Milestone Real Estate to butikowy deweloper. W swoim DNA ma zapisaną mądrą architekturę, spełniającą zasadę ZPT — zrównoważona, przyjazna ludziom, trwała. W rozmowie z nami Arkadiusz Kaliński opowiada o buncie, planecie i przyszłości.
Dlaczego powstało Milestone?
Arkadiusz Kaliński: To może nie zabrzmi najlepiej, ale MRE powstało z mojej niezgody na obecne standardy. Buntu przeciw części polskiego rynku nieruchomości, na którym wiele podmiotów prowadzi politykę krótkowzroczną i nie w porządku wobec klientów, planety, założeń urbanistycznych.
Mówisz o pato-deweloperce?
Oczywiscie, ale nie tylko. Pato-deweloperka jest wdzięcznym przedmiotem żartów, bo jest skrajna. Ale popatrzmy na „zwykłe” realizacje na każdym kroku: goniące tymczasowe mody, budowane po kosztach, bez poszanowania dla środowiska, otoczenia czy użytkowników. Budowy nie pasujące do miejsc w których powstają, wpychane na siłę, projektowane tylko przez PUM i cenę za mkw. W rezultacie mamy w miastach masy architektonicznych potworków, które zestarzeją się przed ich użytkownikami. Najpierw posypią się w nich niskiej jakości materiały, potem wyjdą z mody. Na koniec zostaną rozebrane po 20 latach jak SolPol, bo ktoś uzna, że grunt, na którym stoją zmieści więcej nowej, drogiej przestrzeni. Rozbiórka i budowa wyemitują kolejne tony CO2, a w miejsce starego powstanie nowe, wcale nie lepsze.
Chciałbyś, żeby „potworki” trwały?
Nie, ja chciałbym, żeby potworki nigdy nie powstały. Żeby budujący wzięli odpowiedzialność za realizacje. I to na każdym poziomie: od projektowania z uwzględnieniem śladu węglowego, z poszanowaniem kontekstu architektonicznego, z dopasowaniem do potrzeb mieszkańców i z szacunkiem dla estetyki.
To nie brzmi jak przepis na szybki zysk.
Wierzę w „premię za cierpliwość”. Nie patrzymy na naszą firmę tylko tu i teraz i jej wynik księgowy. Oczywiście jest to istotny element składowy, ale ta firma ma funkcjonować przez następne kilkadziesiąt lat. Dla nas liczy się efekt długofalowy, zarówno księgowy jak i społeczny.
Nadrzędną zasadą w Milestone jest „Sensowność”. Chcemy, żeby nasze realizacje były mądre, czy jak to sobie definiujemy, spełniały zasadę “ZPT” — zrównoważone, przyjazne ludziom i trwałe.
Chcę móc przejechać za 30 lat obok tego co zbudowaliśmy bez poczucia obciachu.
Choć wiem, że to mało popularne, wolę zmniejszyć rentowność realizacji niż wstawić w niej słabe produkty albo podnieść ślad węglowy.
zespół Milestone
© Milestone Real Estate
To modna deklaracja.
U nas uzasadniona. Mamy to szczęście, że jest z nami Dorota Mogielnicka, jedna z najlepszych ekspertek od śladu węglowego w budownictwie. Dorota włączona jest w każdy projekt od prac koncepcyjnych, zanim nawet rozpocznie się projektowanie. A potem pilnuje nas, architektów, wykonawców, żeby ten ślad ograniczać, gdzie się da. A da się w wielu miejscach — przez wybór materiałów, optymalizację bryły aż po wdrażane technologie. I choć bywa to trudne, wydłuża proces, to jest fundamentalne, bo ogromną część emisji da się ograniczyć na etapie planowania!
Nie brzmi to jak budownictwo dla mas. Dla kogo budujecie?
Tak, nasze inwestycje skierowane są do klientów świadomych. Nie tniemy kosztów, więc nie są to inwestycje „budżetowe”. Ale nie inwestujemy też w marmury i złote klamki, nie zależy nam na „prestiżu” rozumianym jako imponujące fasady, których celem jest pokazać „kto tu mieszka”. Powiedziałbym, że celujemy w odbiorców, dla których istotne jest życie w miejscu przyjaznym planecie, użytkowym i wygodnym.
Takim, gdzie chce się być.