Rozmowa z numeru A&B 05|2023
Styropian i fotowoltaika to stanowczo za mało. Potrzebne są windy, większe metraże, dostosowanie do potrzeb osób z niepełnosprawnościami, retencja i energooszczędność — mówi architektka Paulina Duch-Żebrowska. Opowiada, w jaki sposób systemowo podnieść użyteczność i jakość modernistycznych bloków z czasów PRL-u. Sposoby te wypracowuje w ramach pracy naukowej na Wydziale Architektury Politechniki Gdańskiej wykorzystując doświadczenia 15 lat pracy zawodowej w Londynie. Kiedy zobaczymy transformację pierwszego polskiego bloku dokonaną w duchu słynnej realizacji biura Lacaton &Vassal? Być może już za rok.
Jakub Głaz: O nowych mieszkaniach słyszymy bez ustanku. Za mało, za drogie, za ciasne. Rzadko mówi się za to o podniesieniu poziomu mieszkań z czasów PRL. Problemy to: brak wind w niskich blokach, skromne metraże, straty energii, zła wentylacja, małe balkony lub ich brak. Co prawda słynne są, podobne do polskich, bloki z Bordeaux rozbudowane twórczo przez pracownię Lacaton & Vassal, ale jakoś nie widać u nas naśladowców.
Paulina Duch-Żebrowska: A jest tych budynków mieszkalnych w Polsce około 60 tysięcy — na sensownie zaprojektowanych osiedlach, w dobrych lokalizacjach, wśród zieleni. Nie ma jednak poważniejszej rozmowy o systemowym podnoszeniu standardu zamieszkania w tych domach. Takim działaniu, które odpowie zarówno na potrzeby seniorów, osób z niepełnosprawnościami, jak i rodzin z małymi dziećmi. Spółdzielnie wiozą na taczce ten spadek po PRL, pilnują, żeby im nic z niej nie spadło, i to wszystko.
Jakub: Jakoś im to nawet wychodzi, bo wbrew czarnym proroctwom osiedla nie zamieniły się w slumsy ani w getta. Po gruntownych ekspertyzach przestano też straszyć, że wielka płyta się rozpadnie. Jednak rzeczywiście — brakuje perspektywicznych działań. To się może zmienić dzięki Twojej pracy. Robisz doktorat o tym, jak najefektywniej i ekonomicznie przenieść prefabrykowane budownictwo na wyższy poziom.
Osiedle Grand Parc w Bordeaux — transformacja bloków mieszkalnych poprzez dobudowę zewnętrznej prefabrykowanej konstrukcji, proj.: Lacaton & Vassal
fot.: © Lacaton & Vassal
Paulina: Zajmuję się możliwościami wykorzystania różnych nowoczesnych narzędzi projektowych, takich jak BIM, do symulacji możliwych scenariuszy zmian. Tak jak bloki budowano stemplem, jeden po drugim, w tych samych systemach budowlanych, tak teraz można systemowo podnieść ich standard. Po to, by każda spółdzielnia nie szukała niezależnie swoich rozwiązań, a mogła skorzystać z przygotowanej przeze mnie optymalnej metody dla wybranego systemu prefabrykowanego budownictwa stosowanego w PRL.
Jakub: Na jakim etapie jesteś?
Paulina: Wiele aspektów już rozpracowałam, choć jest jeszcze trochę elementów układanki, które sprawdzam i testuję. Utknęłam teraz, na przykład, przy kwestii wzmocnienia wieńców oraz, co chyba najtrudniejsze, przy sprawie zgodności ze współczesnymi warunkami technicznymi.
Jakub: Pierwszy problem — techniczny, drugi — bardziej formalny. I tak sobie podzielimy ten temat. O przepisach, finansach oraz logistyce będzie nieco później. Teraz porozmawiajmy o tym, jakie zmiany są technicznie możliwe w domach z prefabrykatów.
Paulina: Na pewno nie powinno się poprzestać na oklejeniu domu styropianem oraz zamontowaniu fotowoltaiki, by w ten sposób spełnić minimum unijnych wymogów dotyczących energooszczędności. Nie tędy droga — zwłaszcza w przypadku pięciokondygnacyjnych budynków bez windy, które są głównym przedmiotem moich działań. W bloku obłożonym styropianem i z panelami na dachu nadal nierozwiązane pozostaną problemy tak zwanych więźniów czwartego piętra, oraz — co dotyczy również budynków wyższych — kwestia niewystarczających metraży. A zatem: pierwsza potrzeba to winda. Wchodzimy więc w obszar przebudowy i rozbudowy. Kwestie szerokości drzwi, ciągów komunikacyjnych oraz akustyki musimy wówczas dostosować do obowiązujących warunków technicznych. Tu już nie wystarczy założenie ciepłej kołdry na budynek — bez ingerencji w życie mieszkańców. Pojawia się problem tymczasowej wyprowadzki. Operacja robi się poważniejsza i rosną koszty.
Osiedle Grand Parc, Bordeaux, aksonometria piętra powtarzalnego, widoczne rozszerzenie istniejącego bloku o nową przestrzeń mieszkalną; zasadniczo rozbudowa nie wymagała wyprowadzki mieszkańców,
proj.: Lacaton & Vassal © Lacaton & Vassal
Jakub: Najpierw wyliczmy, za co trzeba będzie zapłacić. Co jest na Twojej liście niezbędnych i możliwych przekształceń?
Paulina: Termomodernizacja elewacji i dachów to sprawa podstawowa i raczej dość oczywista. Dalej nie jest już tak prosto. Bardzo ważny problem do rozwiązania stanowi kwestia wentylacji grawitacyjnej, która jest niewydajna, zwiększa straty ciepła i wzmacnia dyskomfort akustyczny. Dlatego w zamian proponuję w każdym mieszkaniu montaż niezależnej jednostki mechanicznej wentylacji z odzyskiem ciepła. Z powodzeniem stosowałam takie rozwiązanie w Anglii. To będzie wydajniejsze, wpłynie korzystnie na temperaturę i poziom wilgotności w mieszkaniu oraz pozwoli zamurować połączenia między piętrami w szybach wentylacyjnych, co poprawi akustykę. No i nie będziemy wąchać drożdżowej baby sąsiadki. Gra jest warta świeczki, ale, rzecz jasna, tworzy problemy. Trzeba zamontować kanały wentylacyjne pod sufitem oraz zaleźć dogodne miejsce na urządzenie o rozmiarach przeciętnego pieca dwufunkcyjnego.
winda dostawiona do bloku mieszkalnego
fot.: © Shiro Lift
Jakub: Jeszcze trudniej jest z windą.
Paulina: Z kilku powodów. Po pierwsze winda dostawiona do istniejącej klatki schodowej dotrze jedynie na półpiętra. To nie ma sensu. Nie poświęcimy też jednego pokoju z i tak niedużych metraży mieszkań, by to z niego, przez przerobioną ścianę zewnętrzną, przygotowywać przejście do dźwigu. Proponuję zatem większą zmianę: usuwamy schody z wnętrza budynku, a obok bloku stawiamy szyb windy, dookoła którego owinie się klatka schodowa. Między takim pionem komunikacyjnym a domem tworzymy zabudowane węższe pomosty o mniej więcej dwumetrowej długości. Z nich kierujemy się na przedłużone podesty prowadzące do mieszkań. Część wolnej przestrzeni po starej klatce schodowej można wykorzystać na doświetlenie pionu, wentylację lub miejsce pod dodatkowe instalacje lub liczniki. Drzwi wejściowe do mieszkań poszerzamy, by spełniały dzisiejsze warunki i umożliwiały na przykład wjazd wózkiem inwalidzkim. Oczywiście, jeśli ktoś zainwestował niedawno w nowe drzwi, to może być przeciwko, ale o tym, jak rozwiązywać takie sprawy, opowiem za chwilę.
Jakub: Tymczasem zajmiemy się niedostateczną wielkością pomieszczeń.
Paulina: Tu sięgam po tę słynną realizację Lacaton & Vassal. Do elewacji po drugiej stronie bloku, tej, gdzie zwyczajowo znajduje się pokój dzienny z balkonem, dostawiam samonośny moduł z prefabrykatów o szerokości bloku i głębokości 3,6 metra, usuwając wcześniej płyty ścian osłonowych, które w większości systemów są niekonstrukcyjne. W ten sposób mogę powiększyć salon, balkon lub loggię i pokój obok. Wraz z usunięciem starych elewacji znika też problem zbyt wąskich drzwi balkonowych z wysokimi progami, niedostosowanych do potrzeb osób z niepełnosprawnościami.
Jakub: Jest jeszcze problem ciasnych łazienek i ustępów z wąskimi drzwiami.
Paulina: Możemy rozszerzyć te pomieszczenia kosztem powierzchni dawnych pokoi powiększonych teraz dzięki naszemu dostawionemu modułowi. Ale, na przykład, w systemie szczecińskim, który jak dotąd zbadałam najlepiej, jest pewien problem konstrukcyjny. Sanitariaty były wstawiane w całości jako gotowe elementy i ich modyfikacja jest skomplikowana. Rozpoczęłam zatem współpracę z konstruktorem, żeby ustalić, czy i jak możliwe jest połączenie łazienki z ustępem. Wiem, że taki zabieg to niekorzystna dla mieszkańców rezygnacja z osobnego WC. Proponuję więc w innym miejscu dodanie małego ustępu, już bez ułatwień dla osób z niepełnosprawnościami, pełniącego funkcję „awaryjną”.
balkony dostawne
fot.: © Copal
Jakub: Sanitariaty to także kwestia wymiany instalacji wodno-kanalizacyjnych. Niektóre spółdzielnie i zarządcy komunalni już ją przeprowadzili, inni nie.
Paulina: To szerszy problem. Dużym kłopotem będzie za każdym razem ustalenie, co i jak zostało wymienione w konkretnym bloku w ciągu ostatnich dekad. Wymiana pionów to także ingerencja w wykończenie łazienek, co może budzić opory mieszkańców. Pewne problemy może jednak rozwiązać dostawienie nowego zewnętrznego modułu, o którym mówiłam przed chwilą. To, na przykład, dobre miejsce na wspomnianą jednostkę wentylacji mechanicznej obudowanej dodatkowo tak, by wyizolować ją akustycznie. Dziś łączenie mieszkań w blokach jest bardzo nieefektywne i trudne. W obrębie modułu przewiduję też miejsce na potencjalne wewnętrzne schody. W ten sposób powiększając metraż, otwieramy elastyczność przyszłych połączeń między mieszkaniami w poziomie lub pionie.
Jakub: Dobrze, żeby podczas przeróbek zadbać również o estetykę i proporcje bryły.
Paulina: Oczywiście! To jest główne wyzwanie dla architekta. W nowych klatkach schodowych jedna ze ścian powinna być przeszklona. Chodzi o światło oraz większą atrakcyjność wizualną nowego pionu. Na pozostałych ścianach widziałabym pnącza (zapewniające schronienie małym ptakom) i drewniane panele. Myślę jeszcze nad wyglądem zabudowanych pomostów. Odpadają tu przezierne ściany, żeby ograniczyć ryzyko zaglądania do mieszkań. Może zatem matowe panele szklane o piaskowanej powierzchni? Nie mogę jeszcze pokazać rysunków, bo 20 maja zapadnie decyzja w sprawie mojej publikacji naukowej, która musi być wcześniej niepublikowana. Po tej dacie, być może, będę mogła ujawnić więcej.
Jakub: Przechodzimy zatem do spraw finansów, prawa i systemowych działań. Skąd pieniądze?
Paulina: Na wiele działań można zdobyć dofinansowanie ze środków publicznych. Dotyczy to niemal 50 procent kosztów dobudowy wind albo termomodernizacji z instalacją fotowoltaiki. Na Zachodzie idzie na to już bardzo dużo środków z funduszy pocovidowych, czyli KPO. U nas, jak wiadomo, sprawa się opóźnia, pieniądze płyną cienką strużką. Te dotacje to jednak i tak za mało. I tu czas na bardzo ważny element mojego planu. Jeżeli w lekkiej technologii drewnianej dobudować na każdym bloku nową kondygnację z mieszkaniami, to zysk z ich sprzedaży pokryje koszty, bez finansowego obciążenia mieszkańców. Więcej, chciałabym, żeby z tych pieniędzy wygospodarować po kilka tysięcy złotych rekompensaty za trudności związane z czasową przeprowadzką. Przykład biorę z Wielkiej Brytanii, gdzie pracowałam przy tego typu projektach. Tam taka suma sięgała nawet 3 tysięcy funtów — również w przypadku mieszkań własnościowych.
Jakub: I tak dotarliśmy do istotnego problemu. Struktura własnościowa w polskich blokach jest rozdrobniona, co może utrudnić proponowane przez Ciebie kompleksowe interwencje. Jeden lub kilku lokatorów powie, że nie zgadza się na jakiekolwiek zmiany.
Paulina: Dlatego wielki nacisk kładę na wcześniejsze rozmowy, konsultacje oraz edukację. Biorę pod uwagę wprowadzenie pewnych formalnych furtek. Jeśli, na przykład, wewnątrz mieszkania lokator nie chce modyfikować dopiero co remontowanej łazienki, to warto mu to umożliwić, pod warunkiem, że zadeklaruje wykonanie zmian zgodnych z projektem przy kolejnym remoncie. Drzwi do mieszkania zostaną poszerzone od razu, a łazienka poczeka. Planuję utworzenie strony internetowej, która pokaże w prosty sposób, na czym polega cały pomysł i jak go przeprowadzić.
balkony dostawne
fot.: © Copal
Jakub: Właśnie. Ile to będzie trwało? Jak będzie przebiegać przebudowa?
Paulina: Krótko i sprawnie, pod warunkiem, że dokona jej doświadczona i wyspecjalizowana ekipa budowlana, a w użyciu będą prefabrykaty. Niewielka firma rodzinna nie podoła złożoności logistycznej zamierzenia. Zaczniemy obok bloków. Trzeba tam zmontować dwa tymczasowe kontenerowe obiekty z pełną obsługą sanitarną i modułami kuchennymi. Pierwszy, o takiej samej liczbie lokali, co w jednej klatce schodowej. Drugi — z magazynami na większe meble i sprzęty. Doświadczenie przy konstruowaniu tego typu biur i zaplecza budowy pokazuje, że taki tymczasowy obiekt może powstać w weekend. Kolejny krok: na około trzy tygodnie przeprowadzamy mieszkańców jednej klatki z niezbędnymi rzeczami do pierwszego modułu. Sprzęty i meble — do drugiego.
Jakub: I zaczynają się prace w bloku.
Paulina: W ściśle określonej kolejności. Pierwsza jest likwidacja schodów i montaż dłuższych podestów do pionu windy z nową klatką schodową, który był wzniesiony przed wyprowadzką mieszkańców. Na końcu montujemy pomostowe łączniki. Równolegle, z drugiej strony domu następuje demontaż ścian osłonowych, ekipy wchodzą do mieszkań i modyfikują otwory drzwiowe, łazienki oraz montują kanały wentylacyjne. Następne są: dostawienie zewnętrznego modułu z prefabrykatów i nadbudowa. Wszystko w bardzo wymagającym reżimie logistycznym: osiem kilkuosobowych ekip przesuwa się z mieszkania do mieszkania i krocząco, lokal po lokalu, klatka po klatce, wykonuje wszystkie prace. Mieszkańcy wracają do jednego pionu, zaczynając od mieszkań na ostatnim piętrze, i zwalniają kontenerowiec dla sąsiadów spod następnego numeru. Kontenery ustawiamy tak, żeby w jednej lokalizacji obsłużyły cztery sąsiednie bloki, a potem przestawiamy w inną część osiedla.
Jakub: Brzmi za dobrze. Na pewno są jakieś rafy.
Paulina: Co najmniej dwie. Pierwsza dotyczy przestrzeni osiedla. Chodzi o parkingi. O podziemnych, które są atutem nowej zabudowy, nie ma mowy, bo nie będziemy likwidować bujnej zieleni, która — obok bogatego zaplecza usługowego, dobrej lokalizacji i dostępu do transportu publicznego — jest wielkim atutem modernistycznych osiedli. Myślę więc o wielopoziomowych parkingach budowanych nad usługowym parterem dużego sklepu lub centrum handlowo-usługowego. Jak dotąd nie mam dobrego pomysłu na to, kto i jak mógłby sfinansować ten pomysł. I teraz tego chyba nie rozstrzygnę, ale mówiąc półżartem — od czego jest habilitacja?
Jakub: Druga rafa?
Paulina: Natury formalnej. Trzeba dostać wiele pozwoleń na budowę. Tymczasem na przykład w Gdańsku modernistyczne osiedla, jako zabudowane w całości, nie są objęte planami zagospodarowania. A więc: warunki zabudowy. Masowe zalanie urzędu wnioskami o decyzje WZ to okresowy paraliż magistratu. Myślałam zatem o podejściu do problemu od strony lex deweloper, z klarowną rozprawą za i przeciw proponowanym rozwiązaniom. Ale to także bardzo długa procedura i nie wszędzie do powtórzenia. Najlepszym wyjściem byłaby poprawka w ustawie o zagospodarowaniu przestrzennym. Taka, dzięki której z automatu dopuszcza się nadbudowę o jedną kondygnację bloku z wielkiej płyty, ale pod warunkiem, że zysk ze sprzedaży nowych mieszkań pójdzie jedynie na kompleksowy remont, dostępność i neutralność klimatyczną.
Osiedle Grand Parc w Bordeaux — ; transformacja bloków mieszkalnych poprzez dobudowę zewnętrznej prefabrykowanej konstrukcji, proj.: Lacaton & Vassal
fot.: © Lacaton & Vassal
Jakub: Powiedziałaś: „wielkiej płyty”. Ale powojenne osiedla powstawały także z tak zwanego wielkiego bloku, w systemie ramy H, w technologii mieszanej, także w tradycyjnej. Jak to zapisać w ustawie?
Paulina: Kwestia doprecyzowania. Myślę, że dobrze byłoby to zapisać w oparciu o używaną także przeze mnie systematykę prof. Ostańskiej z Politechniki Lubelskiej, która wyróżnia siedem najbardziej rozpropagowanych systemów prefabrykacji w PRL. Im mocniej rozpowszechniony jest dany system, tym efektywniejsze jest działanie wypracowanej przeze mnie metody jego modyfikacji. Po systemie szczecińskim, na którym się teraz skupiam, bo w Gdańsku występuje on bardzo często i istnieje jego porządna dokumentacja, przyglądam się bliżej systemom W-70 i Wk-70, potem zbadam OWT-67 i OWT-75, Domino, warszawski i tak dalej. Wszystko po kolei. Na razie pracuję nad tym sama, choć w przyszłości to zadanie dla większego zespołu.
Jakub: Na jakich zasadach chcesz zaoferować swoje systemowe rozwiązania?
Paulina: Myślę o fundacji non-profit, która będzie udostępniać ten projekt zainteresowanym, ale po ich gruntownym przeszkoleniu i wypracowaniu zasad dotyczących konkretnego miejsca. W całym procesie bardzo ważne jest bowiem odpowiednie informowanie właścicieli lokali o zamiarach, terminach, efektach. Trzeba umieć ich wysłuchać oraz odpowiednio przedstawić zalety zmian: zarówno korzyści indywidualne, takie jak lepszy standard, zwiększenie metrażu i wartości lokalu, niższe rachunki za energię, jak i bardziej ogólne — dotyczące wspólnej przestrzeni i spraw klimatycznych. Pompa ciepła, fotowoltaika na dachach bloków, nowe piony wind i południowe elewacje oraz retencja wód opadowych mają przecież pozytywny wpływ na środowisko. Podobnie zresztą jak ujemnie emisyjna technologia drewna klejonego, z którego mają powstać między innymi nadbudowane piętra. W duchu reuse zdemontowane płyty osłonowe można użyć pod budowę tymczasowych dróg dojazdowych bądź jako podbudowę pod nasze kontenerowe budynki na czasową wyprowadzkę.
Jakub: Kogo przede wszystkim chcesz zainteresować swoimi pomysłami? Spółdzielców? Zarządy komunalne? Wybraną wspólnotę mieszkaniową?
Paulina: Myślę, że należy zacząć od spółdzielni, i to takich, których kierownictwo jest otwarte na zmiany. Bo bywa różnie. Czasem w pracy badawczej jest mi trudno wyciągnąć od spółdzielców banalny dokument, a czasem pomoc jest bardzo duża. Poza tym spółdzielnie dysponują niekiedy ogromną liczbą domów. Możliwe jest zatem spójne działanie na dużą skalę, blok po bloku, systemowo. To bardzo ważne również ze względu na estetykę i ład przestrzenny. Jeden inwestor, jeden projekt, mniej różnic i indywidualnych rozwiązań, które mogłyby zachwiać dość spójną i nierzadko udaną kompozycją modernistycznych osiedli.
Jakub: Tym bardziej że przybywa już pojedynczych, oddolnych interwencji. Mieszkańcy doczepiają sobie balkony albo — nie mogąc doczekać się kompleksowego działania spółdzielni — sami zrzucają się na windę przy jednej klatce schodowej.
Paulina: Trzeba się zatem spieszyć. Pilotażową przebudowę bloku planuję na spółdzielczym osiedlu. Nie zdradzę jeszcze gdzie i czyimi siłami, ale myślę, że efekty będziemy mogli oglądać w drugiej połowie przyszłego roku. Ten pierwszy krok jest bardzo ważny, bo ma szansę stać się zachętą do znacznie szerszych działań. Zazwyczaj nikt nie chce być pierwszy, za to — w przypadku sukcesu — każdy będzie chciał być drugi.