Jerzy Rusin — właściciel Multibim —
„O adaptacji technologii BIM”
Gdy przeszło 20 lat temu, będąc na pierwszym roku studiów, zetknąłem się z możliwościami parametrycznego projektowania 3D nikt jeszcze nie nazywał tego BIMem. Na odpowiedni program natrafiłem szczęśliwym zbiegiem okoliczności — Archicad, bo o nim mowa, był wówczas bardzo mało popularny — spośród 350 osób studiujących architekturę, tylko kilka używało tego narzędzia — pozostali kreślili w „cadzie”. Oceniając wówczas łatwość i szybkość tworzenia projektów w 3D, wyrażałem z przekonaniem opinię, że „za dwa, góra trzy lata, nikt nie będzie rysował na płasko”. Optymizm, który mi towarzyszył, pozostał ze mną do dziś, jednak doświadczenie każe bardziej realistycznie patrzeć na dynamikę adaptacji nowych technologii.
Wdrożenie BIM — korzyści, nie konieczność
„Wdrożę technologię BIM, gdy inwestor będzie tego wymagał — inaczej nie ma to dla mnie sensu”. Czy zetknęli się Państwo z podobną opinią? A może sami się z nią zgadzacie?
Miałem okazję i szczęście pracować z bardzo różnorodnymi projektami: od domów jednorodzinnych, poprzez mieszkaniówki różnej skali, centra handlowe, budynki przemysłowe, centra komunikacyjne, biurowce, po zabytkowe kamienice, czy stacje elektroenergetyczne. Bywałem projektantem, ale to nie jedyna funkcja, którą pełniłem. Nasz zespół realizował z zastosowaniem BIM szereg przeciekawych projektów w Polsce, Norwegii, Finlandii, Niemczech i innych krajach Europy. We wszystkich projektach technologia BIM była stosowana, ale w różnym zakresie. Prawie zawsze niektóre zespoły realizowały część procesów metodami i narzędziami „tradycyjnymi”: cad, excel, word…
Żadne moje doświadczenie nigdy nie potwierdziło, aby jakąkolwiek część dokumentacji projektowej warto było rysować w 2D i realizować inaczej niż w technologii BIM. Wielokrotnie obserwowaliśmy, jak czasochłonna i kłopotliwa jest praca z tworzonymi „ręcznie” rysunkami 2D, arkuszami kalkulacyjnymi niepowiązanymi z projektem, opisami tworzonymi bez stosowania auto‑tekstów. Dotyczyło to w szczególności zmian projektowych, które w technologii BIM wprowadza się tylko raz — w modelu.
Wdrożenie technologii BIM ma sens dla każdego projektanta, niezależnie od skali, rodzaju, etapu, czy trybu realizacji projektu. Pozwalam sobie wyrazić tę opinię i rzucić wyzwanie tym z Państwa, którzy się z nią nie zgadzają, ponieważ jestem przekonany, że projektowanie w technologii BIM zawsze oszczędza czas. Nieraz sporo, nierzadko bardzo dużo, ale zawsze bilans jest pozytywny. Lepsza kontrola nad jakością projektu, czy większa przyjemność samego projektowania, to wartość dodana.
Wdrażamy sprawdzone narzędzia
Nie unikam stwierdzenia, że w Multibim wdrażamy najlepsze narzędzia. Ktoś powie: „twierdzisz, że są najlepsze, ponieważ je wdrażacie”. Ale narzędzi jest olbrzymia ilość, a nasze portfolio to właśnie te, a nie inne programy. Dlaczego? Wiemy, że są najlepsze, ponieważ to sprawdziliśmy. Ale, co znaczy „najlepsze”? Jakimi kryteriami oceny należy się kierować? Zagadnienie jest bardzo złożone, a próba oceny niezwykle skomplikowana.
Wybór przez doświadczenie
Uczestnicząc w dziesiątkach projektów realizowanych z zastosowaniem niemalże wszystkich ważniejszych programów, obserwowaliśmy, jak sprawdzają się one w praktyce. Analizowaliśmy narzędzia pod względem kompatybilności i interoperacyjności, wartości użytkowych, wydajności, kosztu — nie tylko licencji, ale też koniecznych inwestycji we wdrożenie i szkolenia personelu. Przyglądaliśmy się polityce producentów, tego, jak podchodzą do swoich klientów i czym się kierują, kształtując np. politykę cenową i licencyjną.
Wybierając oprogramowanie, kierujemy się z pewnością bezpośrednimi kosztami zakupu i utrzymania licencji — tu pierwsza wskazówka: patrzmy długoterminowo. Wieczyste licencje są początkowo droższe, ale po dwóch lub trzech latach zaczynamy na nich oszczędzać.
Oprócz bezpośrednich kosztów, jakie generują, programy, na których pracujemy, decydują pośrednio o zysku lub stracie zanotowanych na konkretnych projektach, o krótkoterminowym i długoterminowym wyniku ekonomicznym firmy. Narzędzia to konkretne wymagania dotyczące infrastruktury — stacji roboczych i serwerów. Od doboru narzędzi zależy często wybór naszej firmy do realizacji projektu, ale też płynność, ciągłość pracy, a także zadowolenie lub frustracja zespołu — wartość trudno przeliczalna na pieniądze, ale w istocie bezcenna.
Klient wymaga plików natywnych — co z tym zrobić?
Kolejna opinia, z którą będę polemizował, dotyczy konieczności stosowania oprogramowania jednej firmy w ramach pracowni. Spotykam się ze stwierdzeniami: „Pracujemy na tym oprogramowaniu, ponieważ wymaga tego od nas inwestor/developer”.
Oczywiście: „klient nasz pan” i jeśli gotowy jest zapłacić za pliki źródłowe (natywne dla danego oprogramowania), stanowiące know-how pracowni — dlaczego nie! Zwracajmy jednak na to uwagę inwestorom i odpowiednio wyceniajmy takie produkty. Warto pamiętać, że wymagania plików natywnych często nie są poprzedzone analizą i są stawiane bez świadomości konsekwencji. W praktyce inwestor zazwyczaj nie potrzebuje plików natywnych a wystarczające, wręcz lepiej dostosowane do potrzeb są opublikowane pliki IFC, PDF, XLS i inne.
Wybór oprogramowania — mniej ideologii, więcej pragmatyki
Nam również w BIM Point zdarza się, że otrzymujemy zamówienie na pliki konkretnego oprogramowania, bynajmniej nie zawsze Archicada. Tworzymy wówczas projekt w odpowiednim narzędziu, ale nie oznacza to, że musimy porzucić Archicada, który jest zdecydowanie wydajniejszym i tańszym rozwiązaniem, i jest naszym ulubionym narzędziem. Oprogramowanie to nie religia — można korzystać z różnych.
Pracownie, które motywują fakt stosowania tylko jednego oprogramowania BIM wymaganiami inwestora, częstokroć wykonują niektóre prace projektowe w prostym „cadzie”. Pomimo że ich programy pochodzą od jednego producenta, różnią się od siebie bardziej, niż Archicad od jakiegokolwiek programu BIM. Czy argument jest zatem trafny?
Wniosek może być jeden — jeśli mamy swobodę wyboru oprogramowania, stosujmy takie, które ma najlepszy stosunek jakości (szeroko rozumianej) do kosztów, jakie generuje i w związku z tym pozwala na osiągnięcie najlepszych rezultatów w najniższej cenie, co przekłada się na wartość biznesową dla naszej pracowni i dla klientów.
Standardy openBIM — wolność, której nie powinniśmy oddawać
Wybór narzędzi powinien być autonomiczną decyzją podyktowaną potrzebami technicznymi i biznesowymi projektantów. W tym duchu pracują specjaliści związani z szeroko rozumianym budownictwem działający wspólnie w ramach buildingSMART. Stworzone przez tę organizację otwarte standardy takie jak IFC służący do transferu modeli, czy BCF służący do komunikacji, dają nam tę swobodę. Jako standardy ISO są one powszechnie stosowane przez podmioty procesów budowlano-inwestycyjnych na całym świecie. Ich popularność rośnie z roku na rok, a już w tej chwili są wymagane w wielu krajach europejskich.
Nie sposób nie zgodzić się ze stwierdzeniem, że inwestorom powinno zależeć na najlepiej wykonanej pracy projektowej. Poza nielicznymi wyjątkami fakt, że niektórzy z nich zamykają sobie drogę do współpracy z wieloma projektantami, wymagając natywnych formatów oprogramowania, wydaje się trudny do wytłumaczenia. Gdy spotkamy się z takimi wymaganiami, spróbujmy przeanalizować potrzeby inwestora — być może zastosowanie otwartych standardów buildingSMART będzie dla klienta nie tylko wystarczające, ale i korzystniejsze, a na pewno tańsze.
Jerzy Rusin
właściciel Multibim, prezes buildingSmart Polska
Więcej informacji na stronie firmy Multibim w portalu A&B.