Artykuł pochodzi z numeru A&B 03|23
Betonoza vs zieleń. Czy warto walczyć o każde drzewo w mieście?
1.
Na tak zadane pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć wprost ze względu na użytą metaforykę militarną, zakładającą podobieństwo działalności urbanistycznej i wojennej. Trudno mi zająć stanowisko, gdy problem zarysowany jest jako wybór między podjęciem walki i dezercją. Zarówno postawa afirmacyjna, jak i negacyjna ostatecznie potwierdzają, że punktem odniesienia naszych rozważań jest zawsze batalia o drzewa w mieście, a dyskusja toczy się wyłącznie na polu bitwy i tam powinna być rozstrzygana.
Moje wątpliwości wynikają z przekonania, że urbanistyka nie musi o nic walczyć. Jej zadaniem, wynikającym ze społecznego podziału pracy, jest tworzenie najlepszego rozwiązania przestrzennego przy zadanych warunkach brzegowych i zgodnie z zasadami swojej dyscypliny. Gdy zajmuje się tematem naprawdę ważnym dla wspólnoty lokalnej, jak programowanie rozwoju miasta czy jego centrum, może też uczestniczyć w negocjowaniu tych warunków, definiowaniu, co to znaczy, że pomysł projektowy jest właściwy, a także ustalaniu kryteriów jego wyboru.
System zarządzania zielenią miejską dla Miasta Zduńska Wola — autorzy opracowania: CMLI Michał Zarzecki, Aleksandra Hantkiewicz-Lejman, Paweł Jaworski
ilustracje: Aleksandra Hantkiewicz-Lejman
2.
Posiadamy ciało, możemy oddziaływać na przestrzeń publiczną, przekształcać ją według własnego uznania, zgodnie z założeniami planów, które stanowią odpowiedź na indywidualne lub społeczne potrzeby czy aspiracje — to czyni urbanistykę możliwą. Jesteśmy ciałem, z całym ekosystemem miejskim jesteśmy złączeni, a każda zmiana w jego obrębie oddziałuje na nas zwrotnie, nieraz bardzo intensywnie — to sprawia, że urbanistyka jest ważna.
Istotnymi składnikami środowiska miejskiego są drzewa. Ich obecność wpływa więc na jakość naszego życia w mieście, a czasami w ogóle przesądza o możliwości jego użytkowania. Tak dzieje się chociażby wtedy, gdy temperatura powietrza zagraża naszej egzystencji i to pod koronami drzew znajdujemy schronienie przed skwarem. O roślinach — i w ogóle o całej biosferze — możemy oczywiście pisać w sposób inny niż antropocentryczny, jednak nawet przyjęcie takiego stanowiska uświadamia nam, że warto o drzewa dbać. Dbając o drzewa, dbamy o siebie.
W związku z powyższym w trakcie tworzenia koncepcji nowego zagospodarowania przestrzeni publicznej powinniśmy wybrać takie rozwiązanie, które w jak najmniejszym stopniu wpływa na rośliny, nie prowadzi do ich eliminacji lub pogorszenia ich kondycji. Przygotowując projekt przebudowy ulicy, placu lub większego obszaru, poszczególne pomysły warto poddawać ocenie z punktu widzenia wymagań dendrologicznych i na tej podstawie wyłaniać pomysł botanicznie najkorzystniejszy.
System zarządzania zielenią miejską dla Miasta Zduńska Wola — autorzy opracowania: CMLI Michał Zarzecki, Aleksandra Hantkiewicz-Lejman, Paweł Jaworski
ilustracje: Aleksandra Hantkiewicz-Lejman
3.
Może się jednak zdarzyć, że staniemy przed dylematem, którego nie uda się rozwiązać inżyniersko. Na przykład będziemy zmuszeni zdecydować, czy zachować rośliny, czy poszerzyć potrzebny pieszym chodnik, gdyż z powodów geometrycznych niemożliwe będzie zrobienie jednego i drugiego. Może powiodą się nasze wysiłki zaradcze i przeniesiemy drzewa w nowe miejsce albo wykonamy nasadzenia kompensacyjne w okolicy, co utrzyma bilans na obecnym poziomie lub nawet poprawi? Podjęcie takich działań nie zmieni jednak faktu, że rośliny znikną z terenu, którym się zajmujemy.
Przestrzeń publiczna na obszarze zurbanizowanym jest skończona i nie zwiększy swojej powierzchni tylko dlatego, że hołdujemy konkretnym ideom. Co więcej, jej obecne zagospodarowanie i funkcjonowanie są odzwierciedleniem porządku interesów społecznych, które utrzymują ją w tym właśnie kształcie. Nie jest plastycznym zasobem, który można dowolnie powiększać lub deformować. Z tego powodu urbanistyka nie jest i być nigdy nie może działalnością wyłącznie techniczną, polegającą na pomysłowym wytwarzaniu rozwiązań projektowych zgodnie ze ściśle określonymi regułami.
W trakcie planowania urbanistycznego wspólnota miejska ujawnia swoje wartości i ustala ich hierarchię, a przez to decyduje, co stanie się podstawą przebudowy miasta. Na początku tego procesu wszystkie postulaty jawią się jako równie ważne, każda z grup interesów jest wszak przekonana, że jej stanowisko zasługuje na szczególne uznanie. Roszczenia są więc od siebie różne ze względu na treść, ale podobne pod względem formy.
System zarządzania zielenią miejską dla Miasta Zduńska Wola — autorzy opracowania: CMLI Michał Zarzecki, Aleksandra Hantkiewicz-Lejman, Paweł Jaworski
ilustracje: Aleksandra Hantkiewicz-Lejman
4.
Społeczność miejską tworzy wiele zbiorowości broniących jednostronnej wizji rozwoju. Jedni skupiają się na kwestiach ekonomicznych, inni na społecznych, kulturowych, estetycznych czy klimatycznych. Każda grupa uważa, że jej podejście jest kompleksowe i dobre dla całej wspólnoty, a przynajmniej lepsze lub ważniejsze niż perspektywa konkurencyjna. Należące do nich osoby twierdzą, że prymat własnego punktu widzenia nad innymi jest oczywisty lub wynika z oceny sformułowanej na wyróżnionym gruncie. Eksponują więc znaczenie tego, co przynosi największą korzyść finansową, najbardziej wspiera grupy defaworyzowane, najlepiej wzbogaca układ zabytkowy, szczególnie trafnie wpisuje się w gust ludzi zajmujących się krytyką architektoniczną czy w najmniejszym stopniu pogarsza warunki retencyjne.
Nie ma w tym niczego niezwykłego. Dogmatyczne myślenie urbanistyczne jest naturalne, gdyż ważnym aspektem bycia ciałem jest posiadanie emocji i emocjonalne reagowanie na otaczający nas świat. Pobudzenie wywołane naruszeniem własnych interesów lub dostrzeżeniem szansy na zwiększenie ich ochrony stanowi treść polityki — nie sprowadza się ona do racjonalnych kalkulacji.
Kłopot pojawia się wtedy, gdy od pozytywnej oceny rozwiązania w obrębie systemu wartości właściwego dla konkretnej dziedziny lub grupy przechodzimy automatycznie do pozytywnej oceny rozumianej absolutnie (politycznie). Gdy pomijamy negocjacje z osobami definiującymi koncepcję rozwoju miasta w sposób inny niż my to robimy. Gdy próbujemy tych, którzy się z nami nie zgadzają, uciszyć poprzez wskazanie, że są niekompetentni lub zamroczeni niewłaściwym rozpoznaniem tego, co dla nich korzystne.
System zarządzania zielenią miejską dla Miasta Zduńska Wola — autorzy opracowania: CMLI Michał Zarzecki, Aleksandra Hantkiewicz-Lejman, Paweł Jaworski
ilustracje: Aleksandra Hantkiewicz-Lejman
5.
Najbardziej radykalną materializacją stanowiska ortodoksyjnego w kwestii walki o drzewa byłoby wprowadzenie bezwzględnego nakazu ich ochrony przed wycinką. Ten ruch wywołałby liczne komplikacje praktyczne. Od każdego warunku technicznego można przecież odejść, gdy konieczność wdrożenia odstępstwa wynika z chęci osiągnięcia większego dobra w okolicznościach blokujących możliwość zastosowania ogólnej normy inżynierskiej. Nie inaczej byłoby w przypadku zieleni.
Ustanowienie nakazu zrodziłoby też inny, poważniejszy problem. Taki przepis — paradoksalnie — odbierałby ludziom władztwo nad przestrzenią, którą zamieszkują i użytkują na co dzień, przejawiające się w każdym pojedynczym akcie kolektywnego decydowania o zagospodarowaniu i funkcjonowaniu terenów miejskich. Pielęgnowanie roślin straciłoby swoje znaczenie symboliczne i moralne.
System zarządzania zielenią miejską dla Miasta Zduńska Wola — autorzy opracowania: CMLI Michał Zarzecki, Aleksandra Hantkiewicz-Lejman, Paweł Jaworski
ilustracje: Aleksandra Hantkiewicz-Lejman
6.
Procesu planistycznego nie można zakończyć na uznaniu wszystkich zgłoszonych roszczeń za równie ważne i warte uznania w konkretnej sytuacji projektowej. Mnogość pomysłów trzeba przezwyciężyć poprzez rozpoznanie stopnia ich zgodności z większą koncepcją, wynegocjowaną między różnymi grupami interesów. Treścią urbanistyki są tylko plany całościowe, a nie lokalne interwencje. Plany, które jedne interesy wzmacniają, a drugie — osłabiają.
Żadne z żądań nie może być zaspokojone w pełni, jeżeli tylko nie mamy do czynienia z prywatyzacją procesu planistycznego przez jedną uprzywilejowaną grupę. Wynikiem planowania jest pewna równowaga, którą niektórzy (niesłusznie) nazywają kompromisem. Efektem negocjowania może być oczywiście propozycja zachowania drzew i tak będzie się działo w wielu przypadkach. Teraz ten aspekt kształtowania przestrzeni publicznej jest — w mojej prywatnej ocenie słusznie — priorytetem dla wielu (większości?) ludzi uczestniczących w debatach urbanistycznych. Zawsze należy jednak brać pod uwagę wycinkę jako realną alternatywę.
Jeżeli uznamy bezwzględny prymat obecności drzew w mieście nad możliwością zakwestionowania tego stanu, to urbanistyce odbierzemy jej doniosłe znaczenie. Od drzew ważniejsze jest przecież spieranie się o zasadność ich zachowania i dbanie o to, by nikt nie zajmował wyróżnionego stanowiska w tym sporze ze względu na swoją pozycję społeczną czy ekonomiczną.