Zobacz w portalu A&B!
Zostań użytkownikiem portalu A&B i odbierz prezenty!
Zarejestruj się w portalu A&B i odbierz prezenty
maximize

Architektura to sposób na życie

13 września '21

Rozmowa z Adamem Wiercińskim
ukazała się w A&B 5'2021

Przestrzenie zaprojektowane przez Adama Wiercińskiego towarzyszą poznaniakom w spędzaniu wolnego czasu, spotkaniach, rekreacji i wznoszeniu toastów. W rozmowie dla A&B założyciel pracowni wiercinski-studio opowiada o projektowej skromności i dokładności, współpracy z lokalnymi rzemieślnikami i zamiłowaniu do kratki.

Adam Wierciński

 
Adam WIERCIŃSKI
— ukończył studia na poznańskim Uniwersytecie Artystycznym (Wydział Architektury i Wzornictwa). Od przeszło pięciu lat prowadzi własną pracownię projektową, w której powstają realizacje w zróżnicowanej skali — od mebli i dodatków, przez wnętrza, architekturę tymczasową i społeczną, aż po domy dla ludzi i… koni. Przestrzenie zaprojektowane w pracowni wiercinski-studio były wielokrotnie nominowane i nagradzane w polskich oraz zagranicznych konkursach, a założyciel pracowni został uhonorowany Nagrodą Architektoniczną Województwa Wielkopolskiego w kategorii Młody Twórca.

 
Dominika Drozdowska
: Bardzo się cieszę, że udało nam się spotkać, bo zgrać terminy do tej rozmowy nie było łatwo. Czy to wynika z liczby obowiązków, które wypełniają Twój grafik?

Adam Wierciński: Obecnie prowadzę bardzo kameralny tryb pracy. Wieloma sprawami zajmuję się sam, choć okazjonalnie współpracuję z innymi. Teraz na ten tryb wpływa też pandemia — jesień i zima spowodowały pewne spowolnienie, ale wraz z początkiem tego roku wracam do szybszego tempa. Zdarzają się więc momenty, w których na wszystko brakuje czasu. Ale liczę, że pandemia odpuści i będę mógł się rozwinąć, także kadrowo. Taki zresztą miałem plan na początku 2020 roku.

 
Dominika
: Wydaje się, że studentów i absolwentów kierunków architektonicznych, którzy szukają pracy, nie brakuje.

Adam: To prawda, dostaję całkiem sporo aplikacji, ale przez pandemię trudniej się zorganizować.

 
Dominika
: Czyli ograniczone możliwości rozwoju Twojej pracowni wynikają z obecnej sytuacji, a nie z bycia indywidualistą i chęci zrobienia wszystkiego po swojemu?

Adam: To chyba wynika z obu tych czynników, bardziej z tego pierwszego. Taki był plan na zeszły rok, rozwinąć pracownię, bo na horyzoncie pojawiły się większe projekty. Zacząłem projektować budynki użyteczności publicznej i wnętrza dla gastronomii. Dostałem też propozycję projektu hotelowego z rozbudowaną infrastrukturą wypoczynkową. Jednak z dnia na dzień wszystko zostało wstrzymane, a ja zająłem się wykończeniem własnego mieszkania. Teraz sytuacja powoli się zmienia, ale terminy przesunęły się o rok czy półtora. Prawda też, że jestem indywidualistą, lubię taki styl pracy, to kwintesencja mitycznego wolnego zawodu. Bardzo cenię sobie niezależność projektową.

wnętrze klubu „Próżność” w Poznaniuwnętrze klubu „Próżność” w Poznaniuwnętrze klubu „Próżność” w Poznaniu

wnętrze klubu „Próżność” w Poznaniu

fot.: PION Studio

 
Dominika
: Zacznijmy więc od początku — opowiedz, proszę, o swoich pierwszych krokach w zawodzie.

Adam: Moją pracę i podejście do zawodu charakteryzuje duża wszechstronność i różnorodność tematyczna. Na wiele tematów jestem otwarty i w większości widzę potencjał projektowy. Pierwsze zlecenie zrobiłem dla znajomego, chociaż wtedy była to dla mnie świeżo poznana osoba. Mój pierwszy klient przyjechał z Warszawy do Poznania i postanowił otworzyć bar z whisky. Pamiętam, że w ciepły, letni dzień siedzieliśmy w parku i rozmawialiśmy o jego planach. Chociaż byłem niedoświadczonym architektem, to bardzo się zapaliłem do tego pomysłu. Było to całkowite wyjście ze strefy komfortu, odpowiedzialność za całościowy projekt. Ale udało się, zrealizowaliśmy wspólnie Źródło Bar, w którym wszystko, co tylko się dało — od konstrukcji barowych, przez hokery, do lamp i detali — zaprojektowałem sam, a lokalni rzemieślnicy wykonali. To wpłynęło na moją dalszą drogę. Gdy trafiały się kolejne projekty, w ogóle nie przeszkadzało mi, że są w odmiennej tematyce. Przez ostatnie pięć lat mojej działalności przerobiłem naprawdę rozmaite dziedziny: wnętrza, w których zaprojektowałem też większość mebli i wyposażenia, domy jednorodzinne, przestrzenie publiczne, kontenerową architekturę tymczasową, a teraz na wykończeniu jest bardzo duży obiekt sportowy — stajnia z biegalnią, tak zwany Dom dla koni. Pewnie łatwiej jest sprecyzować swoją ścieżkę projektową, ale taka różnorodność to dla mnie więcej przygód.

 
Dominika
: Przygody towarzyszyły podobno projektowi przestrzeni publicznej Ogród Szeląg.

Adam: To prawda. Rozmowy dotyczące tego projektu zaczęły się z inwestorami, z którymi zrealizowałem wcześniej Kontenerart — tymczasową przestrzeń publiczną zbudowaną z kontenerów, która działa w sezonie letnim.

 
Dominika
: Tymczasową, ale chyba już na stałe wpisaną w przestrzeń Poznania.

Adam: Tak, wpisała się w panoramę brzegu Warty, co bardzo mnie cieszy, bo uważam, że dla tego typu obiektów powinno być miejsce w centrach miast, czego dobrym przykładem są Londyn czy Berlin. Chociaż jest to nadal ekonomiczna przestrzeń tymczasowa. W 2019 roku, po trzech latach funkcjonowania w poprzedniej formie, Kontenerart został przeprojektowany i kontenerową zabudowę uzupełniliśmy wieloma drewnianymi konstrukcjami z zielenią. Ten obiekt na pewno będzie się jeszcze zmieniać, chociażby ze względu na planowaną budowę kładki przez Wartę. Być może przybierze bardziej stałą formę, chociaż według mnie rozwiązania tanie i tymczasowe nie są złe. Ich plusem jest to, że da się je w każdej chwili zdemontować, praktycznie nie pozostawiając śladu. Na pewno jednak nie można odmówić przestrzeni Kontenerartu tego, że spełnia swoją funkcję i zapewnia miejsce do spędzania wolnego czasu dla tysięcy ludzi. To otwarta, zewnętrzna przestrzeń, która wyjątkowo dobrze spisała się też w letnich miesiącach pandemii. Pewnie ten sezon będzie podobny.

KontenerartKontenerartKontenerart

Kontenerart

fot.: Przemysław Turlej

 
Dominika
: Wszystko na to wskazuje.

Adam: Inwestorzy, których poznałem podczas projektowania Kontenerartu, zaprosili mnie do współpracy przy tworzeniu Ogrodu Szeląg. To zaprawieni w bojach społecznicy i animatorzy kultury. To oni wyczuli potencjał na rewitalizację tej działki — zniszczonej, zaśmieconej i zarośniętej pozostałości po ogródkach działkowych — a rada osiedla podchwyciła temat. I w ten sposób przeszliśmy długi proces związany z tym projektem: od konsultacji społecznych, przez prezentacje okolicznym mieszkańcom, stworzenie programu funkcjonalno‑użytkowego, aż po uczestnictwo w rozmaitych formułach realizacji i finansowania. Warto dodać, że jest to miejska inwestycja. Projekt wpisał się w strategię rewitalizacji rzeki, okolicę ożywiła ścieżka rowerowa, tak zwana Wartostrada, a mieszkańcy zaczęli chętnie w tym miejscu spędzać czas. W pobliżu Ogrodu Szeląg znajduje się ikoniczny modernistyczny budynek Domu Weterana, w którym działa dom pomocy społecznej, więc aktywności Ogrodu są też skierowane do mieszkających tam seniorów. Rezultatem jest pawilon towarzyszący ogrodom społecznym i projekt zagospodarowania działki w możliwie najbardziej naturalny i najmniej ingerujący sposób. To były dwa intensywne lata, w trakcie których wiele osób musiało z sobą współpracować. Chociaż sama budowa, licząc od momentu zastygnięcia kolumn fundamentowych, trwała miesiąc. Budynek powstał w konstrukcji szkieletowej, więc sam etap budowy był wisienką na torcie całego tego procesu. Po zrealizowaniu projektu też wiele się działo — były nagrody, publikacje, oprowadzania, warsztaty. Projekt zdobył Nagrodę Roku SARP, dużym wyróżnieniem była obecność w finale w poznańskim konkursie Jana Baptysty Quadro, w którym nagradzane są duże, efektowne realizacje, budynki użyteczności publicznej, mieszkalne czy biurowe. Pojawienie się w takim towarzystwie skromnego Ogrodu Szeląg było ciekawym wydarzeniem. I chociaż niektórym się to nie podobało, to jednak pokazuje przenoszenie środka ciężkości w stronę architektury społecznej o niekoniecznie dużym budżecie, ale dużym oddziaływaniu. Powiew tego projektu czuję do teraz i wiele też przygód towarzyszy temu obiektowi do dziś.

Ogród Szeląg w PoznaniuOgród Szeląg w PoznaniuOgród Szeląg w Poznaniu

Ogród Szeląg w Poznaniu

fot.: Przemysław Turlej

 
Dominika
: Wiele Twoich projektów zostało docenionych polskimi i zagranicznymi wyróżnieniami. Czy to stąd płynie Twoje poczucie satysfakcji?

Adam: To dość filozoficzne pytanie związane z zawodem architekta. Czerpię satysfakcję z całego procesu. Zarówno z etapu projektowego, realizacyjnego, jak i z tego, co przychodzi później.

 
Dominika
: Procesy projektowania i realizacji z pewnością rodzą trudności. Jak sobie z nimi radzisz?

Adam: Trudności i problemy pojawiają się na każdym etapie projektu. W ciągu tych kilku lat działalności przekonałem się jednak, że to nie jest tylko praca w wyznaczonych godzinach, ale raczej sposób na życie, z którego czerpię wiele satysfakcji.

 
Dominika
: Czyli więcej w Twojej praktyce jest zadowolenia z pracy twórczej i kreatywności niż walki o rezultat?

Adam: W ujęciu czasowym pewnie więcej jest trudności, które pojawiają się po drodze. W końcu projektowanie z definicji jest rozwiązywaniem jakiegoś problemu. Ale satysfakcja, która płynie z procesu projektowego, rezultatu, możliwości ciągłego uczenia się i poznawania nowych ludzi, jest spora. Obecność w twórczym środowisku wiele wynagradza. I chociaż większość tematów, również ze względu na swój krótki staż projektowy, robiłem po raz pierwszy, co oczywiście wiązało się z dużym stresem, to oprócz tego pojawia się też ekscytacja związana z nowymi wyzwaniami.

 
Dominika
: Postawiłeś sobie wysoko poprzeczkę. Czy dopieszczone detale, o których opowiadałeś wcześniej, wiążą się z poznańską dokładnością?

Adam: Wywodzę się z kreatywnego domu i chociaż moi rodzice nie prowadzili swoich pracowni, to byli wyedukowani jako architekci i mieli duży wpływ na moją wrażliwość projektową. Korzystając z okazji publikacji rozmowy, bardzo im za to dziękuję. Ale chyba główną przyczyną, dla której wszystko staram się projektować do najmniejszych detali, jest upór i chęć zrobienia czegoś oryginalnego i niepowtarzalnego. Może wynika to też z tego, że wiele spośród moich dotychczasowych projektów to realizacje o niewysokim budżecie, co wymagało nie lada kreatywności, aby efekt był dobry. Projektując dopracowane wnętrza i tak większość elementów wykonuje się na wymiar, aby odpowiednio wykorzystać przestrzeń. Zresztą współpraca z poznańskimi rzemieślnikami to dużo ciekawszy proces niż zamawianie produktów przez internet, a dodatkowo wpisuje się w ideę wspierania lokalnych specjalistów zamiast korporacji. Oczywiście bardzo cenię dobre marki, które produkują przedmioty świetnych projektantów, ale też są w dużo lepszej kondycji niż ci mniejsi wykonawcy. Projektując małe formy, meble i detale, jestem w stanie zaspokoić artystyczne ambicje, odrzucając wszystkie kwestie związane z procesami urzędowymi i długim czasem realizacji, czego nie da się uniknąć przy projektowaniu w większej skali.

projektant dba
o detale — autorskie meble        projektant dba o detale
— autorskie meble

projektant dba o detale — autorskie meble oraz lampy zaprojektowane dla wnętrz restauracji, barów i klubu

fot.: PION Studio

 
Dominika
: Ciekawe, że poruszyłeś temat budżetu, bo wydaje się, że to, co robione na zamówienie, będzie droższe niż to, co z katalogu.

Adam: Nie musi tak być. Zamawiając z katalogu, chciałoby się zamówić coś jakościowego, z wyższej półki, ale często okazywało się, że stół wykonany przez ślusarza będzie tańszy, a jednocześnie bardziej oryginalny i wykonany specjalnie dla danej przestrzeni. Co ciekawe, to dzięki tym konstrukcjom — w małej skali — nauczyłem się inaczej myśleć o budynku — większej skali. Doliczyłem się już ponad dwustu autorskich mebli i dodatków, które zaprojektowałem — więc uzbierała się z tego przyzwoita kolekcja. Od samego początku etap projektowania mebli to była bardzo ciekawa praca. Z rysunkami jeździłem do ślusarza i omawialiśmy możliwości wykonawcze, konstrukcyjne, połączenia i tak dalej. W końcu nadszedł taki moment, że łatwiej było mi zaprojektować własny mebel niż szukać tego właściwego w internecie. Stawiam na proste konstrukcje uzupełnione autorskimi detalami i jakościowymi materiałami.

 

ciąg dalszy rozmowy na następnej stronie

Głos został już oddany

Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Okna dachowe FAKRO GREENVIEW – nowy standard na nowe czasy
Lakiery ogniochronne UNIEPAL-DREW
PORTA BY ME – konkurs
INSPIRACJE