Rozmowa pochodzi z numeru A&B 10|23
Profesor Szymon Malinowski, fizyk atmosfery, w rozmowie z Anią Diduch o niezrozumieniu zagadnienia wody i bioróżnorodności w urbanistyce i architekturze.
Ania Diduch: Czy Pana zdaniem niezrównoważone i nieodpowiedzialne zarządzanie zasobami wody bierze się z braków w edukacji? A jeśli tak, to czy może Pan wskazać, jakiego rodzaju są to braki?
prof. Szymon Malinowski: Trudno stwierdzić, czy jest to tylko bezpośredni wynik słabej edukacji szkolnej. Woda jest tym zasobem, który teoretycznie wszyscy znamy, choćby tylko z prostego schematu w podręcznikach: że woda paruje, formuje chmury, a następnie spada na ziemię w postaci deszczu. Oczywiście diabeł tkwi w szczegółach, bo ten proces wcale nie jest taki prosty. Jesteśmy przyzwyczajeni, że woda była dostępna bez problemu, przynajmniej w wielu częściach globu, zapominamy jednak, że coraz bardziej wpływamy na jej obieg. Cywilizacja wchodzi w interakcje z obiegiem wody i zrozumienie nowych ścieżek jej cyrkulacji jest dla wielu osób bardzo trudne.
zrównoważone myślenie o wodzie w praktyce architektonicznej zaczyna się od zrozumienia obiegu wody w przyrodzie
fot.: Public Domain Pictures © Pixabay
Ania: Wydaje mi się, że rysunek, o którym Pan wspomina, który ja również pamiętam z czasów szkolnych, buduje fałszywy obraz, że woda jest surowcem odnawialnym i niezbywalnym, że to obieg zamknięty.
prof. Szymon Malinowski: To, że woda jest w obiegu zamkniętym i jest odnawialna, nie znaczy, że ten cykl jest w stanie niezmiennie i bezustannie zachodzić w każdym miejscu. Lokalnie, jako mieszkańcy miast czy osiedli, nie jesteśmy wprost zależni od cyklu globalnego. Punkt i sposób, w którym lokalnie jesteśmy wpięci w cykl globalny, odkrywa bardzo istotną rolę.
Ania: Czy w takim razie architektura i urbanistyka są dziedzinami, które powinny być odpowiedzialne za to, jak ten cykl lokalny jest organizowany?
prof. Szymon Malinowski: Myślę, że w dużym stopniu tak, te dwie dziedziny oraz planowanie przestrzenne. Poza tym architektura i urbanistyka powinny być odpowiedzialne za to, jak budynki i miasta funkcjonują w przyrodzie. Budownictwo do dziś skupia się tylko na funkcjonalności z punktu widzenia ludzi. Kwestia tego, jak budynki czy systemy urbanistyczne działają w przyrodzie, jest zupełnie pomijana w procesie projektowania i budowania.
jeżeli weźmiemy masę wszystkich obiektów wytwarzanych przez człowieka na Ziemi, w czym architektura i urbanistyka mają pokaźne miejsce, okazuje się, że ta masa jest większa niż masa całej przyrody
fot.: Pete Linforth © Pixabay
Ania: Czyli powody są systemowe: jesteśmy skazani na to, że nie ma globalnych metaprzepisów, które regulowałyby bardziej holistyczny sposób myślenia.
prof. Szymon Malinowski: Nie chodzi o metaprzepisy, tylko o zrozumienie kontekstu i skali. Na przykład, jeżeli weźmiemy masę wszystkich obiektów wytwarzanych przez człowieka na Ziemi, w czym architektura i urbanistyka mają pokaźne miejsce, okazuje się, że ta masa jest większa niż masa całej przyrody. Nasza cywilizacja dawno przekroczyła skalę lokalnych działań, nawet jeśli pojedyncze projekty są tak odbierane. Dzisiaj po prostu zmieniamy na Ziemi wszystko i często robimy to w sposób nieświadomy. Ta nieświadomość wypływa z niepełnej perspektywy: wiodącym wymaganiem architektury i urbanistyki jest to, żeby spełnić warunki użyteczności dla człowieka i warunki estetyczne. Nie ma zaś praktycznie żadnych wymogów i potrzeb zrozumienia, jak budownictwo koreluje z obiegiem wody, bioróżnorodnością, jak te relacje projektować.
Ania: Jak w takim razie można zacząć implementować tę zmianę myślenia?
prof. Szymon Malinowski: Największym problemem jest brak czasu na eksperymenty. Nie mamy luksusu czekania, aż rozwinie się nowa mentalność.
Ania: Zgadzam się: czas jest kolejnym zasobem, który jest dziś na wyczerpaniu.
prof. Szymon Malinowski: Problem jest palący. Potrzebujemy szybkiego przestawienia paradygmatu nie tylko w dziedzinie architektury. Nie jest to łatwe, bo bardzo niewiele osób rozumie, o co w tym wszystkim chodzi — jesteśmy zagubieni i w rozumieniu problemu, i w pomysłach na plan naprawczy.
cywilizacja wchodzi w interakcje z obiegiem wody i zrozumienie nowych ścieżek jej cyrkulacji jest dla wielu osób bardzo trudne
fot.: Arek Socha © Pixabay
Ania: Na kim spoczywa największa odpowiedzialność tego, żebyśmy przestali być zagubieni?
prof. Szymon Malinowski: Moim zdaniem najwięcej należy wymagać właśnie od osób, które projektują i budują: od architektów, urbanistów i specjalistów zajmujących się planowaniem przestrzennym. Myślę, że najskuteczniej byłoby, gdyby porozumieli się z przyrodnikami i specjalistami od nauk o Ziemi, którzy znają lokalne uwarunkowania i ograniczenia hydrologiczne, klimatyczne, przyrodnicze, tak żeby architekci mogli je uwzględnić w swojej pracy. To brzmi jak rozwiązanie tymczasowe, ale może być skuteczne. Nie widzę nadziei na szybkie i sprawne wygenerowanie nowego prawa, które w prosty sposób adresowałoby zawiłe relacje urbanistyki i przyrody.
zabiegi polegające na budowaniu zielonych dachów są zdecydowanie niewystarczające, czasami realizowane wręcz na siłę
fot.: nathmath © Pixabay
Ania: Nowe metody projektowania, o których Pan wspomina, mają dotyczyć tego, co się buduje, czy obiektów i miast, które już istnieją?
prof. Szymon Malinowski: Budowanych i istniejących. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że niektóre z koncepcji projektowych mogą być niedoskonałe z powodu nieznajomości pewnych czynników środowiskowych. Na przykład koncepcja miasta piętnastominutowego jest bardzo kusząca z perspektywy ludzi, jednak żeby w pełni wpisywała się w działanie środowiska, najpierw powinniśmy mieć skuteczną metodę liczenia śladu węglowego i środowiskowego. Od tego może się zaczynać szukanie odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób planować wygodne miasta, żeby wpływ na środowisko był jak najmniejszy. Chcę podkreślić, jak ważne jest myślenie projektowe w kategoriach równowagi. Trzeba połączyć z sobą dwie perspektywy: to, żeby ludzie mogli dobrze i wygodnie mieszkać, i to, żeby te wygody miały jak najmniejszy ślad środowiskowy. Jako osoba zajmująca się klimatem muszę powiedzieć, że na przykład zabiegi polegające na budowaniu zielonych dachów są zdecydowanie niewystarczające, czasami realizowane wręcz na siłę. Wcale nie muszą przyczyniać się do ochrony ekosystemów i nie wynikają z myślenia o architekturze jako elemencie przyrody. W podobny sposób myśli się niestety o projektowaniu terenów zielonych: z perspektywy udogodnień dla człowieka, a nie stwarzania warunków dla przyrody, żeby mogła swobodnie funkcjonować. Jednym z przykładów jest rewitalizacja Pól Mokotowskich: z jednej strony wyznaczono ostoje przyrody, co jest świetnym pomysłem, z drugiej stary beton w sztucznych oczkach wodnych zastępuje się na wielką skalę nowym.
idea miasta piętnastominutowego nie jest w pełni wydajna, jeśli chodzi o zarządzanie kryzysem klimatycznym
fot.: Gundula Vogel © Pixabay
Ania: Czy sądzi Pan, że jednym z aspektów, który mógłby przyspieszyć konieczne zmiany w prawie i mentalności, jest po prostu ekonomia? Znalezienie sposobu, w jaki odpowiednie osoby mogłyby w końcu zdać sobie sprawę, że działanie wbrew naturze i wbrew środowisku po prostu nikomu się nie opłaca.
prof. Szymon Malinowski: Wydaje mi się, że nawet na poziomie planistów jesteśmy bezsilni. Ilustracją mojej opinii niech będzie fakt, że dopłaty do paliw kopalnych to 7 procent produktu globalnego brutto. Z tej prostej statystyki widać, że cała nasza ekonomia jest skrzywiona w stronę eksploatacji nieodnawialnych zasobów. Kosztów usług środowiskowych czy utraty tych usług wskutek złego planowania nie uwzględniamy. Każdy może wybrukować swój teren kostką Bauma, istnieją wymogi, aby pewien procent powierzchni pozostał przepuszczalny, ale to tyle. Podobnie z postawieniem płotu, który negatywnie wpływa i na obieg wody, i na bioróżnorodność. Nikt nie wyobraża sobie, żeby jego teren prywatny był poddany wymogom środowiska.
globalna cyrkulacja wody to jedno zjawisko, ale w skali miast, jesteśmy podpięci pod cyrkulację lokalną; właśnie dlatego zarządzanie wodą w urbanistyce jest zawsze ściśle kontekstualne
fot.: Joel © Pixabay
Ania: Tak, jest to prawo wręcz niezbywalne. Jak Polska wypada na tle krajów, które dążą do zrównoważonego podejścia do środowiska?
prof. Szymon Malinowski: Nasza gospodarka przestrzenna jest historycznie związana z systemem osadnictwa na prawie polskim, z historią własności. Polska jest bardzo poszatkowana i podzielona. W zasadzie każdy może sobie postawić budynek wszędzie: las czy nie las, ogrodzenie, podjazd, muszą być. Jeśli istnieją ograniczenia, to są zwykle obchodzone, co wynika z silnego przywiązania do własności: jak to, nie mogę robić na własnym terenie tego, co chcę? Tyle że to nie jest tylko nasz teren. Zachodzą na nim wspomniane przeze mnie cykle: wodny, węglowy, „pracują” też na nas wszystkich ekosystemy. Przyroda jest z takiej perspektywy traktowana jako niewygodny element do ujarzmienia. Drzewo jest postrzegane jako coś, co może się przewrócić i nam coś popsuć. Na to nakładają się błędy projektowania wynikające z niezrozumienia tego, jak funkcjonuje przyroda.
projektowanie miast powinno odbywać się w porozumieniu ze specjalistami od klimatu i przyrody tak, aby zapewnić niezbędną bioróżnorodność
fot.: Rahul Pandit © Pixabay
Ania: Czy są jakieś pozytywne przykłady zrównoważonego podejścia do obiegu wody w mieście?
prof. Szymon Malinowski: Wymieniłbym rozwiązania zielonej retencji w Radomiu. Kolejnym obszarem, który się zmienia, jest podejście do lasów i terenów zielonych wewnątrz i wokół miast, które nie tylko mają być miejscami rekreacji, ale zapewniać pewien poziom bioróżnorodności. Jak wspierać te pozytywne zmiany? Ciągle przypominając, że przy projektowaniu miasta, osiedla, systemu komunikacji, powinniśmy minimalizować ślad środowiskowy, nie tylko przez wprowadzanie nowych rozwiązań, ale przede wszystkim zachowując w jak największym stopniu wszystkie naturalne i półnaturalne ekosystemy wokół nas.
najwięcej należy wymagać właśnie od osób, które projektują i budują: od architektów, urbanistów i specjalistów zajmujących się planowaniem przestrzennym
fot.: Snehanshu M © Pixabay
Ania: Jak w ciągu lat Pana pracy zmienił się sposób mówienia o przyrodzie i jej relacji z człowiekiem? Sam jest Pan ważnym bohaterem tej zmiany jako popularyzator wiedzy o klimacie.
prof. Szymon Malinowski: Zmiany narracji na lepsze istnieją, ale są niszowe. I nie obejmują ogółu społeczeństwa, czego jako popularyzator wiedzy w tym zakresie doświadczam na co dzień. Zamiast myślenia systemowego wciąż mamy wiarę w modne cudowne rozwiązania, raz są to „łąki kwietne”, raz „sadzenie drzew”. Najgorsze jest postępujące oderwanie człowieka od przyrody, postępujący brak zrozumienia, że w wielu wypadkach należy zostawić naturę samą sobie, czujnie obserwując i czasem nieco jej pomagać, lub trochę ograniczyć własne potrzeby.
Ania: Dziękuję za rozmowę.
rozmawiała {tag:AutorAiB}
Szymon Malinowski — Profesor, fizyk atmosfery i dyrektor Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Pełni funkcję przewodniczącego zespołu ds. kryzysu klimatycznego przy prezesie PAN. Jego zaangażowanie w popularyzację wiedzy pokazuje film „Można panikować” (2020).