Przez ponad sto lat urzędowali w niej medycy, mikrobiolodzy i higieniści. Teraz willę w historycznym centrum Poznania obejmą historycy sztuki. Do zabytkowego budynku przy ul. Wieniawskiego 3 ma przeprowadzić się za około trzy lata Instytut Historii Sztuki i Wydział Nauk o Sztuce Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Diametralną zmianę poprzedzi ogłoszony właśnie konkurs architektoniczny.
W rozmowie z Jakubem Głazem konkurs przybliżają profesorowie UAM: dr hab. Michał Mencfel, dziekan Wydziału Nauk o Sztuce i dr hab. Piotr Korduba, dyrektor Instytutu Historii Sztuki
Jakub Głaz: To będzie ciekawe wyzwanie dla projektantów: stara zabytkowa willa, eksponowane i ważne miejsce oraz diametralna zmiana profilu użytkowników.
Michał Mencfel: Podstawowym zadaniem konkursu jest jednak sprawa natury technicznej: rozmieszczenie wielu funkcji na niewielkiej powierzchni, którą obejmiemy po wyprowadzce z zajmowanych przez nas teraz jeszcze mniejszych pomieszczeń modernistycznego Collegium Novum. Willa pozornie wygląda monumentalnie, ale jeżeli odejmiemy spektakularną klatkę schodową i uwzględnimy jedynie częściowe podpiwniczenie budynku, to okaże się, że miejsca nie ma wcale tak wiele. Liczymy zatem przede wszystkim na pomysłowych architektów. Takich, którzy, po pierwsze zmieszczą wszystko, co jest konieczne w nie tak dużym budynku i, po drugie, potraktują uważnie charakter willi — nie tylko od strony architektury.
willa przy ul. Wieniawskiego w Poznaniu, przyszła siedziba historyków sztuki z UAM — widok od ulicy; tablica pamiątkowa na parterze
fot.: Jakub Głaz
Piotr Korduba: Jednym z bardzo interesujących aspektów jest tu bowiem nieoczywista historia. W nobliwym willowym kostiumie Niemcy wybudowali obok gmachu Akademii Królewskiej Instytut Higieniczny służący promocji zdrowych zachowań i badaniom mikrobiologicznym, ale też umacnianiu niemczyzny, propagowaniu eugeniki, czy — w osobnym budynku na tyłach, tzw. zwierzętarni — testom na zwierzętach. Po 1919 roku willa trafiła w ręce medyków i mikrobiologów z naszego uniwersytetu, a później — wyodrębnionej z niego Akademii Medycznej. W czasie wojny pracował tu słynny lekarz, dr Franciszek Witaszek, stracony w 1943 roku przez Niemców za działalność konspiracyjną oraz przypisywane mu dostarczanie trucizn polskiemu podziemiu.
Michał Mencfel: Wreszcie istotne jest usytuowanie willi. Stoi obok najważniejszego gmachu UAM: Collegium Minus z rektoratem i aulą uniwersytecką, w obrębie tzw. ringu Stübbena, m.in. w sąsiedztwie Opery, Centrum Kultury Zamek, pomiędzy parkiem a pełniącym dziś jeszcze funkcje parkingowe dziedzińcem, który wymaga znacznego zazielenienia.
willa przy ul. Wieniawskiego 3 w Poznaniu — 1. klatka schodowa; 2. dawne laboratorium w piwnicy
fot.: Jakub Głaz
Jakub Głaz: Dziedziniec wraz z dawną zwierzętarnią styka się z obszernym kolejowym wykopem. Willa jest zatem silnie eksponowana w sylwecie miasta widocznej od strony torów i ulicy Roosevelta.
Piotr Korduba: I ze względu na ten kontekst oraz wpis do rejestru nie można tknąć jej zewnętrznej formy. Nie ma też woli i finansów, żeby willę rozbudować. W konkursie będą mogli zatem wziąć udział projektanci mający na koncie co najmniej jedną realizację w obiekcie wpisanym indywidualnie do rejestru zabytków. Jedynie na dziedzińcu oczekujemy widocznych interwencji nakierowanych na zieleń oraz funkcjonalne zespolenie z terenem Collegium Minus. Wewnątrz istotą zadania jest, by wyzyskać wszystko, co w tym budynku oryginalne, wraz z wartościowymi nawarstwieniami, które opowiadają unikalną biografię miejsca. Jednocześnie trzeba wprowadzić w ten dom, odbudowany po wojnie bez żadnych unowocześnień, niezbędne dziś urządzenia: windę, wydajne ogrzewanie, wentylację mechaniczną, monitoring.
willa przy ul. Wieniawskiego w Poznaniu — 1. widok na dziedziniec ze „zwierzętarnią, w tle tory i ul. Roosevelta;
2. budynek „zwierzętarni” na tyłach posesji
fot.: Jakub Głaz
historia i re-use w jednym
Jakub Głaz: Zamierzacie też wprowadzić do willi wyposażenie, które systematycznie gromadzicie w obecnej siedzibie. Są to głównie solidne biurowe meble z czasów PRL-u odnawiane w ramach akcji zainicjowanej przez Instytut Historii Sztuki.
Michał Mencfel: Przedstawia je szczegółowo dokumentacja, którą załączamy do materiałów konkursowych. Sprzęty te mają nadawać charakter większości pomieszczeń, z wyjątkiem dydaktycznych. Jednocześnie do wykorzystania przez projektantów są elementy zachowane w willi, nie tylko charakterystyczne medyczne meble, ale również tabliczki inwentaryzacyjne, szkło laboratoryjne, suszarki do zlewek, wieszaki.
willa przy ul. Wieniawskiego 3 w Poznaniu — zachowane wyposażenie po działalności mikrobiologów
fot.: Marcin Sokalski
Piotr Korduba: Nasza profesja obliguje nas do wyczulenia na wszystko, co powinniśmy zachować z wyposażenia dzisiejszej i nowej siedziby. Nie tworzymy jednak muzeum lub skansenu. Te wszystkie meble mają codziennie służyć studentom i pracownikom. Nie chcemy też nowych mebli w gabinetach pracowniczych, bo wiemy, że takie sprzęty, kupowane dziś w przetargu, do niczego się nie nadają. Żyją krótko i źle się starzeją. Natomiast odnowienie solidnych drewnianych mebli sprzed czterech lub pięciu dekad to bardzo sensowna inwestycja. Niektóre wymagają zresztą jedynie wymiany tapicerki. Przy okazji działamy więc w duchu re-use.
willa przy ul. Wieniawskiego 3 w Poznaniu — dawne wyposażenie laboratoryjne oraz charakterystyczne meble
fot.: Jakub Głaz
rezygnacja i swoboda
Jakub Głaz: W regulaminie piszecie: „Budynek oraz jego zagospodarowanie winny realizować oczekiwania użytkowników o wysoce rozwiniętym wyczuciu estetyki, gdzie w rozwiązaniach funkcjonalno-przestrzennych unika się rozwiązań sztampowych i wtórnych”. Jak dokładniej rozumieć ten ogólny zapis?
Piotr Korduba: To jest budynek laboratoryjny, którego obecne wnętrza bez większych zmian trwają od chwili budowy w 1913 roku. Niektóre miejsca wyglądają tak, że mogłaby z nich wyjść postać historyczna np. Maria Skłodowska-Curie. Oczekujemy od architektów odpowiedzi, jak to pogodzić z naszymi potrzebami funkcjonalnymi i upodobaniami estetycznymi. Co zostawić, a co usunąć? Jak w nowoczesny i kreatywny sposób podejść do tej zabytkowej struktury?
willa przy ul. Wieniawskiego w Poznaniu, przyszła siedziba historyków sztuki z UAM
— wnętrze na I piętrze służące przez dekady mikrobiologom
fot.: Jakub Głaz
Jakub Głaz: Jak ma funkcjonować wasz instytut w nowej siedzibie?
Piotr Korduba: Architekt ma dobrze przemyśleć to, czym jest współczesny budynek naukowo-dydaktyczny. Musi zwrócić uwagę, jak nasi studenci spędzają czas pomiędzy zajęciami, dostrzec, że potrzebują nie tylko wieszak na kurtkę, ale muszą gdzieś usiąść, integrować się, znaleźć wolne gniazdko do ładowarki, popracować zdalnie między zajęciami. Ważne będzie też dogłębne przemyślenie funkcji pełnionych przez czytelnię, trochę w duchu tego, co zrobiliśmy już, remontując czytelnię w obecnej siedzibie. Zrezygnowaliśmy tam z tradycyjnego układu. Są miejsca do pracy i wypoczynku. Czytelnię zdobią barokowe rzeźby i inne zabytkowe obiekty.
Michał Mencfel: Pracując nad regulaminem, oduczyliśmy się kreowania nazbyt precyzyjnych wyobrażeń o tym budynku i postanowiliśmy dać znacznie większą swobodę architektom w rozmieszczaniu funkcji. Na początku wpisywaliśmy w program funkcjonalno-użytkowy pomysły na to, gdzie, naszym zdaniem, powinien znajdować się ten lub inny gabinet. Sporo jednak wykreśliliśmy.
willa przy ul. Wieniawskiego 3 w Poznaniu — jedno z pomieszczeń dydaktycznych
fot.: Marcin Sokalski
w mieście i dla miasta
Jakub Głaz: Przeprowadziliście analizę potrzeb i zwyczajów studentów oraz pracowników?
Piotr Korduba: Nie. Obserwując uczących się u nas młodych ludzi, widzimy, że coraz trudniej jest dziś zdefiniować jednoznaczny i trwały profil studenta. Co kilka lat mamy do czynienia z odmiennymi zwyczajami i podejściem do studiowania. Te zmiany zachodzą w coraz szybszym tempie.
Michał Mencfel: Ten budynek służy zresztą nie tylko im i pracownikom uczelni, ale także społeczności miejskiej. Bo taki jest dzisiaj uniwersytet — musi być otwarty i współpracować z otoczeniem społecznym. Powinien być czymś znacznie więcej niż zakładem naukowym i dydaktycznym. Musi być także, m.in. instytucją wzorcową np. odnośnie do realizacji celów zrównoważonego rozwoju i współpracy z instytucjami miejskimi. Autonomiczną, ale szeroko otwartą ma miasto.
1. widok na willę ponad torami z ul. Roosevelta, po lewej — NOT, po prawej — Collegium Minus;
2. Park Mickiewicza, po lewej willa, po prawej — gmach opery (Teatr Wielki)
fot.: Jakub Głaz
Piotr Korduba: Do willi zamierzamy zatem zapraszać na debaty, wykłady i prezentacje, które organizujemy teraz z konieczności w rozproszeniu — poza naszą siedzibą: m.in. w Centrum Kultury Zamek lub winiarni Pod Czarnym Kotem. Miejscem, które może służyć takim wydarzeniom na dziedzińcu jest przestrzeń przy imponującej wyłożonej piaskowcem ścianie sąsiedniego biurowca Naczelnej Organizacji Technicznej. Widzimy ją jako idealne miejsce na kino letnie służące np. pokazom filmów o sztuce. Ponadto w zapisach konkursu jest furtka, która — poza punktacją pracy — pozwala, w formie opcji, zaproponować w obrębie dziedzińca rozbudowę pod przestrzeń wystawienniczą lub wielofunkcyjną. Wszystko na wypadek, gdyby uczelnia znalazła kiedyś pieniądze na bogatszy program użytkowy.
bezpośrednie sąsiedztwo willi. 1. widok z tarasu dostępnego z klatki schodowej; po prawej — Collegium Minus UAM,
po lewej park i plac Mickiewicza i wieża Centrum Kultury Zamek; 2. charakterystyczna ściana auli NOT na granicy posesji
fot. Jakub Głaz
Jakub Głaz: Jest szansa, że ożywicie w ten sposób piękne, ale nieco ustronne i omijane miejsce.
Piotr Korduba: Animowanie życia w mieście było jednym z naszych celów, gdy z uporem walczyliśmy o to, by jako Instytut zostać w centrum i nie przenosić się z całym Wydziałem Historycznym do kampusu na peryferyjnym Morasku. Miejsce pewnych kierunków, zwłaszcza humanistycznych, jest w śródmieściu. Laboratorium naszej pracy to przecież nie tylko ten gmach, ale cała przestrzeń miejska, do której trzeba mieć dobry dostęp. W tym wypadku lokalizacja jest idealna: w miejscu symbolicznym dla uczelni, w historycznej tkance oraz w komunikacyjnym sercu miasta, co z pewnością ułatwi studentom dojazd i udział w innych aktywnościach kulturalnych i zawodowych, które podejmują poza studiami.