Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize
PDA 2024 – materiały i technologie dla Architekta. Korzystaj z darmowej wersji online

Duże drzewa dla miast kontra betonoza

10 grudnia '20

Problem betonozy w polskich miastach

W ostatnich latach wyraźnie uwidocznił się problem usuwania drzew w centrach miast. Gdybyśmy zapytali przypadkowe osoby na ulicy, czy drzewa są bardzo potrzebne w mieście, z pewnością większość odpowiedziałaby, że tak — co do tego, jako społeczeństwo, jesteśmy zgodni. Mimo to zawsze znajduje się jakiś powód, aby w procesach inwestycyjnych bezpowrotnie je usuwać. Problem betonozy, jaki pojawia się obecnie w polskich miastach dotyczy zarówno przestrzeni publicznych podlegających samorządom czy państwu, jak również tym komercyjnych czy prywatnych.

co dają drzewa w mieście?

Brak drzew to nie tylko puste przestrzenie. Drzewa dają nam wiele korzyści, z których często nie zdajemy sobie sprawy. Dojrzałe egzemplarze, zwłaszcza w zwartych grupach obniżają temperaturę i likwidują wyspy ciepła. Są ostojami zwierząt i elementem bioróżnorodności, czy tworzenia ważnego dla człowieka ekosystemu przyrody miejskiej. Nie sposób zapomnieć o estetyce przestrzenirównowadze psychicznej wynikającej z ich obecności.

Jednak te aspekty, których nie widać gołym okiem i trudno przeliczyć na konkretną wartość finansową, nie są w stanie — jak widać — obronić drzew przed wycinką.
Wspomniane wyżej czynniki w naszym wyobrażeniu nie przeliczają się bezpośrednio na parkingi, PUMY, czy szersze drogi. Dlatego też nie są wartością, która brana jest pod uwagę w procesach budowlanych i inwestycjach na terenie miasta. To przez takie podejście duże drzewa w „najlepszym” przypadku są bezpowrotnie przenoszone z centrum miasta, a w najgorszym — kończą żywot.

Problem ten zauważalny jest już w wielu miastach, rośnie też jego świadomość społeczna. Na kurczący się w centrum miast drzewostan zwracają uwagę już nie tylko sygnaliści czy aktywiści miejscy, ale również zwykli mieszkańcy, którym nie do końca odpowiada życie jedynie w otoczeniu betonu.

gotowe do transportu

fot.: © Fundacja Krajobrazy

dlaczego tak łatwo pozbywamy się drzew?

Jako architekt krajobrazu, przez wiele lat staram się dociec, co jest przyczyną tak dużej i agresywnej ingerencji w zieleń wysoką. Dlaczego w procesach tworzenia nowych inwestycji jednym z głównych (choć często dokonywanym nieświadomie) założeń jest usuwanie drzew bez refleksji nad ich adaptacją, czy szukanie innych równoważnych rozwiązań?

W mojej ocenie, poza procesami miastotwórczymi — tymi, których wartością nadrzędną jest spieniężenie inwestycji, powierzchnie użytkowe czy miejsca parkingowe — ważnym czynnikiem, który przyczynia się do usuwania drzew są krótkie terminy planowania i realizacji inwestycji. Nie przekłada się to na problem bezpośrednio, lecz jest powiązane z zewnętrznym dofinansowywaniem inwestycji, gdzie terminy złożenia wniosków nie pozwalają na opracowywanie dokumentacji z refleksją i namysłem. Dlatego najbardziej spektakularne rewitalizacje rynków, czy centralnych placów w wielu miastach odbywają się w tak drastyczny dla drzew sposób. Dochodzi do tego jeszcze jeden z czynnik: na terenach objętych ochroną konserwatorską projektanci tłumaczą wycinki wytycznymi konserwatora zabytków.

Zauważalne jest również to, że gdy dojdzie do protestów, samorządowcy oraz osoby odpowiedzialne za inwestycje tłumaczą, że nie było innego rozwiązania, że drzewa należało usunąć pod ciągi komunikacyjne, ścieżki rowerowe czy zagęszczenie tkanki miejskiej. Towarzyszą temu zapewnienia o nasadzeniach rekompensacyjnych w ramach planowanej wycinki w innej części miasta. Takie usprawiedliwianie sytuacji nie powinno mieć miejsca — drzewa sadzone w rekompensatach nie generują takich samych korzyści ekologicznych i estetycznych jak dorosłe egzemplarze. Jedno duże drzewo usunięte z centrum jest równoważone — według badań — przez ponad 1000 sadzonek o obwodzie rzędu 10–12 cm.

W mieście nie ma miejsca na taką ilość nowych nasadzeń, a z drugiej strony brakuje też sformalizowanych przeliczników. Odbywa się to na zasadzie „sztuka za sztukę”, tyle tylko, że sztuka o małym obwodzie pnia swoją dojrzałość (jeśli w ogóle) osiągnie za kilkadziesiąt lat. Zaskakujące więc, że przechodzimy nad tym do porządku dziennego, a formalna, kilkudziesięciotysięczna kwota „kary” za zgodę na wycięcie drzewa zamieniana jest na posadzenie drzewa o wartości 500 zł i średnicy na przykład 16 cm.

To główne problemy, które pojawiają się w dyskusjach. Uważam jednak, że należy wniknąć głębiej w proces inwestycyjny i jak najszybciej rozpocząć dyskusję o tym, w jaki sposób przeciwdziałać pogłębiającemu się problemowi usuwania drzew z tkanki miasta.Temat nie powinien być poruszany (jak to często bywa) dopiero w momencie, w którym słychać już piły, czy mieszkańcy protestują na ulicach, a inwestorzy czy samorządowcy tłumaczą, że „teraz już nic nie można zrobić” ewentualnie szukając rozwiązań zastępczych (na przykład w formie wykopywania drzew „na szybko” i podejmowania prób przeniesienia ich w inne miejsca). Wtedy jest już naprawdę za późno, a akcyjne działania przenoszenia drzew nie są rozwiązaniami skutecznymi, bo drzewa te znikają bezpowrotnie — tak, jak te wycięte.

sadzenie drzewa

fot.: Van Den Berk

„wina wójta”

„Wina wójta” — tak nazywam właśnie ten moment, w którym do akcji wkraczają media, a samorządowcy czy inwestorzy tłumaczą się z zaistniałej sytuacji na różne sposoby. Problem często leży gdzie indziej i na innym etapie procesów inwestycyjnych, niż przygotowanie terenu do rozpoczęcia prac budowlanych (co za tym idzie — wycinki). Tym etapem jest świadomość projektantów, inżynierów inwestycji czy osób, które odpowiadają za zamówienia na samym początku procesu inwestycyjnego. To tu należy wprowadzić zmiany i to tu należy być wrażliwym na drzewa i działania z nimi związane.

Jednym z takich czynników jest świadomość tego, że w zastępstwie wycinanych drzew możemy sadzić na rynkach, skwerach czy przy obiektach komercyjnych i mieszkalnych, nie 10- czy 12-centymetrowe sadzonki, ale dojrzałe okazy.

Wystarczy umieścić w dokumentacji projektowej, inwestycyjnej, STWiORB, kosztorysie inwestorskim (a co za tym idzie — kosztorysie ślepym) drzewa dojrzałe o przekroju 50 czy 70 cm i odpowiednie zapisy dotyczące sadzenia i infrastruktury towarzyszącej. To samo dotyczy zapisów SIWZ przy zamówieniach publicznych i możemy zmienić obraz całej inwestycji.

Brak świadomości, że istnieją tak duże drzewa do sadzenia przyczynił się do tego, że w ramach działań Fundacji Krajobrazy rozpoczęliśmy projekt „Duże drzewa dla miast”.

Przeprowadziliśmy szereg warsztatów i prezentacji oraz webinarów przybliżających tę problematykę. Staramy się zmieniać świadomość w zakresie sadzenia dużych drzew wśród wszystkich uczestników budowlanych procesów inwestycyjnych. Na naszych spotkaniach pokazujemy, jak można sadzić, umieszczać w projektach czy dokumentacjach inwestycji egzemplarze o wielkościach zdecydowanie większych niż te, do których jesteśmy przyzwyczajeni. O wiele łatwiej jest wtedy przechodzić proces inwestycyjny, a drzewa są po prostu wymieniane (ze względów zdrowotnych, kompozycyjnych czy infrastrukturalnych), a nie usuwane bezpowrotnie. Jako fundacja mamy już za sobą wdrożenia zarówno w tkance przestrzeni publicznej, komercyjnej czy u prywatnych inwestorów.

Sadzenie dużego drzewa w ramach Laboratorium Miejskiego dla miasta Łęczna

fot.: © Fundacja Krajobrazy

Ktoś popełnił kiedyś duży błąd edukacyjny, pokazując nam, że drzewa mają palowe systemy korzeniowe czy bryły rozrośnięte w bardzo dużym stopniu, a przez to nie jest możliwe sadzenie dużych okazów. Ten mit pokutuje do dziś i pojawia się w wielu rozmowach, uniemożliwiając przyspieszenie zmian. Drzewa odpowiednio przygotowane mają bryły korzeniowe dostosowane nawet do transportu zwykłym TIR-em. Drugim czynnikiem, pojawiającym się w dyskusjach jest problem kwoty, jaką trzeba wydać na duże sadzonki. Wartość jednego drzewa to kilka tysięcy złotych, czyli równowartość kilkudziesięciu metrów kwadratowych kostki brukowej — o tym często wspominam podczas warsztatów. Dlatego przy inwestycjach o wartości kilku milionów, czy nawet kilkuset tysięcy wykonanie nasadzeń z dużych drzew nie jest elementem niegospodarności czy czynnikiem wpływającym na znaczne zaburzenie wartości inwestycji. Wystarczy więc świadomość i znajomość technologii, aby wdrożyć te działania. Jak wspomniałem, drzewom towarzyszyć może również technologia umożliwiająca rozrost i prawidłowy rozwój, niekolidujący z infrastrukturą podziemną czy nawierzchniami. Dostępne są systemy antykompresyjne czy ukierunkowujące korzenie tak, aby nie wpływały negatywnie na inne obiekty. Tymczasem my zatrzymaliśmy się w projektach jedynie na trzech palikach otaczających sadzonkę ujętych w specyfikacji oraz nazwą łacińską rośliny. To właśnie przesłanka do tego, że w procesie inwestycyjnym i projektowym należy dokonywać zmian. Projektanci wszystkich branż powinni rozważyć wdrożenie również w tej dziedzinie nowoczesnych rozwiązań (podobnie jak to robią w kubaturach) — takich, które będą działały w myśl równoważnego traktowania wszystkich elementów składowych projektowanych obiektów w tym zagospodarowania terenu.

Przeglądając w ostatnich latach dokumentacje projektowe, przetargowe czy zapytania ofertowe na obiekty architektoniczne, zauważalny jest brak refleksji w sprawach drzew. Warto walczyć z tym schematem, tworzyć dokumentację kompleksowo, ze świadomością, że tak modne obecnie projektowanie odpowiedzialne, to nie tylko materiały eco, zeroenergetyczność, czy technologie typu zielone dachy czy ściany zwiększające powierzchnię czynną biologicznie. To również zagospodarowanie terenu, w którym dużą rolę odgrywają drzewa i ich funkcja. Sytuacja dotyczy także projektów ciągów komunikacyjnych takich jak aleje, promenady, drogi jezdne czy ciągi piesze. Pamiętajmy, że za każdym razem, kiedy będziemy zza naszego biurka podejmować decyzję o usunięciu drzewa, powinniśmy myśleć o rekompensacie, która naprawdę będzie rekompensatą, a nie formalnym załatwieniem sprawy.

To jest element projektowania odpowiedzialnego.

Tyle w kwestii procesów inwestycyjnych, choć jest jeszcze jedna wartość, jaką niesie za sobą sadzenie dużych drzew — aspekt estetyczny i wizualny. Może on przekona architektów czy deweloperów. Sadząc duże drzewa, uzyskamy taki sam efekt, jak w przypadku budynku. Od razu w zagospodarowaniu terenu uzyskamy to, co nazywamy pełnią szczęścia. Dziś budynek po wzniesieniu musi niejako czekać na zagospodarowanie terenu, aby wspólnie z nim osiągnąć efekt taki, jaki przewidział architekt podczas tworzenia wizualizacji sprzedażowych. Obecnie często musimy czekać na ten obraz wiele lat.

Podsumowując, nie widzę obecnie żadnych przeciwskazań do ukierunkowania działań projektantów poza stereotypami i utartymi schematami. Myślę, że nie uda się wprowadzić w najbliższym czasie formalno-prawnych zapisów dotyczących zmiany parametrów nasadzeń rekompensacyjnych. Dlatego dużą rolę w przeciwdziałaniu zmianom klimatu w obszarach miejskich powinni odgrywać uczestnicy budowlanych procesów inwestycyjnych, w tym świadomi i odpowiedzialni projektanci, którzy z jednej strony — sadząc duże drzewa — przyczynią się do zmniejszenia wyspy ciepła, a z drugiej strony uzyskają szybciej zamierzony efekt estetyczny. Taki, jaki chcielibyśmy widzieć od początku i jeszcze za naszego życia.

Wszyscy wiemy, że dobry widok z okna kosztuje. Sadzenie dużych drzew ma więc również wymiar ekonomiczny.


Wojciech Januszczyk




Wojciech januszczykWojciech Januszczyk — architekt krajobrazu, pracownik Instytutu Architektury Krajobrazu KUL, fundator Fundacji Krajobrazy, Inspektor Nadzoru Terenów Zieleni i biegły sądowy. Pomysłodawca i dyrektor artystyczny festiwalu sztuki ogrodów i przestrzeni — InGarden. Pełnił funkcję prezesa ogólnopolskiego Stowarzyszenia Architektury Krajobrazu, z ramienia której w 2008 roku podpisał przystąpienie Polski do Ogólnoświatowej Federacji Architektury Krajobrazu (IFLA). Wraz z zespołem projektowym zdobył szereg nagród w konkursach dotyczących przestrzeni publicznych i komercyjnych. Twórca „Ogrodu Snu” zrealizowanego w ramach wystawy Zieleń to Życie wspierającego działania Fundacji Ewy Błaszczyk „AKOGO?”. Uczestnik Festiwalu Ogrodów w Bolestraszycach, gdzie tworzy autorskie realizacje ogrodów pod cyklicznym tytułem „Protest Garden”, zwracające uwagę społeczną na współczesne problemy związane z przestrzenią i krajobrazem kraju. W swoich działaniach komercyjnych kieruje się autorską ideą „Ogród to też dom” wskazującą na funkcjonalny charakter przestrzeni przy domach jednorodzinnych. Posiada doświadczenie w zakresie kierowania i zarządzania procesami inwestycyjnymi podczas realizacji obiektów architektury krajobrazu, w tym budowy ogrodów przydomowych, parków zabytkowych i przestrzeni publicznych.

Głos został już oddany

BIENNALE YOUNG INTERIOR DESIGNERS

VERTO®
system zawiasów samozamykających

www.simonswerk.pl
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE