Odsłonięta w ubiegły czwartek przed Muzeum Narodowym w Warszawie instalacja Jerzego Kaliny nie przestaje elektryzować publiczność. Powstają liczne przeróbki, a odpowiedź Muzeum nie pomaga sprawie.
Instalacja Jerzego Kaliny pt. „Zatrute źródło” miała uczcić Papieża Polaka w stulecie jego urodzin. I faktycznie zrobiło się o niej bardzo głośno. Tyle że zamiast papieżowi, przyniosła rozgłos raczej artyście i muzeum. I to niekoniecznie pozytywny. Oprócz negatywnych komentarzy kwestionujących poziom artystyczny, wykorzystanie symboli i jakość wykonania pracy w internecie zaroiło się od memów i mniej lub bardziej złośliwych przeróbek pracy. Jest to o tyle zaskakujące, że samo muzeum niechętnie rozpowszechnia materiały związane z instalacją. Nasza redakcja do dziś nie otrzymała pakietu prasowego, o który zwróciliśmy się z prośbą tydzień temu. Powiadomiono nas jedynie, że zgoda na wysłanie pakietu zdjęć musi zostać każdorazowo wydana przez p.o. Dyrektora Łukasza Gawła.
odpowiedź muzeum
W dzień po oficjalnym odsłonięciu instalacji na stronie www oraz fanpage'u muzeum na Facebooku pojawiło się oświadczenie wydane przez Łukasza Gawła, w którym tłumaczy on obecność instalacji decyzjami podjętymi przez jego poprzednika w 2019 roku.
W 2019 roku Muzeum Narodowe w Warszawie, jako jedno z czterech muzeów stołecznych, zgłosiło chęć uczestnictwa w obchodach Roku Papieskiego, przypadającego na rok 2020. Zaproszony z tej okazji do współpracy, Jerzy Kalina przedstawił instalację „Zatrute źródło”. Jak każde dzieło sztuki współczesnej otwiera ono różne pola interpretacji. Zachęcam do merytorycznej dyskusji na temat tej realizacji, na temat roli sztuki w rzeczywistości społecznej, wolności wypowiedzi artystycznej czy też intertekstualności dzieł sztuki.
Mem autorstwa Marcina Zglińskiego
memiczne dzieło
Jak rozumieć popularność instalacji Kaliny? Marcin Zgliński, historyk sztuki z IS PAN tłumaczy źródła tej niechcianej atencji:
Memy same w sobie nie są oczywiście nowym zjawiskiem. Rzecz leży w zbytnim patosie, który łatwo jest wyśmiać. To nie jest tak, że w nie powstaje zła sztuka w kręgach liberalnych. Tylko ona właśnie zazwyczaj nie jest tak napuszona. To kwestia poczucia humoru. W przypadku Kaliny doszło do przekroczenia pewnej masy krytycznej i stąd tak szeroka reakcja na instalację.
Zauważa też, że sam kontekst miejsca wpływa na postrzeganie pracy:
To jest instalacja umieszczona w Muzeum Narodowym w stolicy. To miejsce obardzo wysokiej randze, można powiedzieć najważniejsza świątynia sztuki. Kalina wyrasta ze środowiska, które w latach 70. i 80. robiło m.in. groby Pańskie w kościołach na Wielkanoc. Te instalacje, często bardzo udane, rządziły się jednak swoimi prawami. To było to miejsce, gdzie wkręgu sztuki konserwatywno-prawicowej mówiło się językiem sztuki krytycznej. To jednak był inny czas i inne miejsce, a także inny bardziej efemeryczny charakter tych instalacji. Pewne niedostatki wykonania czy umowność symboli w tamtym kontekście uchodziły. Ale nie sprawdza się to już na dziedzińcu MNW w 2020 roku.
Ciekawe jest, że według Zglińskiego praca Kaliny przełamała pewne tabu:
W Polsce co prawda funkcjonują żarty z papieża, ale one jednak pozostawały poza mainstreamem. Instalacja Kaliny przekracza te granice. Poza tym wygląda na to, że ze względu na efemeryczny charakter pracy, będzie to pierwszy, oficjalnie zdemontowany pomnik papieża.
Historyk sztuki podsumowuje całą sprawę stwierdzeniem, że sama instalacja Kaliny może być traktowana jako mem:
To jakby pra-mem, na podstawie którego powstają kolejne.
Helena Postawka-Lech