Oglądnij transmisje LIVE z jesiennej edycji Festiwalu Otwartych Pracowni Architektonicznych 2024
Oglądnij LIVE-wideo z pracowni biorących udział w jesiennej edycji Festiwalu Otwartych Pracowni Architektonicznych 2024 YouTube A&B Facebook A&B Festiwal Otwartych Pracowni Architektonicznych - jesień 2024
 
timer
 
timer
timer
JUTRO o 13.00!
DZISIAJ o 13.00
TRWA LIVE!
AFTERPARTY!
expand
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Konkursy i przetargi, czyli co dalej z Krakowem – rozmowa z Jerzym Muzykiem

08 marca '21

O roli Głównego Architekta Miasta, konkursach architektonicznych i planach rozwoju Krakowa z Jerzym Muzykiem, Zastępcą Prezydenta Miasta Krakowa ds. Zrównoważonego Rozwoju, rozmawia Małgorzata Tomczak.

Małgorzata Tomczak: Panie Prezydencie, przed objęciem funkcji wiceprezydenta pracował Pan w krakowskim magistracie i był Dyrektorem Wydziału Architektury i Urbanistyki.

Jerzy Muzyk: Dawno temu, w latach 2003–2005.


Małgorzata: Zreformował Pan ten Wydział i bardzo dobrze nim zarządzał. Takie opinie w środowisku architektów krążą do dzisiaj. W tym kontekście chciałabym zapytać o rolę Głównego Architekta Miasta. Obecnie Wydział ten znajduje się pod Pana nadzorem, a funkcję Głównego Architekta Miasta pełni Tomasz Bobrowski.

Jerzy Muzyk: Może odpowiem tak: to jest stan, który panował, gdy objąłem stanowisko wiceprezydenta. Architekt Tomasz Bobrowski został powołany na Głównego Architekta Miasta przez prezydenta Jacka Majchrowskiego po zakończeniu pełnienia tej funkcji przez profesora Andrzeja Wyżykowskiego. Tomasz Bobrowski na pewno w sensie stylu funkcjonowania jest inną osobowością niż wspomniany profesor Wyżykowski. Nie zmienia to jednak faktu, że osobiście bardzo sobie cenię pana Tomasza Bobrowskiego w roli Głównego Architekta Miasta. Ma on własne doświadczenie architektoniczne i jako praktyk często prezentuje podejście bardzo wyważone, zdroworozsądkowe. Może tego nie widać na pierwszy rzut oka, ale to jest ogromny orędownik upraszczania wielu procedur w Wydziale Architektury i Urbanistyki, co jest rzeczywistym wsparciem dla środowiska projektowego w mieście. Nie zmienia to faktu, że w kontekście niektórych rozwiązań projektowych, w jego ocenie wymagających modyfikacji adekwatnej do wymogów stawianych przez przestrzeń naszego miasta, jest bardzo pryncypialny. Ja, będąc prawnikiem z wykształcenia, nie jestem kompetentną osobą do oceny projektów pod względem ich jakości, co najwyżej wyrażam swoje subiektywne zdanie. Moim zadaniem jest nadzorowanie od strony formalno-prawnej postępowań administracyjnych prowadzonych w Wydziale Architektury i Urbanistyki. Trzeba jednak podkreślić, że inżynier Bobrowski zarówno poprzez swój udział w zespole architektoniczno-urbanistycznym funkcjonującym w Wydziale Architektury i Urbanistyki, jak i zaangażowanie przy problematycznych kwestiach zgłaszanych do mnie, czy to przez inwestorów, czy też projektantów, wspomaga mnie swoimi cennymi radami bazującymi na dużym doświadczeniu projektowym. Podsumowując: cenię sobie współpracę z Tomaszem Bobrowskim w roli Głównego Architekta Miasta Krakowa.

Kraków — strefy rozwoju gospodarczego i kampusy uniwersyteckie

źródło: Urząd Miasta Krakowa, rys.: Małgorzata Flis


Małgorzata: W środowisku krakowskich architektów, ale nie tylko krakowskich, Tomasz Bobrowski jest odbierany jako bierny Główny Architekt Miasta. Trzyma się raczej z boku, rzadko przychodzi na dyskusje architektoniczno‑urbanistyczne, albo wychodzi z takich spotkań bardzo szybko, nie moderuje dyskusji w zakresie swoich kompetencji, nie chce udzielać wywiadów.

Jerzy Muzyk: Zapewne Tomasz Bobrowski woli zajmować się pewnymi konkretnymi sprawami i to jest bardzo dobre.


Małgorzata: Konkretami — co pan Prezydent ma na myśli?

Jerzy Muzyk: Konkretami, czyli konkretnymi zamierzeniami inwestycyjnymi. Ostatnim tego najlepszym przykładem jest konkurs na Krakowskie Centrum Muzyki, gdzie — trzeba przyznać — sprawność współpracy z SARP i w ogóle organizacja tego konkursu od momentu powzięcia idei powrotu do budowy Centrum Muzyki na Cichym Kąciku jest ogromną zasługą Tomasza Bobrowskiego. Sprawnie wszystko synchronizował, pilnował terminów współpracy z Agencją Rozwoju Miasta Krakowa, która została desygnowana przez Prezydenta Jacka Majchrowskiego do ogłoszenia i przeprowadzenia tego konkursu. Swoją drogą powierzenie tego zadania Agencji Rozwoju Miasta Krakowa i wyjście poza struktury miejskie było oczywiście dobrym rozwiązaniem. Konkurs został przeprowadzony szybko, sprawnie, zgodnie z PZP [Prawo Zamówień Publicznych — przyp. red.], co jest dla nas ogromnie istotne. Mamy rozstrzygnięcie i szanse na realizację w bardzo szybkim terminie. Prezydent Jacek Majchrowski na pierwszym spotkaniu dotyczącym tej inwestycji stwierdził, że jeśli uda nam się to zrobić do końca bieżącej kadencji, czyli do listopada 2023 roku, to na pewno mamy prawo do wpisu do Księgi rekordów Guinessa, biorąc pod uwagę cykl przygotowawczy i realizacyjny inwestycji tego typu. To jest inwestycja na ponad sto milionów złotych, obejmująca budowę sali koncertowej na tysiąc osób. Ma się w niej znaleźć siedziba orkiestr miejskich [Capella Cracoviensis i Sinfonietta Cracovia — przyp. red.], zresztą potwierdziły tę potrzebę konsultacje społeczne, które w tej sprawie trwają od jakiegoś czasu. Uczestniczyłem w pierwszym dniu konsultacji z mieszkańcami i w jej trakcie ani razu nie pojawiła się wątpliwość, czy Centrum Muzyki jest potrzebne. To dla mieszkańców Krakowa, melomanów i środowiska muzycznego Krakowa paląca potrzeba, która od lat oczekuje na realizację. To nie była też dyskusja dotycząca lokalizacji: na Grzegórzkach wspólnie z Marszałkiem Województwa Małopolskiego czy też na Cichym Kąciku. To była dyskusja głównie na temat programu funkcjonalno-użytkowego przyszłego Centrum, aby był to przede wszystkim dom dla orkiestr miejskich i żeby inne funkcje uzupełniające nie zdominowały tej podstawowej, poświęconej muzyce.

Małgorzata: O konkursie na Centrum Muzyki jeszcze porozmawiamy, wróćmy na chwilę do Architekta Miasta. To upraszczanie procedur brzmi świetnie, tylko czy Kraków nie zasługuje na Architekta Miasta z prawdziwego zdarzenia: z wizją, odważnego moderatora dyskusji o mieście?

Jerzy Muzyk: Wracając do obecnego Głównego Architekta Miasta, chciałbym jeszcze raz podkreślić, że mnie z Tomaszem Bobrowskim bardzo dobrze się współpracuje. Jak już wspomniałem, ma inny styl pełnienia funkcji Głównego Architekta Miasta niż profesor Wyżykowski. A to, że bardziej woli się angażować w rozwiązywanie konkretnych problemów architektonicznych w mieście, myślę, że jest jego zaletą.


Małgorzata: A kto w krakowskim magistracie odpowiada za kwestie rozwoju miasta? Pytam o to dlatego, że pewne kompetencje należą bezpośrednio do Pana, a inne do wiceprezydenta Andrzeja Kuliga. Pan odpowiada, między innymi, za Wydział Architektury i Urbanistyki, Wydział Planowania Przestrzennego, Biuro Miejskiego Konserwatora Zabytków, Wydziały ds. Jakości Powietrza, Geodezji, Kształtowania Środowiska, Strategii Planowania i Monitorowania Inwestycji oraz Przedsiębiorczości i Innowacji, Zarząd Zieleni Miejskiej, Agencję Rozwoju Miasta Krakowa czy spółkę Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A. Prezydent Kulig z kolei nadzoruje, między innymi, Zarząd Dróg Miasta Krakowa, Zarząd Inwestycji Miejskich, spółkę Miejska Infrastruktura Sp. z o.o. Czy jest ktoś, kto te kompetencje w zakresie planowania i strategii rozwoju miasta i działań przestrzennych koordynuje, aby miasto miało wspólną wizję tego, jak Kraków się ma rozwijać przestrzennie i żeby się między poszczególnymi wydziałami i prezydentami nie „rozjeżdżało”?

Jerzy Muzyk: W naszej ocenie się nie „rozjeżdża”. W pionie prezydenta Kuliga jest między innymi Zarząd Inwestycji Miejskich, który przeprowadza wiele głównych inwestycji infrastrukturalnych, na przykład III etap szybkiego tramwaju Krowodrza Górka–Górka Narodowa, rozbudowę alei 29 Listopada, nadzoruje Zarząd Dróg Miasta Krakowa (ZDMK), który prowadzi w imieniu Miasta w ramach partnerstwa publiczno-prywatnego realizację IV etapu szybkiego tramwaju (Meissnera–Mistrzejowice). Prezydent Andrzej Kulig sprawuje też nadzór nad spółkami komunalnymi (MPEC, MPWiK, MPO) czy też nad niedawno powstałą jednostką miejską Klimat–Energia–Gospodarka Wodna (KEGW).

Kraków — przestrzenie publiczne

źródło: Urząd Miasta Krakowa, rys.: Małgorzata Flis


Małgorzata: Czyli kładki też należą do prezydenta Kuliga? Ostatnio na tak ważną i prestiżową przestrzeń łączącą Zwierzyniec z Dębnikami ogłoszono licytację, nawet nie przetarg, zamiast konkursu.

Jerzy Muzyk: Tak, też. Pion prezydenta Kuliga realizuje inwestycje, które już są rozpoczęte, albo są tak mocno przygotowane na etapie koncepcyjnym, że to jest już faza realizacyjna. Natomiast opracowywanie strategii rozwoju miasta jest w moim pionie. Proszę pamiętać, iż pełna nazwa mojej funkcji to Zastępca Prezydenta do Spraw Zrówno­ważonego Rozwoju. Cały pion strategii, monitorowania i planowania inwestycji jest u mnie. Jego szefową jest dyrektorka Anna Sochacka. My tak naprawdę koordynujemy te wszystkie działania związane z inwestycjami, które są w mieście, które są planowane, budżetowane. Prezydent Andrzej Kulig jako I Zastępca Prezydenta ma absolutnie pełne rozeznanie we wszystkich inwestycjach realizowanych w mieście i współtworzy cały program inwestycyjny, wskazując na te elementy strategii rozwoju miasta, które wymagają urzeczywistnienia w drodze konkretnych projektów inwestycyjnych, powierzane następnie do realizacji Zarządowi Inwestycji Miejskich czy też ZDMK. W tym miejscu warto podkreślić, że decyzją prezydenta Majchrowskiego, i to jest akurat w moim pionie, powołano Agencję Rozwoju Miasta Krakowa. Geneza powstania tej spółki wiązała się z faktem, że poprzednia Agencja Rozwoju Miasta Spółka Akcyjna (ARM) od dłuższego czasu de facto była wyłącznie operatorem Tauron Areny. ARM, powołana uchwałą w 1996 roku, zrealizowała między innymi I etap szybkiego tramwaju Rondo Mogilskie, ale później skoncentrowała się głównie na realizacji Areny, co było wyjątkowym wyzwaniem ze względu na skalę (największa hala widowiskowo-sportowa w Polsce).


Małgorzata: Trochę to skomplikowane.

Jerzy Muzyk: Doszliśmy do wniosku, że prowadzenia takiego obiektu — największej hali widowiskowo-sportowej w Polsce, jednej z większych w Europie — nie można łączyć z innymi zadaniami. Również struktura kadrowa ówczesnego ARM-u została zdominowana przez zarządzanie tym obiektem, który miasto Kraków będzie spłacało do 2027 roku (pozostało jeszcze blisko 300 milionów do spłacenia). Należało wyłączyć do odrębnego podmiotu realizację zadań strategicznych określonych w Strategii Rozwoju Miasta Krakowa „Tu chcę żyć. Kraków 2030”, która była przyjęta uchwałą Rady Miasta w lutym 2018 roku. Gdy zostałem powołany przez prezydenta Majchrowskiego na stanowisko Zastępcy ds. Zrównoważonego Rozwoju, chciałem przede wszystkim doprowadzić do tego, abyśmy rozpoczęli realizację tej świeżej strategii, która między innymi wskazywała kilka takich miejsc w mieście, których rozwój, przeobrażenie oraz zmiana dotychczasowej funkcji mają fundamentalne znaczenie dla przyszłości Krakowa. Należy pamiętać, że wspomniana strategia jest wynikiem pracy niemal tysiąca różnego rodzaju konsultantów w ciągu pięciu lat, więc jest to dokument, który ma historyczną wagę. Wiem, że dzisiaj dekada to już nie jest tak długi czas i już teraz rozpoczynamy przygotowanie pewnych założeń do aktualizacji tej strategii w związku z obecną sytuacją. Ta pandemiczna rzeczywistość musi mieć wpływ na to, co się dzieje, ale równocześnie chcemy wydłużyć tę strategię do 2050 roku.


Małgorzata: W dobrze zarządzanych, choćby skandynawskich, miastach to się tak właśnie odbywa. W skali miasta decyzje, które podejmuje się szybko, zazwyczaj nie są decyzjami dobrymi.

Jerzy Muzyk: Proszę zwrócić uwagę na to, z czym mamy do czynienia w tej strategii. Mamy wyznaczone takie obszary, jak Płaszów–Rybitwy (umownie nazywane w strategii Nowym Miastem), mamy wyznaczone Air Port City i mamy Nową Hutę Przyszłości. I tak naprawdę na starcie w bieżącej kadencji zinstytucjonalizowana była realizacja tego ostatniego projektu, czyli Nowa Huta Przyszłości, poprzez powołanie spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A., której prezesem jest Artur Paszko. Ma ona wyznaczone cztery grupy zadań: Centrum Przemysłowo-Logistyczne „Ruszcza”, Park Naukowo‑Technologiczny „Branice” czy też zadania związane z rekreacją, jak „Przylasek Rusiecki”, „Błonia 2.0”. Bardzo istotna dla całego tego projektu jest rozbudowa ulicy Igołomskiej. Nowa Huta Przyszłości S.A. to również nasz emisariusz w rozmowach na temat zagospodarowania terenów uwalnianych przez hutę ArcelorMittal w związku z ograniczeniem ich aktywności. Ale poza Nową Hutą należało też przyjąć do realizacji pozostałe zadania strategiczne, czas leci szybko. Mamy 2021 rok, do 2030 pozostało dziewięć lat. Nowe Miasto, czyli projektowane krakowskie City, to wejście na teren Płaszowa i Rybitw, który od wielu lat był obszarem typowo przemysłowo-magazynowym, z działalnością niezwykle ważną dla miasta. To są takie tereny, które w aktualnym i nadal obowiązującym planie z 2011 roku, na bazie starego Studium, dalej przewidują tego typu funkcje. Obecnie jesteśmy już bardzo mocno zaawansowani na etapie opiniowania wewnętrznego projektu planu miejscowego Nowe Miasto. To jest blisko sześćset hektarów. Chcemy stworzyć tu po prostu nową dzielnicę, gdyż obecne Studium, po zmianach w 2014 roku, daje nam tutaj bardzo duże możliwości. Nie widzimy konieczności i potrzeby skorzystania z tych możliwości w stu procentach, na przykład w zakresie wysokości projektowanych budynków (studium w niektórych miejscach Nowego Miasta dopuszcza obiekty do wysokości 250 metrów), ale na pewno będzie to coś zupełnie nowatorskiego w stosunku do tego, co było dotychczas projektowane. To jest praktycznie tworzenie całkiem nowej dzielnicy miasta. Nie chcę porównywać tego z budową Nowej Huty, bo to jest złe porównanie, natomiast takiego projektu od czasu budowy Nowej Huty nie było. Nowe Miasto to projekt zaplanowania i zrealizowania nowej dzielnicy miasta, która będzie miała potencjał do przyjęcia nawet do stu tysięcy osób.


Małgorzata: Panie Prezydencie, to wszystko jest bardzo interesujące i wobec tego już planuję kolejną rozmowę na temat tej Strategii. Tymczasem porozmawiajmy o konkursach architektonicznych, bo to główny temat, z jakim do Pana dzisiaj przyszłam. Po pierwsze gratuluję sprawności i szybkości zorganizowania i rozstrzygnięcia konkursu na Centrum Muzyki. Konkurs się odbył, został rozstrzygnięty i wygląda na to, że wygrany projekt ma duże szanse na realizację. Można jednak zauważyć taką prawidłowość, że magistrat bardzo chętnie przeprowadza konkursy na budynki, a bardzo niechętnie na przestrzenie miejskie. I te place, które są w centrum miasta, nawet biorąc pod uwagę najbliższą przestrzeń: plac Szczepański czy np. plac Mariacki, to wszystko były przetargi i remonty, a nie nowa współczesna warstwa miasta. Widzimy, jaki jest tego efekt. W przetargu nie otrzymujemy najlepszej koncepcji architektonicznej, nie oceniamy jakości, tylko wybierany jest projekt, który zgodnie z PZP jest po prostu najtańszy. Idziemy więc w kierunku taniego miasta, a nie miasta, w którym liczy się jakość. I to w historycznych i bardzo cennych miejskich obszarach. Czy Kraków nie zasługuje na jakość? Innym niepokojącym zjawiskiem jest to, co teraz często robi Zarząd Zieleni Miejskiej. Należące do najważniejszych przestrzeni w mieście, typu bulwary nad Wisłą czy plac Grzegórzecki, estakady z Parkiem Kolejowym, ZZM projektuje sam. Z jednej strony Zarząd Zieleni Miejskiej działa sprawnie, to widać i zapisuje się mu to na plus. Dba o zieleń i nią zarządza, pojawiają się parki kieszonkowe — to jest super! Ale ważnych i strategicznych przestrzeni nie może i nie powinien projektować sam. Na takie przestrzenie potrzebne są konkursy!

Jerzy Muzyk: Ja myślę, że to wynikało też z tego faktu, że Zarząd Zieleni Miejskiej poczuł się silny w ciągu swoich pięciu lat funkcjonowania. Proszę pamiętać, że na pewno ma tu niekwestionowane osiągnięcia.

Kraków — parki i tereny zielone

źródło: Urząd Miasta Krakowa, rys.: Małgorzata Flis


Małgorzata: Niekwestionowane. Tego nie podważamy. ZZM dba o zieleń w mieście i to jest jego ogromna zasługa. Ale czy nie przekracza swoich kompetencji i nie próbuje nam projektować miasta? Na całym świecie na przestrzenie zielone organizuje się konkursy architektoniczne Oczywiście mówimy o tych miastach, gdzie liczy się jakość przestrzeni miejskich.

Jerzy Muzyk: To jest temat do ponownego otwarcia dyskusji, dlatego że nawet jeżeli mówimy o czymś, co jest bardzo mocno zaangażowane w sensie koncepcji projektowej, to jeszcze nie przesądza, że w całości rezygnujemy z przeprowadzenia konkursu. Jestem przed taką rozmową z dyrekcją Zarządu Zieleni Miejskiej w zakresie spojrzenia jeszcze raz na to, co chcemy robić sami — bo rozumiem, że parki kieszonkowe mieszczą się w ich zakresie — a co miałoby zostać wskazane do procedury konkursowej.


Małgorzata: Parki kieszonkowe jak najbardziej, bo to są przestrzenie łatwo modyfikowalne przy niewielkim nakładzie kosztów.

Jerzy Muzyk: Rozumiem, że zagospodarowanie bulwarów wiślanych czy przestrzeń na Grzegórzkach, czy to, co do tej pory wykonał Zarząd Zieleni Miejskiej, możemy ewentualnie traktować jako rozbudowaną koncepcję i przedsmak do konkursu projektowego. To nie jest temat definitywnie zamknięty. Jest zamknięty jedynie tam, gdzie została podpisana umowa z wykonawcą wyłonionym w przetargu. Natomiast w przypadku, gdy to jest nadal kwestia otwarta, to wydaje mi się, że absolutnie możemy do tematu wrócić, a przynajmniej do dyskusji dotyczącej celowości przeprowadzenia takiego konkursu. Jestem zwolennikiem wyłącznie takich konkursów jak w przypadku Krakowskiego Centrum Muzyki, czyli nie koncepcyjnych, ale dwuetapowych realizacyjnych, bo to się sprawdza i daje nam rezultat w postaci projektu, a nie koncepcji tworzonej „na półkę”. Nie ukrywam, że również byłem zwolennikiem przeprowadzenia konkursu na park przy ulicy Karmelickiej, ale tutaj…


Małgorzata: …no właśnie. Co się tutaj nie udało? To jedna z najważniejszych przestrzeni w centrum miasta i tu odbył się przetarg.

Jerzy Muzyk: Park przy ulicy Karmelickiej to jest inicjatywa społeczna, zakwalifikowana z budżetu obywatelskiego. To też musimy mieć na uwadze, skoro z budżetu obywatelskiego, to powinniśmy wsłuchać się również w głosy tych, którzy w pewnym sensie doprowadzili do tego, że po pierwsze: teren ten nie został przeznaczony pod zabudowę, i po drugie, że ma taką funkcję, a nie inną. Tutaj trzeba absolutnie docenić działalność aktywistów i aktywistek miejskich, na przykład Natalii Nazim, ale też Moniki Bogdanowskiej jako konserwatora zabytków.


Małgorzata: Jak najbardziej, tylko to wciąż nie wyklucza konkursu. Można przeprowadzić proces partycypacyjny z mieszkańcami, aktywistami i wnioski wpisać do programu funkcjonalnego późniejszego konkursu. To częsta taktyka.

Jerzy Muzyk: Niestety jest już za późno. Miasto ma podpisaną umowę z wykonawcą wyłonionym w drodze przetargu.


Małgorzata: Niestety. I wielka szkoda. Najgorsze jest to, że przypadkowy obywatel i tak będzie zadowolony, bo zamiana parkingu na park jest już tak znaczącą zmianą, że pewnie nie będzie rozumiał, że efekt mógłby być dużo lepszy, gdyby zorganizowano konkurs i wdrożono jego efekty.

Jerzy Muzyk: Tak, teraz temat jest już zamknięty. Zobaczymy, jaki będzie rezultat, obyśmy się nie mylili i oby środowisko projektowe również było zadowolone z efektu. Tym bardziej, że ja jestem raczej spokojny, bo przecież wykonawcą tego projektu jest nie kto inny jak pracownia Gajda Architektura Krajobrazu, która była wykonawcą projektu remontu Parku Krakowskiego, który cieszy się dosyć dużym uznaniem.


Małgorzata: Panie Prezydencie, tu nie chodzi o zadowolenie środowiska projektowego sensu stricto. My walczymy o jakość naszej wspólnej przestrzeni miejskiej i procedury jakościowe, które zapewnia tylko konkurs architektoniczny czy urbanistyczny. I to nie jest nasz środowiskowy lot, że tak powiem. To są standardy demokratycznego miasta. Jeśli mamy przestrzeń do zagospodarowania, to prosimy profesjonalistów, w tym wypadku projektantów, żeby pokazali swoje koncepcje i stanęli do konkursu, które oceni profesjonalne jury. Tylko tak możemy otrzymać jakość. Obserwacje pokazują, że nawet słaba praca, która wygra w konkursie, jest lepsza od pracy wygranej w przetargu, gdzie decydującym kryterium oceny jest najniższa cena.

Jerzy Muzyk: Doświadczenie, które wyniosłem jako członek sądu konkursowego w konkursie na projekt Krakowskiego Centrum Muzyki daje mi nowe spojrzenie na zasadność konkursów. To prawda. Ta dyskusja merytoryczna w gronie fachowców, ludzi, którzy robili podobne projekty, daje zupełnie inną perspektywę na pewne zagadnienia. Zresztą przecież rozstrzygnięcie w tym konkursie też nie było jednoznaczne. Na szczęście nie musiał decydować głos przewodniczącego, tylko głosy większości członków jury. Pamiętam, jaka to była burzliwa dyskusja, dla mnie szalenie twórcza. I to naprawdę nie są jakieś puste słowa. Po raz pierwszy miałem okazję być członkiem sądu konkursowego i jestem z tego powodu niezmiernie usatysfakcjonowany.


Małgorzata: Skoro tak, to już zapraszam Pana Prezydenta do kapituły konkursu o Nagrodę im. Macieja Nowickiego, organizowanego przez nasze wydawnictwo. Dodam tylko, że jest to trochę inny konkurs, bo oceniamy tam i realizacje, i projekty. Oceniana jest innowacyjność. Ale mam nadzieję, że to również będzie dla Pana Prezydenta ciekawe doświadczenie.

Jerzy Muzyk: Bardzo chętnie, dziękuję! Ja naprawdę staję się zwolennikiem konkursów, jeżeli tylko doprowadzimy do tak sprawnego ich przeprowadzenia, jak to się udało przy Krakowskim Centrum Muzyki. Wierzę, że ten projekt zostanie do końca zrealizowany. Widzę, że konkursy to jest odpowiednia ścieżka. Dla mnie środowisko projektowe, architekci, są wsparciem dla władz samorządowych w zakresie komunikacji ze społeczeństwem o tym, dlaczego takie, a nie inne rozwiązanie projektowe w danym miejscu jest najlepsze. Zawsze wtedy możemy powiedzieć: proszę państwa, skoro na ten temat wypowiadają się fachowcy, którzy mają doświadczenie zawodowe, którzy projektują i realizują podobne projekty, to to są argumenty.


Małgorzata: Tak. Zawsze można też podkreślić, że dana przestrzeń była przedmiotem konkursu i wybrano najlepszy projekt.

Jerzy Muzyk: Uchwałę planistyczną określającą warunki zabudowy na danym fragmencie miasta podejmuje Rada Miasta, ale nie zmienia to faktu, że projekt planu, który przygotowuje Prezydent, robiony jest rękami urbanistów. Przygotowuje go Wydział Planowania Przestrzennego, między innymi po konsultacjach z Komisją Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska, z Miejską Komisją Urbanistyczno-Architektoniczną. To wszystko pokazuje, że bardzo chciałbym, żeby czynnik merytoryczny był wsparciem dla urzędu, ponieważ urząd jest postrzegany przez mieszkańców jako coś takiego bardziej wirtualnego. Często jest tak, że nasze decyzje nie do końca mogą być zrozumiałe dla interesariuszy, czyli tak naprawdę wszystkich mieszkańców, do których są adresowane, i bardzo często, być może, my sami nie potrafimy tego wytłumaczyć, ponieważ nie dysponujemy odpowiednim instrumentarium, jakim jest przedstawianie właściwej argumentacji: to jest najlepsze, najbardziej optymalne rozwiązanie. Ja w środowisku projektowym widziałbym bardzo istotny czynnik wsparcia dla uzasadnienia powodów przyjmowanych rozwiązań jako tych najbardziej optymalnych, zgodnych z panującymi trendami architektoniczno-urbanistycznymi.


Małgorzata: To są na pewno dobre strategie, zarówno w kwestii rozwiązań przestrzennych, jak i komunikacji z mieszkańcami. Konkursy powinny być oczywistością, gdy rozmawiamy o przestrzeni publicznej czy budynkach. A czy Kraków się Panu Prezydentowi podoba?

Jerzy Muzyk: Dla mnie Kraków jest miastem wyjątkowym ze swoim niepowtarzalnym klimatem, atmosferą, którą tworzą nie tylko Stare Miasto czy Kazimierz, ale również „stara” Nowa Huta. Proszę zauważyć, że już teraz bardzo często Kraków jest wymieniany w gronie takich miast, jak Wiedeń, Barcelona czy niektóre miasta na południu Francji z ich starą substancją. Proszę zwrócić uwagę, dlaczego czujemy się dobrze w Śródmieściu, w starym mieście. Dlatego, że to jest miasto stworzone dla ludzi, gdzie przestrzenie z jednej strony są stworzone do bezpośrednich kontaktów, a z drugiej strony — wszystko jest w miarę blisko. Przeskalowane amerykańskie miasta modernistyczne z dominacją transportu kołowego, gdzie wszędzie jest daleko, są trudne do życia. Nie chcemy popełnić tego błędu przy projektowaniu Nowego Miasta, a nie ukrywam, że pierwsze koncepcje mogły nas do czegoś takiego doprowadzić. Trzeba uważać, żeby nie wejść w tę pułapkę.


Małgorzata: W Krakowie sprawdziłaby się taka strategia jak w Paryżu — miasta piętnastominutowego: wszystkie niezbędne funkcje znajdują się w odległości maksymalnie piętnastu minut pieszo od miejsca zamieszkania.

Jerzy Muzyk: Tak do tego należy podejść. Główny nacisk powinno się położyć na transport publiczny, a przestrzenie publiczne powinny zachęcać do korzystania z nich, wtedy miasto tętni życiem i jest bezpieczne.


Małgorzata: Wróćmy jeszcze na chwilę do konkursów i przetargów, jeżeli Pan pozwoli. Bardzo się cieszę, że Pan Prezydent staje się zwolennikiem procedur konkursowych jako najlepszych sposobów projektowania przestrzeni w mieście. Co jakiś czas jednak jesteśmy zaskakiwani informacjami w prasie: że przy bulwarze Podolskim powstanie Marina i jest ogłoszony na to przetarg, że powstanie Centrum Sportów Zimowych i jest ogłoszony przetarg, kładka, która została wyłoniona w konkursie (wybitna, na Ludwinowie, projekt Biura Projektów Lewicki Łatak), nie powstanie. Za to na inną, o której wspominaliśmy przed chwilą, został ogłoszony niby-przetarg (licytacja). Wygląda na to, że dużo przestrzeni publicznych załatwia się jednak przetargiem. Podobnie zresztą z placem Nowym: był konkurs jakieś dziesięć lat temu, wygrał projekt biura Lewicki Łatak. Nie został zrealizowany. Ale ostatnio znowu pojawia się informacja o przetargu na to miejsce.

Jerzy Muzyk: W mojej ocenie te przetargi, bardzo często (może nie wszystkie) należałoby wcześniej przemyśleć, czy to było najlepsze rozwiązanie, ale jest jak jest. Mogę mówić o pewnej sytuacji, którą w tym momencie mamy. Są takie miejsca, które są tak mocno zdefiniowane i zdeterminowane zapisami, na przykład dotychczasowej funkcji albo obowiązującego planu miejscowego, że możliwości przeprowadzenia konkursu są bardzo zawężone.


Małgorzata: Ale nie niemożliwe. Wciąż konkurs to najlepsza procedura, nawet jeżeli się architektom bardzo wąsko zdefiniuje, co mogą, czego nie mogą, i tak lepiej zorganizować konkurs.

Jerzy Muzyk: Chyba Pani widzi, że nie ukrywam, że mam pewne wątpliwości dotyczące przetargów pomijających tryb konkursowy. Oczywiście w wielu wypadkach jest pewnego rodzaju presja czasu, ale jak powiedzieliśmy sobie na początku rozmowy, to nie jest dobra praktyka, aby wspomniana presja czasu determinowała decyzję, czy daną inwestycję poddać trybowi konkursowemu czy też nie. Nieraz jednak ta presja czasu wynika z wielu uwarunkowań, w których urząd funkcjonuje i nie do końca może to być zrozumiałe przez środowisko urbanistyczno-architektoniczne. Chodzi na przykład o możliwość zwolnienia jakichś środków finansowych zewnętrznych i istnieje konieczność wykorzystania ich „tu i teraz”. Innymi słowy, jest pilna potrzeba alokacji tych środków, po to, żeby nie zostały stracone. Tego typu rzeczy zazwyczaj przemawiają za szybszą procedurą przetargową.


Małgorzata: Może zadam naiwne pytanie, ale czy nie da się tych środków tak przeksięgować, zamrozić, żeby zdążyć z procedurą konkursową?

Jerzy Muzyk: Wszystko się da. Jest tylko pytanie, jaki kierunek przyjmiemy. Ja nie ukrywam, moje doświadczenie po konkursie na Centrum Muzyki pokazuje, że konkurs jest dobrym rozwiązaniem i na pewno tak długo, jak długo będę miał wpływ na przygotowywanie pewnych procesów inwestycyjnych w mieście, będę się jednak skłaniał do przeprowadzania konkursów.


Małgorzata: Wspaniale! Bardzo dobrze to słyszeć. Na koniec mam jeszcze pytanie od Czytelnika, obiecałam je zadać. Chodzi o kościół św. Łazarza na Wesołej, który — pojawiają się takie informacje — magistrat planuje sprzedać kościołowi z dziewięćdziesięcioośmioprocentową bonifikatą.

Jerzy Muzyk: Nie jest to zgodne z prawdą. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że Miasto jest właścicielem kościoła oraz zespołu klasztornego, który był integralna częścią Wesołej. Dzisiaj ten kościół pełni funkcję kaplicy szpitalnej, która jest miejscem nabożeństw sprawowanych przez kapelanów Szpitala Uniwersyteckiego, pracowników szpitala. Kościół, zgodnie z umową, jaką mamy zawartą ze Szpitalem Uniwersyteckim, ma być wydany do końca 2022 roku i absolutnie nie ma żadnej decyzji o jego sprzedaży. Zresztą myśmy cały czas zakładali, że nie będziemy sprzedawali żadnego obiektu, które Miasto nabyło w ramach nieruchomości na Wesołej, za którą zapłaciliśmy 283 miliony złotych. Agencja Rozwoju Miasta Krakowa, do której chcemy wnieść aportem cały zakupiony teren na Wesołej, to chcę podkreślić, to spółka komunalna w pełni kontrolowana przez Prezydenta. Prawdą jest, że na początku (zarówno do Szpitala Uniwersyteckiego, jak i w momencie, kiedy doszło do zawarcia transakcji, do Prezydenta) arcybiskup Jędraszewski skierował pismo, że jest zainteresowany zamianą kościoła wraz z zespołem klasztornym na inne nieruchomości lub obiekty, które są własnością Kurii. Pragnę z całą stanowczością podkreślić, że nigdy nikomu w krakowskim magistracie nie przyszło do głowy coś takiego, jak desakralizacja kościoła, tym bardziej że o desakralizacji danego kościoła nie może decydować jakikolwiek podmiot poza biskupem, w którego jurysdykcji znajduje się kościół.

Nie ma tutaj absolutnie żadnej takiej polityki i nie ma takiego planu. My dalej chcemy utrzymać funkcję sakralną kościoła św. Łazarza. Chcemy doprowadzić tylko do tego, żeby ten kościół był równocześnie wykorzystywany jako miejsce koncertów Capelli Cracoviensis, której muzyka jest jak najbardziej adekwatna do prezentowania w kościele. Zresztą Capella Cracoviensis już wiele lat koncertowała w tym kościele, więc tutaj nie widzę żadnych niepokojów i nie rozumiem całej tej akcji, która na przykład u nas się przejawia w uwagach do projektu planu miejscowego dla Wesołej. Być może nieporozumienie wynika z faktu, że w planie napisaliśmy, że chodzi o „usługi”, zamiast „usługi sakralne”. Wszędzie tam, gdzie piszemy usługi, mamy na myśli również usługi sakralne. To robimy także w stosunku do innych obiektów sakralnych, do innych planów miejscowych, nie tylko w odniesieniu do Wesołej. Nigdy nikomu nie zaświtała taka idea, żeby doprowadzić do tego, żeby funkcja sakralna zniknęła z tego kościoła, co zresztą wielokrotnie zostało potwierdzone w rozmowach prowadzonych z dyrekcją Szpitala Uniwersyteckiego i z kapelanami Szpitala. Nigdy nie rozważano koncepcji, aby sprzedawać obiekt sakralny na Wesołej z dziewięćdziesięcioośmioprocentową bonifikatą. Nie można wykluczyć, że Kuria będzie chciała wrócić do rozmów na temat kościoła.


Małgorzata: Panie Prezydencie, bardzo dziękuję za dzisiejszą rozmowę.


rozmawiała: Małgorzata TOMCZAK

Kraków, 20 stycznia 2021

Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Urzędu Miasta Krakowa.
Ilustracje pochodzą ze Strategii „Tu chcę żyć. Kraków 2030”.

Głos został już oddany

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
Ergonomia. Twój przybiurkowy fizjoterapeuta
INSPIRACJE