynentach. W pierwszym cyklu porównywaliśmy Pragę w Czechach z Lagos w Nigerii. Kluczowym spostrzeżeniem z Pragi była potrzeba silniejszego przywództwa i spójnej wizji na szczeblu krajowym i gminnym koordynowanej przez agencję dystrybuującą środki finansowe adekwatnie do potrzeb danej społeczności. W przypadku Lagos, choć wprowadza się sporo elementów polityki klimatycznej, funkcjonują one jednak w oderwaniu od społeczności, ponieważ niemal dwie trzecie mieszkańców tego miasta żyje na osiedlach bez pozwoleń. W kwestii zielonej transformacji ważne są również kolonialna przeszłość i dynamika politycznych rozmów. Równie istotna jest dynamika dostaw: środki mające na celu „zazielenienie” jednej gałęzi gospodarki mogą brać się z eksploatacji źródeł w innych krajach lub regionach świata.
Miasto
rys.: Michał Kołodziej
Edyta: Czy istnieje etyczna lub polityczna cena, którą miasto lub państwo może zaakceptować, aby zapewnić godne życie swoim mieszkańcom?
Annabel: Idea praw człowieka bazuje na ich niepodzielności — promowanie lub zapewnianie jednego prawa nie powinno odbywać się kosztem drugiego lub innych praw. Dlatego w idealnym świecie odpowiedź brzmiałaby: nie, nie można wymieniać jednego prawa na drugie. W praktyce dochodzi tu do wielu napięć, których najlepszym przykładem jest budowa zapory lub innego zbiornika magazynującego wodę wiążąca się z przeniesieniem wioski, miasteczka lub kilku miast. Zalane zostaną domy konkretnych osób, ich dotychczasowe życie zostanie przekreślone i będą musieli budować swoją tożsamość w nowych realiach. Powstaje zatem pytanie o cel projektu i jego zasadność. Czy można go zrealizować przy jednoczesnym zminimalizowaniu przesiedleń? W zagadnieniu tym pojawią się również kwestie związane z niedyskryminacją, znaczącą i jakościową partycypacją, prawami własności oraz dobrowolną i świadomą zgodą na zmianę.
Edyta: Czy prawa człowieka nadal są cenione w kapitalistyczno-populistycznym społeczeństwie?
Annabel: Trzeba tutaj zauważyć, że w ciągu ostatnich trzech dekad nastąpiła dynamiczna ewolucja praw człowieka, wiążąca je silniej z rolą sektora prywatnego. Mimo że obowiązki należące do rządu oraz sektora prywatnego są jasno określone, to skrzyżowanie tych dwóch obszarów jest absolutnie podstawową i fundamentalną kwestią. Z powodu niejasnego stosowania przepisów budowlanych i rozmytego ich weryfikowania i egzekwowania, w ostatnim trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii zginęło znacznie więcej osób niż gdyby prawo było respektowane. W wielu wypadkach do ustępstw dochodziło ze względu na korzyści polityczne. W kontekście rosnącego populizmu prawa człowieka odgrywają bardzo ważną rolę w dążeniu do jak największego poszerzenia przestrzeni, dla tych, którzy znajdują się poza głównym nurtem władzy. Sądzę, że warto pamiętać, że rosnący w siłę populizm ma swoje początki także w ekonomicznej separacji ludzi. Język praw człowieka musi ewoluować, stać się jednocześnie bardzo ważny dla ludzi i bliski ich codziennym działaniom. Praktyka „przekładania” praw na kontekst środowiska zbudowanego jest, jak sądzę, niesłychanie ważną kwestią.
Edyta: W raporcie „Dignity by Design” wspominasz, że ziemia jest jednym z nieodnawialnych zasobów. Jak zatem powinniśmy nią zarządzać?
Annabel: To wielkie pytanie! Ziemia — oraz związane z nią kwestie własności, planowania i użytkowania — leży u podstaw doświadczeń wielu ludzi i możliwości, jakie stwarza środowisko zbudowane. Projekt „Dignity by Design” uznaje ziemię za najważniejszy czynnik i to od niej rozpoczyna się cykl życia w sektorze budowlanym. Właśnie rozpoczęliśmy prace nad mapowaniem struktury własności gruntów w czterech miastach, korzystając z wniosków wyciągniętych z podobnego, pilotażowego badania przeprowadzonego w Kairze. Jak można wzmocnić przejrzystość kształtowania teraźniejszości i przyszłości miast i kto za to odpowiada. Sposób zarządzania ziemią zależy od lokalnego kontekstu społeczno-gospodarczego. Wybrana metoda zarządzania powinna być także powiązana z potrzebami mieszkańców miast, co łączy się z potrzebą spójnej polityki oraz finansowania zgodnego z tymi celami.
Annabel Short
© archiwum Annabel Short
Edyta: Percepcja świata jest bardzo silnie związana z własnością prywatną. Czy w dobie kryzysu ekologicznego i ekonomicznego nie powinna być ona ograniczona?
Annabel: Kluczową częścią tego pytania jest to, kto kryje się pod pojęciem „my”. W niektórych kontekstach rozszerzenie własności na tych, którzy wcześniej nie mieli dostępu do własności, może prowadzić do istotnej zmiany we władzach. Natomiast nadmierna konsolidacja własności może ograniczyć lub wręcz podważyć zdolność ludzi do godnego życia. Coraz to większą uwagę zwraca się na rzadki zasób, jakim jest ziemia. Jej znaczenie jest badane, począwszy od strategii opodatkowania od wartości gruntów stosowanego w Bejrucie, poprzez modele CLT (Community Land Trust) lub REIT (Real Estate Investment Trust) oraz coraz większą świadomość ich roli na rynku mieszkaniowym, po analizę wzorców własności w miastach w Chinach — oraz to, jak jest ona wyceniana i wykorzystywana.
Edyta: Dziękuje za rozmowę.
Rozmawiała: Edyta Skiba
ilustracje: Michał Kołodziej