Małgorzata TOMCZAK
Gdańsk
Z Gdańskiem łączą mnie fajne więzy. Lubię tam wracać, spacerować uliczkami, wyobrażając sobie, że kiedyś spacerowali nimi moi przodkowie, potem zatrzymać się na chwilę, pobyć sam na sam z miastem, z fakturą muru, kolorem cegły, zapachem w powietrzu. Lubię usiąść gdzieś z boku, gapić się przed siebie — na ludzi, budynki, okna, drzwi, bramy, klamki. I czuć to coś. To coś, co czuję chyba tylko tam.
Lubię też obserwować, jak się Gdańsk zmienia. Za czasów prezydentury Pawła Adamowicza miasto przeszło olbrzymie zmiany przestrzenno-architektoniczne. On pokierował je ku rozwojowi i zmianie, tchnął w nie ducha współczesności. Była w tym czułość mieszkańca i skuteczność polityka.
Gdańsk na pewno wciąż jest w dobrych rękach. I na pewno, jak każde miasto czy przestrzeń zurbanizowana, ma swoje problemy — piszą o tym zarówno Aleksandra Dulkiewicz, obecna prezydent Gdańska, w edytorialu do tego numeru, jak i architekci, których zaprosiliśmy do rozmowy o swoim mieście. Wydaje się, że wyzwania, przed jakimi stoi Gdańsk w najbliższym czasie, są zdiagnozowane. Sprostanie im nie jest łatwe, wymaga czasu i determinacji, ale zarówno architekci, jak i miejscy politycy patrzą w tym samym kierunku. Jest w tym jakiś rodzaj solidarności myśli. Zastanawiamy się pewnie, jak to z tą solidarnością w Gdańsku jest. Czy ludzie tam mieszkający mają w sobie coś z tego ruchu, który zaczął się pod bramą stoczni? Czy idea jest wciąż żywa i trwa w sercach i umysłach tych, którzy to miasto tworzą? Pojedźcie do Gdańska (a może tam mieszkacie?), porozmawiajcie z gdańszczanami, z ludźmi, którzy tam żyją, tworzą, projektują (a może to robicie?), poczytajcie wypowiedzi zaproszonych do tego wydania architektów i prezydent Gdańska. I sami oceńcie.