Są różne sposoby pisania o architekturze, a jednym z nich jest zbieranie niczym roślin w zielniku najładniejszych budynków z regionu czy epoki. Takim właśnie autorskim przeglądem ciekawych brył ze Śląska czasów PRL jest książka Anny Syski „Spodek w Zenicie”.
O tym, że Górny Śląsk jest skarbnicą wyjątkowych budowli, wiemy od dawna. Polityczne i ekonomiczne uwarunkowania sprawiły, że już po I wojnie światowej w regionie powstały wyróżniające się nowatorstwem i oryginalnością budowle; po 1945 roku zjawisko to jeszcze się nasiliło. W ostatniej dekadzie publikacje między innymi prof. Ewy Chojeckiej, Irmy Koziny, Anety Borowik, działalność Instytutu Dokumentacji Architektury Biblioteki Śląskiej czy Muzeum Miejskiego w Tychach (wraz z ich publikacjami) pokazały Polsce wyjątkowość architektury tego regionu. Już w monumentalnej monografii „Sztuka Górnego Śląska” z 2004 roku architektura zajmowała ważne miejsce i ta dwudziestowieczna wybijała się wśród zjawisk co najmniej wartych uwagi.
Anna Syska „Spodek w Zenicie”, Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki, Warszawa 2020
© Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki
W marcu 2021 roku do grona publikacji prezentujących powojenne architektoniczne skarby Śląska dołączył „Spodek w Zenicie. Przewodnik po architekturze lat 1945–1989 w województwie śląskim” Anny Syski. Autorka, która od lat zajmuje się popularyzacją budownictwa tego regionu (jest między innymi współautorką przewodnika dotyczącego architektury międzywojnia na Śląsku „Styl gotycki wyklucza się”) wybrała sto dwadzieścia realizacji z trzydziestu trzech miejscowości i każdą z nich opatrzyła notką. Są tu powszechnie rozpoznawalne obiekty, jak Spodek (proj.: Andrzej Żórawski, Maciej Krasiński, Maciej Gintowt, Wacław Zalewski), tyski kościół Ducha Świętego (proj.: Stanisław Niemczyk), pawilony Miejskiej Galerii Sztuki w Częstochowie (proj.: Włodzimierz Ściegienny) czy chorzowskie Planetarium (proj.: Zbigniew Solawa), jak i bryły nieznane nawet pasjonatom architektury. Wśród tych drugich szczególnie przykuwają uwagę kościoły z ich niebywałym bogactwem form, rozwiązań materiałowych i przestrzennych, jak kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Pawłowicach, prawie nieznany projekt Stanisława Niemczyka i Marka Kuszewskiego, urzekający surowością form kościół św. Józefa w Piekarach Śląskich-Józefce (proj.: Adam Lisik), wyrazisty w swojej prostocie kościół Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa we Wrzosowej (proj.: Stanisław Kwaśniewicz, Marian Ficens) czy pawilon z kamienia, betonu i drewna projektu Leszka Studnickiego i Wacława Lipińskiego, czyli kościół św. Urbana Papieża i Męczennika w Mikołowie-Kamionce, który mógłby powstać współcześnie w Holandii czy Finlandii na fali mody na budownictwo ekologiczne i przyjazne człowiekowi zarazem.
Kościół Podwyższenia Krzyża Świętego w Pawłowicach, proj.: Stanisław Niemczyk, Marek Kuszewski, 1986–1994
fot.: Marek M. Berezowski, zbiory autora
W książce Anny Syski mieszają się z sobą budynki ważne dla dziejów polskiej architektury z kameralnymi projektami z mniejszych ośrodków, „ikony” z „odkryciami”. I to właśnie te drugie stanowią wartość publikacji, to dla nich warto po „Spodek w Zenicie” sięgnąć. One też wywołują ogromne poczucie niedosytu. Szkoda że autorka, znająca swój region lepiej niż większość badaczy architektury tamtego czasu, nie zdecydowała się opracować tomu o mniej znanym Śląsku, skupić się właśnie na tych mniejszych lub rzadziej opisywanych obiektach, które byłyby nie tylko odkryciem dla czytelników, ale i, być może, kolejną cegiełką do badań nad powojenną polską architekturą. Charakter objętościowo jednak dość skromnej publikacji, w której tyle samo miejsca poświęcono znanemu od Bałtyku do Tatr Osiedlu Tysiąclecia w Katowicach (proj.: Henryk Buszko, Aleksander Franta, Tadeusz Szewczyk, Marian Dziewoński) i ewidentnie wyprzedzającej swój czas, nowoczesnej i prostej zarazem szkole podstawowej w Pszczynie projektu współtwórców Tychów Bożeny i Janusza Włodarczyków wywołuje poczucie straty. Może lepiej byłoby, gdyby znane, wielokrotnie i szeroko opisywane obiekty ustąpiły tu miejsca tym skrytym w mniejszych śląskich miastach skarbom? Tym bardziej, że krótkie, lakoniczne opisy nie wnoszą do naszej wiedzy nic nowego — w odróżnieniu od wybranych przez autorkę nie mniej wartościowych obiektów z Rybnika, Świętochłowic, Jaworzna.
„Spodek w Zenicie” stawia przed czytelnikiem spore wyzwanie. Pokazując mu niewątpliwie arcyciekawy architektoniczny dorobek regionu, roznieca zainteresowanie, jednak nie daje odpowiedzi, skąd ten fenomen śląskiej architektury się wziął, jakie zjawiska na niego oddziałały, dlaczego akurat ten region w czasach standaryzacji i prefabrykacji nasycił się tak wieloma niebanalnymi realizacjami. Nic podobnego nie miało przecież miejsca w tych samych latach ani na Mazowszu, ani Pomorzu czy w jakimkolwiek innym województwie. Zbiór zmusza do zastanowienia się, na ile peerelowska architektura wpłynęła na współczesną śląską tożsamość. Górny Śląsk wciąż oglądamy przez pryzmat kopalni i familoków, a przecież kolejne epoki także wpłynęły na kształt i charakter tego regionu. Na ile też formy architektury z lat 60. czy 70. ukształtował śląski klimat? Dlaczego to właśnie tam mogła wyrosnąć Hala wystawowa „Kapelusz” (proj.: Jerzy Gottfried), Dom Handlowy „Skarbek” (proj.: Jurand Jarecki) albo kościół Ducha Świętego w Chorzowie (proj.: Mieczysław Król, Jerzy i Zygmunt Winniccy)? I na ile te następujące po sobie, niezwykłe pod względem architektury epoki oddziałały na twórczość Roberta Koniecznego, Tomasza Koniora, Przemo Łukasika i całego legionu piekielnie zdolnych architektów, którzy pochodzą ze Śląska, tam się uczyli i rozwijali, a dziś mają spory wpływ na architektoniczny kształt Polski? „Spodek w Zenicie” jest kolejną publikacją dotyczącą województwa ze stolicą w Katowicach, która takie pytania prowokuje.
Dom Handlowy „Skarbek” w Katowicach, proj.: Jurand Jarecki, 1972–1975
fot.: Grażyna Rutkowska © Narodowe Archiwum Cyfrowe
Sukces wydawanej od 2012 roku przez Centrum Architektury serii niewielkich architektonicznych przewodników po warszawskich dzielnicach (między innymi „SAS”, „PRA”, „MOK”) pokazał, że zestawienia najlepszych, najładniejszych czy najciekawszych budynków są potrzebne i znajdują swoich czytelników. Katalogi prezentujące ciekawe bryły służą za przewodniki podczas wypraw i spacerów, pozwalają lepiej poznać architektoniczne skarby regionu czy najbliższej okolicy. „Spodek w Zenicie” jako pomocnik podczas wycieczki pewnie sprawdzi się gorzej, bo obejmuje ogromny obszar województwa śląskiego, rozciągający się od Częstochowy po Szczyrk. Uwzględnia też budowle, które zostały już rozebrane lub znacząco przebudowane (porażające jest zestawienie archiwalnych zdjęć Miejskiego Ośrodka Kultury w Radlinie projektu Marii Ostrowskiej-Siemek i Krzysztofa Siemka z jego wyglądem współczesnym). Z pewnością jednak stanie się zachętą do wędrówek po miastach Górnego Śląska. Sama autorka we wstępie do książki pisze: „Przewodnik ten nie ma jednak na celu przedstawienia wszystkich perypetii powojennej architektury, służy jedynie zasygnalizowaniu złożoności stojących za nią zjawisk, co dla części czytelników może stać się inspiracją do dalszych, samodzielnych poszukiwań”.
Miejski Ośrodek Kultury w Radlinie, proj.: Maria Ostrowska-Siemek, Krzysztof Siemek, 1961–1964
fot.: Jan Siudecki, pocztówka RUCH | archiwum Anny Syski
Byłoby wspaniale, gdyby książka Anny Syski nie okazała się epizodem (to autorka przyniosła do wydawcy, Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki przygotowany wcześniej materiał), ale zapoczątkowała serię w podobny sposób prezentującą architektoniczny dorobek pozostałych polskich województw. W ten sposób misja NIAiU w dziedzinie promowania polskiej architektury uzyskałaby sprawiedliwe ucieleśnienie nie faworyzujące jednych regionów, a pozwalające odkryć także mniej znane zakątki.
Anna Cymer
Ilustracje udostępnione dzięki uprzejmości Narodowego Instytutu Architektury i Urbanistyki.