Artykuł pochodzi z numeru A&B 03|23
Nikt nie ma chyba wątpliwości, że zieleń w mieście to absolutna konieczność. Coraz mocniej zdajemy sobie sprawę ze zmian klimatu, słyszymy o zjawisku wyspy ciepła i dowiadujemy się, co trzeba zrobić, by w naszych miastach dało się funkcjonować lepiej.
Cieszę się, że coraz więcej ludzi upomina się o zieleń, jednak ważne, aby rozmowa na ten temat była rzetelna. Wszyscy obserwowaliśmy dyskusję dotyczącą placu Pięciu Rogów w Warszawie. Powstał dobry projekt, jednak został on zakrzyczany przez pretensje o większą ilość zieleni. Przeważały wypowiedzi pełne złych emocji i absolutnego niezrozumienia tego, co musieli osiągnąć architekci [proj.: WXCA — przyp. red.].
Unikato — Katowice | proj.: KWK Promes
fot.: Juliusz Sokołowski © KWK Promes
Cenię oczywiście dużą ilość zieleni w mieście, ale nie powinniśmy popadać ze skrajności w skrajność. Miasto musi działać, a do tego musi przecież mieć chodniki i przestrzenie publiczne z posadzkami adekwatnymi do potrzeb. Warto jednak sadzić duże drzewa w miejscach, które potrzebują cienia, bo dzięki temu pozostaną one użytkowe i przyjemnie chłodne.
Awanturowanie się, by każdy publiczny plac był teraz zielonym skwerem, jest nonsensem. Kilka lat temu uczestniczyłem w Open”er Festival. Po dwóch dniach ciągłych opadów, trawa została wydeptana przez tysiące ludzi i zamieniła się w błoto. Nie chciałbym, aby coś podobnego stało się w mieście. Ludzie muszą po czymś chodzić, a siejąc wszędzie trawniki, zabilibyśmy wiele przestrzeni publicznych.
Galeria Sztuki Współczesnej Plato — Ostrawa, Czechy | proj.: KWK Promes
fot.: Juliusz Sokołowski © KWK Promes
Chciałbym jednocześnie podkreślić, że nie możemy przejść obojętnie obok powszechnej betonozy, jednak ten aspekt również wymaga spojrzenia w szerszym kontekście. To, co widzimy w naszych miastach, w większości przypadków powstawało wiele lat temu, a my dopiero od niedawna zdajemy sobie sprawę z kryzysu klimatycznego, w którym żyjemy. Nie zapominajmy, po co w miastach budowano rynki. Były to puste place, na których odbywał się handel i przychodziło mnóstwo ludzi. Rodzaj posadzki zależał zwykle od zamożności władz miasta. W przypadku tych biedniejszych miasteczek, było to raczej klepisko. W tych bogatszych kładziono bruk, a potem bardziej szlachetne materiały. Kluczem do wystroju zawsze była jednak funkcja. Taka jest specyfika placu miejskiego i rynku.
Nie chciałbym się wpisywać w populistyczne dyskusje, wołając „dość betonozy” i że na każdym placu należy siać trawę, najlepiej w jak największych ilościach. Myślmy funkcją i kontekstem. Planujmy i zadawajmy podczas tego planowania pytania. Czy małe miasteczko potrzebuje wielkiego placu wyłożonego granitem? Czy na krakowskim rynku zasiać trawę i zrobić z niego łąkę? Analizujmy i dobierajmy rozwiązania do potrzeb.
W naszym projekcie Centrum Dialogu Przełomy w Szczecinie plac był niejako wartością dodaną. Konkurs zakładał budowę muzeum jako klasycznego budynku, a my schowaliśmy je pod ziemią. Przy okazji stworzyliśmy na jego dachu coś, czego ludzie w tym mieście potrzebowali — przestrzeń publiczną z prawdziwego zdarzenia. Dziesiątki tysięcy pieszych, którzy pojawiają się tam z okazji różnych imprez, protestów czy wystaw potwierdziły słuszność tego rozwiązania. Muzeum ukryliśmy po to, by dać widok na filharmonię w sąsiedztwie, za którą zresztą znajduje się wielohektarowy park. Gdy po dziesięciu latach przeczytaliśmy raport na temat stanu klimatu, postanowiliśmy zdecydować się na drobną akupunkturę tego miejsca i pokazać, że nawet nagradzany budynek i plac można skorygować.
Centrum Dialogu Przełomy — Szczecin | proj.: KWK Promes stan obecny
© KWK Promes
Ważne jednak, by nasza akcja nie popsuła tego, co tak dobrze tam działa. Posadzka pozostanie zatem użytkowa, a my dosadzimy kilkanaście drzew, by stworzyć więcej cienia na placu. Przesłonimy tym samym widok na filharmonię latem, ale uznaliśmy, że są dziś rzeczy ważniejsze niż zachowanie osi widokowej. Miasta powinno się zmieniać z rozmysłem, po wnikliwych przemyśleniach i rzeczowych dyskusjach, a nie po oburzonych i pełnych emocji wpisach w internecie. Takie awantury często dotyczą jednego czy drugiego placu, bez szerszego kontekstu. Rzadko kto zastanawia się na przykład, ile dachów wokół tych placów można by zazielenić? A przecież są to miejsca zupełnie nieużytkowe, więc trawa na tych dachach obniżyłaby temperaturę w mieście, bez zabierania cennej powierzchni placu. Tak właśnie zrobiliśmy w Unikato w Katowicach, budynku, w którym mamy biuro. Inne miejsca, o których się nie mówi, to parkingi galerii handlowych. Wystarczyłoby zrobić na ich posadzce trawę w geokratach, tak aby można było po niej jeździć, a między ciągami jezdnymi posadzić drzewa. Mimo że takie zmiany mogłyby przynieść znacznie więcej korzyści bez żadnej użytkowej straty, opinia publiczna nie poświęca temu uwagi, bo nie jest to „klikalne”.
Centrum Dialogu Przełomy — Szczecin | proj.: KWK Promes projekt nasadzeń, które będą wykonywane w tym roku
© KWK Promes
Obserwując te wszystkie dyskusje z boku, odnoszę wrażenie, że wywoływanie tematu w mediach społecznościowych bez pogłębionej analizy staje się często ekopopulizmem, nakierowanym na poklask, a nie na realną poprawę sytuacji w mieście. Dlatego namawiam, by z dużą ostrożnością podchodzić do bardzo uproszczonych debat w mediach społecznościowych. Są one pełne emocji, a jednocześnie mało profesjonalne. Nie chciałbym sugerować, że architekci są nieomylni i że nie można ich krytykować, bo jest wręcz odwrotnie. Oddolne ruchy społeczne są dziś niezbędne i mogą uczynić wiele dobrego. Ważne jest jednak, by rozmawiać w miarę możliwości spokojnie i rzeczowo, by poznać argumenty wszystkich stron, wspólnie dążąc do jak najlepszego rozwiązania.
Niedawno zakończyła się budowa naszej Galerii PLATO w Ostrawie, gdzie w starej rzeźni powstała galeria sztuki. Według pierwotnych założeń wokół budynku miało nie być zieleni. Celem było stworzenie zewnętrznej przestrzeni dla dodatkowych ekspozycji. Budowa zbiegła się jednak w czasie z raportem ONZ na temat zmian klimatycznych i wtedy zaczęła się nasza wspólna dyskusja z miastem i dyrekcją Galerii PLATO, jak możemy na to zareagować. Postanowiliśmy zmniejszyć przestrzeń zewnętrznej ekspozycji, przeznaczonej pierwotnie dla sztuki i mocno zazielenić ten plac. Drzewa, łąki i trawy w takiej ilości były w tym przypadku możliwe, bo w przeciwieństwie do Centrum Dialogu Przełomy, nie jest to środek miasta i nie zbierze się tu tak dużo osób jak na placu w Szczecinie. A artyści będą musieli zadowolić się mniejszą przestrzenią wystawową na zewnątrz. Zmiany wyniknęły z nowych potrzeb i zostały dostosowane do kontekstu. A wszystko przy spokojnych i merytorycznych dyskusjach, bez udziału ekopopulistów z Facebooka.
Unikato — Katowice | proj.: KWK Promes
fot.: Juliusz Sokołowski © KWK Promes
Rolą architektów jest rozmawiać z inwestorami o nowej sytuacji i konieczności zmian. Warto pokazywać, że da się projektować w sposób dla nich zadowalający, uwzględniając na przykład drzewa, które są już na działce. Wspólnie z Maćkiem Frantą i naszymi pracowniami, zajmujemy się obecnie rozbudową ikonicznego uzdrowiska w Ustroniu, by wreszcie można było w pełni wykorzystać możliwości szpitala, który tam funkcjonuje. Mamy tam porośniętą drzewami działkę, na której mieliśmy umieścić projekt o gabarytach, na które pozwala wielkość terenu inwestycyjnego. Chcieliśmy jednak zachować jak najwięcej tych drzew. Wytłumaczyliśmy więc inwestorowi, że budynek w tym miejscu powinien być mniejszy. Inwestor się na to zgodził, choć w rezultacie budynek szpitalny będzie miał mniej łóżek, co przyniesie mniejszy zysk. Decyzja zapadła po spokojnej rozmowie. I to właśnie jest ekoodpowiedzialność. Marzę, by stała się powszechna.
Robert KONIECZNY
KWK Promes