Burzenie – owszem, ale nie budowanie. Okupacja nie kojarzy się raczej z inwestycjami. A jeśli już – to przed oczami mamy obozowe baraki, magazyny lub koszary. Powstawały jednak zachowane do dziś osiedla, urzędy i założenia urbanistyczne, bo od pierwszych miesięcy wojny Niemcy urządzali podbite ziemie dla siebie. Jak? Sporej dawki wiedzy dostarczają dwie nowe ważne książki.
Raczej nie doczekamy oficjalnych szlaków śladami tych budynków. Nie będą też na nich wisieć tabliczki z informacją o autorach i okolicznościach budowy. „Tropem nazistowskiej architektury” – to nigdy nie zabrzmi dobrze. „Nazi-szlak” - jeszcze gorzej. Stąd sformułowanie „kłopotliwe dziedzictwo”, które pojawia się w tytule dzieła poświęconego architekturze III Rzeszy obecnej na dzisiejszych polskich ziemiach. Ten ważny zbiór opracowań wypuściło w tym roku do księgarń Międzynarodowe Centrum Kultury z Krakowa. Ale to nie jedyna publikacja na ten temat. W 2019 roku podobne opracowanie, częściowo spod pióra tych samych badaczy i historyków opublikowało poznańskie wydawnictwo Nauka i Innowacje. Oba tomy to rezultat dwóch naukowych konferencji.
nowa codzienność
Spacerowych szlaków nie ma, ale z nowymi publikacjami w ręku możemy na własną rękę sprawdzić, co i jak budowano w czasach III Rzeszy. Wbrew pozorom to nie monumentalne gmachy i marszowe aleje, bo ich budowę odłożono na czasy po zwycięstwie. To przede wszystkim architektura tła: skromne osiedla mieszkaniowe, domy jednorodzinne i rozpoczęte założenia urbanistyczne, z których – bez zagłębienia się w ich genezę – korzystamy do dziś. To realizacje w dużej mierze nieuświadomione, oswojone jedynie w użytkowy sposób. Musiało bowiem minąć co najmniej pół wieku od wojny, by badacze zajęli się budowlaną spuścizną III Rzeszy. Zarówno na ziemiach pozyskanych przez Polskę w 1945 roku, jak i podbitych przez Niemcy sześć lat wcześniej, z podziałem na Generalne Gubernatorstwo i tereny wcielone do Reichu. Te ostatnie: Wielkopolska, Łódzkie, czy północne obszary województwa warszawskiego niemal od razu stały się placem budowy. Tu nie było wojny, tworzyła się nowa codzienność, przerwana dopiero załamaniem na wschodnim froncie.
Na nowych ziemiach Rzeszy architekci mogli wyżyć się w urbanistycznych konkursach na rozbudowę i przebudowę miast. Konkurowali ze sobą, a nawet wchodzili w konflikt, bo – podejście do nowych terenów wcale nie było jednoznaczne i z góry określone, podobnie zresztą jak ewoluujące podczas okupacji plany wobec Generalnego Gubernatorstwa. Architekci tworzyli też od zera plany miejskich organizmów na obrzeżach istniejących ośrodków, których urbanistykę i formy oceniali bardzo krytycznie.
Założenia podporządkowane były ideologii i partyjnej strukturze, zanurzone w tradycji, ale też racjonalne. Co prawda modernistyczne formy były wyklęte, ale nie tak trudno znaleźć podobieństwa między nazistowską „komórką osadniczą” a „jednostką sąsiedzką” powojennych osiedli. Typizacja i prefabrykacja, które wkraczały intensywnie do niemieckiego budownictwa również mogą wydawać się nam znajome. Podobnie jak normatywy określające liczbę metrów kwadratowych optymalną dla rozwoju wielodzietnej niemieckiej rodziny. Natomiast tradycyjne formy mieszkalnych bloków rymują się z późniejszym o kilka lat ZOR-owskim budownictwem czasów socrealizmu.
wieżyczki precz!
Wreszcie, co uświadamiamy sobie jeszcze słabiej, Niemcy przerabiali także „własną” architekturę sprzed pierwszej wojny, czego najbardziej znanym przykładem – gruntowna przebudowa cesarskiego zamku w Poznaniu. Odzierali również kamienice i publiczne gmachy z detali, wieżyczek i balkonów nadając im surowy wyraz zgodny z ideologiczną doktryną. Więcej, realizowali - choć dość nieudolnie - marzenia przedwojennych polskich historyków i konserwatorów zabytków: czyścili z dziewiętnastowiecznych przeróbek kilkusetletnie domy staromiejskich zespołów. Przed wybuchem wojny – w Gdańsku, a podczas okupacji – w Poznaniu. Za fundusze właścicieli odnawiali również zabytki Krakowa. Stolica GG, „stare niemieckie miasto Krakau”, przeznaczona do rozbudowy i „przywrócenia” niemieckiego charakteru stała w jaskrawej kontrze do skazanych na uwiąd Warszawy czy Mazowsza. Budowano jednak i tam, choć wiedza na ten temat jest skąpa, co przyznaje w rozdziale "Kłopotliwego dziedzictwa" poświęconym polskiej stolicy Jarosław Trybuś.
Inwestycje na podbitych ziemiach to tylko trzy lata po 1939 roku. Inaczej ma się sprawa z przedwojennymi terenami Rzeszy. Tu, na przykładzie Wrocławia, Szczecina, niemieckiego Śląska i Prus Wschodnich możemy przyjrzeć się dokładniej zaczętemu w 1933 roku odwrotowi od (nie tak znów wcale popularnego) modernizmu na rzecz domów ze stromymi dachami, zanurzenia w przeszłości, dążenia do „przytulności” mieszkaniowych realizacji. Tu również (a także we „wzorcowym” Poznaniu po 1939 roku) powstawały niezrealizowane koncepcje wielkich reprezentacyjnych dzielnic o mniej lub bardziej totalnym charakterze.
ponure myśli
Obie książki oferują wielką, choć i tak jeszcze niepełną dawkę wiedzy i ilustracji. Przed badaczami jeszcze wiele odkryć i poszukiwań. Teraz prowadzą nas przez znane miasta i regiony, ale też w miejsca zupełnie nieuświadomione, takie jak ośrodek szkoleniowy w zachodniopomorskim Złocieńcu. Prowokują też do rozważań nad odpowiedzialnością architekta, bo przecież niemieccy projektanci z ochotą brali udział w "kolonizacji" i rugowaniu Polaków z zajętych ziem. Wiedzieli, że w Poznaniu nowe jezioro (dziś Rusałka) kopane jest rękami żydowskich więźniów.
Niemniej, to fascynująca podróż po istniejących osiedlach, miastach, ale też przez niezrealizowane koncepcje i plany, które – jeśli nie epatują akurat monumentalną skalą i monotonią – budzą nieco mieszane uczucia. Bo, jeśli oderwać realizacje III Rzeszy od ponurego kontekstu, to trzeba docenić ich sens oraz jakość. Oczywiście, służyć miały one jedynie Niemcom. Wyrzucanym z domów Polakom, tolerowanej jeszcze przez jakiś czas sile roboczej, stawiano w Poznaniu mieszkalne baraki reklamowane jako standard solidniejszy od przedwojennych ruder zamieszkiwanych przez bezrobotnych. Ponuro robi się kiedy uświadomimy sobie, że w części tych baraków Polacy mieszkają do dziś, a cytowane w obu książkach miażdżące opinie Niemców o polskiej nieumiejętności kształtowania przestrzeni brzmią niekiedy całkiem aktualnie.
Jakub GŁAZ
„Kłopotliwe dziedzictwo? Architektura Trzeciej Rzeszy w Polsce”, pod redakcją naukową Jacka Purchli i Żanny Komar, Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków 2020
„Urbanistyka i architektura okresu III Rzeszy w Polsce”, pod redakcją Karoliny Jary i Aleksandry Paradowskiej, Wydawnictwo Nauka i Innowacje, Poznań 2019