Dworzec ma być z konkursu — apelują poznańscy architekci, społecznicy i parlamentarzyści. To reakcja na podyktowane nagłym pośpiechem deklaracje kolei o rezygnacji z konkursowej formuły. „Teraz nie ma już sensu się spieszyć” tłumaczy specjalista od komunikacji dr Michał Beim. Potwierdza za to, że możliwe i zasadne są: nierozważana dotąd nowa lokalizacja dworca oraz — kolejowy tunel pod śródmieściem.
Słowa dr. Beima padły podczas poniedziałkowego posiedzenia parlamentarnego zespołu do spraw dworca PKP Poznań Główny. Utworzone w 2020 roku ciało stara się czuwać nad przywróceniem poznańskiej stacji funkcjonalności oraz komfortu obsługi pasażerów. Dziś, o czym pisaliśmy już wielokrotnie, w użyciu jest tzw. nowy dworzec z 2012 roku, tzw. chlebak — niewygodny i ciasny budynek złączony z wielką galerią handlową. Zastąpił on stary (i zamknięty na głucho) dworzec o znacznie lepszych walorach użytkowych (historię zwrotów akcji w tej sprawie opisywaliśmy m.in. tutaj).
kolejarze nie przyszli
Poniedziałkowe spotkanie, które odbyło się na terenie poznańskich Targów, było kontrą do zapowiedzi kolejarzy, którzy — wbrew porozumieniu z magistratem sprzed ponad dwóch lat — chcą wybierać projekt nowego budynku stacyjnego nie w konkursie, a w przetargu. Dodajmy, że w myśl porozumienia, przebudowa dworca miała kończyć się w grudniu tego roku. Tymczasem nie ma nawet projektu. Co dziwne, władze Poznania zaczęły myśleć podobnie do PKP, tłumacząc na początku września, że konkurs to niepotrzebny wydatek i strata czasu. Czy nadal tak uważają? Nie wiadomo. Obecni na poniedziałkowym spotkaniu reprezentanci magistratu w ogóle nie zabrali głosu. Jeszcze bardziej znaczące było milczenie kolejarzy i rządu. Zaproszeni przedstawiciele PKP oraz Ministerstwa Infrastruktury po prostu nie przyszli na posiedzenie.
Tereny stacji Poznań Główny — Zdekapitalizowany plac dworcowy, po lewej „chlebak”, po prawej zamknięty budynek dworca. Między nimi — parking nad torami kolejowymi.
fot.: Jakub Głaz
Bez ich udziału obradowali zatem parlamentarzyści, społecznicy i architekci z SARP oraz zaproszeni specjaliści. Większość postulowała: nie wolno rezygnować z konkursu. Prowadzący posiedzenie poseł Franciszek Sterczewski dopytywał, jak powinna wyglądać idealna procedura konkursowa. Wojciech Krawczuk, prezes poznańskiego oddziału SARP skłaniał się przede wszystkim ku formułom, które do finalnego projektu prowadzić będą etapami. Wspomniał, że Stowarzyszenie wystosowało pismo w sprawie konkursu do prezesa PKP oraz prezydenta Poznania. Piotr Grabowski z SARP dodał:
W przypadku takiego obiektu każda wybrana ścieżka będzie trudna. Jednak zanim dojdziemy do konkursu, najważniejsze jest ustalenie, czego konkretnie oczekujemy na terenie stacji.
bez pośpiechu i z głową
Na duże znaczenie analiz i wypracowania warunków wyjściowych wskazał także poseł Waldy Dzikowski. Obszernych merytorycznych uwag dostarczył tu dr Michał Beim, specjalista od transportu i komunikacji z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu (a także członek zarządu PKP w latach 2016-2017 próbujący wtedy reform działania przedsiębiorstwa). Skomentował nagły pośpiech kolejarzy:
Teraz nie ma żadnych przesłanek merytorycznych, żeby przyspieszać proces budowy. Nie uda się przecież już postawić dworca za pieniądze z bieżącego rozdania unijnego. A o kolejnej perspektywie finansowej trudno jeszcze mówić.
Jest zatem czas na niewykonane do dziś analizy oraz urządzenie konkursu. Więcej: być może opóźnienie jest szansą na wyjście poza rutynowe myślenie o restytucji dworca w starej lokalizacji. Była ona lepsza niż miejsce, w którym obecnie stoi „chlebak”, ale miała też wady. Dlatego już od lat 30. XX wieku rozważano co jakiś czas przesunięcie dworca o kilkaset metrów na północ, bliżej ścisłego śródmieścia — między Kaponierę i Most Dworcowy. Tę sensowną zmianę lokalizacji planowali także podczas okupacji Niemcy.
Tereny stacji Poznań Główny — Tereny na północ od Mostu Dworcowego. Sensowna lokalizacja dla nowej stacji Poznań Główny. Po lewej tereny targowe, w głębi biurowiec Bałtyk (proj. MVRDV) przy rondzie Kaponiera
fot.: Jakub Głaz
Na posiedzeniu zapytaliśmy dr. Beima, czy takie, przypomniane przez nas, rozwiązanie jest jeszcze możliwe. Michał Beim:
Tak. Nowy dworzec z wystarczającą liczbą peronów zmieściłby się w nowym miejscu. Musiałby się jednak diametralnie zmienić sposób użytkowania stacji i układanie rozkładów jazdy, trochę na wzór Warszawy Centralnej. Nie będzie bowiem miejsca na bardzo długie postoje pociągów. To zresztą korzystne, bo połączenia regionalne przestaną kończyć się na Dworcu Głównym. Staną się wydajniejszymi liniami przelotowymi łączącymi miejscowości po przeciwnych stronach Poznania.
tunel na dokładkę
Mówiąc o zmianie podejścia do organizacji przewozów, dr Beim dodał, że wzmocni to obsługę dzielnic miasta transportem kolejowym. Przypomniał o postulowanym już przez siebie wcześniej pomyśle na tunel kolejowy pod śródmieściem — łączącym Dworzec Główny ze stacją Poznań Wschód, z na przykład trzema podziemnymi przystankami po drodze.
To koszt porównywalny z planowaną i tak dobudową trzeciego toru trasy na Warszawę, a umożliwi sensowną separację ruchu regionalnego i lokalnego od ogólnopolskiego. Podobnie jak w Łodzi, tunel taki stanie się czymś na kształt metra.
Zarówno tunel, jak i nowa lokalizacja dworca bardzo korzystnie wpłynęłyby na urbanistykę centrum. Po pierwsze, sensu nabrałoby przeskalowane rondo Kaponiera, które — wbrew planom — nie pełni większych funkcji przesiadkowych. Po drugie — na znaczeniu zyskałaby ulica Święty Marcin, otrzymując wreszcie na swoim końcu punkt docelowy w postaci głównej stacji. Dlatego na zakończenie spotkania niżej podpisany zaapelował o poważne rozważenie tej opcji, zwłaszcza że przeróbki bałaganu powstałego po wybudowaniu „chlebaka” z galerią handlową mogą okazać się i tak niesatysfakcjonujące. Natomiast poseł Sterczewski zapowiedział kontynuację tematu na posiedzeniu sejmowej Komisji Infrastruktury. Dodał też, że
Komisja ma wyższą rangę, niż nasz zespół i na jej posiedzeniu przedstawiciele PKP i ministerstwa będą musieli się stawić.