Opieszałe i niedostateczne działania w sprawie nielegalnych reklam zarzuca Najwyższa Izba Kontroli prezydentowi Poznania Jackowi Jaśkowiakowi. Wskazuje też, że Miasto nie było skuteczne w ściąganiu pieniędzy za korzystanie z publicznych gruntów zajętych przez reklamowe nośniki. W ostrym komunikacie o chaosie reklamowym w Poznaniu NIK zapowiada zawiadomienie prokuratury.
Chaos reklamowy, który degraduje od lat publiczną przestrzeń Poznania, uderzył teraz we władze miasta, które miały działać opieszale i niewydajnie w zwalczaniu powszechnej reklamozy. Nie dość, że Poznań nie ma wciąż tzw. uchwały krajobrazowej (uchwalona z kilkuletnim poślizgiem w styczniu została unieważniona przez wojewodę z przyczyn formalnych — pisaliśmy o tym tutaj), to miał nieskutecznie walczyć z nielegalnie ustawionymi nośnikami oraz nieudolnie rozwiązał problem zarządzania reklamą na wiatach przystankowych i słupach reklamowych.
Tak w bardzo dużym uproszczeniu można streścić ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, która badała, jak w latach 2018–2022 działał w Poznaniu rynek reklamy zewnętrznej oraz, w jaki sposób był kontrolowany i zarządzany (badano działalność Urzędu Miasta, Zarządu Dróg Miejskich oraz niemal w całości komunalnej spółki Międzynarodowe Targi Poznańskie). Izba przedstawiła wyniki swojej rocznej pracy oraz wystąpienia pokontrolne we wtorek, 2 maja.
zgłosił z bezsilności
Zawiadomienie do NIK złożył społecznik Tomasz Hejna, który od lat wydajnie i kompetentnie tropi oraz zwalcza przejawy miejskiego bałaganu, w tym ustawione bez zezwoleń nośniki reklamowe. Swoje działania dokumentuje i upublicznia od lat na facebookowym profilu Gemela Poznańska (gemela to w poznańskiej gwarze duży bałagan). Zawiadomienie złożył, gdy odkrył, jak wiele jest w mieście nośników ustawionych bez zezwoleń, a Miasto — mimo zgłoszeń — zwalcza je nieskutecznie i nie pobiera opłat za obiekty stojące na miejskim gruncie.
Kontrolerzy NIK potwierdzili swoim komunikatem, że Hejna postąpił słusznie. W podsumowaniu kontroli piszą między innymi, że:
w Poznaniu nie zapewniano systematycznej weryfikacji, czy nieruchomości, którymi włada Miasto, nie są nielegalnie wykorzystywane na cele reklamowe. Dotyczyło to zarówno nieruchomości komunalnych, jak i pasa drogowego […] którym zarządzał ZDM [Zarząd Dróg Miejskich — przyp. red.]. Aktywność Urzędu była ograniczona do reagowania na skargi i zawiadomienia o nielegalnym wykorzystywaniu na cele reklamowe nieruchomości komunalnych.
bezkarność i trzy lata
Dalej NIK wspomina, że w części przypadków postępowania w sprawie zgłoszeń nielegalnych nośników były wyjątkowo przewlekłe. Rozpoczynano je na przykład po sześciu miesiącach (a w „skrajnym przypadku” nawet po trzech latach!) od zgłoszenia. Niemrawo Miasto miało też zajmować się ściąganiem podatku od nieruchomości, na których stały nośniki. NIK:
Postępowania podejmowano nawet w ostatnim roku upływu pięcioletniego okresu przedawnienia zobowiązania podatkowego. Taka praktyka wpłynęła na umorzenie jednej trzeciej prowadzonych w latach 2018–2022 postępowań o wartości 709,7 tys. zł. To wszystko przyczyniało się do bezkarności podmiotów nielegalnie umieszczających reklamy na terenie Poznania, a także do braku egzekwowania należnych Miastu opłat z tytułu wykorzystywania nieruchomości komunalnych.
Następnie Izba wskazuje na zaniechania Biura Miejskiego Konserwatora Zabytków, który miał nie reagować na umieszczone bez zezwoleń reklamy na zabytkach oraz w obszarze ochrony konserwatorskiej. Dostaje się też ZDM-owi za niedostateczne monitorowanie podległych mu terenów. Izba punktuje również Miasto za opieszałe działania w stosunku do właścicieli nielegalnych nośników (rekordowy czas między przyjęciem zgłoszenia a reakcją na nie wyniósł… 1212 dni!).
metoda na słupy
Wreszcie NIK krytycznie ocenia metodę, którą według „prezydenckiej koncepcji” przyjęło w 2018 roku Miasto w zarządzaniu reklamą na miejskich wiatach przystankowych i słupach reklamowych. Decyzją radnych przekazano wtedy budowę i utrzymanie wiat oraz zarządzanie umieszczonymi na nich nośnikami (wówczas w stu procentach miejskiej) spółce Międzynarodowe Targi Poznańskie. NIK informuje, że:
Przyjęcie budzącej zastrzeżenia […] koncepcji i jej realizacji spowodowało poniesienie strat finansowych oraz skutków natury prawnej.
NIK zapowiada teraz zawiadomienie prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa mającego polegać na „niedopełnieniu obowiązków przez Miejskiego Konserwatora Zabytków oraz Prezydenta Miasta Poznania”. Kontrolerzy podnoszą też kwestię naruszenia dyscypliny finansów publicznych w Urzędzie, ZDM oraz Zarządzie Transportu Miejskiego.
nic o pozytywach?
Jak zareagowały władze miasta? Poznańskie media publikują ogólną wypowiedź rzeczniczki UMP Joanny Żabierek:
wystąpienie pokontrolne NIK zawiera tylko informacje o nieprawidłowościach, natomiast cały szereg pozytywnych działań nie został w tym dokumencie ujawniony.
Ponownie słychać też z magistratu głosy, że działanie NIK jest elementem gry politycznej. Ponownie, bo w listopadzie radni opozycyjnego PiS atakowali prezydenta, używając wstępnej wersji raportu (Miasto, ZDM i MTP zgłosiły do niej później uwagi, które, jak twierdzi dziś Urząd, zostały uwzględnione w „kluczowych obszarach”). Byłoby zresztą dziwne, gdyby nie skorzystali z takiej okazji. Jednak sama istota raportu oraz jego geneza są dalekie od partyjnej polityki. Hejna, który nadał sprawie bieg, nie jest i nie był powiązany z żadną partią polityczną, ani organizacją.
Poznańskiemu magistratowi należy zatem życzyć równie dużej, co u Hejny, determinacji w zwalczaniu reklamowego chaosu. Na razie, bez rozgłosu, urzędnicy wyłożyli do publicznego wglądu nową wersję uchwały krajobrazowej, która — zgodnie z zapowiedziami Urzędu — ma uwzględniać obiekcje wojewody, które stały za unieważnieniem dokumentu. Radni mieliby zagłosować nad poprawioną uchwałą jeszcze przed wakacyjną przerwą.