Rada Dyrektorów Biennale w Wenecji przyznała Krzysztofowi Warlikowskiemu nagrodę za całokształt twórczości w dziedzinie teatru. Złote Lwy trafią w ręce reżysera latem na uroczystej gali. Uzasadnienie Rady odnosi się do koncepcji wizualnych jego spektakli. Kto stoi za przestrzenią w teatrze Warlikowskiego? I czym jest jego „wspólny kosmos” ze scenografką?
Kilka dni temu ogłoszono, że podczas 49. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego w Wenecji Krzysztof Warlikowski, reżyser teatralny i operowy oraz dyrektor artystyczny Nowego Teatru w Warszawie, zostanie wyróżniony za całokształt twórczości. Ta prestiżowa nagroda zostanie przyznana na wniosek Stefana Ricciego i Gianniego Forte, kierujących częścią teatralną festiwalu.
Od ponad dwudziestu lat Krzysztof Warlikowski jest orędownikiem głębokiej odnowy europejskiego języka teatralnego. Korzystając z odniesień do kinematografii, oryginalnie posługując się wideo i wymyślając nowe formy widowiska chce przywrócenia więzi pomiędzy spektaklem a publicznością – czytamy w uzasadnieniu decyzji Rady Dyrektorów weneckiego Biennale.
nowe formy, czyli scenografia
Teatru Warlikowskiego przedstawiać nikomu nie trzeba. Jego spektakle przenikliwie opisują współczesny świat i ludzką naturę, poruszając jednocześnie najważniejsze, ale czasem i najbardziej drażliwe problemy społeczne. Jego twórczość wzbudza silne emocje. Na scenę przemyca ból, miłość, namiętność, odrzucenie i samotność… Człowiek jego sceny jest pełen pasji i determinacji. Ale na scenie nie pozostaje nagi. Nie sposób odnieść wrażenia, że Rada podkreślając nowe formy widowiska, ogromną wagę przykłada właśnie do rozwiązań scenicznych w spektaklach Warlikowskiego. Kto stoi za kostiumami i scenografią jego spektakli?
koncepcja wizualna u Warlikowskiego, a rola scenografa
Krzysztof Warlikowski od lat współpracuje z tymi samymi twórcami. Wśród nich ze swoją żoną – Małgorzatą Szczęśniak, która jest odpowiedzialna za scenografię. Reżyser ucieka się do nowoczesnego języka teatru nie tylko w warstwie tekstowej uwspółcześniając m.in. największe dramaty Szekspira, ale i w przestrzeni sceny. Mając tak silną moc w człowieku, jakiego Warlikowski tworzy na scenie, koncepcja wizualna nie może pozostać „letnia”.
Polska jest na tyle dziwnym krajem, że w ogóle nie rozumie się tu, kto to jest scenograf. Wszystkie nagrody teatralne przyznawane są aktorom, czasem reżyserom czy kompozytorom. Ale generalnie to aktor jest bogiem.” – o roli scenografa w polskim teatrze, mówiła scenografka w rozmowie z Gazetą Wyborczą kilka lat temu.
Ale co mam zrobić? Wykłócać się i tłumaczyć, jak ważną rzeczą jest scenografia?
scenografia, nie dekoracja!
Czym się różni dekoracja teatralna od scenografii Małgorzaty Szczęśniak? Gdy na scenie pojawiają się silne postaci, ukształtowane przez Warlikowskiego, problemy poruszają widzów, czasem bulwersują, zaskakują, przestrzeń nie może pozostać w tyle i być przewidywalna. Nie wystarczy dekoracja, która stoi obok, tworząc tym samym jedynie tło dla aktorów. Spektakle Warlikowskiego wymagają przestrzeni, która prowokuje, współtworzy spójną wizję i wprowadza widza do świata teatru.
Ja nie tworzę dekoratywnych scenografii, raczej konceptualne, i nie widzę powodu, żebym miała za każdym razem zaskakiwać. To obcy mi sposób myślenia. Kiedy robiłam „Tramwaj zwany pożądaniem”, jakiś krytyk napisał, że spodziewał się na scenie pięknych uliczek Luizjany. Kiedy robiłam pierwszą operę, "Don Carlosa", pewien życzliwy pan, wielki śpiewak, powiedział do mnie: „Wie pani, kiedy Don Carlos śpiewa w bibliotece, to musi być fotel i książki, bez tego tej arii nie ma”. Takie jest myślenie o scenografii w polskim teatrze: ma dopełniać, doopisywać, być dekoracją. To nie dla mnie.
„najbardziej rozbuchane inscenizacyjnie przedstawienie”
Niedawno mieliśmy okazję uczestniczyć w spektalu „Wyjeżdzamy”, dzięki teatralnemu streamingowi Teatru Nowego. Poza śledzeniem repertuaru, w Internecie można znaleźć kilka archiwalnych spektakli Warlikowskiego. Na portalu Ninateka, zobaczycie „Burzę” i „(A)pollonie”. To właśnie „(A)pollonia” została zaliczona przez krytyków do najważniejszych współczesnych przedstawień ostatnich dwudziestu lat. Scenografia Małgorzaty Szczęśniak zapisała się w pamięci jako absolutnie przełomowa aranżacja sceny. Francuski Związek Krytyków Teatralnych, Muzycznych i Tańca przyznał Małgorzacie Szczęśniak nagrodę za najlepszą scenografię w sezonie 2009/10 w spektaklu "(A)pollonia".
Nowy Teatr | YouTube
Zacznijmy od tego, że „(A)pollonia” nie rozegrała się w klasycznej, teatralnej przestrzeni. W warszawskiej Wytwórni Wódek Koneser, została zainstalowana scena, gdzie scenografka zaaranżowała dwa przezroczyste kontenery. W nich znalazły się mieszkania Klitajmestry i Alkestis wraz z łazienką obok jadalnia i mała arena koncertowa.
Klasyczny teatr przeplata się z rockowym koncertem Renate Jett i jej zespołu, przemowami bohaterów (zbrodniarz wojenny Agamemnon Stuhra za pomocą fragmentu z „Łaskawych” Littela przekonuje, że nikt nie rodzi się katem, to okoliczności go nim czynią), wykładami (Anna Radwan-Gancarczyk słowami fanatycznej obrończyni praw zwierząt Elizabeth Costello z noweli Coetzeego przyrównuje ubojnie dla zwierząt do nazistowskich obozów koncentracyjnych), internetowym czatem, telewizyjnym quizem. Na tylnej ścianie oglądamy zbliżenia twarzy bohaterów ze śledzącej ich kamery. Wszystko to czyni z „(A)pollonii” najbardziej rozbuchane inscenizacyjnie przedstawienie ekipy Warlikowskiego. – pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Krzysztof Warlikowski o spektaklu 2011 | YouTube
wspólny kosmos
Oczywiście najważniejszy jest reżyser, to on ma wizję, odpowiada za całość. Wszyscy inni są partnerami. My z Krzyśkiem zrobiliśmy razem wszystkie spektakle, od pierwszego do ostatniego. Stworzyliśmy pewien własny świat, wizualny język naszego teatru. Kiedyś pracowałam z innymi reżyserami, ale odkryłam, że ta praca nie daje mi satysfakcji.
Bo pracując, stwarzasz kosmos, który zaczyna funkcjonować. Dajesz strukturę pewnej wizji i jeśli reżyser jej nie rozumie, nie współtworzy, możesz mu zrobić scenografię tylko na zasadzie dekoracji. – mówi Małgorzata Szczęśniak.
Rola scenografa w Polsce ewaluowała na przestrzeni lat. Wielu reżyserów decyduje się na samodzielne tworzenie koncepcji scenograficznych. Niektórym wręcz ciężko jest wpuścić na swoją scenę jeszcze jednego artystę, poza samym sobą. Współpraca Krzysztofa Warlikowskiego i Małgorzaty Szczęśniak udowadnia jednak, że wizja dwóch artystów może być spójna, a nawet idealnie się dopełniać. Razem tworzą „kosmos”, który funkcjonuje.