Na granicy Polski z Białorusią od kilkunastu dni koczuje grupa osób z Afganistanu i Iraku. Pod gołym niebem czekają oni na pomoc, której nie chce udzielić im Polska. W tym samym czasie władze chwalą się instalacją wielokilometrowych zasieków z drutu kolczastego na wschodniej granicy. Infrastruktura wykluczenia jasno pokazuje, gdzie kończy się polska solidarność.
Kryzys na granicy dotknął kilkudziesięcioosobową grupę osób, które do Polski dotarły najprawdopodobniej po otwarciu kanałów przemytu ludzi przez reżim Łukaszenki. Polska Straż Graniczna nie tylko odmawia im wpuszczenia na terytorium RP, ale także uniemożliwia złożenie wniosków o ochronę międzynarodową. O sytuację osób na granicy dopytuje Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich. I choć sytuacja ta jest w dużej mierze efektem zamierzonego działania białoruskiego reżimu, to prawa człowieka i jego godność nie mogą być ofiarą politycznych manipulacji.
Wojsko Polskie uszczelnia granice z Białorusią. Jestem w stałym kontakcie z dowódcami. Żołnierze ułożyli już ponad 100 km ogrodzenia na pasie granicznym. Rozpoczynają też układanie kolejnych 50 km. pic.twitter.com/QGTVjcSOvJ
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) August 19, 2021
mur na granicy
Równocześnie do trwającej na granicy sytuacji, w której wycieńczona grupa kobiet, mężczyzn, dzieci (i jednego kota), nie jest w stanie uzyskać pomocy państwa Unii Europejskiej, Wojsko Polskie rozpoczęło uszczelnianie granicy z Białorusią. Na odcinku 100 km w pasie granicznym pojawiły się zasieki z drutu kolczastego, które mają uniemożliwić przedostawanie się do Polski. Rozpoczęło się także układanie kolejnych 50 km ogrodzenia. Łączna długość granicy Polski z Białorusią wynosi 418 km, ale najbardziej „narażony na nielegalne przekroczenie” jest odcinek liczący 187 km. Budowa przeszkód na granicy zachęciła organizacje narodowe do wystosowania jeszcze dalej idących postulatów. Straż Narodowa i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości apelują o budowę muru „który zabezpieczy nas przed nachodźcami”. Oferują też wojsku pomoc w ramach wolontariatu przy wznoszeniu tego typu konstrukcji. Instalacja drutu kolczastego na granicy utrudni jednak przedostanie się do Polski nie tylko uchodźcom z dalekiego wschodu, ale także Białorusinom uciekającym przed represjami reżimu Łukaszenki.
bariera nie tylko migracyjna
fot. Mariusz Błaszczak - twitter
Dotąd naturalna i otwarta granica Polski staje się więc jej najbardziej uzbrojonym fragmentem, zamykając możliwość ucieczki i szukania pomocy wewnątrz Unii Europejskiej. Gigantyczna infrastruktura wykluczenia zamyka kraj Solidarności na osoby, które wykorzystywane są w bieżącej walce politycznej, zarówno na gruncie krajowym, jak i międzynarodowym. Bariery przestrzenne tego typu to ostateczne i przemocowe rozwiązanie, które swoje piętno odciska na ludziach, krajobrazie i przyrodzie. Przerwane bowiem zostają także szlaki migracyjne zwierząt. Symbol bezsilności wobec niewielkiej jeszcze grupy migrantów, silniejszego państwa i całej Unii Europejskiej to zresztą tylko jeden z wielu przykładów instalacji tego typu. Niekiedy w ich powstawaniu uczestniczą także architekci. Tak było m.in. w przypadku muru na granicy USA i Meksyku, gdzie zorganizowano szereg oficjalnych i koncepcyjnych konkursów, także tych skierowanych przeciwko pomysłowi budowy muru.
fot. Gary Goodenough
twierdza Calais
Najbardziej jednak znanym europejskim przykładem budowy infrastruktury wykluczenia są sfinansowane przez Wielką Brytanię, a wzniesione wokół portu we francuskim Calais, kilometry białego ogrodzenia. Zapobiec miały one próbom przedostawania się przez port do Wielkiej Brytanii. Wzdłuż autostrady prowadzącej do tunelu pod kanałem La Manche znajduje się ponad 40 km ogrodzenia zwieńczonego zwojami drutu kolczastego.
fot. Alan Denney CC BY-NC-SA 2.0
Gęsto tkany system paneli z siatki odpycha próby przecięcia lub wspinania się. Wzdłuż drogi w pobliżu terenu byłego obozu uchodźców znajduje się czterometrowy betonowy mur. Port jest monitorowany, a ciężarówki przejeżdżają przez skanery, które mogą wykryć bicie ludzkiego serca.
architektura troski
Architektura może jednak i powinna odpowiadać na potrzeby kryzysu migracyjnego. A ten wraz z kryzysem klimatycznym prędzej czy później nadejdzie, wzmacniany jeszcze przez nową falę migracji z Afganistanu. Kraju pogrążonego w wojnie, w której także Polska brała udział, co czyni nasz kraj współodpowiedzialnym za losy jego mieszkańców i osób szukających dziś i w przyszłości międzynarodowej pomocy. Jednym z przykładów pozytywnego działania architektury w tym kontekście może być m.in. interwencyjne centrum zakwaterowania w Ivry-Sur-Seine. Zaprojektowany przez Atelier RITA kompleks oferuje 400 miejsc w wygodnych pokojach o różnej wielkości, zaplecze sanitarne, jadalnie w formie jurt, przestrzenie wspólne, w tym centrum medyczne, cztery „klasy zintegrowane” dla dzieci i dorosłych oraz dwie kolejne jurty służące jako sale wielofunkcyjne. Architekci musieli połączyć w tym projekcie łatwość i tempo budowania z kreowaniem przyjaznych warunków dla osób szukających pomocy.
ucząc się na doświadczeniach
fot. Wikimedia Commons
Kryzys migracyjny to także potrzeba tworzenia przestrzeni podlegających ciągłym zmianom, rozszerzeniom, bazująca na prostych technikach, ale dająca schronienie bardzo różnym grupom ludzi. Doświadczenia z tzw. „dżungli” w Calais pozwoliły na opracowanie zestawu typologii organizacji obozów odpowiadających kulturom krajów, z których przybywali uchodźcy. Zostały one następnie wykorzystane do zaprojektowania układu urbanistycznego obozu La Liniere w Grande-Synthe pod Dunkierką. Przestrzeń ta miała dać jej mieszkańcom poczucie wspólnoty i humanizować typowe konstrukcje kojarzące się z obozami. O doświadczeniach płynących z projektu prowadzonego przez Actes et Cités i studentów Ecole Nationale Supérieure d’Architecture de Paris-Belleville, przeczytać można w artykule „Planowanie obozu dla uchodźców”, dostępnym na stronie Autoportretu.